Discussion:
Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
LeoTar Gnostyk
2017-12-31 09:47:00 UTC
Permalink
W wątku „Mistrz logiki - czyli wąż jest do dupy!“ Jakub A. Krzewicki pisze:

„(...) Z definicji Boga wynika, że jest bytem zupełnym. Jeżeli jest
bytem zupełnym, to znaczy, że nie brakuje Mu niczego. Jeżeli nie brakuje
Mu niczego, tzn. że jest wolny od pragnień. Więc nie może być tym samym
podobny do człowieka, bo człowiek ma pragnienia i kaprysy. (...)“

Skoro Bóg jest bytem zupełnym musi być bytem dokonanym, spełnionym.
Dlaczego więc dopuszcza do powstawania bytów niedoskonałych, które -
jeżeli wierzyć w reinkarnację - muszą po wielokroć materializować się by
wykonać ciężką pracę uwalniania się od niedoskonałości, by w koncu
osiągnąć doskonałość?

A może jest tak, że Bóg pochodzi z niedoskonałości, pierwotnej
niewiedzy, i stwarza materialne byty od Niego zaleĹźne przy pomocy
których, a właściwie dzięki doświadczeniom których, zdobywa wiedzę o
samym sobie mając za cel sięgnięcie po pełna samowiedzę. Przechodzenie
Boga od stanu całkowitej niewiedzy (nieświadomości) do pełni wiedzy o
samym sobie jest więc procesem, w którym materialne wytwory Boga pełnią
rolę partnerów w procesie Jego samouświadamiania. Celem Boga jest więc
osiągnięcie samoświadomości, osiągnięcie stanu doskonałej stabilności
procesu ktĂłrym jest Ĺťycie.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Elden
2017-12-31 11:24:28 UTC
Permalink
Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
LeoTar Gnostyk
Czyli bóg samodoskonali się eksperymentując na żywych ludziach.
To ja mam w dudzie takiego boga.
Niech bóg eksperymentuje sam na sobie
i jak już się sam udoskonali to wtedy niech zajmie się ludźmi.
Bogów jest bardzo dużo. Mogę znaleźć sobie innego boga
jak zechcę.
LeoTar Gnostyk
2017-12-31 12:04:31 UTC
Permalink
Ĺťycie jako proces samodoskonalenia Boga.
Czyli bóg samodoskonali się eksperymentując na żywych ludziach.
Wszak u podstaw wiary w Niego mylnie przypisano Mu Doskonałość. Musi
więc dostosować się do oczekiwań.:)
To ja mam w dudzie takiego boga.
Bez Niego nie byłoby Ciebie.:)
Niech bĂłg eksperymentuje sam na sobie
Przecież to robi eksperymentując z nami, Jego nieodłącznie
współistniejącymi emanacjami.
i jak już się sam udoskonali to wtedy niech zajmie się ludźmi.
Gdyby działał w taki sposób nie stwarzając materialnego świata za pomocą
którego zaczął poznawać siebie to w żaden sposób nie mógłby wytrącić się
ze stanu równowagi trwałej w której trwał. Dopiero za pomocą
eksperymentu z tworzeniem Materii pobudziła się do działania i dostrzegł
swoją niedoskonałość.
BogĂłw jest bardzo duĹźo.
Jest tylko jeden Stwórca, a jest nim moja, Twoja, nasza wspólna Świadomość.
Mogę znaleźć sobie innego boga jak zechcę.
Spróbuj, a jak już znajdziesz podziel się Nim ze mną. Jestem otwarty na
poznanie nowego boga... O ile istnieje, hi, hi, hi.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Elden
2017-12-31 12:29:47 UTC
Permalink
Wszak u podstaw wiary w Niego mylnie przypisano Mu Doskonałość. Musi
więc dostosować się do oczekiwań.:)
Pedały i pedofile z Partii Watykanskiej, właściciele boga doskonale wiedzą,
że bóg musi dostosować się do oczekiwań i dopasowują boga
do zmieniającego się świata.
eksperymentu z tworzeniem Materii pobudziła się do działania i dostrzegł
swoją niedoskonałość.
LeoTar Gnostyk
Właściciele boga twierdzą, że bóg jest doskonały.
LeoTar Gnostyk
2017-12-31 13:27:44 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Wszak u podstaw wiary w Niego mylnie przypisano Mu Doskonałość.
Musi więc dostosować się do oczekiwań.:)
Pedały i pedofile z Partii Watykańskiej, właściciele boga doskonale
wiedzą, że bóg musi dostosować się do oczekiwań i dopasowują boga do
zmieniającego się świata.
Jeżeli mnie pamięć nie myli to zaczęli od tego, że Bóg jest doskonały -
według mnie: będzie. Uważam, że i tak dokonali wielkiego postępu w
myśleniu i w swojej retoryce skoro starają dostosować do realnych
możliwości adaptacyjnych/poznawczych baranów, którym przewodzą na ich
drodze ku doskonałości i wieczności.
Post by LeoTar Gnostyk
eksperymentu z tworzeniem Materii pobudziła się do działania i
dostrzegł swoją niedoskonałość.
Właściciele boga twierdzą, że bóg jest doskonały.
Nie wiem co twierdzą "właściciele boga" ponieważ do nich nie należę. Zaś
jako wierzący w Jedynego Boga, Świadomość, uważam, że na Początku
procesu tworzenia świata materialnego była całkowicie pusta, totalne
zero Wiedzy, a więc nie mogła być doskonała. Dopiero doświadczanie z Jej
własnymi, materialnymi wytworami stało się dla Niej szansą osiągnięcia
doskonałości. Szansą, która - prędzej czy też później - się ziści.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
unknown
2017-12-31 15:39:48 UTC
Permalink
Post by Elden
eksperymentu z tworzeniem Materii pobudziła się do działania i
dostrzegł swoją niedoskonałość.
Właściciele boga twierdzą, że bóg jest doskonały.
Nie wiem co twierdzą "właściciele boga" ponieważ do nich nie należę. Zaś
jako wierzący w Jedynego Boga,
Co się z tymi ludźmi porobiło...

Wycinają drzewa, strzelają do zwierząt, śmieci w lesie zostawiają i
twierdzą, że są miłośnikami przyrody i chronią środowisko.
Niszczą własny kraj i twierdzą, że są patriotami.
Nienawidzą wszystkich dookoła i twierdzą, że są tolerancyjni i kochają
bliźniego.
Namawiają do gwałcenia własnych dzieci i twierdzą, że nie są pedofilami.
Niby nie należą do "właścicieli boga" i równocześnie twierdzą, że wierzą
w boga...

I ta paranoja się nasila niestety.

Powrotu do zdrowia życzę.
Piotr
Dębski Przemysław
2017-12-31 22:51:45 UTC
Permalink
[...] Przechodzenie
Boga od stanu całkowitej niewiedzy (nieświadomości) do pełni wiedzy o
samym sobie jest więc procesem, w którym materialne wytwory Boga pełnią
rolę partnerów w procesie Jego samouświadamiania. [...]
Tatuś go nie bzyknął z młodu - dla tego tak się dziwnie zachowuje.

Dębska
LeoTar Gnostyk
2018-01-01 05:18:40 UTC
Permalink
[...] Przechodzenie Boga od stanu całkowitej niewiedzy
(nieświadomości) do pełni wiedzy o samym sobie jest więc procesem, w
którym materialne wytwory Boga pełnią rolę partnerów w procesie Jego
samouświadamiania. [...]
Tatuś go nie bzyknął z młodu - dla tego tak się dziwnie zachowuje.
Dębska
Oooo! Co się stało, żeś wylazł z nory?
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
LeoTar Gnostyk
2018-01-01 05:49:25 UTC
Permalink
[...] Przechodzenie Boga od stanu całkowitej niewiedzy
(nieświadomości) do pełni wiedzy o samym sobie jest więc procesem, w
którym materialne wytwory Boga pełnią rolę partnerów w procesie Jego
samouświadamiania. [...]
Żeby było klarowniej, powinno być:
... w którym materialne emanacje Boga są Jego partnerami w procesie
Jego samopoznania.
Tatuś go nie bzyknął z młodu - dla tego tak się dziwnie zachowuje.
Dębska
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2018-01-08 09:52:57 UTC
Permalink
W wątku „Mistrz logiki - czyli wąż jest do dupy!“ Jakub A. Krzewicki
„(...) Z definicji Boga wynika, że jest bytem zupełnym. Jeżeli jest
bytem zupełnym, to znaczy, że nie brakuje Mu niczego. Jeżeli nie
brakuje Mu niczego, tzn. że jest wolny od pragnień. Więc nie może być
tym samym podobny do człowieka, bo człowiek ma pragnienia i kaprysy.
(...)“
Skoro Bóg jest bytem zupełnym musi być bytem dokonanym, spełnionym.
Dlaczego więc dopuszcza do powstawania bytów niedoskonałych, które -
jeżeli wierzyć w reinkarnację - muszą po wielokroć materializować się
by wykonać ciężką pracę uwalniania się od niedoskonałości, by w koncu
osiągnąć doskonałość?
A może jest tak, że Bóg pochodzi z niedoskonałości, pierwotnej
niewiedzy, i stwarza materialne byty od Niego zależne przy pomocy
których, a właściwie dzięki doświadczeniom których, zdobywa wiedzę o
samym sobie mając za cel sięgnięcie po pełna samowiedzę. Przechodzenie
Boga od stanu całkowitej niewiedzy (nieświadomości) do pełni wiedzy o
samym sobie jest więc procesem, w którym materialne wytwory Boga
pełnią rolę partnerów w procesie Jego samouświadamiania. Celem Boga
jest więc osiągnięcie samoświadomości, osiągnięcie stanu doskonałej
stabilności procesu którym jest Życie.
Z jakiej definicji? Przecie definicji ludzkość już tyle wypracowała że
jest jeszcze więcej niż samych Bogów. To jedno, drugie to chyba nie
trzeba się odwoływać do spekulacji względem reinkarnacji. Reprodukcja
komórki jest faktem. Czyż Stwórca nie tak to urządził że potomstwo musi
posiadać certyfikat który w czytelny sposób wiążące je z przodkami?

Swoja drogą to bardzo mało wszystkie religie prawią o fizycznym
rozmiarze Boga., Gdyby tak wziąć na logikę, na to jakimi narzędziami się
posługuje w tworzeniu - atom czy komórka, to jego rozmiar musi być taki
że nie przez każdy mikroskop dałoby Go się zobaczyć.
LeoTar Gnostyk
2018-01-10 04:55:28 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
W wątku „Mistrz logiki - czyli wąż jest do dupy!“ Jakub A.
„(...) Z definicji Boga wynika, że jest bytem zupełnym. Jeżeli
jest bytem zupełnym, to znaczy, że nie brakuje Mu niczego. Jeżeli
nie brakuje Mu niczego, tzn. że jest wolny od pragnień. Więc nie
może być tym samym podobny do człowieka, bo człowiek ma pragnienia
i kaprysy. (...)“
Skoro Bóg jest bytem zupełnym musi być bytem dokonanym,
spełnionym. Dlaczego więc dopuszcza do powstawania bytów
niedoskonałych, które - jeżeli wierzyć w reinkarnację - muszą po
wielokroć materializować się by wykonać ciężką pracę uwalniania się
od niedoskonałości, by w końcu doskonałość osiągnąć?
A może jest tak, że Bóg pochodzi z niedoskonałości, pierwotnej
niewiedzy, i stwarza materialne byty od Niego zaleĹźne przy pomocy
których, a właściwie dzięki doświadczeniom których, zdobywa wiedzę
o samym sobie mając za cel sięgnięcie po pełna samowiedzę.
Przechodzenie Boga od stanu całkowitej niewiedzy (nieświadomości)
do pełni wiedzy o samym sobie jest więc procesem ewolucji, w
którym materialne wytwory Boga pełnią rolę partnerów w procesie
Jego samouświadamiania. Celem Boga jest więc osiągnięcie
samoświadomości, osiągnięcie stanu doskonałej stabilności procesu
ktĂłrym jest Ĺťycie.
Z jakiej definicji? Przecie definicji ludzkość już tyle wypracowała
że jest jeszcze więcej niż samych Bogów.
To pytanie do Jakuba Krzewickiego, nie do mnie.:)
To jedno, drugie to chyba nie trzeba się odwoływać do spekulacji
względem reinkarnacji. Reprodukcja komórki jest faktem. Czyż Stwórca
nie tak to urządził że potomstwo musi posiadać certyfikat który w
czytelny sposób wiążące je z przodkami?
Reprodukcja komórki to tak jakby zmieniający się stan świadomości
osobnika przez nią stwarzanego. A potomstwu nie jest przekazywana
materia lecz informacja przechowywana w Świadomości przodków. To są te
tzw. geny (niby dla budowy biologii) i memy (te dla budowy zachowań
społecznych). To przodkowie tworzą (i ewoluują) informację dzięki
odtwarzaniu której (materializowanie, wychowanie) powstaje następnie
potomstwo.
Swoja drogą to bardzo mało wszystkie religie prawią o fizycznym
rozmiarze Boga.
Bo bóg to maska psychiczna nałożona przez potomstwo na rodziców, którzy
zakazali swojemu dziecku/dzieciom praktycznego (doświadczalnego)
zapoznania z aktem potencjalnego tworzenia nowego potomka. Czyli
bĂłg-rodzic jest wytworem w psychice dziecka i powstaje na skutek zakazu
zapoznania dziecka z Ĺźyciem seksualnym rodzicĂłw oraz zakazu inicjacji
dziecka w "świętym trójkącie" Rodzice + Dziecko.
Gdyby tak wziąć na logikę, na to jakimi narzędziami się posługuje w
tworzeniu - atom czy komórka, to jego rozmiar musi być taki że nie
przez każdy mikroskop dałoby Go się zobaczyć.
A czy te mikrotwory ktokolwiek, kiedykolwiek widział? :)
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
LeoTar Gnostyk
2018-01-10 04:54:35 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
W wątku „Mistrz logiki - czyli wąż jest do dupy!“ Jakub A.
„(...) Z definicji Boga wynika, że jest bytem zupełnym. Jeżeli
jest bytem zupełnym, to znaczy, że nie brakuje Mu niczego. Jeżeli
nie brakuje Mu niczego, tzn. że jest wolny od pragnień. Więc nie
może być tym samym podobny do człowieka, bo człowiek ma pragnienia
i kaprysy. (...)“
Skoro Bóg jest bytem zupełnym musi być bytem dokonanym,
spełnionym. Dlaczego więc dopuszcza do powstawania bytów
niedoskonałych, które - jeżeli wierzyć w reinkarnację - muszą po
wielokroć materializować się by wykonać ciężką pracę uwalniania się
od niedoskonałości, by w końcu doskonałość osiągnąć?
A może jest tak, że Bóg pochodzi z niedoskonałości, pierwotnej
niewiedzy, i stwarza materialne byty od Niego zaleĹźne przy pomocy
których, a właściwie dzięki doświadczeniom których, zdobywa wiedzę
o samym sobie mając za cel sięgnięcie po pełna samowiedzę.
Przechodzenie Boga od stanu całkowitej niewiedzy (nieświadomości)
do pełni wiedzy o samym sobie jest więc procesem ewolucji, w
którym materialne wytwory Boga pełnią rolę partnerów w procesie
Jego samouświadamiania. Celem Boga jest więc osiągnięcie
samoświadomości, osiągnięcie stanu doskonałej stabilności procesu
ktĂłrym jest Ĺťycie.
Z jakiej definicji? Przecie definicji ludzkość już tyle wypracowała
że jest jeszcze więcej niż samych Bogów.
To pytanie do Jakuba Krzewickiego, nie do mnie.:)
To jedno, drugie to chyba nie trzeba się odwoływać do spekulacji
względem reinkarnacji. Reprodukcja komórki jest faktem. Czyż Stwórca
nie tak to urządził że potomstwo musi posiadać certyfikat który w
czytelny sposób wiążące je z przodkami?
Reprodukcja komórki to tak jakby zmieniający się stan świadomości
osobnika przez nią stwarzanego. A potomstwu nie jest przekazywana
materia lecz informacja przechowywana w Świadomości przodków. To są te
tzw. geny (niby dla budowy biologii) i memy (te dla budowy zachowań
społecznych). To przodkowie tworzą (i ewoluują) informację dzięki
odtwarzaniu której (materializowanie, wychowanie) powstaje następnie
potomstwo.
Swoja drogą to bardzo mało wszystkie religie prawią o fizycznym
rozmiarze Boga.
Bo bóg to maska psychiczna nałożona przez potomstwo na rodziców, którzy
zakazali swojemu dziecku/dzieciom praktycznego (doświadczalnego)
zapoznania z aktem potencjalnego tworzenia nowego potomka. Czyli
bĂłg-rodzic jest wytworem w psychice dziecka i powstaje na skutek zakazu
zapoznania dziecka z Ĺźyciem seksualnym rodzicĂłw oraz zakazu inicjacji
dziecka w "świętym trójkącie" Rodzice + Dziecko.
Gdyby tak wziąć na logikę, na to jakimi narzędziami się posługuje w
tworzeniu - atom czy komórka, to jego rozmiar musi być taki że nie
przez każdy mikroskop dałoby Go się zobaczyć.
A czy te mikrotwory ktokolwiek, kiedykolwiek widział? :)
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2018-01-10 10:56:50 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
W wątku „Mistrz logiki - czyli wąż jest do dupy!“ Jakub A.
„(...) Z definicji Boga wynika, że jest bytem zupełnym. Jeżeli
jest bytem zupełnym, to znaczy, że nie brakuje Mu niczego. Jeżeli
nie brakuje Mu niczego, tzn. że jest wolny od pragnień. Więc nie
może być tym samym podobny do człowieka, bo człowiek ma pragnienia
i kaprysy. (...)“
Skoro Bóg jest bytem zupełnym musi być bytem dokonanym,
spełnionym. Dlaczego więc dopuszcza do powstawania bytów
niedoskonałych, które - jeżeli wierzyć w reinkarnację - muszą po
wielokroć materializować się by wykonać ciężką pracę uwalniania się
od niedoskonałości, by w końcu doskonałość osiągnąć?
A może jest tak, że Bóg pochodzi z niedoskonałości, pierwotnej
niewiedzy, i stwarza materialne byty od Niego zależne przy pomocy
których, a właściwie dzięki doświadczeniom których, zdobywa wiedzę
o samym sobie mając za cel sięgnięcie po pełna samowiedzę.
Przechodzenie Boga od stanu całkowitej niewiedzy (nieświadomości)
do pełni wiedzy o samym sobie jest więc procesem ewolucji, w
którym materialne wytwory Boga pełnią rolę partnerów w procesie
Jego samouświadamiania. Celem Boga jest więc osiągnięcie
samoświadomości, osiągnięcie stanu doskonałej stabilności procesu
którym jest Życie.
Z jakiej definicji? Przecie definicji ludzkość już tyle wypracowała
że jest jeszcze więcej niż samych Bogów.
To pytanie do Jakuba Krzewickiego, nie do mnie.:)
Akurat zdaje się że p. Krzewicki to nie rozpatruje kwestii Boga jako
Stwórcy czegokolwiek, a tylko stylu bycia człowieka. Tak więc aby
bardziej zgłębić charakterystykę (charakterystyki) samego Boga to
pytanie muszę kierować pod innym adresem.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
To jedno, drugie to chyba nie trzeba się odwoływać do spekulacji
względem reinkarnacji. Reprodukcja komórki jest faktem. Czyż Stwórca
nie tak to urządził że potomstwo musi posiadać certyfikat który w
czytelny sposób wiążące je z przodkami?
Reprodukcja komórki to tak jakby zmieniający się stan świadomości
osobnika przez nią stwarzanego. A potomstwu nie jest przekazywana
materia lecz informacja przechowywana w Świadomości przodków. To są te
tzw. geny (niby dla budowy biologii) i memy (te dla budowy zachowań
społecznych). To przodkowie tworzą (i ewoluują) informację dzięki
odtwarzaniu której (materializowanie, wychowanie) powstaje następnie
potomstwo.
No, nie wiadomo tego nie wiemy i wszystko wskazuje że tu nie chodzi o
stan świadomości a o coś innego,. przecie to oczywiste - człowiek na
przestrzeni czasu nam znanego, ani o milimetr nie wyewoluował w
postrzeganiu rzeczywistości.
Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że przekazywana
TYLKO fizyczna materia. Być może że i sam Bóg/Stwórca także przechodzi
procesy reprodukcyjne, z tą różnicą że On w tym procesie nic nie traci,
np pamięci o tym kim był w poprzednim wcieleniu i jest obecnie.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Swoja drogą to bardzo mało wszystkie religie prawią o fizycznym
rozmiarze Boga.
Bo bóg to maska psychiczna nałożona przez potomstwo na rodziców, którzy
zakazali swojemu dziecku/dzieciom praktycznego (doświadczalnego)
zapoznania z aktem potencjalnego tworzenia nowego potomka. Czyli
bóg-rodzic jest wytworem w psychice dziecka i powstaje na skutek zakazu
zapoznania dziecka z życiem seksualnym rodziców oraz zakazu inicjacji
dziecka w "świętym trójkącie" Rodzice + Dziecko.
Jaki rodzic może się stawiać w roli Boga? Chyba tylko kolega/koleżanka z
psychiatryka p Bonaparte czy p Wasilewskiej*.. I czy naprawdę sądzisz że
ten w sumie krótki okres wychowywania przez rodziców aż tak rzutuje na
potomstwo że to jest w szatnie sprawić że ono jest takim czy innym
człowiekiem?
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Gdyby tak wziąć na logikę, na to jakimi narzędziami się posługuje w
tworzeniu - atom czy komórka, to jego rozmiar musi być taki że nie
przez każdy mikroskop dałoby Go się zobaczyć.
A czy te mikrotwory ktokolwiek, kiedykolwiek widział? :)
Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę. Wystarczy wejść do
laboratorium aby samemu sie przekonać.


*Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko taka uwaga
ogólna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na myśli.
LeoTar Gnostyk
2018-03-17 19:49:52 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
W wątku „Mistrz logiki - czyli wąż jest do dupy!“ Jakub A.
Post by LeoTar Gnostyk
„(...) Z definicji Boga wynika, że jest bytem zupełnym.
Jeżeli jest bytem zupełnym, to znaczy, że nie brakuje Mu
niczego. JeĹźeli nie brakuje Mu niczego, tzn. Ĺźe jest wolny od
pragnień. Więc nie może być tym samym podobny do człowieka,
bo człowiek ma pragnienia i kaprysy. (...)“
Skoro Bóg jest bytem zupełnym musi być bytem dokonanym,
spełnionym. Dlaczego więc dopuszcza do powstawania bytów
niedoskonałych, które - jeżeli wierzyć w reinkarnację - muszą
po wielokroć materializować się by wykonać ciężką pracę
uwalniania się od niedoskonałości, by w końcu doskonałość
osiągnąć?
A może jest tak, że Bóg pochodzi z niedoskonałości, pierwotnej
niewiedzy, i stwarza materialne byty od Niego zaleĹźne przy
pomocy których, a właściwie dzięki doświadczeniom których,
zdobywa wiedzę o samym sobie mając za cel sięgnięcie po pełna
samowiedzę. Przechodzenie Boga od stanu całkowitej niewiedzy
(nieświadomości) do pełni wiedzy o samym sobie jest więc
procesem ewolucji, w którym materialne wytwory Boga pełnią rolę
partnerów w procesie Jego samouświadamiania. Celem Boga jest
więc osiągnięcie samoświadomości, osiągnięcie stanu doskonałej
stabilności procesu którym jest Życie.
Z jakiej definicji? Przecie definicji ludzkość już tyle
wypracowała że jest jeszcze więcej niż samych Bogów.
To pytanie do Jakuba Krzewickiego, nie do mnie.:)
Akurat zdaje się że p. Krzewicki to nie rozpatruje kwestii Boga jako
Stwórcy czegokolwiek, a tylko stylu bycia człowieka. Tak więc aby
bardziej zgłębić charakterystykę (charakterystyki) samego Boga to
pytanie muszę kierować pod innym adresem.
Miło mi, że akurat mnie traktujesz jako osobę na tyle kompetentną i
godną tego by rozwiewać Twoje wątpliwości.
Post by LeoTar Gnostyk
To jedno, drugie to chyba nie trzeba się odwoływać do spekulacji
względem reinkarnacji. Reprodukcja komórki jest faktem. Czyż
Stwórca nie tak to urządził że potomstwo musi posiadać certyfikat
który w czytelny sposób wiążące je z przodkami?
Reprodukcja komórki to tak jakby zmieniający się stan świadomości
osobnika przez nią stwarzanego. A potomstwu nie jest przekazywana
materia lecz informacja przechowywana w Świadomości przodków. To są
te tzw. geny (niby dla budowy biologii) i memy (te dla budowy
zachowań społecznych). To przodkowie tworzą (i ewoluują) informację
dzięki odtwarzaniu której (materializowanie, wychowanie) powstaje
następnie potomstwo.
No, nie wiadomo tego nie wiemy i wszystko wskazuje Ĺźe tu nie chodzi
o stan świadomości a o coś innego.
A o co - według Ciebie - chodzi jeżeli nie o uzupełnienie Wiedzy i
życiowej Mądrości Świadomości?
Przecie to oczywiste - człowiek na przestrzeni czasu nam znanego,
ani o milimetr nie wyewoluował w postrzeganiu rzeczywistości.
Ale ponoć staje się coraz większym i agresywniejszym drapieżnikiem...
Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że
przekazywana TYLKO fizyczna materia.
Materia przekazuje INFORMACJĘ w niej przechowywaną; bez informacji nie
byłoby ani Materii ani tworzenia. Bo co niby miałoby organizować
materię. Może powiesz, że materia? To czemu, w takim razie, miałaby
służyć informacja?
Być może że i sam Bóg/Stwórca także przechodzi procesy reprodukcyjne,
z tą różnicą że On w tym procesie nic nie traci, np pamięci o tym kim
był w poprzednim wcieleniu i jest obecnie.
Ale czyż nie jest Mu przypisana Wieczność? I czy my nie reprodukujemy
się tylko dlatego, że kiedyś, na samym Początku, nieświadomy Stwórca
popełnił błąd spowodowany nie określonymi warunkami początkowymi?
Dlatego On i my się reprodukujemy by odtworzyć te brakujące warunki
początkowe by wreszcie usunąć przyczynę patologizacji Życia. By
wypełniły się zanegowane zapisy Biblii?
Post by LeoTar Gnostyk
Swoja drogą to bardzo mało wszystkie religie prawią o fizycznym
rozmiarze Boga.
Bo bóg to maska psychiczna nałożona przez potomstwo na rodziców,
ktĂłrzy zakazali swojemu dziecku/dzieciom praktycznego
(doświadczalnego) zapoznania z aktem potencjalnego tworzenia nowego
potomka. Czyli bĂłg-rodzic jest wytworem w psychice dziecka i
powstaje na skutek zakazu zapoznania dziecka z Ĺźyciem seksualnym
rodziców oraz zakazu inicjacji dziecka w "świętym trójkącie"
Rodzice + Dziecko.
Jaki rodzic może się stawiać w roli Boga?
Czyni to nieświadomie KAŻDY rodzic, a szczególnie wiodą w tym prym matki
traktujące dzieci jako swoją wyłączną własność i przedmiot do ćwiczenia
oraz zaspokajania ich niespełnionych marzeń oraz pragnień. A zapominają
one matki, że dziecko jest osobą wolną i oczekuje od OBOJGA rodziców
jedynie przekazania Wiedzy oraz życiowej Mądrości. Po partnersku i z
uszanowaniem godności i wolności dziecka.
Chyba tylko kolega/koleĹźanka z psychiatryka p Bonaparte czy p
Wasilewskiej*.. I czy naprawdę sądzisz że ten w sumie krótki okres
wychowywania przez rodzicĂłw aĹź tak rzutuje na potomstwo Ĺźe to jest w
szatnie sprawić że ono jest takim czy innym człowiekiem?
Tak uważam. Z tego prostego powodu, że najefektywniej dzieci chłoną od
rodziców Wiedzę tuz po porodzie a chłonność ta zmniejsza się wraz z
wzrastaniem. To zmniejszanie chłonności u dziecka wynika ze starzenia
się organizmu ale przede wszystkim jest następstwem stosowania "czarnej
pedagogiki" hołubiącej nakazy, zakazy i przemoc jako środki wychowawcze
zamiast partnerskiego traktowania dziecka i partnerskiej wymiany Wiedzy.
Przede wszystkim wiedzy o Ĺźyciu, narodzinach oraz o naszym pochodzeniu i
drodze ku wieczności.
Post by LeoTar Gnostyk
Gdyby tak wziąć na logikę, na to jakimi narzędziami się posługuje
w tworzeniu - atom czy komórka, to jego rozmiar musi być taki że
nie przez każdy mikroskop dałoby Go się zobaczyć.
A czy te mikrotwory ktokolwiek, kiedykolwiek widział? :)
Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę. Wystarczy wejść
do laboratorium aby samemu się przekonać.
Jakie masz tam maksymalne powiększenia mikroskopów?
Bo odrzucam metody pośrednie, które ukazują to co maja pokazać. :)
*Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko taka
uwaga ogólna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na myśli.
Nawet gdybyś tylko mnie miał na myśli to nie zmienisz ani mojego
doświadczenia ani też wniosków, które z tego życiowego doświadczenia
wyciągnąłem. :)
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/year_2018
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2018-03-21 17:50:04 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
To pytanie do Jakuba Krzewickiego, nie do mnie.:)
Akurat zdaje się że p. Krzewicki to nie rozpatruje kwestii Boga jako
Stwórcy czegokolwiek, a tylko stylu bycia człowieka. Tak więc aby
bardziej zgłębić charakterystykę (charakterystyki) samego Boga to
pytanie muszę kierować pod innym adresem.
Miło mi, że akurat mnie traktujesz jako osobę na tyle kompetentną i
godną tego by rozwiewać Twoje wątpliwości.
Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mięć swoje zdanie
w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać się tam o coś gdzieś
napisanego i wyczytanego a masz własną wizje Boga/Stwórcy.. A Twoja
koncepcja jako taka jest o wiele mądrzejsza i bardziej prawdopodobna od
wielu ogólnie znanych. Oczywiście jeszcze nie na tyle abym stał się jej
wyznawcą;-), ale chyba ona nawet jako taka nie przewiduje miejsca na
kult. Bo komu składać tu pokłony skoro wszystko jest Bogiem..
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
To jedno, drugie to chyba nie trzeba się odwoływać do spekulacji
względem reinkarnacji. Reprodukcja komórki jest faktem. Czyż
Stwórca nie tak to urządził że potomstwo musi posiadać certyfikat
który w czytelny sposób wiążące je z przodkami?
Reprodukcja komórki to tak jakby zmieniający się stan świadomości
osobnika przez nią stwarzanego. A potomstwu nie jest przekazywana
materia lecz informacja przechowywana w Świadomości przodków. To są
te tzw. geny (niby dla budowy biologii) i memy (te dla budowy
zachowań społecznych). To przodkowie tworzą (i ewoluują) informację
dzięki odtwarzaniu której (materializowanie, wychowanie) powstaje
następnie potomstwo.
No, nie wiadomo tego nie wiemy i wszystko wskazuje że tu nie chodzi
o stan świadomości a o coś innego.
A o co - według Ciebie - chodzi jeżeli nie o uzupełnienie Wiedzy i
życiowej Mądrości Świadomości?
Nie mi oceniać Stwórcę. Jednak wykluczyłbym jakieś
poznawanie/uzupełnienie wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.
Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do Absolutu to
nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać barier.
Post by Trybun
Przecie to oczywiste - człowiek na przestrzeni czasu nam znanego,
ani o milimetr nie wyewoluował w postrzeganiu rzeczywistości.
Ale ponoć staje się coraz większym i agresywniejszym drapieżnikiem...
I za sprawą obłąkania kapitalistycznego coraz bardziej okrutnym na
masową skalę. Wątpliwe żeby nawet sam diabeł miał tak piekło urządzone
jak te zakały ludzkości traktują swoich braci - zwierzęta.
Post by Trybun
Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że
przekazywana TYLKO fizyczna materia.
Materia przekazuje INFORMACJĘ w niej przechowywaną; bez informacji nie
byłoby ani Materii ani tworzenia. Bo co niby miałoby organizować
materię. Może powiesz, że materia? To czemu, w takim razie, miałaby
służyć informacja?
 Informacja bez materii  byłaby skazana na niebyt. Materia mogłaby
istnieć, tylko panowałby chaos, który to informacja porządkuje.
Post by Trybun
Być może że i sam Bóg/Stwórca także przechodzi procesy reprodukcyjne,
z tą różnicą że On w tym procesie nic nie traci, np pamięci o tym kim
był w poprzednim wcieleniu i jest obecnie.
Ale czyż nie jest Mu przypisana Wieczność? I czy my nie reprodukujemy
się tylko dlatego, że kiedyś, na samym Początku, nieświadomy Stwórca
popełnił błąd spowodowany nie określonymi warunkami początkowymi?
Dlatego On i my się reprodukujemy by odtworzyć te brakujące warunki
początkowe by wreszcie usunąć przyczynę patologizacji Życia. By
wypełniły się zanegowane zapisy Biblii?
Zwracam szanowną uwagę że to nie my się reprodukujemy - nie jest to
nasza nieprzymuszona wola, nasz wybór. I być może to nas odróżnia od
Stwórcy. On może mieć wybór, my go na pewno nie mamy.
Post by Trybun
Jaki rodzic może się stawiać w roli Boga?
Czyni to nieświadomie KAŻDY rodzic, a szczególnie wiodą w tym prym matki
traktujące dzieci jako swoją wyłączną własność i przedmiot do ćwiczenia
oraz zaspokajania ich niespełnionych marzeń oraz pragnień. A zapominają
one matki, że dziecko jest osobą wolną i oczekuje od OBOJGA rodziców
jedynie przekazania Wiedzy oraz życiowej Mądrości. Po partnersku i z
uszanowaniem godności i wolności dziecka.
Każdy? Ja myślę że tylko taki który głowę ma tylko po to aby nosić na
niej kapelusz,.
Post by Trybun
Chyba tylko kolega/koleżanka z psychiatryka p Bonaparte czy p
Wasilewskiej*.. I czy naprawdę sądzisz że ten w sumie krótki okres
wychowywania przez rodziców aż tak rzutuje na potomstwo że to jest w
szatnie sprawić że ono jest takim czy innym człowiekiem?
Tak uważam. Z tego prostego powodu, że najefektywniej dzieci chłoną od
rodziców Wiedzę tuz po porodzie a chłonność ta zmniejsza się wraz z
wzrastaniem. To zmniejszanie chłonności u dziecka wynika ze starzenia
się organizmu ale przede wszystkim jest następstwem stosowania "czarnej
pedagogiki" hołubiącej nakazy, zakazy i przemoc jako środki wychowawcze
zamiast partnerskiego traktowania dziecka i partnerskiej wymiany Wiedzy.
Przede wszystkim wiedzy o życiu, narodzinach oraz o naszym pochodzeniu i
drodze ku wieczności.
Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę, tylko
zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób pozyskać jakiejś
wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni jak ta przysłowiowa tabaka w
rogu..
Post by Trybun
Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę. Wystarczy wejść
do laboratorium aby samemu się przekonać.
Jakie masz tam maksymalne powiększenia mikroskopów?
Bo odrzucam metody pośrednie, które ukazują to co maja pokazać. :)
Takich aby za ich pomocą zobaczyć WSZYSTKO z pewnością jeszcze nie
wynaleziono. Jednak to co możemy zobaczyć już obecnie zdaje się
kolidować z "znanym" obrazem Boga. Z jasnej strony potężna
postać/osobowość kojarząca się z rozmiarami wszechświata, a do jego
budowy posługuje się mikroskopijnymi atomami czy komórkami.
Post by Trybun
*Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko taka
uwaga ogólna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na myśli.
Nawet gdybyś tylko mnie miał na myśli to nie zmienisz ani mojego
doświadczenia ani też wniosków, które z tego życiowego doświadczenia
wyciągnąłem. :)
Absolutnie nie mam na myśli nikogo.
LeoTar Gnostyk
2018-03-24 11:05:49 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
To pytanie do Jakuba Krzewickiego, nie do mnie.:)
Akurat zdaje się że p. Krzewicki to nie rozpatruje kwestii Boga
jako Stwórcy czegokolwiek, a tylko stylu bycia człowieka. Tak
więc aby bardziej zgłębić charakterystykę (charakterystyki)
samego Boga to pytanie muszę kierować pod innym adresem.
Miło mi, że akurat mnie traktujesz jako osobę na tyle kompetentną i
godną tego by rozwiewać Twoje wątpliwości.
Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mięć swoje
zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać się tam o coś
gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną wizje Boga/Stwórcy.. A
Twoja koncepcja jako taka jest o wiele mądrzejsza i bardziej
prawdopodobna od wielu ogólnie znanych. Oczywiście jeszcze nie na
tyle abym stał się jej wyznawcą;-), ale chyba ona nawet jako taka
nie przewiduje miejsca na kult. Bo komu składać tu pokłony skoro
wszystko jest Bogiem..
Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult ponieważ
komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam szacunek.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
To jedno, drugie to chyba nie trzeba się odwoływać do
spekulacji względem reinkarnacji. Reprodukcja komórki jest
faktem. Czyż Stwórca nie tak to urządził że potomstwo musi
posiadać certyfikat który w czytelny sposób wiążące je z
przodkami?
Reprodukcja komórki to tak jakby zmieniający się stan
świadomości osobnika przez nią stwarzanego. A potomstwu nie
jest przekazywana materia lecz informacja przechowywana w
Świadomości przodków. To są te tzw. geny (niby dla budowy
biologii) i memy (te dla budowy zachowań społecznych). To
przodkowie tworzą (i ewoluują) informację dzięki odtwarzaniu
której (materializowanie, wychowanie) powstaje następnie
potomstwo.
No, nie wiadomo tego nie wiemy i wszystko wskazuje Ĺźe tu nie
chodzi o stan świadomości a o coś innego.
A o co - według Ciebie - chodzi jeżeli nie o uzupełnienie Wiedzy i
życiowej Mądrości Świadomości?
Nie mi oceniać Stwórcę.
Obawiasz się oceniać samego siebie?
Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.
Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez drugiej nie
może istnieć, nie istnieje.
Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do Absolutu
to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać barier.
Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie miał żadnej
Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go cechowało to chęć, potencjał
poznania, który został wygenerowany przez... strach przed tym, że On,
StwĂłrca zniknie bezpowrotnie niczego po sobie nie pozostawiwszy. Nie
wiedział nawet tego, że jest wieczny i pozaczasowy a więc nie może
zniknąć. Taki był tępy na Początku. Ale cechowała go wola walki o
przetrwanie, która zaczęła napędzać Jego poszukiwania. Będąc w stanie
równowagi niestabilnej rozpadł się na dwa elementy sprzężone ze sobą
poprzez seks: źródło przyjemności, sposób na przetrwanie oraz napęd
poznawczy, którego silnikiem stała się przemoc seksualna.
Post by LeoTar Gnostyk
Przecie to oczywiste - człowiek na przestrzeni czasu nam znanego,
ani o milimetr nie wyewoluował w postrzeganiu rzeczywistości.
Ale ponoć staje się coraz większym i agresywniejszym
drapieĹźnikiem...
I za sprawą obłąkania kapitalistycznego coraz bardziej okrutnym na
masową skalę. Wątpliwe żeby nawet sam diabeł miał tak piekło
urządzone jak te zakały ludzkości traktują swoich braci - zwierzęta.
Zauważ jednak, że to piekło realnej przemocy jest również szansą dla
uwolnienia się od niej jeżeli tylko potrafimy cofnąć się wstecz,
odtworzyć proces naszego wychowania i zidentyfikować 'błąd/nie błąd'
popełniony przez Stwórcę na samym Początku, gdy nie istniały żadne dane,
wskazówki, warunki początkowe, które nakazałyby Stwórcy przekazać taką
to a taka Wiedzę Jego potomstwu. A zresztą co miał przekazywać skoro nie
było jeszcze żadnej Wiedzy a Mądrości życiowej też jeszcze nie miał bo
był Pierwszym a na dodatek Nieświadomym. Na dodatek ustanowił Stwórca
ZAKAZ spoĹźywania, przez Jego dzieci, owocĂłw z drzew Ĺźycia oraz Wiedzy,
odróżniania dobra od zła; sam doświadczał a dzieciom zabraniał
doświadczania, i nie nauczył ich szacunku dla relacji seksualnych. Nie
powiedział im nawet jakie będą SKUTKI stosunków seksualnych (dziecko)
czyli spożywania owoców z drzew życia oraz Wiedzy. Wypuścił w świat na
samodzielność ludzi od Niego uzależnionych i nieprzygotowanych do
samodzielnego Ĺźycia.
Post by LeoTar Gnostyk
Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że
przekazywana TYLKO fizyczna materia.
Materia przekazuje INFORMACJĘ w niej przechowywaną; bez informacji
nie byłoby ani Materii ani tworzenia. Bo co niby miałoby
organizować materię. Może powiesz, że materia? To czemu, w takim
razie, miałaby służyć informacja?
Informacja bez materii byłaby skazana na niebyt. Materia mogłaby
istnieć, tylko panowałby chaos, który to informacja porządkuje.
Czy zaistniałaby fizyczna materia bez idei Materii, która powstała w
Świadomości?
Post by LeoTar Gnostyk
Być może że i sam Bóg/Stwórca także przechodzi procesy
reprodukcyjne, z tą różnicą że On w tym procesie nic nie traci,
np pamięci o tym kim był w poprzednim wcieleniu i jest obecnie.
Ale czyż nie jest Mu przypisana Wieczność? I czy my nie
reprodukujemy się tylko dlatego, że kiedyś, na samym Początku,
nieświadomy Stwórca popełnił błąd spowodowany nie określonymi
warunkami początkowymi? Dlatego On i my się reprodukujemy by
odtworzyć te brakujące warunki początkowe by wreszcie usunąć
przyczynę patologizacji Życia. By wypełniły się zanegowane zapisy
Biblii?
Zwracam szanowną uwagę że to nie my się reprodukujemy - nie jest to
nasza nieprzymuszona wola, nasz wybór. I być może to nas odróżnia od
Stwórcy. On może mieć wybór, my go na pewno nie mamy.
Do tej pory nie mieliśmy żadnego wyboru, gdyż decyzja o prokreacji
była/jest zdeterminowana przekonaniem kobiety, że dopiero gdy spełni się
jako matka będzie prawdziwą kobietą. I za wszelka cenę przeciętna
kobieta chce mieć dziecko. Ale to co kobieta mówi o chęci posiadania
dziecka a jaki jest prawdziwy cel powołania do egzystencji potomka, to
dwie różne sprawy. Otóż narodziny dziecka stają się dla kobiety drzwiami
do POSIADANIA na własność kogoś, kogo będzie mogła kształtować według
własnej woli. Dziecko będzie tym kimś, kto będzie kobiecie ufać a komu
ona nie będzie musiała zaufać bezgranicznie ponieważ to dziecko będzie
od niej uzależnione. Kobieta podświadomie wie, czuje, że mężczyzny nie
uda się jej całkowicie od siebie uzależnić, i że może on od niej odejść,
jeżeli w manipulowaniu nim przekroczy ona pewną subtelną granicę. A
kobieta musi mieć niewolnika, którego będzie ćwiczyła i na którym będzie
odbudowywać utracone w dzieciństwie, poczucie własnej wartości. Rzadko
które dziecko powie matce NIE bo będzie się bało porzucenia, którym jest
przez matkę szantażowane przez całe życie.
Post by LeoTar Gnostyk
Jaki rodzic może się stawiać w roli Boga?
Czyni to nieświadomie KAŻDY rodzic, a szczególnie wiodą w tym prym
matki traktujące dzieci jako swoją wyłączną własność i przedmiot do
ćwiczenia oraz zaspokajania ich niespełnionych marzeń oraz
pragnień. A zapominają one matki, że dziecko jest osobą wolną i
oczekuje od OBOJGA rodzicĂłw jedynie przekazania Wiedzy oraz
życiowej Mądrości. Po partnersku i z uszanowaniem godności i
wolności dziecka.
Każdy? Ja myślę że tylko taki który głowę ma tylko po to aby nosić na
niej kapelusz,.
Jedni są bliżej przekazania dziecku pełni Wiedzy o życiu i relacjach
kobiety z mężczyzną, inni są bardziej oddaleni albo, że tak powiem
całkowicie w chaszczach. Ale ŻADEN rodzic nie pomyśli o inicjacji
seksualnej dziecka w rodzinnym trójkącie: Rodzice + Dziecko. Bo to
zostało rzekomo zakazane przez Boga. Ale niewielu tylko kojarzy, że na
Początku bogiem była KOBIETA. I to przekonanie przetrwało do dzisiaj
pomimo wieków wynoszenia na ołtarze, a jakże przez kobiety, męskich
bożków. Te wszystkie męskie bogi to listek figowy do dalszego
kultywowania przez kobiety Macierzy, matki Ziemi, Matki wszechrzeczy,
etc. A durni i próżni mężczyźni dają się nabierać na takie ochłapy. :)
Post by LeoTar Gnostyk
Chyba tylko kolega/koleĹźanka z psychiatryka p Bonaparte czy p
Wasilewskiej*.. I czy naprawdę sądzisz że ten w sumie krótki
okres wychowywania przez rodzicĂłw aĹź tak rzutuje na potomstwo Ĺźe
to jest w szatnie sprawić że ono jest takim czy innym
człowiekiem?
Tak uwaĹźam. Z tego prostego powodu, Ĺźe najefektywniej dzieci
chłoną od rodziców Wiedzę tuz po porodzie a chłonność ta zmniejsza
się wraz z wzrastaniem. To zmniejszanie chłonności u dziecka wynika
ze starzenia się organizmu ale przede wszystkim jest następstwem
stosowania "czarnej pedagogiki" hołubiącej nakazy, zakazy i
przemoc jako środki wychowawcze zamiast partnerskiego traktowania
dziecka i partnerskiej wymiany Wiedzy. Przede wszystkim wiedzy o
Ĺźyciu, narodzinach oraz o naszym pochodzeniu i drodze ku
wieczności.
Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę, tylko
zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób pozyskać jakiejś
wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni jak ta przysłowiowa
tabaka w rogu..
Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym właśnie piszę
cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację trzeba rozpocząć od
dorosłych. A ponieważ ich poglądy i przekonania - a szczególnie u kobiet
- są niczym zabetonowane, wiec trzeba używać gromów, a czasem atomów do
zdemontowania tych bunkrów w których chroni się ciemnogród.
Post by LeoTar Gnostyk
Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę. Wystarczy
wejść do laboratorium aby samemu się przekonać.
Jakie masz tam maksymalne powiększenia mikroskopów? Bo odrzucam
metody pośrednie, które ukazują to co maja pokazać. :)
Takich aby za ich pomocą zobaczyć WSZYSTKO z pewnością jeszcze nie
wynaleziono. Jednak to co możemy zobaczyć już obecnie zdaje się
kolidować ze "znanym" obrazem Boga. Z jasnej strony potężna
postać/osobowość kojarząca się z rozmiarami wszechświata, a do jego
budowy posługuje się mikroskopijnymi atomami czy komórkami.
Dobrze, że zauważyłeś iż nam "się tylko zdaje".:)
Post by LeoTar Gnostyk
*Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko
taka uwaga ogĂłlna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na
myśli.
Nawet gdybyś tylko mnie miał na myśli to nie zmienisz ani mojego
doświadczenia ani też wniosków, które z tego życiowego
doświadczenia wyciągnąłem. :)
Absolutnie nie mam na myśli nikogo.
A czasem trzeba umieć i zdobyć się na pokazanie palcem.:)
Pierwej jednak trzeba przenicować/'przeczytać' samego siebie
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/year_2018
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2018-03-25 10:17:40 UTC
Permalink
Post by Trybun
Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mięć swoje
zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać się tam o coś
gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną wizje Boga/Stwórcy.. A
Twoja koncepcja jako taka jest o wiele mądrzejsza i bardziej
prawdopodobna od wielu ogólnie znanych. Oczywiście jeszcze nie na
tyle abym stał się jej wyznawcą;-), ale chyba ona nawet jako taka
nie przewiduje miejsca na kult. Bo komu składać tu pokłony skoro
wszystko jest Bogiem..
Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult ponieważ
komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam szacunek.
Ale tak ogólnie, z naszego punktu widzenia musi być różnicowanie, bo
inaczej jest to bez sensu.
Post by Trybun
Nie mi oceniać Stwórcę.
Obawiasz się oceniać samego siebie?
Nie, ale ja nie jestem Stwórcą, a tylko Jego tworem. A mój interes jako
żywo nie musi być zbieżny z Jego zamysłami.
Post by Trybun
Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.
Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez drugiej nie
może istnieć, nie istnieje.
A  dlaczego warunkujesz obecność Stwórcy człowiekiem?
Post by Trybun
Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do Absolutu
to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać barier.
Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie miał żadnej
Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go cechowało to chęć, potencjał
poznania, który został wygenerowany przez... strach przed tym, że On,
Stwórca zniknie bezpowrotnie niczego po sobie nie pozostawiwszy. Nie
wiedział nawet tego, że jest wieczny i pozaczasowy a więc nie może
zniknąć. Taki był tępy na Początku. Ale cechowała go wola walki o
przetrwanie, która zaczęła napędzać Jego poszukiwania. Będąc w stanie
równowagi niestabilnej rozpadł się na dwa elementy sprzężone ze sobą
poprzez seks: źródło przyjemności, sposób na przetrwanie oraz napęd
poznawczy, którego silnikiem stała się przemoc seksualna.
Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyżej napisałem. Weźmy choćby
tą potencjalna potęgę seksu, a cóż to właściwie jest, poza chwilowym
odlotem sprowokowanym przez czynniki działające na mózg? Sposób na
przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego człowieka, czy on nie musi
mieć tego zapisanego w kodzie Twórcy? I we ten sposób Stwórca coś tworzy
za naszą pomocą? Przecie nawet ślepy powinien widzieć że to zwykła
niewola człowieka.
Post by Trybun
I za sprawą obłąkania kapitalistycznego coraz bardziej okrutnym na
masową skalę. Wątpliwe żeby nawet sam diabeł miał tak piekło
urządzone jak te zakały ludzkości traktują swoich braci - zwierzęta.
Zauważ jednak, że to piekło realnej przemocy jest również szansą dla
uwolnienia się od niej jeżeli tylko potrafimy cofnąć się wstecz,
odtworzyć proces naszego wychowania i zidentyfikować 'błąd/nie błąd'
popełniony przez Stwórcę na samym Początku, gdy nie istniały żadne dane,
wskazówki, warunki początkowe, które nakazałyby Stwórcy przekazać taką
to a taka Wiedzę Jego potomstwu. A zresztą co miał przekazywać skoro nie
było jeszcze żadnej Wiedzy a Mądrości życiowej też jeszcze nie miał bo
był Pierwszym a na dodatek Nieświadomym. Na dodatek ustanowił Stwórca
ZAKAZ spożywania, przez Jego dzieci, owoców z drzew życia oraz Wiedzy,
odróżniania dobra od zła; sam doświadczał a dzieciom zabraniał
doświadczania, i nie nauczył ich szacunku dla relacji seksualnych. Nie
powiedział im nawet jakie będą SKUTKI stosunków seksualnych (dziecko)
czyli spożywania owoców z drzew życia oraz Wiedzy. Wypuścił w świat na
samodzielność ludzi od Niego uzależnionych i nieprzygotowanych do
samodzielnego życia.
Nie wiadomo o co chodzi Stwórcy,.. A skąd pewność że ból, rozpacz i
wszystko inne co najgorsze z naszego, ludzkiego punktu widzenia nie są
Jego strawą, że właśnie tym się nie żywi? Że swojej menażerii nie
stworzył właśnie w ten sposób aby mieć zawsze pełną spiżarnię?
Co my ludzie tu możemy, do czego mielibyśmy wrócić, do czasów gdy
instynkty górowały nad cywilizowaniem się? Przecie wtedy nikt nawet nie
piętnował a tylko patrzył z zazdrością na kapitalistę dzięki któremu
ludzie głodowali i umierali z głodu.
Post by Trybun
Post by Trybun
Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że
przekazywana TYLKO fizyczna materia.
Materia przekazuje INFORMACJĘ w niej przechowywaną; bez informacji
nie byłoby ani Materii ani tworzenia. Bo co niby miałoby
organizować materię. Może powiesz, że materia? To czemu, w takim
razie, miałaby służyć informacja?
Informacja bez materii  byłaby skazana na niebyt. Materia mogłaby
istnieć, tylko panowałby chaos, który to informacja porządkuje.
Czy zaistniałaby fizyczna materia bez idei Materii, która powstała w
Świadomości?
Tak. Tym bardziej że nie znamy zasad Początku. W świetle tego co wiemy
materia może istnieć bez świadomości. Odwrotnie, raczej - nie.
Post by Trybun
Zwracam szanowną uwagę że to nie my się reprodukujemy - nie jest to
nasza nieprzymuszona wola, nasz wybór. I być może to nas odróżnia od
Stwórcy. On może mieć wybór, my go na pewno nie mamy.
Do tej pory nie mieliśmy żadnego wyboru, gdyż decyzja o prokreacji
była/jest zdeterminowana przekonaniem kobiety, że dopiero gdy spełni się
jako matka będzie prawdziwą kobietą. I za wszelka cenę przeciętna
kobieta chce mieć dziecko. Ale to co kobieta mówi o chęci posiadania
dziecka a jaki jest prawdziwy cel powołania do egzystencji potomka, to
dwie różne sprawy. Otóż narodziny dziecka stają się dla kobiety drzwiami
do POSIADANIA na własność kogoś, kogo będzie mogła kształtować według
własnej woli. Dziecko będzie tym kimś, kto będzie kobiecie ufać a komu
ona nie będzie musiała zaufać bezgranicznie ponieważ to dziecko będzie
od niej uzależnione. Kobieta podświadomie wie, czuje, że mężczyzny nie
uda się jej całkowicie od siebie uzależnić, i że może on od niej odejść,
jeżeli w manipulowaniu nim przekroczy ona pewną subtelną granicę. A
kobieta musi mieć niewolnika, którego będzie ćwiczyła i na którym będzie
odbudowywać utracone w dzieciństwie, poczucie własnej wartości. Rzadko
które dziecko powie matce NIE bo będzie się bało porzucenia, którym jest
przez matkę szantażowane przez całe życie.
Ale tacy przecie są ludzie, i to bez rozróżniania na płeć. Przecie nie
musi to nawet być dziecko w swoim gatunku, starsze panie (i nie tylko
starsze i nie tylko panie) kochają swoje czworonogi często bardziej niż
swoje własne potomstwo.  A faceci, bywają przypadki że majątek spadkowy
przeznaczają na muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta. Tak wiec
można przypuszczać że owo przywiązanie i inne tego typu zachowania nie
wiążą się czysto z  swoim potomstwem, i są nim warunkowane.
Post by Trybun
Każdy? Ja myślę że tylko taki który głowę ma tylko po to aby nosić na
niej kapelusz,.
Jedni są bliżej przekazania dziecku pełni Wiedzy o życiu i relacjach
kobiety z mężczyzną, inni są bardziej oddaleni albo, że tak powiem
całkowicie w chaszczach. Ale ŻADEN rodzic nie pomyśli o inicjacji
seksualnej dziecka w rodzinnym trójkącie: Rodzice + Dziecko. Bo to
zostało rzekomo zakazane przez Boga. Ale niewielu tylko kojarzy, że na
Początku bogiem była KOBIETA. I to przekonanie przetrwało do dzisiaj
pomimo wieków wynoszenia na ołtarze, a jakże przez kobiety, męskich
bożków. Te wszystkie męskie bogi to listek figowy do dalszego
kultywowania przez kobiety Macierzy, matki Ziemi, Matki wszechrzeczy,
etc. A durni i próżni mężczyźni dają się nabierać na takie ochłapy. :)
Wiedzy której sami nie mają?  I bardzo dobrze że nie pomyśli, w sumie
nic to nie zmieni a dziecko może do końca życia mieć traumę. Co Ty
właściwie z takim mozołem lansujesz  tą inicjację seksualną. W czym niby
takie "oświecone" dziecko miałoby być mądrzejsze od innych,
wychowywanych w tradycyjne sposób rówieśników? Przecie do pewnego wieku
tymi sprawami w ogóle się nie interesuje, a gdy biologicznie
wystarczająco  dojrzeje to w wielu kwestiach niejedni rodzice mogli by
się od niego/jej uczyć.
Post by Trybun
Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę, tylko
zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób pozyskać jakiejś
wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni jak ta przysłowiowa
tabaka w rogu..
Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym właśnie piszę
cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację trzeba rozpocząć od
dorosłych. A ponieważ ich poglądy i przekonania - a szczególnie u kobiet
- są niczym zabetonowane, wiec trzeba używać gromów, a czasem atomów do
zdemontowania tych bunkrów w których chroni się ciemnogród.
Myślę że raczej nie sposób się nauczyć mądrości. Inteligencja, zdolności
poznawcze itd to na ogół cechy wrodzone. Błąd w edukowaniu to tylko to
że każdego młodego człowieka mierzymy jedną miarą.
Post by Trybun
Post by Trybun
Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę. Wystarczy
wejść do laboratorium aby samemu się przekonać.
Jakie masz tam maksymalne powiększenia mikroskopów? Bo odrzucam
metody pośrednie, które ukazują to co maja pokazać. :)
Takich aby za ich pomocą zobaczyć WSZYSTKO z pewnością jeszcze nie
wynaleziono. Jednak to co możemy zobaczyć już obecnie zdaje się
kolidować ze "znanym" obrazem Boga. Z jasnej strony potężna
postać/osobowość kojarząca się z rozmiarami wszechświata, a do jego
budowy posługuje się mikroskopijnymi atomami czy komórkami.
Dobrze, że zauważyłeś iż nam "się tylko zdaje".:)
No, pewności nie ma, ale gdy teorię oprzemy na zasadach nam znanych to
już mamy jakiś prawdopodobny obraz. A ten obraz to taki że mrówki raczej
nie rodzą słoni.
Post by Trybun
Post by Trybun
*Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko
taka uwaga ogólna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na
myśli.
Nawet gdybyś tylko mnie miał na myśli to nie zmienisz ani mojego
doświadczenia ani też wniosków, które z tego życiowego
doświadczenia wyciągnąłem. :)
Absolutnie nie mam na myśli nikogo.
A czasem trzeba umieć i zdobyć się na pokazanie palcem.:)
Pierwej jednak trzeba przenicować/'przeczytać' samego siebie
Tu nie mam kogo wskazywać palcem.
LeoTar Gnostyk
2018-03-25 14:40:19 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mieć swoje
zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać się tam o
coś gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną wizje
Boga/StwĂłrcy.. A Twoja koncepcja jako taka jest o wiele
mądrzejsza i bardziej prawdopodobna od wielu ogólnie znanych.
Oczywiście jeszcze nie na tyle abym stał się jej wyznawcą ;-),
ale chyba ona nawet jako taka nie przewiduje miejsca na kult. Bo
komu składać tu pokłony skoro wszystko jest Bogiem..
Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult ponieważ
komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam szacunek.
Ale tak ogólnie, z naszego punktu widzenia musi być różnicowanie, bo
inaczej jest to bez sensu.
Co to znaczy, czemu ma służyć i dlaczego musi być obecne 'różnicowanie'?
Post by LeoTar Gnostyk
Nie mi oceniać Stwórcę.
Obawiasz się oceniać samego siebie?
Nie, ale ja nie jestem Stwórcą, a tylko Jego tworem. A mój interes
jako żywo nie musi być zbieżny z Jego zamysłami.
Według mnie tworzenie potomstwa, którą to aktywność uważam za
najważniejszą w moim życiu, jest jak najbardziej zgodne z zamysłami
(S)Twórcy gdyż służy podtrzymaniu Jego Świadomości, a zatem i Jego
samego. Czy wskażesz coś równie ważnego jak podtrzymanie Życia?
Post by LeoTar Gnostyk
Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.
Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez drugiej
nie może istnieć, nie istnieje.
A dlaczego warunkujesz obecność Stwórcy człowiekiem?
Dlatego, że tylko Człowiek jest w stanie zrozumieć zamysły Stwórcy.
Post by LeoTar Gnostyk
Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do
Absolutu to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać
barier.
Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie miał
żadnej Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go cechowało to
chęć, potencjał poznania, który został wygenerowany przez...
strach przed tym, Ĺźe On, StwĂłrca zniknie bezpowrotnie niczego po
sobie nie pozostawiwszy. Nie wiedział nawet tego, że jest wieczny
i pozaczasowy a więc nie może zniknąć. Taki był tępy na Początku.
Ale cechowała go wola walki o przetrwanie, która zaczęła napędzać
Jego poszukiwania. Będąc w stanie równowagi niestabilnej rozpadł
się na dwa elementy sprzężone ze sobą poprzez seks: źródło
przyjemności, sposób na przetrwanie oraz napęd poznawczy, którego
silnikiem stała się przemoc seksualna.
Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyżej napisałem. Weźmy
choćby tą potencjalna potęgę seksu, a cóż to właściwie jest, poza
chwilowym odlotem sprowokowanym przez czynniki działające na mózg?
Mózg 'spolaryzowany' czyli homoseksualny w połączeniu ze zróżnicowaną
biologią (fizjologią) seksu pozwalającą samicy dominować nad samcem i
wykorzystywać go jest źródłem przemocy. Zniewolony samiec, pomimo tego,
że jest bardzo sprytnie manipulowany i usidlony, podświadomie czuje, że
jest przez samicę wykorzystywany. Nie ma jednak 'twardych' dowodów na
to, że tak jest ponieważ samica utrzymuje manipulację na poziomie
podprogowym tak, by jej metoda nie została rozpoznana, gdyż wówczas
samiec znalazł by antidotum na samicza manipulację. I choć czasem samiec
nie wytrzymuje i przyłoży samicy ręką na odwach to jednak jej dominacja
pozostaje nadal skuteczną. Dopiero gdy mózg samca stanie się
androgyniczny i aseksualny przestanie ulegać samiczej manipulacji, w
której dominuje manipulacja seksualna potencją samca. I dopiero wówczas
stanie się możliwym uwolnienie się samca z samiczej niewoli. Nie znaczy
to, że seks przestanie być odlotowy; myślę, że odlot będzie jeszcze
większy tyle tylko, że zmienia się relacje z niewolniczych, z dominującą
samicą, na partnerskie.
Sposób na przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego człowieka, czy
on nie musi mieć tego zapisanego w kodzie Twórcy?
Niematerialny (S)Twórca wzrasta, doskonali się, wraz z Człowiekiem,
swoją materialną emanacją, i zmienia (wzbogaca) swoje zasoby, które są
równocześnie dostępne Człowiekowi. Jestem przekonany, że kod (S)Twórcy
zmienia się a jedynym niezmiennikiem pozostaje logika oraz specyficzne
dla TwĂłrcy: odwaga i intuicja.
I w ten sposób Stwórca coś tworzy za naszą pomocą? Przecie nawet
ślepy powinien widzieć że to zwykła niewola człowieka.
Ja postrzegam Człowieka jako równoprawnego partnera (S)Twórcy.
Post by LeoTar Gnostyk
I za sprawą obłąkania kapitalistycznego coraz bardziej okrutnym
na masową skalę. Wątpliwe żeby nawet sam diabeł miał tak piekło
urządzone jak te zakały ludzkości traktują swoich braci - zwierzęta.
Zauważ jednak, że to piekło realnej przemocy jest również szansą
dla uwolnienia się od niej jeżeli tylko potrafimy cofnąć się
wstecz, odtworzyć proces naszego wychowania i zidentyfikować
'błąd/nie błąd' popełniony przez Stwórcę na samym Początku, gdy
nie istniały żadne dane, wskazówki, warunki początkowe, które
nakazałyby Stwórcy przekazać taką to a taka Wiedzę Jego potomstwu.
A zresztą co miał przekazywać skoro nie było jeszcze żadnej Wiedzy
a Mądrości życiowej też jeszcze nie miał bo był Pierwszym a na
dodatek Nieświadomym. Na dodatek ustanowił Stwórca ZAKAZ
spoĹźywania, przez Jego dzieci, owocĂłw z drzew Ĺźycia oraz Wiedzy,
odróżniania dobra od zła; sam doświadczał a dzieciom zabraniał
doświadczania, i nie nauczył ich szacunku dla relacji seksualnych.
Nie powiedział im nawet jakie będą SKUTKI stosunków seksualnych
(dziecko) czyli spoĹźywania owocĂłw z drzew Ĺźycia oraz Wiedzy.
Wypuścił w świat na samodzielność ludzi od Niego uzależnionych i
nieprzygotowanych do samodzielnego Ĺźycia.
Nie wiadomo o co chodzi StwĂłrcy,..
Działa dokładnie tak samo jak Człowiek: chce poznać samego siebie, swoją
historię oraz Przeznaczenie, czyli cel swego istnienia.
A skąd pewność że ból, rozpacz i wszystko inne co najgorsze z
naszego, ludzkiego punktu widzenia nie są Jego strawą, że właśnie tym
się nie żywi?
Cierpienie uszlachetnia gdyĹź mobilizuje do poszukiwania wyzwolenia od
cierpienia. Gdyby nieświadomy nie cierpiał nie miałby żadnej motywacji
dla poszukiwania wyjścia, a przy okazji nie poznałby samego siebie i
swego przeznaczenia.
Że swojej menażerii nie stworzył właśnie w ten sposób aby mieć
zawsze pełną spiżarnię?
Myślisz, że jest aż tak żarłoczny...? :)
Co my ludzie tu możemy, do czego mielibyśmy wrócić, do czasów gdy
instynkty górowały nad cywilizowaniem się? Przecie wtedy nikt nawet
nie piętnował a tylko patrzył z zazdrością na kapitalistę dzięki
któremu ludzie głodowali i umierali z głodu.
Jesteśmy Jego Ciałem i zarazem poletkiem doświadczalnym, na którym
testuje swoje pomysły. Jesteśmy zarazem podmiotem Jego działan i
przedmiotem służącym do doświadczeń.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że
przekazywana TYLKO fizyczna materia.
Materia przekazuje INFORMACJĘ w niej przechowywaną; bez
informacji nie byłoby ani Materii ani tworzenia. Bo co niby
miałoby organizować materię. Może powiesz, że materia? To
czemu, w takim razie, miałaby służyć informacja?
Informacja bez materii byłaby skazana na niebyt. Materia mogłaby
istnieć, tylko panowałby chaos, który to informacja porządkuje.
Czy zaistniałaby fizyczna materia bez idei Materii, która powstała
w Świadomości?
Tak. Tym bardziej że nie znamy zasad Początku.
Na Początku było NIC.
W świetle tego co wiemy materia może istnieć bez świadomości.
Odwrotnie, raczej - nie.
A na jakiej podstawie twierdzisz, że Materia może istnieć bez
Świadomości? Przecież do tego by zaistniało COŚ najpierw musi powstać
IDEA tego CZEGOŚ. A więc najpierw musi istnieć Świadomość by w niej
mogła zaistnieć Idea Czegoś. Z tego wniosek, że Świadomość poprzedza
materialna realizację Idei. Świadomość poprzedza więc materialny Byt.
Post by LeoTar Gnostyk
Zwracam szanowną uwagę że to nie my się reprodukujemy - nie jest
to nasza nieprzymuszona wola, nasz wybór. I być może to nas
odróżnia od Stwórcy. On może mieć wybór, my go na pewno nie
mamy.
Do tej pory nie mieliśmy żadnego wyboru, gdyż decyzja o prokreacji
była/jest zdeterminowana przekonaniem kobiety, że dopiero gdy
spełni się jako matka będzie prawdziwą kobietą. I za wszelka cenę
przeciętna kobieta chce mieć dziecko. Ale to co kobieta mówi o
chęci posiadania dziecka a jaki jest prawdziwy cel powołania do
egzystencji potomka, to dwie róşne sprawy. Otóş narodziny dziecka
stają się dla kobiety drzwiami do POSIADANIA na własność kogoś,
kogo będzie mogła kształtować według własnej woli. Dziecko będzie
tym kimś, kto będzie kobiecie ufać a komu ona nie będzie musiała
zaufać bezgranicznie ponieważ to dziecko będzie od niej
uzależnione. Kobieta podświadomie wie, czuje, że mężczyzny nie uda
się jej całkowicie od siebie uzależnić, i że może on od niej
odejść, jeżeli w manipulowaniu nim przekroczy ona pewną subtelną
granicę. A kobieta musi mieć niewolnika, którego będzie ćwiczyła i
na którym będzie odbudowywać utracone w dzieciństwie, poczucie
własnej wartości. Rzadko które dziecko powie matce NIE bo będzie
się bało porzucenia, którym jest przez matkę szantażowane przez
całe życie.
Ale tacy przecie są ludzie, i to bez rozróżniania na płeć.
Kobiety są szczególnie nastawione na posiadanie. Wspólną cechą obojga
płci jest brak wiary we własne siły, brak wiary w samego/samą siebie z
powodu stosowanej zakazowej metody wychowawczej. Rodzicielski zakaz to
poniżanie dziecka, i to niezależnie od płci, i czynienie go zależnym od
rodzicĂłw. Brak naleĹźytego (otwartego) wychowania seksualnego i
nieobecność inicjacji seksualnej dziecka wśród rodziców, dominacja
kobiet w wychowaniu dzieci oraz 'wyrzucenie' ojcĂłw poza system
edukacyjny dzieci to przyczyny homoseksualizmu emocjonalnego, czyli
niewłaściwego różnicowania płci. W momencie wkraczania w dorosłość (w
chwili inicjacji seksualnej) dziecko powinno stać się emocjonalnie
niezależnym od rodziców z aseksualnym umysłem, który otwiera w człowieku
'trzecie oko', czyli zdolność odróżniania prawdy od fałszu i dobra od
zła. Takie wychowanie umożliwi złamanie załamanie rajskiego zakazu
ustanowionego przez nieświadomego (S)Twórcę i pozwoli wyeliminować
przemoc z życia Człowieka, gdyż zarówno przemoc fizyczna jak i przemoc
psychiczna prowadzą do zagłady gatunku. Tak jak w doświadczeniu
Calhougne'a ze szczurami.
Przecie nie musi to nawet być dziecko w swoim gatunku, starsze panie
(i nie tylko starsze i nie tylko panie) kochają swoje czworonogi
często bardziej niż swoje własne potomstwo.
Za miskę strawy i niezobowiązujące głaskanie mają wdzięcznych
'przyjaciół'-niewolników. Z mężczyzną się tak nie da niestety.:) A poza
tym jest to wynik strachu przed zaufaniem, którego od kobiety domaga się
męski partner.
A faceci, bywają przypadki że majątek spadkowy przeznaczają na
muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta.
Bo wiedzą, że kobiety to bezwzględne pijawki. :)
Tak wiec można przypuszczać że owo przywiązanie i inne tego typu
zachowania nie wiążą się czysto z swoim potomstwem, i są nim
warunkowane.
Gdy brakuje zaufania to jednym z bardziej prawdopodobnych skutkĂłw jest
brak prokreacji.
Post by LeoTar Gnostyk
Każdy? Ja myślę że tylko taki który głowę ma tylko po to aby
nosić na niej kapelusz,.
Jedni są bliżej przekazania dziecku pełni Wiedzy o życiu i
relacjach kobiety z mężczyzną, inni są bardziej oddaleni albo, że
tak powiem całkowicie w chaszczach. Ale ŻADEN rodzic nie pomyśli o
inicjacji seksualnej dziecka w rodzinnym trójkącie: Rodzice +
Dziecko. Bo to zostało rzekomo zakazane przez Boga. Niewielu też
kojarzy, że na Początku uznawanym bogiem była KOBIETA. I to
przekonanie przetrwało do dzisiaj pomimo wieków wynoszenia na
ołtarze, a jakże przez kobiety, męskich bożków. Te wszystkie
męskie bogi to listek figowy do dalszego kultywowania przez
kobiety Macierzy, matki Ziemi, Matki wszechrzeczy, etc. A durni i
próżni mężczyźni dają się nabierać na takie ochłapy. :)
Wiedzy której sami nie mają? I bardzo dobrze że nie pomyśli, w sumie
nic to nie zmieni a dziecko może do końca życia mieć traumę.
Wychowanie seksualne, które proponuję nie jest do stosowania przez ludzi
nieświadomych i seksualnie uzależnionych, zarówno mężczyzn jak i
kobiety, ponieważ doprowadziło by do jeszcze szybszej zagłady gatunku.
Wychowanie takie nie może być stosowane dopóty, dopóki ludzie tego nie
przetrawią; a nie przetrawią dopóki ta, na razie teoretyczna, metoda
wychowawcza będzie trzymana w ukryciu i będzie dyskutowana tylko w
gronie 'autorytetów' sprawujących władze. Ludzie muszą się z nią oswoić
i o niej rozmawiać publicznie gdyż inaczej dekadentyzm homo sapiensa
będzie się pogłębiać.
Co Ty właściwie z takim mozołem lansujesz tą inicjację seksualną. W
czym niby takie "oświecone" dziecko miałoby być mądrzejsze od innych,
wychowywanych w tradycyjne sposób rówieśników?
To nie chodzi tylko o samo wychowanie seksualne czy inicjacje seksualną.
Tu chodzi o to, żeby w żaden sposób nie ograniczać dziecku dostępu do
wiedzy o życiu dorosłych, by mogło doświadczyć wszystkiego czego
doświadczają rodzice. Dzieci są niesamowicie bystrymi obserwatorami i
jeżeli nawet rodzicom wydaje się, że coś z ich zachowań uda się im ukryć
przed dziećmi to są w wielkim błędzie. Dziecko dostrzeże i zanotuje
wszystko a następnie, w ramach budowania wzorców zachowań, będzie się
domagać doświadczalnego potwierdzenia swoich obserwacji. Zatajenie albo
spuszczenie zasłony milczenia na dziecięce pragnienie oznacza próbę
fałszowania rzeczywistości przez rodzica, ni mówienie do końca prawdy i
tworzenie tajemnic. A tajemnica to zalążek walki o jej ujawnienie lub
też chęć - nawet nieświadoma - podporządkowania sobie drugiego
człowieka, w tym wypadku dziecka. Dziecko pyta tyle ile zaobserwowało i
na ile jest przygotowane do werbalizowania swoich spostrzeżeń i
obserwacji. I należy na te pytania odpowiadać szczerze i otwarcie nawet
jeżeli rodzicowi wydaje się, że to co mówi przekracza możliwości
poznawcze dziecka. Jeżeli dziecko nie zrozumie to przestanie pytać i
poczeka na następną okazję do zadania pytania. W tradycyjnym wychowaniu
mamy zakaz i nakaz ograniczające prawa dziecka. Zakaz i nakaz są
najbardziej pierwotnymi formami przemocy psychicznej więc dziecko
poddane takiej procedurze uczy się, że czegoś nie może. Należy zauważyć,
że ucząc dziecko uległości (ulegania zakazowi) uczymy je równocześnie
jak samo ma się zachowywać w stosunku do innych ludzi czyli, że ma
stosować przemoc. I będzie tę przemoc stosowało adekwatnie do swoich
możliwości.
Przecie do pewnego wieku tymi sprawami w ogóle się nie interesuje, a
gdy biologicznie wystarczająco dojrzeje to w wielu kwestiach
niejedni rodzice mogli by się od niego/jej uczyć.
I właśnie na tym polega błąd rodziców, którym brakuje wiedzy oraz
poczucia własnej wartości, że nie wiedzą CO przekazać, ILE i JAK
przekazać. A poza tym najzwyczajniej w świecie wstydzą się rozmawiać ze
swoimi dziećmi. Najpierw wstydzą się bo nie wiedzą jak rozmawiać o
rzeczach ludzkich a potem, gdy dzieci wyjdą na ulicę, po prostu wstydzą
się swojej niewiedzy w stosunku do wiedzy przynoszonej z ulicy przez
dzieci. I pat trwa a dziecko rośnie samopas bez wzorców, które powinno
otrzymać w domu rodzinnym od swoich rodziców/wychowawców, którzy powinni
być dlań najważniejszymi i najbardziej zaufanymi autorytetami. A nie sa.
Post by LeoTar Gnostyk
Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę,
tylko zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób pozyskać
jakiejś wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni jak ta
przysłowiowa tabaka w rogu..
Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym właśnie
piszę cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację trzeba
rozpocząć od dorosłych. A ponieważ ich poglądy i przekonania - a
szczególnie u kobiet - są niczym zabetonowane, wiec trzeba używać
gromĂłw, a czasem atomĂłw do zdemontowania tych bunkrĂłw w ktĂłrych
chroni się ciemnogród.
Myślę że raczej nie sposób się nauczyć mądrości.
Czy, w takim razie, widzisz jakieś wyjście z tej patowej sytuacji? Może
więc religia, dogmat i narzucony rytuał, który zastąpi zrozumienie, a
które przyjdzie z czasem. Ty odrzucasz ludzką mądrość a ja uważam, że
rodząc się wszyscy mamy ten sam potencjał i tylko środowisko, w którym
się wychowujemy czyni nas albo mądrymi, albo... zakompleksionymi i
niepewnymi swej mądrości. Czy nie uważasz, że pod wpływem trudnych
warunków życiowych ludzie dokonują w sobie większych aniżeli 'ciepłe
kluski' i paniczyki z tzw. 'dobrych domów'? Może mądrości trzeba uczyc
pod bombami?
Inteligencja, zdolności poznawcze itd to na ogół cechy wrodzone. Błąd
w edukowaniu to tylko to że każdego młodego człowieka mierzymy jedną
miarą.
Już wyżej napisałem co myślę o takim podejściu. A dzięki różnorodności,
w tym niepowtarzalności środowiska wychowawczego, może ktoś z nas ma
szanse na wyjaśnienie mechanizmu powstawania patologii, która zaczyna
się już w łonie matki pozbawionej wiary we własne siły z powodu
nierozwiązanego kompleksu Elektry...
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę.
Wystarczy wejść do laboratorium aby samemu się przekonać.
Jakie masz tam maksymalne powiększenia mikroskopów? Bo odrzucam
metody pośrednie, które ukazują to co maja pokazać. :)
Takich aby za ich pomocą zobaczyć WSZYSTKO z pewnością jeszcze
nie wynaleziono. Jednak to co możemy zobaczyć już obecnie zdaje
się kolidować ze "znanym" obrazem Boga. Z jasnej strony potężna
postać/osobowość kojarząca się z rozmiarami wszechświata, a do
jego budowy posługuje się mikroskopijnymi atomami czy komórkami.
Dobrze, że zauważyłeś iż nam "się tylko zdaje".:)
No, pewności nie ma, ale gdy teorię oprzemy na zasadach nam znanych
to już mamy jakiś prawdopodobny obraz. A ten obraz to taki że mrówki
raczej nie rodzą słoni.
No właśnie, pewności nie ma. A skąd więc pewność, że 'mrówka' nie może
urodzić 'słonia'? Albo i lwa? :)
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
*Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko
taka uwaga ogĂłlna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na
myśli.
Nawet gdybyś tylko mnie miał na myśli to nie zmienisz ani
mojego doświadczenia ani też wniosków, które z tego życiowego
doświadczenia wyciągnąłem. :)
Absolutnie nie mam na myśli nikogo.
A czasem trzeba umieć i zdobyć się na pokazanie palcem.:) Pierwej
jednak trzeba przenicować/'przeczytać' samego siebie
Tu nie mam kogo wskazywać palcem.
Pocieszające... :)
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/year_2018
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2018-04-02 11:13:12 UTC
Permalink
Post by Trybun
Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mieć swoje
zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać się tam o
coś gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną wizje
Boga/Stwórcy.. A Twoja koncepcja jako taka jest o wiele
mądrzejsza i bardziej prawdopodobna od wielu ogólnie znanych.
Oczywiście jeszcze nie na tyle abym stał się jej wyznawcą ;-),
ale chyba ona nawet jako taka nie przewiduje miejsca na kult. Bo
 komu składać tu pokłony skoro wszystko jest Bogiem..
Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult ponieważ
komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam szacunek.
Ale tak ogólnie, z naszego punktu widzenia musi być różnicowanie, bo
inaczej jest to bez sensu.
Co to znaczy, czemu ma służyć i dlaczego musi być obecne 'różnicowanie'?
Ludzkie postrzeganie wartości - zły/dobry, lepszy/gorszy. Być może
ogólnie jest to zupełnie bez znaczenia, jednak w naszej wegetacji jest
to jej istotnym elementem.
Post by Trybun
Nie mi oceniać Stwórcę.
Obawiasz się oceniać samego siebie?
Nie, ale ja nie jestem Stwórcą, a tylko Jego tworem. A mój interes
jako żywo nie musi być zbieżny z Jego zamysłami.
Według mnie tworzenie potomstwa, którą to aktywność uważam za
najważniejszą w moim życiu, jest jak najbardziej zgodne z zamysłami
(S)Twórcy gdyż służy podtrzymaniu Jego Świadomości, a zatem i Jego
samego. Czy wskażesz coś równie ważnego jak podtrzymanie Życia?
Pytanie tylko - ile jest w tym Twojego ludzkiego chciejstwa a na ile
stoisz przed faktem dokonanym? Co Tobie istocie ludzkiej po jakimś
potomstwie gdy odejmiemy te przyziemne sprawy - ot choćby - nie umierać
w samotności?

Moja koncepcja( a mam ich wiele i nie odrzucam żadnej)  może wyglądać
tak  - Jesteśmy dla czegoś hodowani, i to niekoniecznie przez samego
Stwórcę/Boga Ojca.
 Swoją drogą dlaczego człowiek wierzący jako taki w swoich wierzeniach
odnosi się tylko do istoty/bytu nadrzędnej/go i wyklucza jakichś
pośredników których to tworem możne być? Twoja koncepcja też się na tym
opiera.
Post by Trybun
Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.
Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez drugiej
nie może istnieć, nie istnieje.
A  dlaczego warunkujesz obecność Stwórcy człowiekiem?
Dlatego, że tylko Człowiek jest w stanie zrozumieć zamysły Stwórcy.
A skąd pewność że inne istoty żywe są takiej możliwości pozbawione?
Zwierzęta nie myślą, nie planują, niby do zrozumienia Stwórcy potrzebny
jest przeciwstawny kciuk?
Post by Trybun
Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do
Absolutu to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać
barier.
Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie miał
żadnej Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go cechowało to
chęć, potencjał poznania, który został wygenerowany przez...
strach przed tym, że On, Stwórca zniknie bezpowrotnie niczego po
sobie nie pozostawiwszy. Nie wiedział nawet tego, że jest wieczny
i pozaczasowy a więc nie może zniknąć. Taki był tępy na Początku.
Ale cechowała go wola walki o przetrwanie, która zaczęła napędzać
Jego poszukiwania. Będąc w stanie równowagi niestabilnej rozpadł
się na dwa elementy sprzężone ze sobą poprzez seks: źródło
przyjemności, sposób na przetrwanie oraz napęd poznawczy, którego
silnikiem stała się przemoc seksualna.
Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyżej napisałem. Weźmy
choćby tą potencjalna potęgę seksu, a cóż to właściwie jest, poza
chwilowym odlotem sprowokowanym przez czynniki działające na mózg?
Mózg 'spolaryzowany' czyli homoseksualny w połączeniu ze zróżnicowaną
biologią (fizjologią) seksu pozwalającą samicy dominować nad samcem i
wykorzystywać go jest źródłem przemocy. Zniewolony samiec, pomimo tego,
że jest bardzo sprytnie manipulowany i usidlony, podświadomie czuje, że
jest przez samicę wykorzystywany. Nie ma jednak 'twardych' dowodów na
to, że tak jest ponieważ samica utrzymuje manipulację na poziomie
podprogowym tak, by jej metoda nie została rozpoznana, gdyż wówczas
samiec znalazł by antidotum na samicza manipulację. I choć czasem samiec
nie wytrzymuje i przyłoży samicy ręką na odwach to jednak jej dominacja
pozostaje nadal skuteczną. Dopiero gdy mózg samca stanie się
androgyniczny i aseksualny przestanie ulegać samiczej manipulacji, w
której dominuje manipulacja seksualna potencją samca. I dopiero wówczas
stanie się możliwym uwolnienie się samca z samiczej niewoli. Nie znaczy
to, że seks przestanie być odlotowy; myślę, że odlot będzie jeszcze
większy tyle tylko, że zmienia się relacje z niewolniczych, z dominującą
samicą, na partnerskie.
Mowa i rozumowanie człeka nowożytnego. Feudalizm zelżał, zaczyna się
widzieć wrogów w partnerach seksualnych i życiowych.
A prawda jest oczywista - masz taka partnerkę na jaka ją sobie
wychowasz. Dziwne że mimo tego że sprawiasz wrażenie dorosłego człowieka
tak mało o stosunkach damsko-męskich wiesz. I w ogóle o ludzkich, bo
rzecz nie dotyczy tylko płci. Np pozwolisz parę razy na samowolę
dzieciom to już je masz na głowie. Tylko że tu na ogół wystarczy
powiedzieć - dość i walnąć pięścią w stół, z babą już tak łatwo nie
pójdzie. Proponuję posłuchać piosenki Budki Suflera - "Nie wierz nigdy
kobiecie", i wyciągnąć wnioski gdzie tkwi potencjalny Twój błąd.
Post by Trybun
Sposób na przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego człowieka, czy
on nie musi mieć tego zapisanego w kodzie Twórcy?
Niematerialny (S)Twórca wzrasta, doskonali się, wraz z Człowiekiem,
swoją materialną emanacją, i zmienia (wzbogaca) swoje zasoby, które są
równocześnie dostępne Człowiekowi. Jestem przekonany, że kod (S)Twórcy
zmienia się a jedynym niezmiennikiem pozostaje logika oraz specyficzne
dla Twórcy: odwaga i intuicja.
Już o tym pisałem, oczywiście nie można wykluczyć, ale za mocno to
wszystko uporządkowane i przewidywalne,  jak na gołe pierwotne próby i
eksperymentowanie Stwórcy w początkowej fazie..
Post by Trybun
I w ten sposób Stwórca coś tworzy za naszą pomocą? Przecie nawet
ślepy powinien widzieć że to zwykła niewola człowieka.
Ja postrzegam Człowieka jako równoprawnego partnera (S)Twórcy.
Tego przecie nie można wykluczyć - możliwe że Stwórca też nie jest
wolnym bytem. Jednak bardzo mało prawdopodobne aby jego byt był
kierowany/sterowany odpowiednim kodem, jak to jest w przypadku człowieka.
Post by Trybun
Nie wiadomo o co chodzi Stwórcy,..
Działa dokładnie tak samo jak Człowiek: chce poznać samego siebie, swoją
historię oraz Przeznaczenie, czyli cel swego istnienia.
Możliwe. Jednak to On nas stworzył i potrafi wiele innych rzeczy. My
zasadniczo tylko trwamy. I zdaje się w takim kształcie nasze dni prędzej
czy później dobiegną kresu.
Post by Trybun
A skąd pewność że ból, rozpacz i wszystko inne co najgorsze z
naszego, ludzkiego punktu widzenia nie są Jego strawą, że właśnie tym
się nie żywi?
Cierpienie uszlachetnia gdyż mobilizuje do poszukiwania wyzwolenia od
cierpienia. Gdyby nieświadomy nie cierpiał nie miałby żadnej motywacji
dla poszukiwania wyjścia, a przy okazji nie poznałby samego siebie i
swego przeznaczenia.
Czyli żywi się?
Post by Trybun
Że swojej menażerii nie stworzył właśnie w ten sposób aby mieć
zawsze pełną spiżarnię?
Myślisz, że jest aż tak żarłoczny...? :)
Zawsze pełna lodówka nie świadczy zaraz o żarłoczności właściciela. Z
drugiej strony - może ma takie a nie inne, w takiej a nie innej ilości
zapotrzebowania na tą strawę.
Post by Trybun
Co my ludzie tu możemy, do czego mielibyśmy wrócić, do czasów gdy
instynkty górowały nad cywilizowaniem się? Przecie wtedy nikt nawet
nie piętnował a tylko patrzył z zazdrością na kapitalistę dzięki
któremu ludzie głodowali i umierali z głodu.
Jesteśmy Jego Ciałem i zarazem poletkiem doświadczalnym, na którym
testuje swoje pomysły. Jesteśmy zarazem podmiotem Jego działan i
przedmiotem służącym do doświadczeń.
I stąd ten mózg o dużych możliwościach a z którego możemy wykorzystać
tylko ułamek możliwości? Oczywiście możliwe, jednak nie sposób na to
patrzeć inaczej niż na wrogość wobec nas.
Post by Trybun
Tak. Tym bardziej że nie znamy zasad Początku.
Na Początku było NIC.
Jako że w naszej rzeczywistości coś takiego nie występuje to z dużą dozą
prawdopodobieństwa możemy przyjąć że nigdy nie występowało.
Bo gdy jest początek to musiałby być i koniec.
Post by Trybun
W świetle tego co wiemy materia może istnieć bez świadomości.
Odwrotnie, raczej - nie.
A na jakiej podstawie twierdzisz, że Materia może istnieć bez
Świadomości? Przecież do tego by zaistniało COŚ najpierw musi powstać
IDEA tego CZEGOŚ. A więc najpierw musi istnieć Świadomość by w niej
mogła zaistnieć Idea Czegoś. Z tego wniosek, że Świadomość poprzedza
materialna realizację Idei. Świadomość poprzedza więc materialny Byt.
Na takiej że świat materialne jest wieczny. Może zmieniać kształt,
skład, ale fizycznie nigdy nie obraca się w nicość. Chemia, prawa fizyki
itd, to już może być dzieło Boga/Stwórcy, ale raczej podstawę do tego
miał już gotową - materia to rzecz która przypuszczalnie już była gdy On
zaczynał Tworzyć swoje Dzieło.
Post by Trybun
Ale tacy przecie są ludzie, i to bez rozróżniania na płeć.
Kobiety są szczególnie nastawione na posiadanie. Wspólną cechą obojga
płci jest brak wiary we własne siły, brak wiary w samego/samą siebie z
powodu stosowanej zakazowej metody wychowawczej. Rodzicielski zakaz to
poniżanie dziecka, i to niezależnie od płci, i czynienie go zależnym od
rodziców. Brak należytego (otwartego) wychowania seksualnego i
nieobecność inicjacji seksualnej dziecka wśród rodziców, dominacja
kobiet w wychowaniu dzieci oraz 'wyrzucenie' ojców poza system
edukacyjny dzieci to przyczyny homoseksualizmu emocjonalnego, czyli
niewłaściwego różnicowania płci. W momencie wkraczania w dorosłość (w
chwili inicjacji seksualnej) dziecko powinno stać się emocjonalnie
niezależnym od rodziców z aseksualnym umysłem, który otwiera w człowieku
'trzecie oko', czyli zdolność odróżniania prawdy od fałszu i dobra od
zła. Takie wychowanie umożliwi złamanie załamanie rajskiego zakazu
ustanowionego przez nieświadomego (S)Twórcę i pozwoli wyeliminować
przemoc z życia Człowieka, gdyż zarówno przemoc fizyczna jak i przemoc
psychiczna prowadzą do zagłady gatunku. Tak jak w doświadczeniu
Calhougne'a ze szczurami.
A nie widzisz w tym jakiegoś teatrzyku granego podświadomie dla
Stwórców, aby ci mieli po czym nas różnicować na potencjalnej ścieżce do
następnej fazy egzystencji,. Jaki ja jestem wspaniały/ła, jak sobie
doskonale daję radę, na tle tych otaczających mnie mięczaków, czyż nie
zasługuje na to aby przejść dalej..  Tak nawiasem - przed paroma dniami
Papież Franciszek oświadczył że piekła nie ma.. Ci co nie wierzą po
prostu kończą swój byt z chwilą śmierci powłoki cielesnej..
Post by Trybun
Przecie nie musi to nawet być dziecko w swoim gatunku, starsze panie
 (i nie tylko starsze i nie tylko panie) kochają swoje czworonogi
często bardziej niż swoje własne potomstwo.
Za miskę strawy i niezobowiązujące głaskanie mają wdzięcznych
'przyjaciół'-niewolników. Z mężczyzną się tak nie da niestety.:) A poza
tym jest to wynik strachu przed zaufaniem, którego od kobiety domaga się
męski partner.
Może o to właśnie chodzi, o rzeczy niezobowiązujące a wiążące.. Czego w
sumie oczekujesz po partnerce, możliwości aby w każdy możliwy sposób ją
niewolić? Zaufanie do kogoś kto tego żąda??
Post by Trybun
A faceci, bywają przypadki że majątek spadkowy przeznaczają na
muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta.
Bo wiedzą, że kobiety to bezwzględne pijawki. :)
A może przywiązanie do tego auta było i jest większe niż do partnerów
życiowych i rodziny..
Post by Trybun
Tak wiec można przypuszczać że owo przywiązanie i inne tego typu
zachowania nie wiążą się czysto z swoim potomstwem, i są nim
warunkowane.
Gdy brakuje zaufania to jednym z bardziej prawdopodobnych skutków jest
brak prokreacji.
Zasadniczo brak zaufania musi mieć jakąś przyczynę.
Post by Trybun
Wiedzy której sami nie mają?  I bardzo dobrze że nie pomyśli, w sumie
nic to nie zmieni a dziecko może do końca życia mieć traumę.
Wychowanie seksualne, które proponuję nie jest do stosowania przez ludzi
nieświadomych i seksualnie uzależnionych, zarówno mężczyzn jak i
kobiety, ponieważ doprowadziło by do jeszcze szybszej zagłady gatunku.
Wychowanie takie nie może być stosowane dopóty, dopóki ludzie tego nie
przetrawią; a nie przetrawią dopóki ta, na razie teoretyczna, metoda
wychowawcza będzie trzymana w ukryciu i będzie dyskutowana tylko w
gronie 'autorytetów' sprawujących władze. Ludzie muszą się z nią oswoić
i o niej rozmawiać publicznie gdyż inaczej dekadentyzm homo sapiensa
będzie się pogłębiać.
Chyba nie ma nic gorszego niż naukowe podchodzenie do seksu. Człowiek
jako taki nie potrzebuje żadnego wychowywania w tym kierunku.
Post by Trybun
Co Ty właściwie z takim mozołem lansujesz tą inicjację seksualną. W
czym niby takie "oświecone" dziecko miałoby być mądrzejsze od innych,
wychowywanych w tradycyjne sposób rówieśników?
To nie chodzi tylko o samo wychowanie seksualne czy inicjacje seksualną.
Tu chodzi o to, żeby w żaden sposób nie ograniczać dziecku dostępu do
wiedzy o życiu dorosłych, by mogło doświadczyć wszystkiego czego
doświadczają rodzice. Dzieci są niesamowicie bystrymi obserwatorami i
jeżeli nawet rodzicom wydaje się, że coś z ich zachowań uda się im ukryć
przed dziećmi to są w wielkim błędzie. Dziecko dostrzeże i zanotuje
wszystko a następnie, w ramach budowania wzorców zachowań, będzie się
domagać doświadczalnego potwierdzenia swoich obserwacji. Zatajenie albo
spuszczenie zasłony milczenia na dziecięce pragnienie oznacza próbę
fałszowania rzeczywistości przez rodzica, ni mówienie do końca prawdy i
tworzenie tajemnic. A tajemnica to zalążek walki o jej ujawnienie lub
też chęć - nawet nieświadoma - podporządkowania sobie drugiego
człowieka, w tym wypadku dziecka. Dziecko pyta tyle ile zaobserwowało i
na ile jest przygotowane do werbalizowania swoich spostrzeżeń i
obserwacji. I należy na te pytania odpowiadać szczerze i otwarcie nawet
jeżeli rodzicowi wydaje się, że to co mówi przekracza możliwości
poznawcze dziecka. Jeżeli dziecko nie zrozumie to przestanie pytać i
poczeka na następną okazję do zadania pytania. W tradycyjnym wychowaniu
mamy zakaz i nakaz ograniczające prawa dziecka. Zakaz i nakaz są
najbardziej pierwotnymi formami przemocy psychicznej więc dziecko
poddane takiej procedurze uczy się, że czegoś nie może. Należy zauważyć,
że ucząc dziecko uległości (ulegania zakazowi) uczymy je równocześnie
jak samo ma się zachowywać w stosunku do innych ludzi czyli, że ma
stosować przemoc. I będzie tę przemoc stosowało adekwatnie do swoich
możliwości.
Już pisałem ale powtórzę - człowiek nie potrzebuje żadnej edukacji w tym
zakresie. Wbijanie do głowy swoich fantazji może go zrobić go jakimś
frustratem, albo co gorsza - zboczeńcem seksualnym. No bo tak właściwie
czego potomek by miał się uczyć i tym samym w czym naśladować rodziców?
Post by Trybun
Przecie do pewnego wieku tymi sprawami w ogóle się nie interesuje, a
 gdy biologicznie wystarczająco  dojrzeje to w wielu kwestiach
niejedni rodzice mogli by się od niego/jej uczyć.
I właśnie na tym polega błąd rodziców, którym brakuje wiedzy oraz
poczucia własnej wartości, że nie wiedzą CO przekazać, ILE i JAK
przekazać. A poza tym najzwyczajniej w świecie wstydzą się rozmawiać ze
swoimi dziećmi. Najpierw wstydzą się bo nie wiedzą jak rozmawiać o
rzeczach ludzkich a potem, gdy dzieci wyjdą na ulicę, po prostu wstydzą
się swojej niewiedzy w stosunku do wiedzy przynoszonej z ulicy przez
dzieci. I pat trwa a dziecko rośnie samopas bez wzorców, które powinno
otrzymać w domu rodzinnym od swoich rodziców/wychowawców, którzy powinni
być dlań najważniejszymi i najbardziej zaufanymi autorytetami. A nie sa.
Całe szczęście że nie ma uniwersytetów seksuologii, i prawa że w związek
partnerski mogą wchodzić tylko osoby z dyplomem takich uczelni..
Post by Trybun
Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę,
tylko zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób pozyskać
jakiejś wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni jak ta
przysłowiowa tabaka w rogu..
Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym właśnie
piszę cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację trzeba
rozpocząć od dorosłych. A ponieważ ich poglądy i przekonania - a
szczególnie u kobiet - są niczym zabetonowane, wiec trzeba używać
gromów, a czasem atomów do zdemontowania tych bunkrów w których
chroni się ciemnogród.
Myślę że raczej nie sposób się nauczyć mądrości.
Czy, w takim razie, widzisz jakieś wyjście z tej patowej sytuacji? Może
więc religia, dogmat i narzucony rytuał, który zastąpi zrozumienie, a
które przyjdzie z czasem. Ty odrzucasz ludzką mądrość a ja uważam, że
rodząc się wszyscy mamy ten sam potencjał i tylko środowisko, w którym
się wychowujemy czyni nas albo mądrymi, albo... zakompleksionymi i
niepewnymi swej mądrości. Czy nie uważasz, że pod wpływem trudnych
warunków życiowych ludzie dokonują w sobie większych aniżeli 'ciepłe
kluski' i paniczyki z tzw. 'dobrych domów'? Może mądrości trzeba uczyc
pod bombami?
Nie odrzucam ludzkiej mądrości - odrzucam tylko próby pozowania na
mądrych. Zgadza się - zasadniczo każdy rodzi się mądry, ale mądry swoja
mądrością. W wyniku tzw kształcenia mamy do czynienia tylko z pozerem
udającym mądrość. Przysłowie - ?"nigdy jastrząb nie umrze kanarkiem"
pasuje tu jak znalazł. Jakie wyjście? - po prostu wyciągać, wydobywać z
ludzi to co w nich autentyczne wartościowe, najlepsze.
Post by Trybun
Inteligencja, zdolności poznawcze itd to na ogół cechy wrodzone. Błąd
w edukowaniu to tylko to że każdego młodego człowieka mierzymy jedną
miarą.
Już wyżej napisałem co myślę o takim podejściu. A dzięki różnorodności,
w tym niepowtarzalności środowiska wychowawczego, może ktoś z nas ma
szanse na wyjaśnienie mechanizmu powstawania patologii, która zaczyna
się już w łonie matki pozbawionej wiary we własne siły z powodu
nierozwiązanego kompleksu Elektry...
No tak, Ty znowu o seksie...
Post by Trybun
No, pewności nie ma, ale gdy teorię oprzemy na zasadach nam znanych
to już mamy jakiś prawdopodobny obraz. A ten obraz to taki że mrówki
raczej nie rodzą słoni.
No właśnie, pewności nie ma. A skąd więc pewność, że 'mrówka' nie może
urodzić 'słonia'? Albo i lwa? :)
 No bo to wykluczenie bierze się z tego że tak to funkcjonuje.
LeoTar Gnostyk
2018-04-06 17:58:45 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mieć
swoje zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać
się tam o coś gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną
wizje Boga/StwĂłrcy.. A Twoja koncepcja jako taka jest o wiele
mądrzejsza i bardziej prawdopodobna od wielu ogólnie znanych.
Oczywiście jeszcze nie na tyle abym stał się jej wyznawcą
;-), ale chyba ona nawet jako taka nie przewiduje miejsca na
kult. Bo komu składać tu pokłony skoro wszystko jest
Bogiem..
Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult
ponieważ komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam
szacunek.
Ale tak ogólnie, z naszego punktu widzenia musi być
róşnicowanie, bo inaczej jest to bez sensu.
Co to znaczy, czemu ma służyć i dlaczego musi być obecne
'róşnicowanie'?
Ludzkie postrzeganie wartości - zły/dobry, lepszy/gorszy. Być może
ogólnie jest to zupełnie bez znaczenia, jednak w naszej wegetacji
jest to jej istotnym elementem.
Dualizm będzie funkcjonował dopóty, dopóki nie nastąpi Zjednoczenie
Przeciwieństw - to chyba proste. :)
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Nie mi oceniać Stwórcę.
Obawiasz się oceniać samego siebie?
Nie, ale ja nie jestem Stwórcą, a tylko Jego tworem. A mój
interes jako żywo nie musi być zbieżny z Jego zamysłami.
Według mnie tworzenie potomstwa, którą to aktywność uważam za
najważniejszą w moim życiu, jest jak najbardziej zgodne z zamysłami
(S)Twórcy gdyż służy podtrzymaniu Jego Świadomości, a zatem i Jego
samego. Czy wskażesz coś równie ważnego jak podtrzymanie Życia?
Pytanie tylko - ile jest w tym Twojego ludzkiego chciejstwa a na ile
stoisz przed faktem dokonanym? Co Tobie istocie ludzkiej po jakimś
potomstwie gdy odejmiemy te przyziemne sprawy - ot choćby - nie
umierać w samotności?
To są tylko negatywne efekty 'skłócenia' pokoleń. To tylko skutek
niedopełnienia obowiązków przez rodziców w stosunku do ich potomstwa.
Moja koncepcja (a mam ich wiele i nie odrzucam żadnej) może wyglądać
tak - Jesteśmy dla czegoś hodowani, i to niekoniecznie przez samego
Stwórcę/Boga Ojca. Swoją drogą dlaczego człowiek wierzący jako taki w
swoich wierzeniach odnosi się tylko do istoty/bytu nadrzędnej/go i
wyklucza jakichś pośredników których to tworem możne być? Twoja
koncepcja też się na tym opiera.
Moja koncepcja wyklucza nierówność między Stwórcą a Człowiekiem:
Człowiek i Stwórca są tożsami. I nie ma w niej żadnego miejsca dla
pośredników - to jest esencja mojej gnozy.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.
Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez
drugiej nie może istnieć, nie istnieje.
A dlaczego warunkujesz obecność Stwórcy człowiekiem?
Dlatego, że tylko Człowiek jest w stanie zrozumieć zamysły Stwórcy.
A skąd pewność że inne istoty żywe są takiej możliwości pozbawione?
Gdyby tę świadomość miały to nie byłoby ewolucji... Świadomości, którą
Darwin ograniczył tylko do ewolucji biologii.
Zwierzęta nie myślą, nie planują, niby do zrozumienia Stwórcy
potrzebny jest przeciwstawny kciuk?
Bo to jest tak jak w transformacji Fourier'a czy Laplace'a - para
sprzężona daje rozwiązanie całkiem rzeczywiste. Dawno to już było kiedy
się tym zajmowałem więc może i niedokładnie. :)
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do
Absolutu to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać
barier.
Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie
miał żadnej Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go
cechowało to chęć, potencjał poznania, który został
wygenerowany przez... strach przed tym, Ĺźe On, StwĂłrca zniknie
bezpowrotnie niczego po sobie nie pozostawiwszy. Nie wiedział
nawet tego, że jest wieczny i pozaczasowy a więc nie może
zniknąć. Taki był tępy na Początku. Ale cechowała go wola
walki o przetrwanie, która zaczęła napędzać Jego poszukiwania.
Będąc w stanie równowagi niestabilnej rozpadł się na dwa
elementy sprzężone ze sobą poprzez seks: źródło przyjemności,
sposób na przetrwanie oraz napęd poznawczy, którego silnikiem
stała się przemoc seksualna.
Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyżej napisałem. Weźmy
choćby tą potencjalna potęgę seksu, a cóż to właściwie jest, poza
chwilowym odlotem sprowokowanym przez czynniki działające na mózg?
Mózg 'spolaryzowany' czyli homoseksualny w połączeniu ze
zróżnicowaną biologią (fizjologią) seksu pozwalającą samicy
dominować nad samcem i wykorzystywać go jest źródłem przemocy.
Zniewolony samiec, pomimo tego, Ĺźe jest bardzo sprytnie
manipulowany i usidlony, podświadomie czuje, że jest przez samicę
wykorzystywany. Nie ma jednak 'twardych' dowodĂłw na to, Ĺźe tak
jest ponieważ samica utrzymuje manipulację na poziomie podprogowym
tak, by jej metoda nie została rozpoznana, gdyż wówczas samiec
znalazł by antidotum na samiczą manipulację. I choć czasem samiec
nie wytrzymuje i przyłoży samicy ręką na odwach to jednak jej
dominacja pozostaje nadal skuteczną. Dopiero gdy mózg samca stanie
się androgyniczny i aseksualny przestanie ulegać samiczej
manipulacji, w której dominuje manipulacja seksualna potencją
samca. I dopiero wówczas stanie się możliwym uwolnienie się samca z
samiczej niewoli. Nie znaczy to, że seks przestanie być odlotowy;
myślę, że odlot będzie jeszcze większy tyle tylko, że zmienia się
relacje z niewolniczych, z dominującą samicą, na partnerskie.
Mowa i rozumowanie człeka nowożytnego. Feudalizm zelżał, zaczyna się
widzieć wrogów w partnerach seksualnych i życiowych. A prawda jest
oczywista - masz taka partnerkę na jaka ją sobie wychowasz. Dziwne
że mimo tego że sprawiasz wrażenie dorosłego człowieka tak mało o
stosunkach damsko-męskich wiesz. I w ogóle o ludzkich, bo rzecz nie
dotyczy tylko płci. Np pozwolisz parę razy na samowolę dzieciom to
już je masz na głowie. Tylko że tu na ogół wystarczy powiedzieć -
dość i walnąć pięścią w stół, z babą już tak łatwo nie pójdzie.
Proponuję posłuchać piosenki Budki Suflera - "Nie wierz nigdy
kobiecie", i wyciągnąć wnioski gdzie tkwi potencjalny Twój błąd.
Ależ Ty proponujesz podporządkowanie kobiety mężczyźnie i to metoda
pięści. A ja takiego układu również nie toleruję. Nie akceptuję żadnej
formy siłowego osiągnięcia równowagi trwałej w stadle kobiety z
mężczyzną. Moja propozycja to osiągnięcie równowagi trwałej w warunkach
całkowitej dobrowolności ale poprzez wyeliminowanie czynnika
destrukcyjnego rozbijającego rodzinę, czyli przez brak poczucia własnej
wartości. Bo brak poczucia własnej wartości prowadzi do braku zaufania i
szacunku wpierw do siebie a potem do partnera seksualnego. Proponuję
takie wychowanie, które spowoduje, że dzieci będą miały absolutnie
doskonałe poczucie własnej wartości osiągnięte dzięki uprawnieniom jaki
im nadali rodzice wychowujący je na świadomych dorosłych, w poczuciu ich
roli oraz absolutnej równości z rodzicami.

A co do tego, że gdyby dzieciom pozwolić na wszystko to by weszły na
głowę to mam przeciwne doświadczenia. Doświadczałem tego o czym piszesz
dopóki nie zaufałem dzieciom bezwarunkowo i bezgranicznie. Wszystko
zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki gdy ja zmieniłem
swój stosunek do nich i zaufałem: z roszczeniowych i żądających gruszek
na wierzbie stały się dobrowolnie i odpowiedzialnie współpracujące. Albo
więc nie masz dzieci albo nigdy nie zaufałeś im do końca.
Post by LeoTar Gnostyk
Sposób na przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego człowieka,
czy on nie musi mieć tego zapisanego w kodzie Twórcy?
Niematerialny (S)Twórca wzrasta, doskonali się, wraz z Człowiekiem,
swoją materialną emanacją, i zmienia (wzbogaca) swoje zasoby, które
są równocześnie dostępne Człowiekowi. Jestem przekonany, że kod
(S)Twórcy zmienia się a jedynym niezmiennikiem pozostaje logika
oraz specyficzne dla TwĂłrcy: odwaga i intuicja.
Już o tym pisałem, oczywiście nie można wykluczyć, ale za mocno to
wszystko uporządkowane i przewidywalne, jak na gołe pierwotne próby
i eksperymentowanie Stwórcy w początkowej fazie..
Przecież nic nie jest uporządkowane a początkowa nauka przebiega metodą
prób i błędów oraz logicznego korygowania tychże błędów aż po
osiągnięcie skrajnego sukcesu lub - zazwyczaj - porażki. Ale nawet
porażka wzbogacona o intuicję jest szansą na przekucie działania w
sukces. Skrajna porażka grożąca zniknięciem wymaga odważnych decyzji
potrzebnych do tego by przetrwać ale nie może to być decyzja typu
"uciekaj lub walcz" lecz musi się stać wyzwaniem, czyli tajemniczą i
jeszcze nie zbadaną "trzecią drogą".
Post by LeoTar Gnostyk
I w ten sposób Stwórca coś tworzy za naszą pomocą? Przecie nawet
ślepy powinien widzieć że to zwykła niewola człowieka.
Ja postrzegam Człowieka jako równoprawnego partnera (S)Twórcy.
Tego przecie nie można wykluczyć - możliwe że Stwórca też nie jest
wolnym bytem. Jednak bardzo mało prawdopodobne aby jego byt był
kierowany/sterowany odpowiednim kodem, jak to jest w przypadku
człowieka.
Takie twierdzenie jest słuszne tylko w odniesieniu do człowieka
nieświadomego. Gdy (S)Twórca-Człowiek osiągnie Absolut staje się bytem
wolnym, którego aktywność reguluje wyłącznie swoją Wolną Wolą.
Post by LeoTar Gnostyk
Nie wiadomo o co chodzi StwĂłrcy,..
Działa dokładnie tak samo jak Człowiek: chce poznać samego siebie,
swoją historię oraz Przeznaczenie, czyli cel swego istnienia.
Możliwe. Jednak to On nas stworzył i potrafi wiele innych rzeczy. My
zasadniczo tylko trwamy. I zdaje się w takim kształcie nasze dni
prędzej czy później dobiegną kresu.
On zmaterializował jedynie IDEĘ, która, być może, pojawiła się w Nim w
miarę jak ewoluowała Jego Świadomość. W tym sensie nas stworzył "na wzór
i podobieństwo swoje". Wierzył, że to co stworzył będzie dobre bo pomoże
Jemu samemu sięgnąć po doskonałość, pozwoli Mu udoskonalić Jego samego.
Nie wiem, czy zdawał sobie sprawę z tego, że w ten sposób umocowany
Człowiek zapragnie stać się Jego nieodłączną częścią. No bo skoro został
stworzony przez (S)Twórcę na wzór i podobieństwo Jego to dlaczegóż by
nie miał się z Nim utożsamić?
Post by LeoTar Gnostyk
A skąd pewność że ból, rozpacz i wszystko inne co najgorsze z
naszego, ludzkiego punktu widzenia nie są Jego strawą, że
właśnie tym się nie żywi?
Cierpienie uszlachetnia gdyĹź mobilizuje do poszukiwania wyzwolenia
od cierpienia. Gdyby nieświadomy nie cierpiał nie miałby żadnej
motywacji dla poszukiwania wyjścia, a przy okazji nie poznałby
samego siebie i swego przeznaczenia.
Czyli żywi się?
Nie pożywia się lecz daje napęd poszukiwaniom. Jest ich paliwem,
przynajmniej dla mnie, ktĂłry uwaĹźam, Ĺźe cierpienie jest wyzwaniem.
Post by LeoTar Gnostyk
Że swojej menażerii nie stworzył właśnie w ten sposób aby mieć
zawsze pełną spiżarnię?
Myślisz, że jest aż tak żarłoczny...? :)
Zawsze pełna lodówka nie świadczy zaraz o żarłoczności właściciela. Z
drugiej strony - moĹźe ma takie a nie inne, w takiej a nie innej
ilości zapotrzebowania na tą strawę.
Właśnie. Przecież absolutnie nieskończona dostępność dóbr prowadzi do
równie nieskończenie malejącego popytu na nie. Świadomy człowiek im
więcej może mieć tym mniej pożąda. Wystarczy aby byc pewnym tego, że
czego tylko zapragniesz to możesz to mieć. Wystarczy tylko mieć
Świadomość możliwości by z niej nie korzystać.
Post by LeoTar Gnostyk
Co my ludzie tu możemy, do czego mielibyśmy wrócić, do czasów gdy
instynkty górowały nad cywilizowaniem się? Przecie wtedy nikt
nawet nie piętnował a tylko patrzył z zazdrością na kapitalistę
dzięki któremu ludzie głodowali i umierali z głodu.
Jesteśmy Jego Ciałem i zarazem poletkiem doświadczalnym, na którym
testuje swoje pomysły. Jesteśmy zarazem podmiotem Jego działań i
przedmiotem służącym do doświadczeń.
I stąd ten mózg o dużych możliwościach a z którego możemy wykorzystać
tylko ułamek możliwości? Oczywiście możliwe, jednak nie sposób na to
patrzeć inaczej niż na wrogość wobec nas.
Dla mnie ten mózg o nieskończonych możliwościach nie może być w pełni
(S)Twórczo wykorzystany tylko dlatego, że od samego poczęcia ograniczano
jego potencjał przez różne zakazy i nakazy z naczelnym zakazem inicjacji
seksualnej dziecka w rodzinie. Zakaz ten prowadzi do niemożności
przekroczenia granicy między dzieciństwem a dorosłością. To niemożność
pokonania tej granicy gdyĹź do jej pokonania potrzebna jest wola
(S)Twórcy. W ten sposób nieświadomy (S)Twórca uniemożliwia dziecku
stanie się dorosłym utrzymując je w ciągłej emocjonalnej zależności od
siebie. Wystarczy jednak aby (S)Twórca zaczął naprawdę słuchać dziecka
by z łatwością wyłowił płynące od dziecka sygnały niosące wiadomości o
pragnieniach dziecka, których spełnienie jest zależne od woli (S)Twórcy.
Post by LeoTar Gnostyk
Tak. Tym bardziej że nie znamy zasad Początku.
Na Początku było NIC.
Jako że w naszej rzeczywistości coś takiego nie występuje to z dużą
dozą prawdopodobieństwa możemy przyjąć że nigdy nie występowało. Bo
gdy jest początek to musiałby być i koniec.
Końcem jest zespolenie zjednoczenie) NIC-a z NIESKOŃCZONOŚCIĄ. Albo
Nieświadomości ze Świadomością. Wystarczy by NIC sięgnęło Absolutu.
Post by LeoTar Gnostyk
W świetle tego co wiemy materia może istnieć bez świadomości.
Odwrotnie, raczej - nie.
A na jakiej podstawie twierdzisz, że Materia może istnieć bez
Świadomości? Przecież do tego by zaistniało COŚ najpierw musi
powstać IDEA tego CZEGOŚ. A więc najpierw musi istnieć Świadomość
by w niej mogła zaistnieć Idea Czegoś. Z tego wniosek, że
Świadomość poprzedza materialną realizację Idei. Świadomość
poprzedza więc materialny Byt.
Na takiej że świat materialne jest wieczny. Może zmieniać kształt,
skład, ale fizycznie nigdy nie obraca się w nicość. Chemia, prawa
fizyki itd, to już może być dzieło Boga/Stwórcy, ale raczej podstawę
do tego miał już gotową - materia to rzecz która przypuszczalnie już
była gdy On zaczynał Tworzyć swoje Dzieło.
Dobrze chociaż, że wszystko "podlewasz sosem" przypuszczania, być może.
Według mnie by mogła zaistnieć materia musiał wpierw powstać jej IDEA a
ta mogła powstać tylko w Umyśle (S)Twórcy. Stąd twierdzę, że przed
Początkiem było wielkie NIC przestrzeni Świadomości. Ta Przestrzeń
zaczęła się wypełniać nowymi ideami i ich materialnymi reprezentacjami
wraz z kolejnymi doświadczeniami wzbogacającymi i wypełniającymi tę
przestrzeń stanów Umysłu (S)Twórcy. I tak dalej i dalej metodą kolejnych
kroczków, które przybliżają Świadomość do stanu Absolutu. A wraz ze
świadomością (S)Twórcy rośnie i świadomość Jego materialnej formy czyli
Człowieka. I Człowiek i (S)Twórca bezwzględnie dążą do wzajemnego
poznania się i do ostatecznego zjednoczenia.
Post by LeoTar Gnostyk
Ale tacy przecie są ludzie, i to bez rozróżniania na płeć.
Kobiety są szczególnie nastawione na posiadanie. Wspólną cechą
obojga płci jest brak wiary we własne siły, brak wiary w
samego/samą siebie z powodu stosowanej zakazowej metody
wychowawczej. Rodzicielski zakaz to poniĹźanie dziecka, i to
niezależnie od płci, i czynienie go zależnym od rodziców. Brak
należytego (otwartego) wychowania seksualnego i nieobecność
inicjacji seksualnej dziecka wśród rodziców, dominacja kobiet w
wychowaniu dzieci oraz 'wyrzucenie' ojcĂłw poza system edukacyjny
dzieci to przyczyny homoseksualizmu emocjonalnego, czyli
niewłaściwego różnicowania płci. W momencie wkraczania w dorosłość
(w chwili inicjacji seksualnej) dziecko powinno stać się
emocjonalnie niezależnym od rodziców z aseksualnym umysłem, który
otwiera w człowieku 'trzecie oko', czyli zdolność odróżniania
prawdy od fałszu i dobra od zła. Takie wychowanie umożliwi
złamanie rajskiego zakazu ustanowionego przez nieświadomego
(S)Twórcę i pozwoli wyeliminować przemoc z życia Człowieka, gdyż
zarówno przemoc fizyczna jak i przemoc psychiczna prowadzą do
zagłady gatunku. Tak jak w doświadczeniu Calhougne'a ze szczurami.
A nie widzisz w tym jakiegoś teatrzyku granego podświadomie dla
Stwórców, aby ci mieli po czym nas różnicować na potencjalnej
ścieżce do następnej fazy egzystencji? Jaki ja jestem wspaniały/ła,
jak sobie doskonale daję radę, na tle tych otaczających mnie
mięczaków, czyż nie zasługuje na to aby przejść dalej... Tak
nawiasem - przed paroma dniami Papież Franciszek oświadczył że piekła
nie ma... Ci co nie wierzą po prostu kończą swój byt z chwilą śmierci
powłoki cielesnej...
Dopóty, dopóki istnieje podział na (s)twórców i pozostałych toczy się -
i będzie się toczyć - walka o awans do grona tych pierwszych, gdyż
zajmują pozycje uprzywilejowane w stosunku do czeredy niewolników,
którymi zarządzają. Tak jest również z kobietą i mężczyzną: dopóty
dopóki kobieta będzie sobie uzurpować prawo wyłączności w stwarzaniu
potomstwa a mężczyznę będzie traktowała jak trutnia, którego rolą jest
bycie jej niewolnikiem dopóty mężczyzna będzie walczył o wyzwolenie
nawet... pogrążając i niszcząc cały dostępny mu świat. Dopiero gdy
kobieta przyzna się do tego, że oszukiwała i traktowała mężczyznę jako
swojego niewolnika ale tylko dlatego, że bała się zaufać dopiero wówczas
nastąpi pojednanie i pokój między płciami. Ale do tego by kobieta była w
stanie przyznać się musi odzyskać utracone poczucie własnej wartości;
utracone na skutek... zakazowego wychowania w jej macierzystej rodzinie.
I nic tutaj nie pomogą osiągnięcia zawodowe kobiety pracującej ponieważ
nie takie jest podłoże utraty przez nią poczucia własnej wartości.
Post by LeoTar Gnostyk
Przecie nie musi to nawet być dziecko w swoim gatunku, starsze
panie (i nie tylko starsze i nie tylko panie) kochają swoje
czworonogi często bardziej niż swoje własne potomstwo.
Za miskę strawy i niezobowiązujące głaskanie mają wdzięcznych
'przyjaciół'-niewolników. Z mężczyzną się tak nie da niestety.:) A
poza tym jest to wynik strachu przed zaufaniem, ktĂłrego od kobiety
domaga się męski partner.
Może o to właśnie chodzi, o rzeczy niezobowiązujące a wiążące..
Czego w sumie oczekujesz po partnerce, możliwości aby w każdy
możliwy sposób ją niewolić? Zaufanie do kogoś kto tego żąda??
Najpierw Prawda. Później Wolność. A Wolność to odpowiedzialność za
siebie, za partnera i za to co wspólnie stworzymy. Wolność oznacza
również niezbędne zaufanie i szacunek. I tak można wkoło, Macieju... Bo
to są podstawy zdrowej rodziny, zdrowego społeczeństwa i zdrowego Człowieka.
Post by LeoTar Gnostyk
A faceci, bywają przypadki że majątek spadkowy przeznaczają na
muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta.
Bo wiedzą, że kobiety to bezwzględne pijawki. :)
A może przywiązanie do tego auta było i jest większe niż do partnerów
Ĺźyciowych i rodziny..
Bo niezobowiązujące... I niezbyt wymagające...
Post by LeoTar Gnostyk
Tak wiec można przypuszczać że owo przywiązanie i inne tego typu
zachowania nie wiążą się czysto z swoim potomstwem, i są nim
warunkowane.
Gdy brakuje zaufania to jednym z bardziej prawdopodobnych skutkĂłw
jest brak prokreacji.
Zasadniczo brak zaufania musi mieć jakąś przyczynę.
Brak wiary we własne siły, brak szacunku dla samego siebie i w efekcie
utożsamianie partnera z własnymi emocjami i przekonaniami. Jednym słowem
przeniesienie.
Post by LeoTar Gnostyk
Wiedzy której sami nie mają? I bardzo dobrze że nie pomyśli, w
sumie nic to nie zmieni a dziecko może do końca życia mieć
traumę.
Wychowanie seksualne, które proponuję nie jest do stosowania przez
ludzi nieświadomych i seksualnie uzależnionych, zarówno mężczyzn
jak i kobiety, ponieważ doprowadziło by do jeszcze szybszej
zagłady gatunku. Wychowanie takie nie może być stosowane dopóty,
dopóki ludzie tego nie przetrawią; a nie przetrawią dopóki ta, na
razie teoretyczna, metoda wychowawcza będzie trzymana w ukryciu i
będzie dyskutowana tylko w gronie 'autorytetów' sprawujących
władzę. Ludzie muszą się z nią oswoić i o niej rozmawiać publicznie
gdyż inaczej dekadentyzm homo sapiensa będzie się pogłębiać.
Chyba nie ma nic gorszego niż naukowe podchodzenie do seksu. Człowiek
jako taki nie potrzebuje Ĺźadnego wychowywania w tym kierunku.
A czy za lepszą uważasz kobiecą manipulację poczuciem własnej wartości
mężczyzny przy użyciu seksu, które to działanie sprowadza kobietę do
roli domowej prostytutki? Czy kobieta wykorzystująca seks do
podporządkowania sobie mężczyzny to nie esencja zła?
Post by LeoTar Gnostyk
Co Ty właściwie z takim mozołem lansujesz tą inicjację
seksualną. W czym niby takie "oświecone" dziecko miałoby być
mądrzejsze od innych, wychowywanych w tradycyjne sposób
rówieśników?
To nie chodzi tylko o samo wychowanie seksualne czy inicjacje
seksualną. Tu chodzi o to, żeby w żaden sposób nie ograniczać
dziecku dostępu do wiedzy o życiu dorosłych, by mogło doświadczyć
wszystkiego czego doświadczają rodzice. Dzieci są niesamowicie
bystrymi obserwatorami i jeżeli nawet rodzicom wydaje się, że coś
z ich zachowań uda się im ukryć przed dziećmi to są w wielkim
błędzie. Dziecko dostrzeże i zanotuje wszystko a następnie, w
ramach budowania wzorców zachowań, będzie się domagać
doświadczalnego potwierdzenia swoich obserwacji. Zatajenie albo
spuszczenie zasłony milczenia na dziecięce pragnienie oznacza próbę
fałszowania rzeczywistości przez rodzica, nie mówienie do końca
prawdy i tworzenie tajemnic. A tajemnica to zalążek walki o jej
ujawnienie lub też chęć - nawet nieświadoma - podporządkowania
sobie drugiego człowieka, w tym wypadku dziecka. Dziecko pyta tyle
ile zaobserwowało i na ile jest przygotowane do werbalizowania
swoich spostrzeżeń i obserwacji. I należy na te pytania odpowiadać
szczerze i otwarcie nawet jeżeli rodzicowi wydaje się, że to co
mówi przekracza możliwości poznawcze dziecka. Jeżeli dziecko nie
zrozumie to przestanie pytać i poczeka na następną okazję do
zadania pytania. W tradycyjnym wychowaniu mamy zakaz i nakaz
ograniczające prawa dziecka. Zakaz i nakaz są najbardziej
pierwotnymi formami przemocy psychicznej więc dziecko poddane
takiej procedurze uczy się, że czegoś nie może. Należy zauważyć,
że ucząc dziecko uległości (ulegania zakazowi) uczymy je
równocześnie jak samo ma się zachowywać w stosunku do innych ludzi
czyli, że ma stosować przemoc. I będzie tę przemoc stosowało
adekwatnie do swoich możliwości.
Już pisałem ale powtórzę - człowiek nie potrzebuje żadnej edukacji w
tym zakresie. Wbijanie do głowy swoich fantazji może go zrobić go
jakimś frustratem, albo co gorsza - zboczeńcem seksualnym. No bo tak
właściwie czego potomek by miał się uczyć i tym samym w czym
naśladować rodziców?
Jestem odmiennego zdania. Dziecko rodzi się wolne ale nie mające żadnej
wiedzy o życiu. Wiedzę tę zdobywa na początku obserwując tych, którzy
żywią i zapewniają bezpieczeństwo fizyczne. Gdyby rodziło się pełne
wiedzy to dla czegóż potrzebne byłoby to całe wychowywanie? Dziecko
dlatego przygotowuje się do życia przez te kilkanaście lat by zdobyć i
uporządkować swoją wiedzę potrzebną do przetrwania nie tylko jego ale
również i gatunku. Nie jest możliwym by zdobyło tę wiedzę w jednym skoku
ponieważ uczymy się obserwując, naśladując i doświadczając z
autorytetami stopniowo, przy każdej nadarzającej się okazji. A więc jest
to proces stopniowy i wielowarstwowy. W tym procesie edukacyjnym bardzo
ważną chociaż niedocenianą rolę odgrywają emocje, które rozwijają się
prawidłowo jeżeli między obserwacjami dziecka dotyczącymi zachowań
rodziców a werbalnym przekazem rodziców nie ma sprzeczności. Jeżeli
natomiast dziecko dostrzeże sprzeczność między tym co widzi a tym co
usłyszy od rodziców w formie zakazów, to wówczas pojawia się konflikt,
który stopniowo eskalują obie strony: dziecko bo chce by sprzeczność
została wyjaśniona, oraz rodzic, który uważa, że "wie"(?) lepiej od
dziecka co jest dziecku potrzebne. Rodzic uważa, że byłoby dlań wstydem
przyznać się przed dzieckiem, że czegoś nie wie i że może się mylić. I
tak właśnie jest z życiem seksualnym o którym rodzice wstydzą się z
dziećmi rozmawiać bo dokładnie tak samo, bez wyjaśnień, zostali
wychowani przez swoich rodziców i uważają, tak jak Ty, że dziecko samo
się tego nauczy, że w jakiś tajemniczy sposób samo zdobędzie wiedzę o
życiu seksualnym. Zapominają rodzice, że są dla dziecka edukatorami
najważniejszymi z ważnych. I to właśnie na skutek zakazu i niewiedzy
rodzą się seksualne patologie wśród poszukujących wiedzy dzieci. A
rodzice nie czują się w żaden sposób winni lecz całą winę za patologię
zwalają na dzieci, których to oni sami nie wyedukowali w sposób należyty.
Post by LeoTar Gnostyk
Przecie do pewnego wieku tymi sprawami w ogóle się nie
interesuje, a gdy biologicznie wystarczająco dojrzeje to w
wielu kwestiach niejedni rodzice mogli by się od niego/jej
uczyć.
I właśnie na tym polega błąd rodziców, którym brakuje wiedzy oraz
poczucia własnej wartości, że nie wiedzą CO przekazać, ILE i JAK
przekazać. A poza tym najzwyczajniej w świecie wstydzą się
rozmawiać ze swoimi dziećmi. Najpierw wstydzą się bo nie wiedzą
jak rozmawiać o rzeczach ludzkich a potem, gdy dzieci wyjdą na
ulicę, po prostu wstydzą się swojej niewiedzy w stosunku do wiedzy
przynoszonej z ulicy przez dzieci. I pat trwa a dziecko rośnie
samopas bez wzorców, które powinno otrzymać w domu rodzinnym od
swoich rodziców/wychowawców, którzy powinni być dlań
najwaĹźniejszymi i najbardziej zaufanymi autorytetami. A nie sa.
Całe szczęście że nie ma uniwersytetów seksuologii, i prawa że w
związek partnerski mogą wchodzić tylko osoby z dyplomem takich
uczelni..
Nie o dyplomy tutaj chodzi lecz o wiedzę praktyczną dającą zaufanie we
własne siły i szacunek dla samego siebie. A tę wiedzę można zdobyć tylko
dzięki świadomym opiekunom. I najlepiej by byli nimi rodzice biologiczni
dziecka.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę,
tylko zapominasz Ĺźe od rodzicĂłw/wychowawcĂłw nie sposĂłb
pozyskać jakiejś wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni
jak ta przysłowiowa tabaka w rogu..
Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym
właśnie piszę cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację
trzeba rozpocząć od dorosłych. A ponieważ ich poglądy i
przekonania - a szczególnie u kobiet - są niczym zabetonowane,
wiec trzeba używać gromów, a czasem atomów do zdemontowania
tych bunkrów w których chroni się ciemnogród.
Myślę że raczej nie sposób się nauczyć mądrości.
Czy, w takim razie, widzisz jakieś wyjście z tej patowej sytuacji?
Może więc religia, dogmat i narzucony rytuał, który zastąpi
zrozumienie, a które przyjdzie z czasem. Ty odrzucasz ludzką
mądrość a ja uważam, że rodząc się wszyscy mamy ten sam potencjał
i tylko środowisko, w którym się wychowujemy czyni nas albo
mądrymi, albo... zakompleksionymi i niepewnymi swej mądrości. Czy
nie uważasz, że pod wpływem trudnych warunków życiowych ludzie
dokonują w sobie większych aniżeli 'ciepłe kluski' i paniczyki z
tzw. 'dobrych domów'? Może mądrości trzeba uczyć pod bombami?
Nie odrzucam ludzkiej mądrości - odrzucam tylko próby pozowania na
mądrych. Zgadza się - zasadniczo każdy rodzi się mądry, ale mądry
swoja mądrością. W wyniku tzw kształcenia mamy do czynienia tylko z
pozerem udającym mądrość. Przysłowie - ? "nigdy jastrząb nie umrze
kanarkiem" pasuje tu jak znalazł. Jakie wyjście? - po prostu
wyciągać, wydobywać z ludzi to co w nich autentyczne wartościowe,
najlepsze.
A w jaki sposób zamierzasz ten cel realizować? Ludzi, którzy dobrowolnie
poddają się takiej aktywności jest niewielu zaś na bezmyślną łatwiznę
chętnych jest wielu... I jaka metodę widzisz na utrwalenie takiego stanu
wydobywania tego co najlepsze?
Post by LeoTar Gnostyk
Inteligencja, zdolności poznawcze itd to na ogół cechy wrodzone.
Błąd w edukowaniu to tylko to że każdego młodego człowieka
mierzymy jedną miarą.
Już wyżej napisałem co myślę o takim podejściu. A dzięki
różnorodności, w tym niepowtarzalności środowiska wychowawczego,
może ktoś z nas ma szanse na wyjaśnienie mechanizmu powstawania
patologii, która zaczyna się już w łonie matki pozbawionej wiary
we własne siły z powodu nierozwiązanego kompleksu Elektry...
No tak, Ty znowu o seksie...
Bo tylko wyjaśnienie w najważniejszej sferze życia ludzi (z punktu
widzenia przetrwania gatunku) może przynieść rozwiązanie dobre i
wartościowe. Cała reszta naszej aktywności to "zasilanie" prokreacji i
poszukiwanie rozwiązanie, które sprawi, że gatunek sięgnie Absolutu.
Post by LeoTar Gnostyk
No, pewności nie ma, ale gdy teorię oprzemy na zasadach nam
znanych to już mamy jakiś prawdopodobny obraz. A ten obraz to
taki że mrówki raczej nie rodzą słoni.
No właśnie, pewności nie ma. A skąd więc pewność, że 'mrówka' nie
może urodzić 'słonia'? Albo i lwa? :)
No bo to wykluczenie bierze się z tego że tak to funkcjonuje.
Tak to funkcjonuje tylko w naszej wyobraźni ukształtowanej przez
materialistyczne podejście do (S)Twórcy i Jego Dzieła. Wykazujesz
materialistyczne skrzywienie i ucieczkę od Ducha. Ducha materii, która
została przezeń stworzona.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/year_2018
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
pinokio
2018-01-11 20:16:53 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Reprodukcja komórki to tak jakby zmieniający się stan świadomości
osobnika przez nią stwarzanego. A potomstwu nie jest przekazywana
materia lecz informacja przechowywana w Świadomości przodków. To są te
świadomość, świadomości, świadomością.
Cała ta świadomość to szemrana i podejrzana sprawa, jest przereklamowana.
LeoTar Gnostyk
2018-03-17 19:53:05 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Reprodukcja komórki to tak jakby zmieniający się stan świadomości
osobnika przez nią stwarzanego. A potomstwu nie jest przekazywana
materia lecz informacja przechowywana w Świadomości przodków.
świadomość, świadomości, świadomością. Cała ta świadomość to szemrana
i podejrzana sprawa, jest przereklamowana.
To nie jest sprawa, która pojawiła się nagle dzisiaj. Sprawę Świadomości
poruszało wielu ludzi i to bardzo dawno temu. Dziwie się więc, że akurat
Tobie przyszło nagle do głowy kontestować zjawisko. :(
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/year_2018
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
LeoTar Gnostyk
2018-01-10 02:36:46 UTC
Permalink
A co by bylo jak by babcia miala wasy? Byla by dziadkiem. A jak
pantograf to byla by tramwajem. W drodze ewolucji zwierzeta
posiadaja swiadomosc. Czy jakies szkarlupnie posiadaja swiadomosc nie
wiem ale ptaki, ssaki swiadomosc maja. Na onanecie byl niedawno o tym
nius. Zrobili badania i w podobnych sytuacjach u czlowieka i u
zwierzat jest podobna aktywnosc mozgu.
Z tego co piszesz wynika, że ograniczasz pojecie "świadomość" tylko i
wyłącznie do aktywności mózgu. Według mnie "świadomość" to coś więcej
aniżeli sama tylko aktywność mózgu czy zdawanie sobie sprawy z własnego
istnienia i stanu w jakim się znajdujemy. Dla mnie Świadomość to mój
(S)Twórca, siła która mnie, Ciebie stworzyła i którą my kształtujemy
dzięki naszym doświadczeniom. Dzięki tej interakcji, sprzężeniu
zwrotnemu ewoluujemy nie tylko my, a wraz z nami Rzeczywistość, ale
ewoluuje również sama Świadomość. Dzięki interakcji Materii i Ducha
wypełniają się brakujące stany w przestrzeni Świadomości i zbliża się
Ona ku swej Pełni, ku Wszechwiedzy, ku Absolutowi, by go wreszcie osiągnąć.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
LeoTar Gnostyk
2018-01-10 04:40:16 UTC
Permalink
A z wyjatkiem obrazania masz cos jeszcze do powiedzenia?
Aleś się nagle strasznie wrażliwy zrobił.:)
Przekonaj mnie ze jakis bog istnieje.
A niby po co miałbym Ciebie przekonywać? Podaj jeden powód...
Zeby byla jasnosc musisz zrobic to osobiscie na grupie, wlasnymi
slowami i w sposob prosty.
A podaj jeden przykład, że nie robię tego osobiscie, własnymi słowami i
że nie jest to podawane w prosty sposób, hę...
Zadnych linkow, filmow itp.
Nudny się robisz. A w dodatku ciągle mylisz mnie z kimś innym.
Teksty nie moga byc za dlugie i musza byc proste.
Ludzie deliberują nad tym odkąd tylko zna historia a Ty oczekujesz ode
mnie streszczenia całej tej wiedzy - poszerzonej o moje własne
przemyślenia - w kilku krótkich zdaniach. Jak skrócę za bardzo to
powiesz że nie zrozumiałeś, jak rozwinę to powiesz, że leje wodę.
Zdecyduj się Kapcylinder.
Religie sa adresowane do prostych ludzi i wszystkie argumenty musza
byc dla nich zrozumiale.
Toż piszę, że "bóg" to maska nałożona na rodziców przez dziecko
wychowywane w zakazie. A Stwórcą jest nasza Świadomość, która stworzyła
rĂłwnieĹź naszych protoplastĂłw.
Pokaz jak sie przekonuje nie majac w zanadrzu narzedzi do
torturowania, stosow itp.
Zły sobie adres wybrałeś Kapelusznik.:)
Jak znam zycie to podkulisz ogon i bedziesz czekal az temat spadnie
z pierwszej strony.
Mylisz się... Jak zwykle zresztą.:)
A moze to ja jestem Twoim bogiem i Cie sprawdzam?
Mylisz się... Jak zwykle zresztą.:)
Bogu wolno sprawdzic jak jego wyznawcy korzystają np z wolnej woli.
Mylisz się... Jak zwykle zresztą.:)
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...