Post by LeoTar GnostykPost by LeoTar GnostykZ prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mieÄ
swoje zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykĹĂłcaÄ
siÄ tam o coĹ gdzieĹ napisanego i wyczytanego a masz wĹasnÄ
wizje Boga/StwĂłrcy.. A Twoja koncepcja jako taka jest o wiele
mÄ
drzejsza i bardziej prawdopodobna od wielu ogĂłlnie znanych.
OczywiĹcie jeszcze nie na tyle abym staĹ siÄ jej wyznawcÄ
;-), ale chyba ona nawet jako taka nie przewiduje miejsca na
kult. Bo komu skĹadaÄ tu pokĹony skoro wszystko jest
Bogiem..
Masz racjÄ, w mojej gnozie nie ma miejsca na Ĺźaden kult
poniewaĹź komukolwiek/czemukolwiek naleĹźy siÄ taki sam
szacunek.
Ale tak ogĂłlnie, z naszego punktu widzenia musi byÄ
róşnicowanie, bo inaczej jest to bez sensu.
Co to znaczy, czemu ma sĹuĹźyÄ i dlaczego musi byÄ obecne
'róşnicowanie'?
Ludzkie postrzeganie wartoĹci - zĹy/dobry, lepszy/gorszy. ByÄ moĹźe
ogĂłlnie jest to zupeĹnie bez znaczenia, jednak w naszej wegetacji
jest to jej istotnym elementem.
Dualizm bÄdzie funkcjonowaĹ dopĂłty, dopĂłki nie nastÄ
pi Zjednoczenie
PrzeciwieĹstw - to chyba proste. :)
Post by LeoTar GnostykPost by LeoTar GnostykNie mi oceniaÄ StwĂłrcÄ.
Obawiasz siÄ oceniaÄ samego siebie?
Nie, ale ja nie jestem StwĂłrcÄ
, a tylko Jego tworem. A mĂłj
interes jako Ĺźywo nie musi byÄ zbieĹźny z Jego zamysĹami.
WedĹug mnie tworzenie potomstwa, ktĂłrÄ
to aktywnoĹÄ uwaĹźam za
najwaĹźniejszÄ
w moim Ĺźyciu, jest jak najbardziej zgodne z zamysĹami
(S)TwĂłrcy gdyĹź sĹuĹźy podtrzymaniu Jego ĹwiadomoĹci, a zatem i Jego
samego. Czy wskaĹźesz coĹ rĂłwnie waĹźnego jak podtrzymanie Ĺťycia?
Pytanie tylko - ile jest w tym Twojego ludzkiego chciejstwa a na ile
stoisz przed faktem dokonanym? Co Tobie istocie ludzkiej po jakimĹ
potomstwie gdy odejmiemy te przyziemne sprawy - ot choÄby - nie
umieraÄ w samotnoĹci?
To sÄ
tylko negatywne efekty 'skĹĂłcenia' pokoleĹ. To tylko skutek
niedopeĹnienia obowiÄ
zkĂłw przez rodzicĂłw w stosunku do ich potomstwa.
Moja koncepcja (a mam ich wiele i nie odrzucam Ĺźadnej) moĹźe wyglÄ
daÄ
tak - JesteĹmy dla czegoĹ hodowani, i to niekoniecznie przez samego
StwĂłrcÄ/Boga Ojca. SwojÄ
drogÄ
dlaczego czĹowiek wierzÄ
cy jako taki w
swoich wierzeniach odnosi siÄ tylko do istoty/bytu nadrzÄdnej/go i
wyklucza jakichĹ poĹrednikĂłw ktĂłrych to tworem moĹźne byÄ? Twoja
koncepcja teĹź siÄ na tym opiera.
Moja koncepcja wyklucza nierĂłwnoĹÄ miÄdzy StwĂłrcÄ
a CzĹowiekiem:
CzĹowiek i StwĂłrca sÄ
toĹźsami. I nie ma w niej Ĺźadnego miejsca dla
poĹrednikĂłw - to jest esencja mojej gnozy.
Post by LeoTar GnostykPost by LeoTar GnostykJednak wykluczyĹbym jakieĹ poznawanie/uzupeĹnienie
wiedzy/doĹwiadczenia za pomocÄ
istoty ludzkiej.
StwĂłrca i CzĹowiek to idee ze sobÄ
sprzÄĹźone - jedna bez
drugiej nie moĹźe istnieÄ, nie istnieje.
A dlaczego warunkujesz obecnoĹÄ StwĂłrcy czĹowiekiem?
Dlatego, Ĺźe tylko CzĹowiek jest w stanie zrozumieÄ zamysĹy StwĂłrcy.
A skÄ
d pewnoĹÄ Ĺźe inne istoty Ĺźywe sÄ
takiej moĹźliwoĹci pozbawione?
Gdyby tÄ ĹwiadomoĹÄ miaĹy to nie byĹoby ewolucji... ĹwiadomoĹci, ktĂłrÄ
Darwin ograniczyĹ tylko do ewolucji biologii.
ZwierzÄta nie myĹlÄ
, nie planujÄ
, niby do zrozumienia StwĂłrcy
potrzebny jest przeciwstawny kciuk?
Bo to jest tak jak w transformacji Fourier'a czy Laplace'a - para
sprzÄĹźona daje rozwiÄ
zanie caĹkiem rzeczywiste. Dawno to juĹź byĹo kiedy
siÄ tym zajmowaĹem wiÄc moĹźe i niedokĹadnie. :)
Post by LeoTar GnostykPost by LeoTar GnostykIstoty wyposaĹźonej w mĂłzg o wĹaĹciwie nieograniczonych wrÄcz
moĹźliwoĹciach, a sztucznie zuboĹźonym. Skoro StwĂłrca dÄ
Ĺźy do
Absolutu to nie moĹźe przecie sam sobie spowalniaÄ, stawiaÄ
barier.
AleĹź ustawiĹ On tÄ barierÄ na samym PoczÄ
tku, kiedy ani nie
miaĹ Ĺźadnej Wiedzy, ani samoĹwiadomoĹci. Jedynym co go
cechowaĹo to chÄÄ, potencjaĹ poznania, ktĂłry zostaĹ
wygenerowany przez... strach przed tym, Ĺźe On, StwĂłrca zniknie
bezpowrotnie niczego po sobie nie pozostawiwszy. Nie wiedziaĹ
nawet tego, Ĺźe jest wieczny i pozaczasowy a wiÄc nie moĹźe
zniknÄ
Ä. Taki byĹ tÄpy na PoczÄ
tku. Ale cechowaĹa go wola
walki o przetrwanie, ktĂłra zaczÄĹa napÄdzaÄ Jego poszukiwania.
BÄdÄ
c w stanie rĂłwnowagi niestabilnej rozpadĹ siÄ na dwa
elementy sprzÄĹźone ze sobÄ
poprzez seks: ĹşrĂłdĹo przyjemnoĹci,
sposĂłb na przetrwanie oraz napÄd poznawczy, ktĂłrego silnikiem
staĹa siÄ przemoc seksualna.
Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyĹźej napisaĹem. WeĹşmy
choÄby tÄ
potencjalna potÄgÄ seksu, a cóş to wĹaĹciwie jest, poza
chwilowym odlotem sprowokowanym przez czynniki dziaĹajÄ
ce na mĂłzg?
MĂłzg 'spolaryzowany' czyli homoseksualny w poĹÄ
czeniu ze
zróşnicowanÄ
biologiÄ
(fizjologiÄ
) seksu pozwalajÄ
cÄ
samicy
dominowaÄ nad samcem i wykorzystywaÄ go jest ĹşrĂłdĹem przemocy.
Zniewolony samiec, pomimo tego, Ĺźe jest bardzo sprytnie
manipulowany i usidlony, podĹwiadomie czuje, Ĺźe jest przez samicÄ
wykorzystywany. Nie ma jednak 'twardych' dowodĂłw na to, Ĺźe tak
jest poniewaĹź samica utrzymuje manipulacjÄ na poziomie podprogowym
tak, by jej metoda nie zostaĹa rozpoznana, gdyĹź wĂłwczas samiec
znalazĹ by antidotum na samiczÄ
manipulacjÄ. I choÄ czasem samiec
nie wytrzymuje i przyĹoĹźy samicy rÄkÄ
na odwach to jednak jej
dominacja pozostaje nadal skutecznÄ
. Dopiero gdy mĂłzg samca stanie
siÄ androgyniczny i aseksualny przestanie ulegaÄ samiczej
manipulacji, w ktĂłrej dominuje manipulacja seksualna potencjÄ
samca. I dopiero wĂłwczas stanie siÄ moĹźliwym uwolnienie siÄ samca z
samiczej niewoli. Nie znaczy to, Ĺźe seks przestanie byÄ odlotowy;
myĹlÄ, Ĺźe odlot bÄdzie jeszcze wiÄkszy tyle tylko, Ĺźe zmienia siÄ
relacje z niewolniczych, z dominujÄ
cÄ
samicÄ
, na partnerskie.
Mowa i rozumowanie czĹeka nowoĹźytnego. Feudalizm zelĹźaĹ, zaczyna siÄ
widzieÄ wrogĂłw w partnerach seksualnych i Ĺźyciowych. A prawda jest
oczywista - masz taka partnerkÄ na jaka jÄ
sobie wychowasz. Dziwne
Ĺźe mimo tego Ĺźe sprawiasz wraĹźenie dorosĹego czĹowieka tak maĹo o
stosunkach damsko-mÄskich wiesz. I w ogĂłle o ludzkich, bo rzecz nie
dotyczy tylko pĹci. Np pozwolisz parÄ razy na samowolÄ dzieciom to
juĹź je masz na gĹowie. Tylko Ĺźe tu na ogóŠwystarczy powiedzieÄ -
doĹÄ i walnÄ
Ä piÄĹciÄ
w stĂłĹ, z babÄ
juĹź tak Ĺatwo nie pĂłjdzie.
ProponujÄ posĹuchaÄ piosenki Budki Suflera - "Nie wierz nigdy
kobiecie", i wyciÄ
gnÄ
Ä wnioski gdzie tkwi potencjalny TwĂłj bĹÄ
d.
AleĹź Ty proponujesz podporzÄ
dkowanie kobiety mÄĹźczyĹşnie i to metoda
piÄĹci. A ja takiego ukĹadu rĂłwnieĹź nie tolerujÄ. Nie akceptujÄ Ĺźadnej
formy siĹowego osiÄ
gniÄcia rĂłwnowagi trwaĹej w stadle kobiety z
mÄĹźczyznÄ
. Moja propozycja to osiÄ
gniÄcie rĂłwnowagi trwaĹej w warunkach
caĹkowitej dobrowolnoĹci ale poprzez wyeliminowanie czynnika
destrukcyjnego rozbijajÄ
cego rodzinÄ, czyli przez brak poczucia wĹasnej
wartoĹci. Bo brak poczucia wĹasnej wartoĹci prowadzi do braku zaufania i
szacunku wpierw do siebie a potem do partnera seksualnego. ProponujÄ
takie wychowanie, ktĂłre spowoduje, Ĺźe dzieci bÄdÄ
miaĹy absolutnie
doskonaĹe poczucie wĹasnej wartoĹci osiÄ
gniÄte dziÄki uprawnieniom jaki
im nadali rodzice wychowujÄ
cy je na Ĺwiadomych dorosĹych, w poczuciu ich
roli oraz absolutnej rĂłwnoĹci z rodzicami.
A co do tego, Ĺźe gdyby dzieciom pozwoliÄ na wszystko to by weszĹy na
gĹowÄ to mam przeciwne doĹwiadczenia. DoĹwiadczaĹem tego o czym piszesz
dopĂłki nie zaufaĹem dzieciom bezwarunkowo i bezgranicznie. Wszystko
zmieniĹo siÄ jak za dotkniÄciem czarodziejskiej róşdĹźki gdy ja zmieniĹem
swĂłj stosunek do nich i zaufaĹem: z roszczeniowych i ĹźÄ
dajÄ
cych gruszek
na wierzbie staĹy siÄ dobrowolnie i odpowiedzialnie wspĂłĹpracujÄ
ce. Albo
wiÄc nie masz dzieci albo nigdy nie zaufaĹeĹ im do koĹca.
Post by LeoTar GnostykSposĂłb na przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego czĹowieka,
czy on nie musi mieÄ tego zapisanego w kodzie TwĂłrcy?
Niematerialny (S)TwĂłrca wzrasta, doskonali siÄ, wraz z CzĹowiekiem,
swojÄ
materialnÄ
emanacjÄ
, i zmienia (wzbogaca) swoje zasoby, ktĂłre
sÄ
rĂłwnoczeĹnie dostÄpne CzĹowiekowi. Jestem przekonany, Ĺźe kod
(S)TwĂłrcy zmienia siÄ a jedynym niezmiennikiem pozostaje logika
oraz specyficzne dla TwĂłrcy: odwaga i intuicja.
JuĹź o tym pisaĹem, oczywiĹcie nie moĹźna wykluczyÄ, ale za mocno to
wszystko uporzÄ
dkowane i przewidywalne, jak na goĹe pierwotne prĂłby
i eksperymentowanie StwĂłrcy w poczÄ
tkowej fazie..
PrzecieĹź nic nie jest uporzÄ
dkowane a poczÄ
tkowa nauka przebiega metodÄ
prĂłb i bĹÄdĂłw oraz logicznego korygowania tychĹźe bĹÄdĂłw aĹź po
osiÄ
gniÄcie skrajnego sukcesu lub - zazwyczaj - poraĹźki. Ale nawet
poraĹźka wzbogacona o intuicjÄ jest szansÄ
na przekucie dziaĹania w
sukces. Skrajna poraĹźka groĹźÄ
ca znikniÄciem wymaga odwaĹźnych decyzji
potrzebnych do tego by przetrwaÄ ale nie moĹźe to byÄ decyzja typu
"uciekaj lub walcz" lecz musi siÄ staÄ wyzwaniem, czyli tajemniczÄ
i
jeszcze nie zbadanÄ
"trzeciÄ
drogÄ
".
Post by LeoTar GnostykI w ten sposĂłb StwĂłrca coĹ tworzy za naszÄ
pomocÄ
? Przecie nawet
Ĺlepy powinien widzieÄ Ĺźe to zwykĹa niewola czĹowieka.
Ja postrzegam CzĹowieka jako rĂłwnoprawnego partnera (S)TwĂłrcy.
Tego przecie nie moĹźna wykluczyÄ - moĹźliwe Ĺźe StwĂłrca teĹź nie jest
wolnym bytem. Jednak bardzo maĹo prawdopodobne aby jego byt byĹ
kierowany/sterowany odpowiednim kodem, jak to jest w przypadku
czĹowieka.
Takie twierdzenie jest sĹuszne tylko w odniesieniu do czĹowieka
nieĹwiadomego. Gdy (S)TwĂłrca-CzĹowiek osiÄ
gnie Absolut staje siÄ bytem
wolnym, ktĂłrego aktywnoĹÄ reguluje wyĹÄ
cznie swojÄ
WolnÄ
WolÄ
.
Post by LeoTar GnostykNie wiadomo o co chodzi StwĂłrcy,..
DziaĹa dokĹadnie tak samo jak CzĹowiek: chce poznaÄ samego siebie,
swojÄ
historiÄ oraz Przeznaczenie, czyli cel swego istnienia.
MoĹźliwe. Jednak to On nas stworzyĹ i potrafi wiele innych rzeczy. My
zasadniczo tylko trwamy. I zdaje siÄ w takim ksztaĹcie nasze dni
prÄdzej czy później dobiegnÄ
kresu.
On zmaterializowaĹ jedynie IDEÄ, ktĂłra, byÄ moĹźe, pojawiĹa siÄ w Nim w
miarÄ jak ewoluowaĹa Jego ĹwiadomoĹÄ. W tym sensie nas stworzyĹ "na wzĂłr
i podobieĹstwo swoje". WierzyĹ, Ĺźe to co stworzyĹ bÄdzie dobre bo pomoĹźe
Jemu samemu siÄgnÄ
Ä po doskonaĹoĹÄ, pozwoli Mu udoskonaliÄ Jego samego.
Nie wiem, czy zdawaĹ sobie sprawÄ z tego, Ĺźe w ten sposĂłb umocowany
CzĹowiek zapragnie staÄ siÄ Jego nieodĹÄ
cznÄ
czÄĹciÄ
. No bo skoro zostaĹ
stworzony przez (S)TwĂłrcÄ na wzĂłr i podobieĹstwo Jego to dlaczegóş by
nie miaĹ siÄ z Nim utoĹźsamiÄ?
Post by LeoTar GnostykA skÄ
d pewnoĹÄ Ĺźe bĂłl, rozpacz i wszystko inne co najgorsze z
naszego, ludzkiego punktu widzenia nie sÄ
Jego strawÄ
, Ĺźe
wĹaĹnie tym siÄ nie Ĺźywi?
Cierpienie uszlachetnia gdyĹź mobilizuje do poszukiwania wyzwolenia
od cierpienia. Gdyby nieĹwiadomy nie cierpiaĹ nie miaĹby Ĺźadnej
motywacji dla poszukiwania wyjĹcia, a przy okazji nie poznaĹby
samego siebie i swego przeznaczenia.
Czyli Ĺźywi siÄ?
Nie poĹźywia siÄ lecz daje napÄd poszukiwaniom. Jest ich paliwem,
przynajmniej dla mnie, ktĂłry uwaĹźam, Ĺźe cierpienie jest wyzwaniem.
Post by LeoTar GnostykĹťe swojej menaĹźerii nie stworzyĹ wĹaĹnie w ten sposĂłb aby mieÄ
zawsze peĹnÄ
spiĹźarniÄ?
MyĹlisz, Ĺźe jest aĹź tak ĹźarĹoczny...? :)
Zawsze peĹna lodĂłwka nie Ĺwiadczy zaraz o ĹźarĹocznoĹci wĹaĹciciela. Z
drugiej strony - moĹźe ma takie a nie inne, w takiej a nie innej
iloĹci zapotrzebowania na tÄ
strawÄ.
WĹaĹnie. PrzecieĹź absolutnie nieskoĹczona dostÄpnoĹÄ dĂłbr prowadzi do
rĂłwnie nieskoĹczenie malejÄ
cego popytu na nie. Ĺwiadomy czĹowiek im
wiÄcej moĹźe mieÄ tym mniej poĹźÄ
da. Wystarczy aby byc pewnym tego, Ĺźe
czego tylko zapragniesz to moĹźesz to mieÄ. Wystarczy tylko mieÄ
ĹwiadomoĹÄ moĹźliwoĹci by z niej nie korzystaÄ.
Post by LeoTar GnostykCo my ludzie tu moĹźemy, do czego mielibyĹmy wrĂłciÄ, do czasĂłw gdy
instynkty gĂłrowaĹy nad cywilizowaniem siÄ? Przecie wtedy nikt
nawet nie piÄtnowaĹ a tylko patrzyĹ z zazdroĹciÄ
na kapitalistÄ
dziÄki ktĂłremu ludzie gĹodowali i umierali z gĹodu.
JesteĹmy Jego CiaĹem i zarazem poletkiem doĹwiadczalnym, na ktĂłrym
testuje swoje pomysĹy. JesteĹmy zarazem podmiotem Jego dziaĹaĹ i
przedmiotem sĹuĹźÄ
cym do doĹwiadczeĹ.
I stÄ
d ten mĂłzg o duĹźych moĹźliwoĹciach a z ktĂłrego moĹźemy wykorzystaÄ
tylko uĹamek moĹźliwoĹci? OczywiĹcie moĹźliwe, jednak nie sposĂłb na to
patrzeÄ inaczej niĹź na wrogoĹÄ wobec nas.
Dla mnie ten mĂłzg o nieskoĹczonych moĹźliwoĹciach nie moĹźe byÄ w peĹni
(S)TwĂłrczo wykorzystany tylko dlatego, Ĺźe od samego poczÄcia ograniczano
jego potencjaŠprzez róşne zakazy i nakazy z naczelnym zakazem inicjacji
seksualnej dziecka w rodzinie. Zakaz ten prowadzi do niemoĹźnoĹci
przekroczenia granicy miÄdzy dzieciĹstwem a dorosĹoĹciÄ
. To niemoĹźnoĹÄ
pokonania tej granicy gdyĹź do jej pokonania potrzebna jest wola
(S)TwĂłrcy. W ten sposĂłb nieĹwiadomy (S)TwĂłrca uniemoĹźliwia dziecku
stanie siÄ dorosĹym utrzymujÄ
c je w ciÄ
gĹej emocjonalnej zaleĹźnoĹci od
siebie. Wystarczy jednak aby (S)TwĂłrca zaczÄ
Ĺ naprawdÄ sĹuchaÄ dziecka
by z ĹatwoĹciÄ
wyĹowiĹ pĹynÄ
ce od dziecka sygnaĹy niosÄ
ce wiadomoĹci o
pragnieniach dziecka, ktĂłrych speĹnienie jest zaleĹźne od woli (S)TwĂłrcy.
Post by LeoTar GnostykTak. Tym bardziej Ĺźe nie znamy zasad PoczÄ
tku.
Na PoczÄ
tku byĹo NIC.
Jako Ĺźe w naszej rzeczywistoĹci coĹ takiego nie wystÄpuje to z duĹźÄ
dozÄ
prawdopodobieĹstwa moĹźemy przyjÄ
Ä Ĺźe nigdy nie wystÄpowaĹo. Bo
gdy jest poczÄ
tek to musiaĹby byÄ i koniec.
KoĹcem jest zespolenie zjednoczenie) NIC-a z NIESKOĹCZONOĹCIÄ. Albo
NieĹwiadomoĹci ze ĹwiadomoĹciÄ
. Wystarczy by NIC siÄgnÄĹo Absolutu.
Post by LeoTar GnostykW Ĺwietle tego co wiemy materia moĹźe istnieÄ bez ĹwiadomoĹci.
Odwrotnie, raczej - nie.
A na jakiej podstawie twierdzisz, Ĺźe Materia moĹźe istnieÄ bez
ĹwiadomoĹci? PrzecieĹź do tego by zaistniaĹo COĹ najpierw musi
powstaÄ IDEA tego CZEGOĹ. A wiÄc najpierw musi istnieÄ ĹwiadomoĹÄ
by w niej mogĹa zaistnieÄ Idea CzegoĹ. Z tego wniosek, Ĺźe
ĹwiadomoĹÄ poprzedza materialnÄ
realizacjÄ Idei. ĹwiadomoĹÄ
poprzedza wiÄc materialny Byt.
Na takiej Ĺźe Ĺwiat materialne jest wieczny. MoĹźe zmieniaÄ ksztaĹt,
skĹad, ale fizycznie nigdy nie obraca siÄ w nicoĹÄ. Chemia, prawa
fizyki itd, to juĹź moĹźe byÄ dzieĹo Boga/StwĂłrcy, ale raczej podstawÄ
do tego miaĹ juĹź gotowÄ
- materia to rzecz ktĂłra przypuszczalnie juĹź
byĹa gdy On zaczynaĹ TworzyÄ swoje DzieĹo.
Dobrze chociaĹź, Ĺźe wszystko "podlewasz sosem" przypuszczania, byÄ moĹźe.
WedĹug mnie by mogĹa zaistnieÄ materia musiaĹ wpierw powstaÄ jej IDEA a
ta mogĹa powstaÄ tylko w UmyĹle (S)TwĂłrcy. StÄ
d twierdzÄ, Ĺźe przed
PoczÄ
tkiem byĹo wielkie NIC przestrzeni ĹwiadomoĹci. Ta PrzestrzeĹ
zaczÄĹa siÄ wypeĹniaÄ nowymi ideami i ich materialnymi reprezentacjami
wraz z kolejnymi doĹwiadczeniami wzbogacajÄ
cymi i wypeĹniajÄ
cymi tÄ
przestrzeĹ stanĂłw UmysĹu (S)TwĂłrcy. I tak dalej i dalej metodÄ
kolejnych
kroczkĂłw, ktĂłre przybliĹźajÄ
ĹwiadomoĹÄ do stanu Absolutu. A wraz ze
ĹwiadomoĹciÄ
(S)TwĂłrcy roĹnie i ĹwiadomoĹÄ Jego materialnej formy czyli
CzĹowieka. I CzĹowiek i (S)TwĂłrca bezwzglÄdnie dÄ
ĹźÄ
do wzajemnego
poznania siÄ i do ostatecznego zjednoczenia.
Post by LeoTar GnostykAle tacy przecie sÄ
ludzie, i to bez rozróşniania na pĹeÄ.
Kobiety sÄ
szczegĂłlnie nastawione na posiadanie. WspĂłlnÄ
cechÄ
obojga pĹci jest brak wiary we wĹasne siĹy, brak wiary w
samego/samÄ
siebie z powodu stosowanej zakazowej metody
wychowawczej. Rodzicielski zakaz to poniĹźanie dziecka, i to
niezaleĹźnie od pĹci, i czynienie go zaleĹźnym od rodzicĂłw. Brak
naleĹźytego (otwartego) wychowania seksualnego i nieobecnoĹÄ
inicjacji seksualnej dziecka wĹrĂłd rodzicĂłw, dominacja kobiet w
wychowaniu dzieci oraz 'wyrzucenie' ojcĂłw poza system edukacyjny
dzieci to przyczyny homoseksualizmu emocjonalnego, czyli
niewĹaĹciwego róşnicowania pĹci. W momencie wkraczania w dorosĹoĹÄ
(w chwili inicjacji seksualnej) dziecko powinno staÄ siÄ
emocjonalnie niezaleĹźnym od rodzicĂłw z aseksualnym umysĹem, ktĂłry
otwiera w czĹowieku 'trzecie oko', czyli zdolnoĹÄ odróşniania
prawdy od faĹszu i dobra od zĹa. Takie wychowanie umoĹźliwi
zĹamanie rajskiego zakazu ustanowionego przez nieĹwiadomego
(S)TwĂłrcÄ i pozwoli wyeliminowaÄ przemoc z Ĺźycia CzĹowieka, gdyĹź
zarĂłwno przemoc fizyczna jak i przemoc psychiczna prowadzÄ
do
zagĹady gatunku. Tak jak w doĹwiadczeniu Calhougne'a ze szczurami.
A nie widzisz w tym jakiegoĹ teatrzyku granego podĹwiadomie dla
StwĂłrcĂłw, aby ci mieli po czym nas róşnicowaÄ na potencjalnej
ĹcieĹźce do nastÄpnej fazy egzystencji? Jaki ja jestem wspaniaĹy/Ĺa,
jak sobie doskonale dajÄ radÄ, na tle tych otaczajÄ
cych mnie
miÄczakĂłw, czyĹź nie zasĹuguje na to aby przejĹÄ dalej... Tak
nawiasem - przed paroma dniami PapieĹź Franciszek oĹwiadczyĹ Ĺźe piekĹa
nie ma... Ci co nie wierzÄ
po prostu koĹczÄ
swĂłj byt z chwilÄ
Ĺmierci
powĹoki cielesnej...
DopĂłty, dopĂłki istnieje podziaĹ na (s)twĂłrcĂłw i pozostaĹych toczy siÄ -
i bÄdzie siÄ toczyÄ - walka o awans do grona tych pierwszych, gdyĹź
zajmujÄ
pozycje uprzywilejowane w stosunku do czeredy niewolnikĂłw,
ktĂłrymi zarzÄ
dzajÄ
. Tak jest rĂłwnieĹź z kobietÄ
i mÄĹźczyznÄ
: dopĂłty
dopĂłki kobieta bÄdzie sobie uzurpowaÄ prawo wyĹÄ
cznoĹci w stwarzaniu
potomstwa a mÄĹźczyznÄ bÄdzie traktowaĹa jak trutnia, ktĂłrego rolÄ
jest
bycie jej niewolnikiem dopĂłty mÄĹźczyzna bÄdzie walczyĹ o wyzwolenie
nawet... pogrÄ
ĹźajÄ
c i niszczÄ
c caĹy dostÄpny mu Ĺwiat. Dopiero gdy
kobieta przyzna siÄ do tego, Ĺźe oszukiwaĹa i traktowaĹa mÄĹźczyznÄ jako
swojego niewolnika ale tylko dlatego, Ĺźe baĹa siÄ zaufaÄ dopiero wĂłwczas
nastÄ
pi pojednanie i pokĂłj miÄdzy pĹciami. Ale do tego by kobieta byĹa w
stanie przyznaÄ siÄ musi odzyskaÄ utracone poczucie wĹasnej wartoĹci;
utracone na skutek... zakazowego wychowania w jej macierzystej rodzinie.
I nic tutaj nie pomogÄ
osiÄ
gniÄcia zawodowe kobiety pracujÄ
cej poniewaĹź
nie takie jest podĹoĹźe utraty przez niÄ
poczucia wĹasnej wartoĹci.
Post by LeoTar GnostykPrzecie nie musi to nawet byÄ dziecko w swoim gatunku, starsze
panie (i nie tylko starsze i nie tylko panie) kochajÄ
swoje
czworonogi czÄsto bardziej niĹź swoje wĹasne potomstwo.
Za miskÄ strawy i niezobowiÄ
zujÄ
ce gĹaskanie majÄ
wdziÄcznych
'przyjaciĂłĹ'-niewolnikĂłw. Z mÄĹźczyznÄ
siÄ tak nie da niestety.:) A
poza tym jest to wynik strachu przed zaufaniem, ktĂłrego od kobiety
domaga siÄ mÄski partner.
MoĹźe o to wĹaĹnie chodzi, o rzeczy niezobowiÄ
zujÄ
ce a wiÄ
ĹźÄ
ce..
Czego w sumie oczekujesz po partnerce, moĹźliwoĹci aby w kaĹźdy
moĹźliwy sposĂłb jÄ
niewoliÄ? Zaufanie do kogoĹ kto tego ĹźÄ
da??
Najpierw Prawda. Później WolnoĹÄ. A WolnoĹÄ to odpowiedzialnoĹÄ za
siebie, za partnera i za to co wspĂłlnie stworzymy. WolnoĹÄ oznacza
rĂłwnieĹź niezbÄdne zaufanie i szacunek. I tak moĹźna wkoĹo, Macieju... Bo
to sÄ
podstawy zdrowej rodziny, zdrowego spoĹeczeĹstwa i zdrowego CzĹowieka.
Post by LeoTar GnostykA faceci, bywajÄ
przypadki Ĺźe majÄ
tek spadkowy przeznaczajÄ
na
muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta.
Bo wiedzÄ
, Ĺźe kobiety to bezwzglÄdne pijawki. :)
A moĹźe przywiÄ
zanie do tego auta byĹo i jest wiÄksze niĹź do partnerĂłw
Ĺźyciowych i rodziny..
Bo niezobowiÄ
zujÄ
ce... I niezbyt wymagajÄ
ce...
Post by LeoTar GnostykTak wiec moĹźna przypuszczaÄ Ĺźe owo przywiÄ
zanie i inne tego typu
zachowania nie wiÄ
ĹźÄ
siÄ czysto z swoim potomstwem, i sÄ
nim
warunkowane.
Gdy brakuje zaufania to jednym z bardziej prawdopodobnych skutkĂłw
jest brak prokreacji.
Zasadniczo brak zaufania musi mieÄ jakÄ
Ĺ przyczynÄ.
Brak wiary we wĹasne siĹy, brak szacunku dla samego siebie i w efekcie
utoĹźsamianie partnera z wĹasnymi emocjami i przekonaniami. Jednym sĹowem
przeniesienie.
Post by LeoTar GnostykWiedzy ktĂłrej sami nie majÄ
? I bardzo dobrze Ĺźe nie pomyĹli, w
sumie nic to nie zmieni a dziecko moĹźe do koĹca Ĺźycia mieÄ
traumÄ.
Wychowanie seksualne, ktĂłre proponujÄ nie jest do stosowania przez
ludzi nieĹwiadomych i seksualnie uzaleĹźnionych, zarĂłwno mÄĹźczyzn
jak i kobiety, poniewaĹź doprowadziĹo by do jeszcze szybszej
zagĹady gatunku. Wychowanie takie nie moĹźe byÄ stosowane dopĂłty,
dopĂłki ludzie tego nie przetrawiÄ
; a nie przetrawiÄ
dopĂłki ta, na
razie teoretyczna, metoda wychowawcza bÄdzie trzymana w ukryciu i
bÄdzie dyskutowana tylko w gronie 'autorytetĂłw' sprawujÄ
cych
wĹadzÄ. Ludzie muszÄ
siÄ z niÄ
oswoiÄ i o niej rozmawiaÄ publicznie
gdyĹź inaczej dekadentyzm homo sapiensa bÄdzie siÄ pogĹÄbiaÄ.
Chyba nie ma nic gorszego niĹź naukowe podchodzenie do seksu. CzĹowiek
jako taki nie potrzebuje Ĺźadnego wychowywania w tym kierunku.
A czy za lepszÄ
uwaĹźasz kobiecÄ
manipulacjÄ poczuciem wĹasnej wartoĹci
mÄĹźczyzny przy uĹźyciu seksu, ktĂłre to dziaĹanie sprowadza kobietÄ do
roli domowej prostytutki? Czy kobieta wykorzystujÄ
ca seks do
podporzÄ
dkowania sobie mÄĹźczyzny to nie esencja zĹa?
Post by LeoTar GnostykCo Ty wĹaĹciwie z takim mozoĹem lansujesz tÄ
inicjacjÄ
seksualnÄ
. W czym niby takie "oĹwiecone" dziecko miaĹoby byÄ
mÄ
drzejsze od innych, wychowywanych w tradycyjne sposĂłb
rĂłwieĹnikĂłw?
To nie chodzi tylko o samo wychowanie seksualne czy inicjacje
seksualnÄ
. Tu chodzi o to, Ĺźeby w Ĺźaden sposĂłb nie ograniczaÄ
dziecku dostÄpu do wiedzy o Ĺźyciu dorosĹych, by mogĹo doĹwiadczyÄ
wszystkiego czego doĹwiadczajÄ
rodzice. Dzieci sÄ
niesamowicie
bystrymi obserwatorami i jeĹźeli nawet rodzicom wydaje siÄ, Ĺźe coĹ
z ich zachowaĹ uda siÄ im ukryÄ przed dzieÄmi to sÄ
w wielkim
bĹÄdzie. Dziecko dostrzeĹźe i zanotuje wszystko a nastÄpnie, w
ramach budowania wzorcĂłw zachowaĹ, bÄdzie siÄ domagaÄ
doĹwiadczalnego potwierdzenia swoich obserwacji. Zatajenie albo
spuszczenie zasĹony milczenia na dzieciÄce pragnienie oznacza prĂłbÄ
faĹszowania rzeczywistoĹci przez rodzica, nie mĂłwienie do koĹca
prawdy i tworzenie tajemnic. A tajemnica to zalÄ
Ĺźek walki o jej
ujawnienie lub teĹź chÄÄ - nawet nieĹwiadoma - podporzÄ
dkowania
sobie drugiego czĹowieka, w tym wypadku dziecka. Dziecko pyta tyle
ile zaobserwowaĹo i na ile jest przygotowane do werbalizowania
swoich spostrzeĹźeĹ i obserwacji. I naleĹźy na te pytania odpowiadaÄ
szczerze i otwarcie nawet jeĹźeli rodzicowi wydaje siÄ, Ĺźe to co
mĂłwi przekracza moĹźliwoĹci poznawcze dziecka. JeĹźeli dziecko nie
zrozumie to przestanie pytaÄ i poczeka na nastÄpnÄ
okazjÄ do
zadania pytania. W tradycyjnym wychowaniu mamy zakaz i nakaz
ograniczajÄ
ce prawa dziecka. Zakaz i nakaz sÄ
najbardziej
pierwotnymi formami przemocy psychicznej wiÄc dziecko poddane
takiej procedurze uczy siÄ, Ĺźe czegoĹ nie moĹźe. NaleĹźy zauwaĹźyÄ,
Ĺźe uczÄ
c dziecko ulegĹoĹci (ulegania zakazowi) uczymy je
rĂłwnoczeĹnie jak samo ma siÄ zachowywaÄ w stosunku do innych ludzi
czyli, Ĺźe ma stosowaÄ przemoc. I bÄdzie tÄ przemoc stosowaĹo
adekwatnie do swoich moĹźliwoĹci.
JuĹź pisaĹem ale powtĂłrzÄ - czĹowiek nie potrzebuje Ĺźadnej edukacji w
tym zakresie. Wbijanie do gĹowy swoich fantazji moĹźe go zrobiÄ go
jakimĹ frustratem, albo co gorsza - zboczeĹcem seksualnym. No bo tak
wĹaĹciwie czego potomek by miaĹ siÄ uczyÄ i tym samym w czym
naĹladowaÄ rodzicĂłw?
Jestem odmiennego zdania. Dziecko rodzi siÄ wolne ale nie majÄ
ce Ĺźadnej
wiedzy o Ĺźyciu. WiedzÄ tÄ zdobywa na poczÄ
tku obserwujÄ
c tych, ktĂłrzy
ĹźywiÄ
i zapewniajÄ
bezpieczeĹstwo fizyczne. Gdyby rodziĹo siÄ peĹne
wiedzy to dla czegóş potrzebne byĹoby to caĹe wychowywanie? Dziecko
dlatego przygotowuje siÄ do Ĺźycia przez te kilkanaĹcie lat by zdobyÄ i
uporzÄ
dkowaÄ swojÄ
wiedzÄ potrzebnÄ
do przetrwania nie tylko jego ale
rĂłwnieĹź i gatunku. Nie jest moĹźliwym by zdobyĹo tÄ wiedzÄ w jednym skoku
poniewaĹź uczymy siÄ obserwujÄ
c, naĹladujÄ
c i doĹwiadczajÄ
c z
autorytetami stopniowo, przy kaĹźdej nadarzajÄ
cej siÄ okazji. A wiÄc jest
to proces stopniowy i wielowarstwowy. W tym procesie edukacyjnym bardzo
waĹźnÄ
chociaĹź niedocenianÄ
rolÄ odgrywajÄ
emocje, ktĂłre rozwijajÄ
siÄ
prawidĹowo jeĹźeli miÄdzy obserwacjami dziecka dotyczÄ
cymi zachowaĹ
rodzicĂłw a werbalnym przekazem rodzicĂłw nie ma sprzecznoĹci. JeĹźeli
natomiast dziecko dostrzeĹźe sprzecznoĹÄ miÄdzy tym co widzi a tym co
usĹyszy od rodzicĂłw w formie zakazĂłw, to wĂłwczas pojawia siÄ konflikt,
ktĂłry stopniowo eskalujÄ
obie strony: dziecko bo chce by sprzecznoĹÄ
zostaĹa wyjaĹniona, oraz rodzic, ktĂłry uwaĹźa, Ĺźe "wie"(?) lepiej od
dziecka co jest dziecku potrzebne. Rodzic uwaĹźa, Ĺźe byĹoby dlaĹ wstydem
przyznaÄ siÄ przed dzieckiem, Ĺźe czegoĹ nie wie i Ĺźe moĹźe siÄ myliÄ. I
tak wĹaĹnie jest z Ĺźyciem seksualnym o ktĂłrym rodzice wstydzÄ
siÄ z
dzieÄmi rozmawiaÄ bo dokĹadnie tak samo, bez wyjaĹnieĹ, zostali
wychowani przez swoich rodzicĂłw i uwaĹźajÄ
, tak jak Ty, Ĺźe dziecko samo
siÄ tego nauczy, Ĺźe w jakiĹ tajemniczy sposĂłb samo zdobÄdzie wiedzÄ o
Ĺźyciu seksualnym. ZapominajÄ
rodzice, Ĺźe sÄ
dla dziecka edukatorami
najwaĹźniejszymi z waĹźnych. I to wĹaĹnie na skutek zakazu i niewiedzy
rodzÄ
siÄ seksualne patologie wĹrĂłd poszukujÄ
cych wiedzy dzieci. A
rodzice nie czujÄ
siÄ w Ĺźaden sposĂłb winni lecz caĹÄ
winÄ za patologiÄ
zwalajÄ
na dzieci, ktĂłrych to oni sami nie wyedukowali w sposĂłb naleĹźyty.
Post by LeoTar GnostykPrzecie do pewnego wieku tymi sprawami w ogĂłle siÄ nie
interesuje, a gdy biologicznie wystarczajÄ
co dojrzeje to w
wielu kwestiach niejedni rodzice mogli by siÄ od niego/jej
uczyÄ.
I wĹaĹnie na tym polega bĹÄ
d rodzicĂłw, ktĂłrym brakuje wiedzy oraz
poczucia wĹasnej wartoĹci, Ĺźe nie wiedzÄ
CO przekazaÄ, ILE i JAK
przekazaÄ. A poza tym najzwyczajniej w Ĺwiecie wstydzÄ
siÄ
rozmawiaÄ ze swoimi dzieÄmi. Najpierw wstydzÄ
siÄ bo nie wiedzÄ
jak rozmawiaÄ o rzeczach ludzkich a potem, gdy dzieci wyjdÄ
na
ulicÄ, po prostu wstydzÄ
siÄ swojej niewiedzy w stosunku do wiedzy
przynoszonej z ulicy przez dzieci. I pat trwa a dziecko roĹnie
samopas bez wzorcĂłw, ktĂłre powinno otrzymaÄ w domu rodzinnym od
swoich rodzicĂłw/wychowawcĂłw, ktĂłrzy powinni byÄ dlaĹ
najwaĹźniejszymi i najbardziej zaufanymi autorytetami. A nie sa.
CaĹe szczÄĹcie Ĺźe nie ma uniwersytetĂłw seksuologii, i prawa Ĺźe w
zwiÄ
zek partnerski mogÄ
wchodziÄ tylko osoby z dyplomem takich
uczelni..
Nie o dyplomy tutaj chodzi lecz o wiedzÄ praktycznÄ
dajÄ
cÄ
zaufanie we
wĹasne siĹy i szacunek dla samego siebie. A tÄ wiedzÄ moĹźna zdobyÄ tylko
dziÄki Ĺwiadomym opiekunom. I najlepiej by byli nimi rodzice biologiczni
dziecka.
Post by LeoTar GnostykPost by LeoTar GnostykWszystko siÄ zgadza, mĹody czĹowiek to gÄ
bka chĹonÄ
ca wiedzÄ,
tylko zapominasz Ĺźe od rodzicĂłw/wychowawcĂłw nie sposĂłb
pozyskaÄ jakiejĹ wiedzy, bo oni tak naprawdÄ sÄ
takĹźe ciemni
jak ta przysĹowiowa tabaka w rogu..
CieszÄ siÄ, Ĺźe tak jasno i wyraĹşnie to postrzegasz. O tym
wĹaĹnie piszÄ caĹy czas i za co zbieram takie ciÄgi. EdukacjÄ
trzeba rozpoczÄ
Ä od dorosĹych. A poniewaĹź ich poglÄ
dy i
przekonania - a szczegĂłlnie u kobiet - sÄ
niczym zabetonowane,
wiec trzeba uĹźywaÄ gromĂłw, a czasem atomĂłw do zdemontowania
tych bunkrĂłw w ktĂłrych chroni siÄ ciemnogrĂłd.
MyĹlÄ Ĺźe raczej nie sposĂłb siÄ nauczyÄ mÄ
droĹci.
Czy, w takim razie, widzisz jakieĹ wyjĹcie z tej patowej sytuacji?
MoĹźe wiÄc religia, dogmat i narzucony rytuaĹ, ktĂłry zastÄ
pi
zrozumienie, a ktĂłre przyjdzie z czasem. Ty odrzucasz ludzkÄ
mÄ
droĹÄ a ja uwaĹźam, Ĺźe rodzÄ
c siÄ wszyscy mamy ten sam potencjaĹ
i tylko Ĺrodowisko, w ktĂłrym siÄ wychowujemy czyni nas albo
mÄ
drymi, albo... zakompleksionymi i niepewnymi swej mÄ
droĹci. Czy
nie uwaĹźasz, Ĺźe pod wpĹywem trudnych warunkĂłw Ĺźyciowych ludzie
dokonujÄ
w sobie wiÄkszych aniĹźeli 'ciepĹe kluski' i paniczyki z
tzw. 'dobrych domĂłw'? MoĹźe mÄ
droĹci trzeba uczyÄ pod bombami?
Nie odrzucam ludzkiej mÄ
droĹci - odrzucam tylko prĂłby pozowania na
mÄ
drych. Zgadza siÄ - zasadniczo kaĹźdy rodzi siÄ mÄ
dry, ale mÄ
dry
swoja mÄ
droĹciÄ
. W wyniku tzw ksztaĹcenia mamy do czynienia tylko z
pozerem udajÄ
cym mÄ
droĹÄ. PrzysĹowie - ? "nigdy jastrzÄ
b nie umrze
kanarkiem" pasuje tu jak znalazĹ. Jakie wyjĹcie? - po prostu
wyciÄ
gaÄ, wydobywaÄ z ludzi to co w nich autentyczne wartoĹciowe,
najlepsze.
A w jaki sposĂłb zamierzasz ten cel realizowaÄ? Ludzi, ktĂłrzy dobrowolnie
poddajÄ
siÄ takiej aktywnoĹci jest niewielu zaĹ na bezmyĹlnÄ
ĹatwiznÄ
chÄtnych jest wielu... I jaka metodÄ widzisz na utrwalenie takiego stanu
wydobywania tego co najlepsze?
Post by LeoTar GnostykInteligencja, zdolnoĹci poznawcze itd to na ogóŠcechy wrodzone.
BĹÄ
d w edukowaniu to tylko to Ĺźe kaĹźdego mĹodego czĹowieka
mierzymy jednÄ
miarÄ
.
JuĹź wyĹźej napisaĹem co myĹlÄ o takim podejĹciu. A dziÄki
róşnorodnoĹci, w tym niepowtarzalnoĹci Ĺrodowiska wychowawczego,
moĹźe ktoĹ z nas ma szanse na wyjaĹnienie mechanizmu powstawania
patologii, ktĂłra zaczyna siÄ juĹź w Ĺonie matki pozbawionej wiary
we wĹasne siĹy z powodu nierozwiÄ
zanego kompleksu Elektry...
No tak, Ty znowu o seksie...
Bo tylko wyjaĹnienie w najwaĹźniejszej sferze Ĺźycia ludzi (z punktu
widzenia przetrwania gatunku) moĹźe przynieĹÄ rozwiÄ
zanie dobre i
wartoĹciowe. CaĹa reszta naszej aktywnoĹci to "zasilanie" prokreacji i
poszukiwanie rozwiÄ
zanie, ktĂłre sprawi, Ĺźe gatunek siÄgnie Absolutu.
Post by LeoTar GnostykNo, pewnoĹci nie ma, ale gdy teoriÄ oprzemy na zasadach nam
znanych to juĹź mamy jakiĹ prawdopodobny obraz. A ten obraz to
taki Ĺźe mrĂłwki raczej nie rodzÄ
sĹoni.
No wĹaĹnie, pewnoĹci nie ma. A skÄ
d wiÄc pewnoĹÄ, Ĺźe 'mrĂłwka' nie
moĹźe urodziÄ 'sĹonia'? Albo i lwa? :)
No bo to wykluczenie bierze siÄ z tego Ĺźe tak to funkcjonuje.
Tak to funkcjonuje tylko w naszej wyobraĹşni uksztaĹtowanej przez
materialistyczne podejĹcie do (S)TwĂłrcy i Jego DzieĹa. Wykazujesz
materialistyczne skrzywienie i ucieczkÄ od Ducha. Ducha materii, ktĂłra
zostaĹa przezeĹ stworzona.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk
Ĺwiat wedĹug LeoTar'a - http://leotar.net/year_2018
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin