Discussion:
Rozmowa ze Świadomością.
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
LeoTar Gnostyk
2017-08-28 13:38:56 UTC
Permalink
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych ode mnie" -
mówi do mnie moja Świadomość.

"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.

"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" - mówi do
mnie moja Świadomość.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
CookieM
2017-08-28 14:10:19 UTC
Permalink
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych ode mnie" -
mówi do mnie moja Świadomość.
"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.
"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" - mówi do
mnie moja Świadomość.
Trochę to przypomina często powtarzane przez księży katolickich
szczególnie w okresie Wielkiejnocy/Bożego Narodzenia pouczeń w stylu:
„odnajdź Boga w sobie!”, „niech Bóg się w tobie narodzi!” Za chwilę
jednak wracają do Jezusa historycznego i siebie jako jego reprezentantów
na Ziemi.
LeoTar Gnostyk
2017-08-28 14:22:10 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych ode
mnie" - mówi do mnie moja Świadomość.
"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.
"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" -
mówi do mnie moja Świadomość.
Trochę to przypomina często powtarzane przez księży katolickich
„odnajdź Boga w sobie!”, „niech Bóg się w tobie narodzi!” Za chwilę
jednak wracają do Jezusa historycznego i siebie jako jego
reprezentantĂłw na Ziemi.
Skoro "skręcają" to znaczy, że albo nie do końca rozumieją co
wypowiadają albo zdają sobie sprawę z tego, że ich słuchacze zupełnie
niczego nie pojmują i należy tzw. wiernych prowadzić bardzo powoli i za
rączkę by nie stracić z nimi kontaktu i nad nimi kontroli bo powrócą do
egipskich ciemności.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Maciej Wozniak
2017-08-28 16:57:23 UTC
Permalink
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych ode mnie" -
mówi do mnie moja Świadomość.
"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.
"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" - mówi do
mnie moja Świadomość.
A niech se mówi; pierdoli od rzeczy, jak przystało
na Świadomość obłąkanego półgłówka.
Trybun
2017-09-14 09:36:30 UTC
Permalink
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych ode mnie" -
mówi do mnie moja Świadomość.
"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.
"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" - mówi do
mnie moja Świadomość.
Raczej jakiś fałszywy prorok a nie Bóg/Stwórca. Oj sorry, miałem na
myśli tylko SWOJĄ świadomość, czyli zupełną nieświadomość. Może innych
ten ich "Bóg" inaczej traktuje niż mnie.
LeoTar Gnostyk
2017-09-30 05:25:53 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych ode
mnie" - mówi do mnie moja Świadomość.
"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.
"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" -
mówi do mnie moja Świadomość.
Raczej jakiś fałszywy prorok a nie Bóg/Stwórca. Oj sorry, miałem na
myśli tylko SWOJĄ świadomość, czyli zupełną nieświadomość. Może
innych ten ich "BĂłg" inaczej traktuje niĹź mnie.
Dopóki nie przeżyjesz doświadczenia, które sprawi że bezgranicznie
zaufasz sobie, uwierzysz w siebie, dopóty będziesz widział swego Stwórce
poza sobą poza moją/Twoją/naszą wspólną Świadomością. Wystarczy, że
doświadczysz (a może tylko uzmysłowisz sobie), że jedynym s(T)wórcą jest
Świadomość i doznasz Przeistoczenia z niedowiarka w osobę wierzącą bys
dostrzegł, że Bóg (Stwórca) i Człowiek to jedno i to samo. Tyle tylko,
że Człowiek, któremu ZAKAZANO bezpośredniego poznania jego S(T)wórcy
musi dojrzeć do tego doświadczając przez większość swego życia a i tak
tylko nieliczni osiągają ten stan. Podczas gdy wychowanie Dziecka przez
opiekunów otwartych na Dziecko umożliwiłoby Dziecku utrzymanie i
niewychodzenie z tego stanu Świadomości oraz utrwalenie go przez
inicjację seksualną w Świętym Trójkącie = Rodzice + Dziecko.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Szyk Cech
2017-09-30 10:44:19 UTC
Permalink
Bóg (Stwórca) i Człowiek to jedno i to samo
Skąd ten pomysł?!? Bóg raczej się nie ogranicza do formy ludzkiej (jeśli
w ogóle jej używa) i najprawdopodobniej większość czasu spędza w formie
nie cielesnej ciągle pracując nad swoimi projektami i innymi sprawami...
Ma ogromną pustą przestrzeń przeznaczoną do skoków w czasie (pracuje nad
wieloma sprawami równolegle) - tą przestrzeń odkryli ziemscy
astronomowie i orzekli, że wg nich nie powinno jej być. To miejsce
zostało opisane w tym artykule:
http://ciekawe.org/2016/07/24/tajemnicza-super-pustka-we-wszechswiecie/
--
http://szyk.jcom.pl/
http://szyk.free.of.pl/
http://szykcech.cba.pl/
http://szyk.000webhostapp.com/
http://www.geocities.ws/szyk/
http://szyk.wex.pl/
Trybun
2017-10-01 09:13:35 UTC
Permalink
Post by Trybun
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych ode
mnie" - mówi do mnie moja Świadomość.
"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.
"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" -
mówi do mnie moja Świadomość.
Raczej jakiś fałszywy prorok a nie Bóg/Stwórca. Oj sorry, miałem na
myśli tylko SWOJĄ świadomość, czyli zupełną nieświadomość. Może
innych ten ich "Bóg" inaczej traktuje niż mnie.
Dopóki nie przeżyjesz doświadczenia, które sprawi że bezgranicznie
zaufasz sobie, uwierzysz w siebie, dopóty będziesz widział swego Stwórce
poza sobą poza moją/Twoją/naszą wspólną Świadomością. Wystarczy, że
doświadczysz (a może tylko uzmysłowisz sobie), że jedynym s(T)wórcą jest
Świadomość i doznasz Przeistoczenia z niedowiarka w osobę wierzącą bys
dostrzegł, że Bóg (Stwórca) i Człowiek to jedno i to samo. Tyle tylko,
że Człowiek, któremu ZAKAZANO bezpośredniego poznania jego S(T)wórcy
musi dojrzeć do tego doświadczając przez większość swego życia a i tak
tylko nieliczni osiągają ten stan. Podczas gdy wychowanie Dziecka przez
opiekunów otwartych na Dziecko umożliwiłoby Dziecku utrzymanie i
niewychodzenie z tego stanu Świadomości oraz utrwalenie go przez
inicjację seksualną w Świętym Trójkącie = Rodzice + Dziecko.
Z każdym przeżytym kolejnym dniem, z każda kolejna godziną i minutą moja
świadomość coraz bardziej utwierdza mnie coraz bardziej że jestem
niczym. A już najmniejszy wpływ mam na swoja osobowość, łącznie z
ciałem. I to ma być fragment Boga/Stwórcy? I co z tego że nagle
niektórzy ludzie nagle ni z tego ni z owego zaczynają sobie uświadamiać
że są Napoleonem Bonaparte, czy Wandą Wasilewską, jakie z tego wyciągasz
wnioski? Co w tym wszystkim mogłaby zmienić wcześniejsza rodzicielska
edukacja seksualna potomka?
LeoTar Gnostyk
2017-10-01 09:46:27 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych
ode mnie" - mówi do mnie moja Świadomość.
"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.
"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" -
mówi do mnie moja Świadomość.
Raczej jakiś fałszywy prorok a nie Bóg/Stwórca. Oj sorry, miałem
na myśli tylko SWOJĄ świadomość, czyli zupełną nieświadomość.
MoĹźe innych ten ich "BĂłg" inaczej traktuje niĹź mnie.
Dopóki nie przeżyjesz doświadczenia, które sprawi że bezgranicznie
zaufasz sobie, uwierzysz w siebie, dopóty będziesz widział swego
Stwórce poza sobą poza moją/Twoją/naszą wspólną Świadomością.
Wystarczy, że doświadczysz (a może tylko uzmysłowisz sobie), że
jedynym s(T)wórcą jest Świadomość i doznasz Przeistoczenia z
niedowiarka w osobę wierzącą byś dostrzegł, że Bóg (Stwórca) i
Człowiek to jedno i to samo. Tyle tylko, że Człowiek, któremu
ZAKAZANO bezpośredniego poznania jego S(T)wórcy musi dojrzeć do
tego doświadczając przez większość swego życia, a i tak tylko
nieliczni osiągają ten stan. Podczas gdy wychowanie Dziecka przez
opiekunów otwartych na Dziecko umożliwiłoby Dziecku utrzymanie i
niewychodzenie z tego stanu Świadomości oraz utrwalenie go przez
inicjację seksualną w Świętym Trójkącie = Rodzice + Dziecko.
Z każdym przeżytym kolejnym dniem, z każda kolejna godziną i minutą
moja świadomość coraz bardziej utwierdza mnie coraz bardziej że
jestem niczym.
Wyłazi z Ciebie brak szacunku dla samego siebie, którego zalążkiem było
poniżanie przez ojca, który - będąc nieświadomym Twoich potrzeb
emocjonalnych - walczył z Tobą o Twoją matkę. Ty również z nim walczyłeś
ale on był potężniejszy od Ciebie gdyż to Ty byłeś uzależniony od niego.
I dlatego w pewnym momencie zrezygnowałeś z walki.
A już najmniejszy wpływ mam na swoja osobowość, łącznie z ciałem.
Wyłazi z Ciebie niewiara we własne siły i możliwości duchowe. To
pokłosie porażki, której doznałeś z ojcem w rywalizacji o jego kobietę.
Nie pozwolił Ci po nią sięgnąć byś mógł się mu stać równym. Gdybyś tego
doświadczył w doświadczeniu inicjacji seksualnej nie tylko, że stałbyś
sie mu równym ale również doświadczalnie poznałbyś wzorzec poszukiwanej
przez siebie kobiety swego życia, gdyż to ojciec wskazałby Ci ten
wzorzec. On, ze swoim autorytetem przekazałby Ci Wiedzę. Ale on również
nie ufał sobie więc i nie ufał do końca nikomu, gdyż nie przeżył
inicjacji w formie o jakiej piszę. A poza tym to on nie wiedział, że
takiej właśnie inicjacji oczekujesz i że potrzebna do tego jest jego
zgoda. Poza tym nieświadoma matka, której również brakowało poczucia
własnej wartości mogłaby w wyniku takiego aktu zrobić z Ciebie morderce
ojca, jako że go skrycie nienawidziła jako że uważała iż z jego powodu
była domowa prostytutką. Za inicjację nie mogą się brać rodzice
nieświadomi swoich rodzicielskich obowiązków oraz celu, któremu
inicjacja ma służyć.
I to ma być fragment Boga/Stwórcy? I co z tego że nagle niektórzy
ludzie nagle ni z tego ni z owego zaczynają sobie uświadamiać że są
Napoleonem Bonaparte, czy Wandą Wasilewską, jakie z tego wyciągasz
wnioski?
Spoko, nie od razu Kraków zbudowano, więc i proces uświadamiania sobie
tego, że to my jesteśmy S(T)wórcami/cą musi trochę potrwać.
Przechodzenie od całkowitej, absolutnej nieświadomości do pełni Wiedzy
przy blokowanym przez patologie przepływie informacji musi być procesem
inercyjnym tak jak inercyjną jest ludzka psychika z utrwalonymi
mechanizmami obronnymi. Ludzie boja się zmian bo nie ufają ani sobie ani
tez nikomu innemu. Dopiero sytuacje kryzysowe, sytuacje skrajnego
zagrożenia powodują, więc by przetrwać zaczynają się kierować intuicją.
Co w tym wszystkim mogłaby zmienić wcześniejsza rodzicielska
edukacja seksualna potomka?
Nie wywołałaby uaktywnienia się kompleksu Edypa/Elektry i nie byłoby
ludzi z obniżonym poczuciem własnej wartości, nie wierzących we własne
siły i nieufnych. Nie byłoby przyczyny do tego by ludzie dążyli do
odbudowania poczucia własnej wartości na barkach innych, których - przy
braku wiary we własne siły - zniewalają po to by na grzbietach swoich
niewolników odbudowywać poczucie własnej wartości. Nie ma PRZYCZYNY nie
ma SKUTKU. Bo niewolnictwo, dążenie do zapanowania nad innymi, jest
skutkiem braku wiary we własne siły. I działa to zarówno w odniesieniu
do mężczyzn jak i kobiet. Tyle, że kobiety używają seksu do
podporządkowania sobie mężczyzny a mężczyźni po to by zdobyć kobiety
zniewalają innych ludzi na wszelkie możliwe do wyobrażenia sposoby, z
ktĂłrych wojna jest najokrutniejszym.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2017-10-09 11:02:50 UTC
Permalink
Post by Trybun
Dopóki nie przeżyjesz doświadczenia, które sprawi że bezgranicznie
 zaufasz sobie, uwierzysz w siebie, dopóty będziesz widział swego
Stwórce poza sobą poza moją/Twoją/naszą wspólną Świadomością.
Wystarczy, że doświadczysz (a może tylko uzmysłowisz sobie), że
jedynym s(T)wórcą jest Świadomość i doznasz Przeistoczenia z
niedowiarka w osobę wierzącą byś dostrzegł, że Bóg (Stwórca) i
Człowiek to jedno i to samo. Tyle tylko, że Człowiek, któremu
ZAKAZANO bezpośredniego poznania jego S(T)wórcy musi dojrzeć do
tego doświadczając przez większość swego życia, a i tak tylko
nieliczni osiągają ten stan. Podczas gdy wychowanie Dziecka przez
opiekunów otwartych na Dziecko umożliwiłoby Dziecku utrzymanie i
niewychodzenie z tego stanu Świadomości oraz utrwalenie go przez
inicjację seksualną w Świętym Trójkącie = Rodzice + Dziecko.
Z każdym przeżytym kolejnym dniem, z każda kolejna godziną i minutą
moja świadomość coraz bardziej utwierdza mnie coraz bardziej że
jestem niczym.
Wyłazi z Ciebie brak szacunku dla samego siebie, którego zalążkiem było
poniżanie przez ojca, który - będąc nieświadomym Twoich potrzeb
emocjonalnych - walczył z Tobą o Twoją matkę. Ty również z nim walczyłeś
ale on był potężniejszy od Ciebie gdyż to Ty byłeś uzależniony od niego.
I dlatego w pewnym momencie zrezygnowałeś z walki.
Nic z tych rzeczy, w domu rodzicielskim był taki luz że praktycznie
wszystkie moje cechy nabyte to są to cechy autorskie. I prawdę mówiąc
nie miałem/nie spotkałem w swoim życiu jakiegoś idola od którego mógłbym
zapożyczać czy to sposób myślenia czy to postępowania. Ojciec powiadasz
walczył z matką o mnie?, no cóż, być może w rodzinach z jednym dzieckiem
są praktykowane takie zachowania, ale raczej trudno podejrzewać o taka
wojnę rodziców o względy sześciorga potomków..
Post by Trybun
A już najmniejszy wpływ mam na swoja osobowość, łącznie z ciałem.
Wyłazi z Ciebie niewiara we własne siły i możliwości duchowe. To
pokłosie porażki, której doznałeś z ojcem w rywalizacji o jego kobietę.
Nie pozwolił Ci po nią sięgnąć byś mógł się mu stać równym. Gdybyś tego
doświadczył w doświadczeniu inicjacji seksualnej nie tylko, że stałbyś
sie mu równym ale również doświadczalnie poznałbyś wzorzec poszukiwanej
przez siebie kobiety swego życia, gdyż to ojciec wskazałby Ci ten
wzorzec. On, ze swoim autorytetem przekazałby Ci Wiedzę. Ale on również
nie ufał sobie więc i nie ufał do końca nikomu, gdyż nie przeżył
inicjacji w formie o jakiej piszę. A poza tym to on nie wiedział, że
takiej właśnie inicjacji oczekujesz i że potrzebna do tego jest jego
zgoda. Poza tym nieświadoma matka, której również brakowało poczucia
własnej wartości mogłaby w wyniku takiego aktu zrobić z Ciebie morderce
ojca, jako że go skrycie nienawidziła jako że uważała iż z jego powodu
była domowa prostytutką. Za inicjację nie mogą się brać rodzice
nieświadomi swoich rodzicielskich obowiązków oraz celu, któremu
inicjacja ma służyć.
Jedyne co ze mnie wyłazi to racjonalność. Oczywiście oparta na logice.
Ciągle jako wzór stawiasz tą wczesną edukację seksualną dzieci, można
wiedzieć na podstawie czego? Np. Ty ty tego doświadczyłeś i widzisz
swoja przewagę nad znajomymi, czy odwrotnie - to któryś ze znajomych był
tak wychowany i przewyższa Ciebie pod wieloma względami a może to tylko
takie niczym nie poparte spekulacje? I wreszcie jakie horyzonty może
rozszerzyć człowiekowi taka edukacja? Przyznam też że osobiście nie
bardzo rozumiem tego robienia tematu tabu z seksualności ludzkiej przez
wychowawców, ale czy z kolei całkowity brak ograniczeń do wiedzy o tym
cokolwiek może zmianie na cokolwiek, wątpię.
Post by Trybun
I to ma być fragment Boga/Stwórcy? I co z tego że nagle niektórzy
ludzie nagle ni z tego ni z owego zaczynają sobie uświadamiać że są
Napoleonem Bonaparte, czy Wandą Wasilewską, jakie z tego wyciągasz
wnioski?
Spoko, nie od razu Kraków zbudowano, więc i proces uświadamiania sobie
tego, że to my jesteśmy S(T)wórcami/cą musi trochę potrwać.
Przechodzenie od całkowitej, absolutnej nieświadomości do pełni Wiedzy
przy blokowanym przez patologie przepływie informacji musi być procesem
inercyjnym tak jak inercyjną jest ludzka psychika z utrwalonymi
mechanizmami obronnymi. Ludzie boja się zmian bo nie ufają ani sobie ani
tez nikomu innemu. Dopiero sytuacje kryzysowe, sytuacje skrajnego
zagrożenia powodują, więc by przetrwać zaczynają się kierować intuicją.
To tzw myśli natrętne, coś na ogół wysoce niepożądane, i chyba racja, bo
dla takiego człowieka, który by autentycznie  stał się Świadomym
człekiem to tylko w sumie nieszczęście. Pewnie nawet Ty sobie nie
zdajesz sprawy że szukamy odpowiedzi, ale tak naprawdę nie chcemy jej
znać. Znacznie lepiej nadal egzystować w błogiej nieświadomości i... -
nadziei..
Post by Trybun
Co w tym wszystkim mogłaby zmienić wcześniejsza rodzicielska
edukacja seksualna potomka?
Nie wywołałaby uaktywnienia się kompleksu Edypa/Elektry i nie byłoby
ludzi z obniżonym poczuciem własnej wartości, nie wierzących we własne
siły i nieufnych. Nie byłoby przyczyny do tego by ludzie dążyli do
odbudowania poczucia własnej wartości na barkach innych, których - przy
braku wiary we własne siły - zniewalają po to by na grzbietach swoich
niewolników odbudowywać poczucie własnej wartości. Nie ma PRZYCZYNY nie
ma SKUTKU. Bo niewolnictwo, dążenie do zapanowania nad innymi, jest
skutkiem braku wiary we własne siły. I działa to zarówno w odniesieniu
do mężczyzn jak i kobiet. Tyle, że kobiety używają seksu do
podporządkowania sobie mężczyzny a mężczyźni po to by zdobyć kobiety
zniewalają innych ludzi na wszelkie możliwe do wyobrażenia sposoby, z
których wojna jest najokrutniejszym.
A można wiedzieć skąd, z czego to przeświadczenie, że taka edukacja
rozwiąże większość problemów w czasie egzystencji, że w ogóle cokolwiek
zmieni? Bo przyznam że jestem do takiej teorii dość sceptyczny. Jesteśmy
tym czym nas Stwórca/cy uczynił/li i sami raczej nic tu nie zmienimy.
LeoTar Gnostyk
2017-10-23 13:50:41 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Dopóki nie przeżyjesz doświadczenia, które sprawi że
bezgranicznie zaufasz sobie, uwierzysz w siebie, dopĂłty
będziesz widział swego Stwórce poza sobą poza moją/Twoją/naszą
wspólną Świadomością. Wystarczy, że doświadczysz (a może tylko
uzmysłowisz sobie), że jedynym s(T)wórcą jest Świadomość i
doznasz Przeistoczenia z niedowiarka w osobę wierzącą byś
dostrzegł, że Bóg (Stwórca) i Człowiek to jedno i to samo.
Tyle tylko, że Człowiek, któremu ZAKAZANO bezpośredniego
poznania jego S(T)wórcy musi dojrzeć do tego doświadczając
przez większość swego życia, a i tak tylko nieliczni osiągają
ten stan. Podczas gdy wychowanie Dziecka przez opiekunĂłw
otwartych na Dziecko umożliwiłoby Dziecku utrzymanie i
niewychodzenie z tego stanu Świadomości oraz utrwalenie go
przez inicjację seksualną w Świętym Trójkącie = Rodzice +
Dziecko.
Z każdym przeżytym kolejnym dniem, z każda kolejna godziną i
minutą moja świadomość coraz bardziej utwierdza mnie coraz
bardziej Ĺźe jestem niczym.
Wyłazi z Ciebie brak szacunku dla samego siebie, którego zalążkiem
było poniżanie przez ojca, który - będąc nieświadomym Twoich
potrzeb emocjonalnych - walczył z Tobą o Twoją matkę. Ty również z
nim walczyłeś ale on był potężniejszy od Ciebie gdyż to Ty byłeś
uzależniony od niego. I dlatego w pewnym momencie zrezygnowałeś z
walki.
Nic z tych rzeczy, w domu rodzicielskim był taki luz że praktycznie
wszystkie moje cechy nabyte to są to cechy autorskie.
Luz wychowawczy wcale nie oznacza, Ĺźe wszystkie emocjonalne potrzeby
dziecka są zaspokajane. Tym bardziej te objęte klauzulą kulturowego tabu
z których nikt nie zdaje sobie sprawy, gdyż nikt nigdy nie wpadł na to,
że ich niezaspokojenie może byc odbierane przez dziecko jako poniżający
je zakaz.
I prawdę mówiąc nie miałem/nie spotkałem w swoim życiu jakiegoś idola
od którego mógłbym zapożyczać czy to sposób myślenia czy to
postępowania.
To bardzo dobrze o Tobie świadczy. Dzięki temu masz krytyczny, chociaż
zablokowany (i ograniczony) zakazem umysł.
Ojciec powiadasz walczył z matką o mnie?, no cóż, być może w
rodzinach z jednym dzieckiem są praktykowane takie zachowania, ale
raczej trudno podejrzewać o taka wojnę rodziców o względy sześciorga
potomkĂłw..
Przy takiej ilości nie maja specjalnie czasu myśleć nad potrzebami
duchowymi swojej dziatwy i kierują się w wychowaniu normami, które im
przekazała rodzinna tradycja. Musieli popełniać błędy wychowawcze swoich
nieświadomych rodziców. Polecam "Ścieżki życia" Alice Miller.
Post by LeoTar Gnostyk
A już najmniejszy wpływ mam na swoja osobowość, łącznie z ciałem.
Wyłazi z Ciebie niewiara we własne siły i możliwości duchowe. To
pokłosie porażki, której doznałeś z ojcem w rywalizacji o jego
kobietę. Nie pozwolił Ci po nią sięgnąć byś mógł się mu stać
równym. Gdybyś tego doświadczył w doświadczeniu inicjacji
seksualnej nie tylko, że stałbyś się mu równym ale również
doświadczalnie poznałbyś wzorzec poszukiwanej przez siebie kobiety
swego życia, gdyż to ojciec wskazałby Ci ten wzorzec. On, ze swoim
autorytetem przekazałby Ci Wiedzę. Ale on również nie ufał sobie
więc i nie ufał do końca nikomu, gdyż nie przeżył inicjacji w
formie o jakiej piszę. A poza tym to on nie wiedział, że takiej
właśnie inicjacji oczekujesz i że potrzebna do tego jest jego
zgoda. Poza tym nieświadoma matka, której również brakowało
poczucia własnej wartości mogłaby w wyniku takiego aktu zrobić z
Ciebie morderce ojca, jako że go skrycie nienawidziła jako że
uważała iż z jego powodu była domowa prostytutką. Za inicjację nie
mogą się brać rodzice nieświadomi swoich rodzicielskich obowiązków
oraz celu, któremu inicjacja ma służyć.
Jedyne co ze mnie wyłazi to racjonalność. Oczywiście oparta na
logice.
Moja hipoteza wychowawcza oparta jest właśnie wyłącznie na racjonalizmie
i logice. Jesteśmy do siebie podobni z jedna drobną różnicą: ja
przeżyłem wiele z dziećmi i dzięki dzieciom dokonała sie we mnie
radykalna przemiana duchowa. Ty, jak mniemam, takiej szansy nie miałeś.
I to jest ta subtelna - ale jakşe waşna - miedzy nami róşnica.
Ciągle jako wzór stawiasz tą wczesną edukację seksualną dzieci, można
wiedzieć na podstawie czego?
Mylisz się. Nie stawiam nigdzie na wczesna edukację seksualna dziecka
lecz na brak zakazów ograniczających dostęp dziecka do wiedzy o życiu i
relacjach panujących między rodzicami. Stawiam na otwartość i swobodny
przepływ informacji w rodzinie bez żadnych filtrów deformujących obraz
życia emocjonalnego rodziny. Oczywiście w skład tej otwartości wchodzi
rĂłwnieĹź Ĺźycie seksualne rodzicĂłw, z ktĂłrym ciekawskie dziecko powinno
się do woli zapoznawać gdyż to właśnie akt seksualny jest najpełniejszym
obrazem relacji emocjonalnych miedzy kobietą i mężczyzną. To, że
panujące między małżonkami fałsz, obłuda, zakłamanie i nieuczciwość nie
mogą być dla dziecka dobrym przykładem uzasadniają tenże zakaz uważam za
konieczność; gdyby dziecko widziało prawdziwy obraz tych patologicznych
relacji panujących między jego rodzicami pewnie spowodowałoby, iż
zatrzymała by się prokreacja. Ale równocześnie tenże zakaz prowadzi do
szerzenia się różnorodnych innych patologii społecznych, psychicznych i
biologicznych.
Np. Ty ty tego doświadczyłeś i widzisz swoja przewagę nad znajomymi,
czy odwrotnie - to któryś ze znajomych był tak wychowany i
przewyższa Ciebie pod wieloma względami a może to tylko takie niczym
nie poparte spekulacje?
Moje wnioski oraz hipoteza oparte są na obserwacji, doświadczeniu i
analizie uwolnionej od wszelkich ograniczeń i zakazów.
I wreszcie jakie horyzonty może rozszerzyć człowiekowi taka edukacja?
Uwolni wszystkie moce umysłu dzięki zrzuceniu ograniczeń, które go
krepują i ograniczają swobodę działania. Może nie będziesz w stanie
sobie tego wyobrazić, że coś takiego jest możliwe, ale dla mnie dopiero
odrzucenie zakazów pozwoliło mi w pełni zrezygnować z woli i dążenia do
dominacji nad innymi ludźmi. Według mnie taki stan umysłu jest warunkiem
koniecznym do wyjścia z niewolnictwa umysłowego, rezygnacji z dążenia do
podporządkowywania sobie innych ludzi czyli rezygnacja z prób
zniewalania ich. Ten stan umysłu (otwarcie się na nieskończoność
możliwych doświadczeń) to warunek konieczny do wdrożenia w czyn
przykazania: "Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe".
Przyznam też że osobiście nie bardzo rozumiem tego robienia tematu
tabu z seksualności ludzkiej przez wychowawców, ale czy z kolei
całkowity brak ograniczeń do wiedzy o tym cokolwiek może zmianie na
cokolwiek, wątpię.
Likwidacja zakazów od urodzenia, rzekłbym nawet od poczęcia (koncepcji),
to warunek nie-zniewalania i nie-poniżania nowego człowieka. A
nie-zniewalanie i nie-poniĹźanie to rezygnacja z przemocy w stosunku do
nowego życia. Ta początkowa przemoc jest zalążkiem traumy
wczesnodziecięcej, która jest zaczynem do wszelkich nieporządków i
dezorganizacji świadomości (w tym) psychiki) osobnika. Nieporządek
mentalny to zaburzenia w przepływie oraz przetwarzaniu informacji w
niezwykle złożonym systemie adaptacyjnym jakim jest istota ludzka. Ten
nieporządek wywoływany przez zaburzenia emocjonalne powoduje
niesprawności w funkcjonowaniu rozległego systemu sterowania - raz
zainicjowany nieporządek utrwala się do czego przyczynia się także
oddziaływanie zdegenerowanego środowiska społecznego, i bałagan w
systemie powiększa się prowadząc do samobójczej śmierci organizmu. Zakaz
działa więc niczym wirus umysłu propagując w miarę upływu czasu i
zarażając coraz to nowe obszary przestrzeni Świadomości. Jedynym
lekarstwem dla zakaĹźonego organizmu jest podanie antidotum, czyli
wszczepienie antywirusa, który wyeliminuje wirusa i odzyska umysł
uwalniając go od nieporządku. Jako antywirus służy wiedza o przyczynie
nieporządku czyli wiedza o tym którego poznania nam zabroniono.
Oczywiście juz na samym początku istnienia nowego życia można nie
dopuścić do infekcji likwidując wszelkie zakazy wychowawcze i pozwalając
dziecku czerpać ze skarbnicy wiedzy rodziców tyle ile tylko zapragnie.
Jestem pewien, Ĺźe dziecko uwolnione od wszelkich zakazĂłw nie zrobi nic
ponadto co zaobserwuje u rodziców. Bo przyczyną krnąbrności i oporu
dziecka jest właśnie rodzicielski zakaz. Można więc powiedzieć, że
zlikwidowanie zakazu eliminuje potrzebę łamania go przez dziecko.
Dziecko w swej nauce będzie podążać śladem swoich rodziców.
Post by LeoTar Gnostyk
I to ma być fragment Boga/Stwórcy? I co z tego że nagle niektórzy
ludzie nagle ni z tego ni z owego zaczynają sobie uświadamiać że
są Napoleonem Bonaparte, czy Wandą Wasilewską, jakie z tego
wyciągasz wnioski?
Spoko, nie od razu Kraków zbudowano, więc i proces uświadamiania
sobie tego, że to my jesteśmy S(T)wórcami/cą musi trochę potrwać.
Przechodzenie od całkowitej, absolutnej nieświadomości do pełni
Wiedzy przy blokowanym przez patologie przepływie informacji musi
być procesem inercyjnym tak jak inercyjną jest ludzka psychika z
utrwalonymi mechanizmami obronnymi. Ludzie boja się zmian bo nie
ufają ani sobie ani tez nikomu innemu. Dopiero sytuacje kryzysowe,
sytuacje skrajnego zagrożenia powodują, więc by przetrwać zaczynają
się kierować intuicją.
To tzw myśli natrętne, coś na ogół wysoce niepożądane, i chyba
racja, bo dla takiego człowieka, który by autentycznie stał się
Świadomym człekiem to tylko w sumie nieszczęście. Pewnie nawet Ty
sobie nie zdajesz sprawy że szukamy odpowiedzi, ale tak naprawdę nie
chcemy jej znać. Znacznie lepiej nadal egzystować w błogiej
nieświadomości i... - nadziei..
Najpierw sprawdź a potem wygłaszaj opinie. Ja mogę Cie tylko zapewnić,
że dopiero teraz, po przełamaniu, a raczej po dezintegracji pozytywnej,
czuję, że żyję pełnią życia.
Post by LeoTar Gnostyk
Co w tym wszystkim mogłaby zmienić wcześniejsza rodzicielska
edukacja seksualna potomka?
Nie wywołałaby uaktywnienia się kompleksu Edypa/Elektry i nie
byłoby ludzi z obniżonym poczuciem własnej wartości, nie
wierzących we własne siły i nieufnych. Nie byłoby przyczyny do tego
by ludzie dążyli do odbudowania poczucia własnej wartości na
barkach innych, których - przy braku wiary we własne siły -
zniewalają po to by na grzbietach swoich niewolników odbudowywać
poczucie własnej wartości. Nie ma PRZYCZYNY nie ma SKUTKU. Bo
niewolnictwo, dążenie do zapanowania nad innymi, jest skutkiem
braku wiary we własne siły. I działa to zarówno w odniesieniu do
mężczyzn jak i kobiet. Tyle, że kobiety używają seksu do
podporządkowania sobie mężczyzny a mężczyźni po to by zdobyć
kobiety zniewalają innych ludzi na wszelkie możliwe do wyobrażenia
sposoby, z ktĂłrych wojna jest najokrutniejszym.
A można wiedzieć skąd, z czego to przeświadczenie, że taka edukacja
rozwiąże większość problemów w czasie egzystencji, że w ogóle
cokolwiek zmieni? Bo przyznam że jestem do takiej teorii dość
sceptyczny. Jesteśmy tym czym nas Stwórca/cy uczynił/li i sami
raczej nic tu nie zmienimy.
To nie przeświadczenie, to PEWNOŚĆ wynikająca z osobistego
doświadczenia. A jeżeli już odwołujesz się do Stwórcy i tego, że takimi
niedoskonałymi nas uczynił to weź pod uwagę to, że wtedy gdy zaczynał
tworzyć jego zasób wiedzy (doświadczenia) był zbiorem pustym i dopiero
pod wpływem materialnego doświadczenia EWOLUOWAŁA (od: ewolucja) jego
wiedza o samym sobie. My jesteśmy Nim i nasze doświadczenia uzupełniają
zasoby naszej/Jego Wiedzy, wypełniają przestrzeń stanów Świadomości. I
to My-On dojrzewamy i zmieniamy się wraz z nabytym doświadczeniem. I
zbliżamy się do betonowej ściany, o która się rozbijemy jeżeli nie
pokonamy ograniczeń narzuconych nam przez nas samych na początku
S(T)worzenia albo tez pokonamy naszą własną nieświadomość początkową
wynikającą z nieokreślonych warunków początkowych albo też zwyrodniejemy
i ulegniemy zagładzie jako pewna forma Świadomości natomiast nasz
S(T)wórca czyli Świadomość stworzy coś nowego. I ta nowa materialna
forma będzie miała swoja szansę by uzupełnić ostatni brakujący stan w
przestrzeni Świadomości. Do pokonania osobliwości jaką jest zakaz
potrzebna jest odwaga i rozwaĹźne ryzyko a nie kunktatorstwo i
tchórzostwo. To my zmieniamy świat stworzony przez Świadomość.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2017-11-08 19:05:14 UTC
Permalink
Post by Trybun
Wyłazi z Ciebie brak szacunku dla samego siebie, którego zalążkiem
było poniżanie przez ojca, który - będąc nieświadomym Twoich
potrzeb emocjonalnych - walczył z Tobą o Twoją matkę. Ty również z
nim walczyłeś ale on był potężniejszy od Ciebie gdyż to Ty byłeś
uzależniony od niego. I dlatego w pewnym momencie zrezygnowałeś z
walki.
Nic z tych rzeczy, w domu rodzicielskim był taki luz że praktycznie
wszystkie moje cechy nabyte to są to cechy autorskie.
Luz wychowawczy wcale nie oznacza, że wszystkie emocjonalne potrzeby
dziecka są zaspokajane. Tym bardziej te objęte klauzulą kulturowego tabu
z których nikt nie zdaje sobie sprawy, gdyż nikt nigdy nie wpadł na to,
że ich niezaspokojenie może byc odbierane przez dziecko jako poniżający
je zakaz.
Tylko co to jest, te emocjonalna potrzeby? W świecie arabskim wychowania
młodego człowieka znacznie odbiega od wzorców obowiązujących np w
Europie,. Tam chociażby bardzo krótko trawa dzieciństwo i związane z tym
specjalne traktowanie młodych. I co to zmienia,  ano - nic. Nie jesteśmy
ani oni bardziej od siebie oświeceni, zakompleksieni czy z jakimiś
wykształconymi nowymi cechami które by miały nas różnić. Z innej beczki
- czy wychowanie w domu dziecka sprawia że człowiek w jakiś namacalny
sposób rożni się od takiego wychowanego w tradycyjnej rodzinie? Moim
zdaniem - nie, a więc zdaje się droga do Oświecenia nie leży w sposobie
wychowywania dzieci.
Post by Trybun
I prawdę mówiąc nie miałem/nie spotkałem w swoim życiu jakiegoś idola
od którego mógłbym zapożyczać czy to sposób myślenia czy to
postępowania.
To bardzo dobrze o Tobie świadczy. Dzięki temu masz krytyczny, chociaż
zablokowany (i ograniczony) zakazem umysł.
To zdaje się fizyczna blokada sprawia że człowiek podobno wykorzystuje
tylko kilkanaście % potencjału na jaki stać ludzki mózg. Jest naukowo
udowodnione że odpowiednio dobrane dopalacze (oczywiście fizyczne)
skutkują większą wydajnością owego mózgu. Po takim LSD człowiek naprawdę
zaczyna się czuć równy bogom. Rodzicielskie pranie mózgu raczej na pewno
nie wywinduje potomka na jakieś wyżyny.
Post by Trybun
Ojciec powiadasz walczył z matką o mnie?, no cóż, być może w
rodzinach z jednym dzieckiem są praktykowane takie zachowania, ale
raczej trudno podejrzewać o taka wojnę rodziców o względy sześciorga
potomków..
Przy takiej ilości nie maja specjalnie czasu myśleć nad potrzebami
duchowymi swojej dziatwy i kierują się w wychowaniu normami, które im
przekazała rodzinna tradycja. Musieli popełniać błędy wychowawcze swoich
nieświadomych rodziców. Polecam "Ścieżki życia" Alice Miller.
Łatwo pisać o błędach w wychowaniu ale już znacznie trudniej je
zdefiniować. Domyślam się że tradycyjnie p, A. Miller to osoba
bezdzietna..? Bo przeważnie tacy mają najwięcej do powiedzenia w
kwestiach wychowawczych..
Post by Trybun
Post by Trybun
A już najmniejszy wpływ mam na swoja osobowość, łącznie z ciałem.
Wyłazi z Ciebie niewiara we własne siły i możliwości duchowe. To
pokłosie porażki, której doznałeś z ojcem w rywalizacji o jego
kobietę. Nie pozwolił Ci po nią sięgnąć byś mógł się mu stać
równym. Gdybyś tego doświadczył w doświadczeniu inicjacji
seksualnej nie tylko, że stałbyś się mu równym ale również
doświadczalnie poznałbyś wzorzec poszukiwanej przez siebie kobiety
swego życia, gdyż to ojciec wskazałby Ci ten wzorzec. On, ze swoim
autorytetem przekazałby Ci Wiedzę. Ale on również nie ufał sobie
więc i nie ufał do końca nikomu, gdyż nie przeżył inicjacji w
formie o jakiej piszę. A poza tym to on nie wiedział, że takiej
właśnie inicjacji oczekujesz i że potrzebna do tego jest jego
zgoda. Poza tym nieświadoma matka, której również brakowało
poczucia własnej wartości mogłaby w wyniku takiego aktu zrobić z
Ciebie morderce ojca, jako że go skrycie nienawidziła jako że
uważała iż z jego powodu była domowa prostytutką. Za inicjację nie
mogą się brać rodzice nieświadomi swoich rodzicielskich obowiązków
oraz celu, któremu inicjacja ma służyć.
Jedyne co ze mnie wyłazi to racjonalność. Oczywiście oparta na logice.
Moja hipoteza wychowawcza oparta jest właśnie wyłącznie na racjonalizmie
i logice. Jesteśmy do siebie podobni z jedna drobną różnicą: ja
przeżyłem wiele z dziećmi i dzięki dzieciom dokonała sie we mnie
radykalna przemiana duchowa. Ty, jak mniemam, takiej szansy nie miałeś.
I to jest ta subtelna - ale jakże ważna -  miedzy nami różnica.
W kwestiach wychowawczych to istotnie nie mam doświadczenia. Ale o życiu
w związkach to wiem chyba wszystko, no - w każdym bądź razie - sporo..
Tak że wiem, że mocno uogólniasz i wskazujesz winnego. Kto w sumie
gorszy - ma\ka która nie chce się zajmować swoim dzieckiem czy taka
nadopiekuńcza, która dla dobra (przynajmniej w swoim mniemaniu) jest
gotowa walczyć o to dziecko z jego ojcem?
Post by Trybun
Ciągle jako wzór stawiasz tą wczesną edukację seksualną dzieci, można
wiedzieć na podstawie czego?
Mylisz się. Nie stawiam nigdzie na wczesna edukację seksualna dziecka
lecz na brak zakazów ograniczających dostęp dziecka do wiedzy o życiu i
relacjach panujących między rodzicami. Stawiam na otwartość i swobodny
przepływ informacji w rodzinie bez żadnych filtrów deformujących obraz
życia emocjonalnego rodziny. Oczywiście w skład tej otwartości wchodzi
również życie seksualne rodziców, z którym ciekawskie dziecko powinno
się do woli zapoznawać gdyż to właśnie akt seksualny jest najpełniejszym
obrazem relacji emocjonalnych miedzy kobietą i mężczyzną. To, że
panujące między małżonkami fałsz, obłuda, zakłamanie i nieuczciwość nie
mogą być dla dziecka dobrym przykładem uzasadniają tenże zakaz uważam za
konieczność; gdyby dziecko widziało prawdziwy obraz tych patologicznych
relacji panujących między jego rodzicami pewnie spowodowałoby, iż
zatrzymała by się prokreacja. Ale równocześnie tenże zakaz prowadzi do
szerzenia się różnorodnych innych patologii społecznych, psychicznych i
biologicznych.
Ale nie wiesz że z próżnego to i jakieś bóstwo nie potrafiło nalać?
Czego mogą nauczyć potomka wychowawcy skoro sami są także zwykłymi
ciemniakami?
Wiedza o życiu, a cóż to takiego? Znajdziesz choć jednego człowieka na
ziemi który o tym coś wie? Masz bez zakłamania mówić mu prawdę - czyli
to że "wiem że nic nie wiem" i myślisz że to dla niego będzie coś
dobrego? Bo moim zdaniem to już lepiej zrobić go "wierzącym", tak aby
choć w religii znalazł cos pozytywnego dla swojej egzystencji.
Post by Trybun
Np. Ty ty tego doświadczyłeś i widzisz swoja przewagę nad znajomymi,
czy odwrotnie - to któryś ze znajomych był tak wychowany i
przewyższa Ciebie pod wieloma względami a może to tylko takie niczym
nie poparte spekulacje?
Moje wnioski oraz hipoteza oparte są na obserwacji, doświadczeniu i
analizie uwolnionej od wszelkich ograniczeń i zakazów.
Ale dobrze byłoby to jakoś uporządkować i nadać/wykazać cechy
prawdopodobieństwa. Ta blokada ludzkiego potencjału raczej nie zależy od
sposobu wychowywania dzieci.
Post by Trybun
I wreszcie jakie horyzonty może rozszerzyć człowiekowi taka edukacja?
Uwolni wszystkie moce umysłu dzięki zrzuceniu ograniczeń, które go
krepują i ograniczają swobodę działania. Może nie będziesz w stanie
sobie tego wyobrazić, że coś takiego jest możliwe, ale dla mnie
dopiero odrzucenie zakazów pozwoliło mi w pełni zrezygnować z woli i
dążenia do dominacji nad innymi ludźmi. Według mnie taki stan umysłu
jest warunkiem koniecznym do wyjścia z niewolnictwa umysłowego,
rezygnacji z dążenia do podporządkowywania sobie innych ludzi czyli
rezygnacja z prób zniewalania ich. Ten stan umysłu (otwarcie się na
nieskończoność możliwych doświadczeń) to warunek konieczny do
wdrożenia w czyn przykazania: "Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe".
Już tu w tym przykazaniu jest błędne założenie,. Miałoby to sens
gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.

 Sorry ale także nie widzę u Ciebie cech które sobie przypisujesz., ot
choćby tej rezygnacji z dążenia do dominacji nad innymi ludźmi. Przecie
nawet te nasze miłe pogawędki na tym forum to w jakiś sposób chęć
zdominowania adwersarza swoimi poglądami.
Post by Trybun
Przyznam też że osobiście nie bardzo rozumiem tego robienia tematu
tabu z seksualności ludzkiej przez wychowawców, ale czy z kolei
całkowity brak ograniczeń do wiedzy o tym cokolwiek może zmianie na
cokolwiek, wątpię.
Likwidacja zakazów od urodzenia, rzekłbym nawet od poczęcia
(koncepcji), to warunek nie-zniewalania i nie-poniżania nowego
człowieka. A nie-zniewalanie i nie-poniżanie to rezygnacja  z przemocy
w stosunku do nowego życia. Ta początkowa przemoc jest zalążkiem
traumy wczesnodziecięcej, która jest zaczynem do wszelkich
nieporządków i dezorganizacji świadomości (w tym) psychiki) osobnika.
Nieporządek mentalny to zaburzenia w przepływie oraz przetwarzaniu
informacji w niezwykle złożonym systemie adaptacyjnym jakim jest
istota ludzka. Ten nieporządek wywoływany przez zaburzenia emocjonalne
powoduje niesprawności w funkcjonowaniu rozległego systemu sterowania
- raz zainicjowany nieporządek utrwala się do czego przyczynia się
także oddziaływanie zdegenerowanego środowiska społecznego, i bałagan
w systemie powiększa się prowadząc do samobójczej śmierci organizmu.
Zakaz działa więc niczym wirus umysłu propagując w miarę upływu czasu
i zarażając coraz to nowe obszary przestrzeni Świadomości. Jedynym
lekarstwem dla zakażonego organizmu jest podanie antidotum, czyli
wszczepienie antywirusa, który wyeliminuje wirusa i odzyska umysł
uwalniając go od nieporządku. Jako antywirus służy wiedza o przyczynie
nieporządku czyli wiedza o tym którego poznania nam zabroniono.
Oczywiście juz na samym początku istnienia nowego życia można nie
dopuścić do infekcji likwidując wszelkie zakazy wychowawcze i
pozwalając dziecku czerpać ze skarbnicy wiedzy rodziców tyle ile tylko
zapragnie. Jestem pewien, że dziecko uwolnione od wszelkich zakazów
nie zrobi nic ponadto co zaobserwuje u rodziców. Bo przyczyną
krnąbrności i oporu dziecka jest właśnie rodzicielski zakaz. Można
więc powiedzieć, że zlikwidowanie zakazu eliminuje potrzebę łamania go
przez dziecko. Dziecko w swej nauce będzie podążać śladem swoich
rodziców.
Nie mogę się z tym zgodzić, są głupie, idiotyczne zakazy (jak choćby
robienie tabu z seksualności człowieka), ale są i takioe które maja
uzasadnienie. Nie możesz przecie małemu dziecku dawać pełni praw, bo
więcej z tego będzie szkody niż pożytku.
Post by Trybun
Post by Trybun
I to ma być fragment Boga/Stwórcy? I co z tego że nagle niektórzy
ludzie nagle ni z tego ni z owego zaczynają sobie uświadamiać że
są Napoleonem Bonaparte, czy Wandą Wasilewską, jakie z tego
wyciągasz wnioski?
Spoko, nie od razu Kraków zbudowano, więc i proces uświadamiania
sobie tego, że to my jesteśmy S(T)wórcami/cą musi trochę potrwać.
Przechodzenie od całkowitej, absolutnej nieświadomości do pełni
Wiedzy przy blokowanym przez patologie przepływie informacji musi
być procesem inercyjnym tak jak inercyjną jest ludzka psychika z
utrwalonymi mechanizmami obronnymi. Ludzie boja się zmian bo nie
ufają ani sobie ani tez nikomu innemu. Dopiero sytuacje kryzysowe,
sytuacje skrajnego zagrożenia powodują, więc by przetrwać zaczynają
się kierować intuicją.
To tzw myśli natrętne, coś na ogół wysoce niepożądane, i chyba
racja, bo dla takiego człowieka, który by autentycznie  stał się
Świadomym człekiem to tylko w sumie nieszczęście. Pewnie nawet Ty
sobie nie zdajesz sprawy że szukamy odpowiedzi, ale tak naprawdę nie
chcemy jej znać. Znacznie lepiej nadal egzystować w błogiej
nieświadomości i... - nadziei..
Najpierw sprawdź a potem wygłaszaj opinie. Ja mogę Cie tylko zapewnić,
że dopiero teraz, po przełamaniu, a raczej po dezintegracji
pozytywnej, czuję, że żyję pełnią życia.
Daleki jestem od nazywania człowieka który nagle wyłączył się z chóru i
zaczął śpiew na własna modłę - wariatem.. Twoja koncepcja Boga, jest
bardzo ciekawa i tym samym prawdopodobna. Ale to samodoskonalenie
człowieka poprzez metody wychowawcze najzwyczajniej pod słońcem - nie
trzymają się kupy.
Post by Trybun
A można wiedzieć skąd, z czego to przeświadczenie, że taka edukacja
rozwiąże większość problemów w czasie egzystencji, że w ogóle
cokolwiek zmieni? Bo przyznam że jestem do takiej teorii dość
sceptyczny. Jesteśmy tym czym nas Stwórca/cy uczynił/li i sami
raczej nic tu nie zmienimy.
To nie przeświadczenie, to PEWNOŚĆ wynikająca z osobistego
doświadczenia. A jeżeli już odwołujesz się do Stwórcy i tego, że
takimi niedoskonałymi nas uczynił to weź pod uwagę to, że wtedy gdy
zaczynał tworzyć jego zasób wiedzy (doświadczenia) był zbiorem pustym
ewolucja) jego wiedza o samym sobie. My jesteśmy Nim i nasze
doświadczenia uzupełniają zasoby naszej/Jego Wiedzy, wypełniają
przestrzeń stanów Świadomości. I to My-On dojrzewamy i zmieniamy się
wraz z nabytym doświadczeniem. I zbliżamy się do betonowej ściany, o
która się rozbijemy jeżeli nie pokonamy ograniczeń narzuconych nam
przez nas samych na początku S(T)worzenia albo tez pokonamy naszą
własną nieświadomość początkową wynikającą z nieokreślonych warunków
początkowych albo też zwyrodniejemy i ulegniemy zagładzie jako pewna
forma Świadomości natomiast nasz S(T)wórca czyli Świadomość stworzy
coś nowego. I ta nowa materialna forma będzie miała swoja szansę by
uzupełnić ostatni brakujący stan w przestrzeni Świadomości. Do
pokonania osobliwości jaką jest zakaz potrzebna jest odwaga i rozważne
ryzyko a nie kunktatorstwo i tchórzostwo. To my zmieniamy świat
stworzony przez Świadomość.
Ale zdaje się nie ma i nie może być na Ziemi tej wolności o którą Ci
chodzi, bo to byłoby końcem gatunku ludzkiego,. A chyba tylko z punktu
widzenia Człowieka możemy to rozpatrywać - być albo nie być.
LeoTar Gnostyk
2017-11-19 11:45:36 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Wyłazi z Ciebie brak szacunku dla samego siebie, którego
zalążkiem było poniżanie przez ojca, który - będąc
nieświadomym Twoich potrzeb emocjonalnych - walczył z Tobą o
Twoją matkę. Ty również z nim walczyłeś ale on był potężniejszy
od Ciebie gdyż to Ty byłeś uzależniony od niego. I dlatego w
pewnym momencie zrezygnowałeś z walki.
Nic z tych rzeczy, w domu rodzicielskim był taki luz że
praktycznie wszystkie moje cechy nabyte to są to cechy
autorskie.
Luz wychowawczy wcale nie oznacza, Ĺźe wszystkie emocjonalne
potrzeby dziecka są zaspokajane. Tym bardziej te objęte klauzulą
kulturowego tabu z ktĂłrych nikt nie zdaje sobie sprawy, gdyĹź nikt
nigdy nie wpadł na to, że ich niezaspokojenie może być odbierane
przez dziecko jako poniżający je zakaz.
Tylko co to jest, te emocjonalna potrzeby?
Potrzeba wiedzy, zaufania, szacunku. Dziecko potrzebuje wiedzy o Ĺźyciu
by żyć godnie. Wiedzę zdobywa dzięki opiekunom, a właściwie dzięki
doświadczaniu z nimi. Opiekunowie, którzy są gotowi przekazać dziecku
wszelką wiedzę życiową, którą sami posiadają, okazują dziecku zaufanie,
szacunek i oddanie. Niestety, jeżeli opiekunowie czegoś sami nie wiedzą,
gdyż nie zostało to im przekazane przez ich opiekunów, to powstaje luka
w przekazywanej wiedzy. Mogło się zdarzyć tak (według mnie wydarzyło
się) na przestrzeni rozwoju Świadomości, że nikt nie zdawał sobie sprawy
z tej luki w systemie wiedzy, i ten brak powodował niepewność całego
systemu wiedzy o Ĺźyciu od samych mitycznych postaci Adama i Ewy
poczynając, a nawet jeszcze wcześniej. Tę lukę w wiedzy, wiedzy, której
poznania wręcz zakazano, oraz dziecięce pragnienie poznania tej wiedzy,
nazwano grzechem pierworodnym i potraktowano jako coś nie do pokonania
lub nie do wyeliminowania.
Post by Trybun
W świecie arabskim wychowania młodego człowieka znacznie odbiega od
wzorców obowiązujących np w Europie,. Tam chociażby bardzo krótko
trawa dzieciństwo i związane z tym specjalne traktowanie młodych.
Świat arabski traktuję jako jedno z wielu poletek, na których
eksperymentuje Świadomość (Bóg przyrody, Natura, Byt) poszukujący
własnej tożsamości i samowiedzy. Poszukiwania dotyczą nie tylko
odpowiedzi na pytania: Skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy?, ale również
wynalezienia sposobu na utrwalenie stanu pełnej samowiedzy po tym gdy
Świadomość (Duch) i Człowiek (Materia) osiągną stan Omega. I może się to
wydarzyć w każdej kulturze, rasie ludzi, narodzie, grupie etnicznej... A
dotychczasowe metody wychowawcze nastawione były i są na to by zmusić
młodych do poszukiwania tego rozwiązania
Post by Trybun
I co to zmienia, ano - nic. Nie jesteśmy ani oni bardziej od siebie
oświeceni, zakompleksieni czy z jakimiś wykształconymi nowymi
cechami które by miały nas różnić. Z innej beczki - czy wychowanie w
domu dziecka sprawia że człowiek w jakiś namacalny sposób rożni się
od takiego wychowanego w tradycyjnej rodzinie? Moim zdaniem - nie, a
więc zdaje się droga do Oświecenia nie leży w sposobie wychowywania
dzieci.
Przecież w domach dziecka pracują tacy sami ludzie, wyznający ten sam
system wartości jak rodzice wychowujący dzieci w rodzinach. Wszyscy ci
nieświadomi wychowawcy zadowalają się wymuszonym na dzieciach podziwem
dla swojej anty-wychowawczej działalności. Anty-wychowawczej gdyż
postępując dokładnie tak samo jak postępowali z nimi ich nieświadomi
rodzice uniemożliwiają swoim podopiecznym prawdziwe poznanie siebie. Nie
przekazują dzieciom kompletnego systemu wzorców relacji z drugim
człowiekiem, a w szczególności z płcią przeciwną w sferze zachowań
seksualnych, zachowań najważniejszych z punktu widzenia poczucia
bezpieczeństwa emocjonalnego oraz przetrwania świadomości gatunku.
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
I prawdę mówiąc nie miałem/nie spotkałem w swoim życiu jakiegoś
idola od którego mógłbym zapożyczać czy to sposób myślenia czy to
postępowania.
To bardzo dobrze o Tobie świadczy. Dzięki temu masz krytyczny,
chociaż zablokowany (i ograniczony) zakazem umysł.
To zdaje się fizyczna blokada sprawia że człowiek podobno
wykorzystuje tylko kilkanaście % potencjału na jaki stać ludzki
mĂłzg. Jest naukowo udowodnione Ĺźe odpowiednio dobrane dopalacze
(oczywiście fizyczne) skutkują większą wydajnością owego mózgu. Po
takim LSD człowiek naprawdę zaczyna się czuć równy bogom.
Rodzicielskie pranie mĂłzgu raczej na pewno nie wywinduje potomka na
jakieś wyżyny.
Nie jest to blokada fizyczna lecz psychiczna budowana systematycznie
przez opiekunĂłw dziecka w zakazowo-nakazowym procesie wychowawczym.
Zakaz to nie tylko poniĹźanie dziecka przez jego opiekuna ale rĂłwnieĹź
ubytek w systemie wiedzy wbudowywanym w świadomość potomka. Ten ubytek
to brak wzorca i niepewność co do podejmowanych przez dziecko decyzji w
okresie gdy powinno być już samodzielne. A niepewność to strach przed
popełnieniem błędu i dążenie do uwolnienia się od odpowiedzialności za
taką, obarczoną niepewnością, decyzję. Jak już wiele razy podkreślałem
każda z płci używa specyficznych dla siebie sposobów i środków do
uwalniania się od odpowiedzialności i obarczania tą odpowiedzialnością
partnera w tej swojej niedoli. Kobiety używają seksu traktując go jako
środka płatniczego a mężczyźni posługują się wszelkiego rodzaju
zachowaniami imponującymi (siła fizyczna, ekonomiczna, militarna,
pozycja społeczna, etc.). Handel kwitnie a jego najbardziej
destrukcyjnym efektem jest zjawisko prostytucji małżeńskiej z powodu
której kobieta zaczyna systematycznie nienawidzić mężczyznę i dąży
wszelkimi sposobami do usunięcia go ze swego otoczenia. Nienawiści tej
uczy również swoją córkę. A wszystko z powodu braku poczucia własnej
wartości, którego zaczynem jest brak równości między dzieckiem i
rodzicem oraz wywołany zakazem poznania brak wiedzy.
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Ojciec powiadasz walczył z matką o mnie?, no cóż, być może w
rodzinach z jednym dzieckiem są praktykowane takie zachowania,
ale raczej trudno podejrzewać o taka wojnę rodziców o względy
sześciorga potomków..
Przy takiej ilości nie maja specjalnie czasu myśleć nad potrzebami
duchowymi swojej dziatwy i kierują się w wychowaniu normami, które
im przekazała rodzinna tradycja. Musieli popełniać błędy
wychowawcze swoich nieświadomych rodziców. Polecam "Ścieżki życia"
Alice Miller.
Łatwo pisać o błędach w wychowaniu ale już znacznie trudniej je
zdefiniować. Domyślam się że tradycyjnie p. A. Miller to osoba
bezdzietna..? Bo przeważnie tacy mają najwięcej do powiedzenia w
kwestiach wychowawczych..
Ja nie jestem osobą bezdzietną, mam własne doświadczenie z dziećmi oraz
wnioski o błędach wychowawczych, które popełniłem, to jednak w wielu
sprawach zgadzam się z p.A.Miller. Nie zgadzam si e wówczas, gdy stara
się ona odpowiedzialnością, za niedoskonałości systemu wychowawczego,
obciążyć wyłącznie mężczyznę ponieważ uważam, że odpowiedzialność tę
muszą ponosić wspólnie i kobieta i mężczyzna. Pani A.Miller nie objaśnia
również do końca całego mechanizmu przemocy, jak doszło do jego
zbudowania i wbudowania w ludzką podświadomość. Nie wiem czy była
dzietna, ale, według mnie, bardzo dużo dobrego wniosła do psychoanalizy
i psychoterapii.
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
A już najmniejszy wpływ mam na swoja osobowość, łącznie z
ciałem.
Wyłazi z Ciebie niewiara we własne siły i możliwości duchowe.
To pokłosie porażki, której doznałeś z ojcem w rywalizacji o
jego kobietę. Nie pozwolił Ci po nią sięgnąć byś mógł się mu
stać równym. Gdybyś tego doświadczył w doświadczeniu inicjacji
seksualnej nie tylko, że stałbyś się mu równym ale również
doświadczalnie poznałbyś wzorzec poszukiwanej przez siebie
kobiety swego życia, gdyż to ojciec wskazałby Ci ten wzorzec.
On, ze swoim autorytetem przekazałby Ci Wiedzę. Ale on również
nie ufał sobie więc i nie ufał do końca nikomu, gdyż nie
przeżył inicjacji w formie o jakiej piszę. A poza tym to on
nie wiedział, że takiej właśnie inicjacji oczekujesz i że
potrzebna do tego jest jego zgoda. Poza tym nieświadoma matka,
której również brakowało poczucia własnej wartości mogłaby w
wyniku takiego aktu zrobić z Ciebie morderce ojca, jako że go
skrycie nienawidziła jako że uważała iż z jego powodu była
domowa prostytutką. Za inicjację nie mogą się brać rodzice
nieświadomi swoich rodzicielskich obowiązków oraz celu, któremu
inicjacja ma służyć.
Jedyne co ze mnie wyłazi to racjonalność. Oczywiście oparta na
logice.
Moja hipoteza wychowawcza oparta jest właśnie wyłącznie na
racjonalizmie i logice. Jesteśmy do siebie podobni z jedna drobną
różnicą: ja przeżyłem wiele z dziećmi i dzięki dzieciom dokonała
się we mnie radykalna przemiana duchowa. Ty, jak mniemam, takiej
szansy nie miałeś. I to jest ta subtelna - ale jakże ważna - miedzy
nami róşnica.
W kwestiach wychowawczych to istotnie nie mam doświadczenia. Ale o
życiu w związkach to wiem chyba wszystko, no - w każdym bądź razie -
sporo.. Tak Ĺźe wiem, Ĺźe mocno uogĂłlniasz i wskazujesz winnego. Kto w
sumie gorszy - matka która nie chce się zajmować swoim dzieckiem czy
taka nadopiekuńcza, która dla dobra (przynajmniej w swoim mniemaniu)
jest gotowa walczyć o to dziecko z jego ojcem?
Istotnie, wskazuję winnego. I jest nim początkowy stan nieświadomości
naszego S(T)wórcy. Ale ten stan można zmienić jeżeli tylko wykaże się
dobrą wolę. Nie obciążam tą odpowiedzialnością ani kobiety ani mężczyzny
a jedynie ukazuje rolę obydwu płci w zmianie naszej świadomości a
docelowo zmiany stanu świadomości naszego S(T)wórcy.
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Ciągle jako wzór stawiasz tą wczesną edukację seksualną dzieci,
można wiedzieć na podstawie czego?
Mylisz się. Nie stawiam nigdzie na wczesną edukację seksualna
dziecka lecz na brak zakazów ograniczających dostęp dziecka do
wiedzy o życiu i relacjach panujących między rodzicami. Stawiam na
otwartość i swobodny przepływ informacji w rodzinie bez żadnych
filtrów deformujących obraz życia emocjonalnego rodziny.
Oczywiście w skład tej otwartości wchodzi również życie seksualne
rodziców, z którym ciekawskie dziecko powinno się do woli
zapoznawać gdyż to właśnie akt seksualny jest najpełniejszym
obrazem relacji emocjonalnych miedzy kobietą i mężczyzną. To, że
panujące między małżonkami fałsz, obłuda, zakłamanie i nieuczciwość
nie mogą być dla dziecka dobrym przykładem uzasadniają tenże zakaz
uważam za konieczność; gdyby dziecko widziało prawdziwy obraz tych
patologicznych relacji panujących między jego rodzicami pewnie
spowodowałoby, iż zatrzymała by się prokreacja. Ale równocześnie
tenże zakaz prowadzi do szerzenia się różnorodnych innych
patologii społecznych, psychicznych i biologicznych.
Ale nie wiesz że z próżnego to i jakieś bóstwo nie potrafiło nalać?
Czego mogą nauczyć potomka wychowawcy skoro sami są także zwykłymi
ciemniakami?
Więc trzeba ich szkolić, przenosić kaganek oświaty z miejsca na miejsce.
Az do skutku.
Post by Trybun
Wiedza o życiu, a cóż to takiego? Znajdziesz choć jednego człowieka
na ziemi który o tym coś wie?
To wiedza o relacjach kobieta-mężczyzna. To wiedza o zaufaniu i szacunku
między płciami i o ich stapianiu się w Jedność.
Post by Trybun
Masz bez zakłamania mówić mu prawdę - czyli to że "wiem że nic nie
wiem" i myślisz że to dla niego będzie coś dobrego? Bo moim zdaniem
to już lepiej zrobić go "wierzącym", tak aby choć w religii znalazł
coś pozytywnego dla swojej egzystencji.
Ale trzeba by wierzył w Prawdę a nie w iluzję. Tedy trzeba wpierw tę
Prawdę odnaleźć by ją móc głosić.
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Np. Ty ty tego doświadczyłeś i widzisz swoja przewagę nad
znajomymi, czy odwrotnie - to któryś ze znajomych był tak
wychowany i przewyższa Ciebie pod wieloma względami a może to
tylko takie niczym nie poparte spekulacje?
Moje wnioski oraz hipoteza oparte są na obserwacji, doświadczeniu i
analizie uwolnionej od wszelkich ograniczeń i zakazów.
Ale dobrze byłoby to jakoś uporządkować i nadać/wykazać cechy
prawdopodobieństwa. Ta blokada ludzkiego potencjału raczej nie
zaleĹźy od sposobu wychowywania dzieci.
Ależ właśnie, że zależy. Jeżeli ograniczyć dzieciom ich horyzonty
pojmowania to ogranicza sie ich zdolność do rozwiązywania problemów.
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
I wreszcie jakie horyzonty może rozszerzyć człowiekowi taka edukacja?
Uwolni wszystkie moce umysłu dzięki zrzuceniu ograniczeń, które go
krepują i ograniczają swobodę działania. Może nie będziesz w
stanie sobie tego wyobrazić, że coś takiego jest możliwe, ale dla
mnie dopiero odrzucenie zakazów pozwoliło mi w pełni zrezygnować z
woli i dążenia do dominacji nad innymi ludźmi. Według mnie taki
stan umysłu jest warunkiem koniecznym do wyjścia z niewolnictwa
umysłowego, rezygnacji z dążenia do podporządkowywania sobie
innych ludzi czyli rezygnacja z prĂłb zniewalania ich. Ten stan
umysłu (otwarcie się na nieskończoność możliwych doświadczeń) to
warunek konieczny do wdrożenia w czyn przykazania: "Nie czyń
drugiemu co tobie niemiłe".
Już tu w tym przykazaniu jest błędne założenie. Miałoby to sens
gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.
A nie jesteśmy?
Post by Trybun
Sorry ale także nie widzę u Ciebie cech które sobie przypisujesz. Ot
choćby tej rezygnacji z dążenia do dominacji nad innymi ludźmi.
Przecie nawet te nasze miłe pogawędki na tym forum to w jakiś sposób
chęć zdominowania adwersarza swoimi poglądami.
Celem dyskusji jest dotarcie do, albo uznanie, wspĂłlnej Prawdy.
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Przyznam też że osobiście nie bardzo rozumiem tego robienia
tematu tabu z seksualności ludzkiej przez wychowawców, ale czy z
kolei całkowity brak ograniczeń do wiedzy o tym cokolwiek może
zmianie na cokolwiek, wątpię.
Likwidacja zakazów od urodzenia, rzekłbym nawet od poczęcia
(koncepcji), to warunek nie-zniewalania i nie-poniĹźania nowego
człowieka. A nie-zniewalanie i nie-poniżanie to rezygnacja z
przemocy w stosunku do nowego życia. Ta początkowa przemoc jest
zalążkiem traumy wczesnodziecięcej, która jest zaczynem do
wszelkich nieporządków i dezorganizacji świadomości (w tym)
psychiki) osobnika. Nieporządek mentalny to zaburzenia w
przepływie oraz przetwarzaniu informacji w niezwykle złożonym
systemie adaptacyjnym jakim jest istota ludzka. Ten nieporządek
wywoływany przez zaburzenia emocjonalne powoduje niesprawności w
funkcjonowaniu rozległego systemu sterowania - raz zainicjowany
nieporządek utrwala się do czego przyczynia się także
oddziaływanie zdegenerowanego środowiska społecznego, i bałagan w
systemie powiększa się prowadząc do samobójczej śmierci organizmu.
Zakaz działa więc niczym wirus umysłu propagując w miarę upływu
czasu i zarażając coraz to nowe obszary przestrzeni Świadomości.
Jedynym lekarstwem dla zakaĹźonego organizmu jest podanie antidotum,
czyli wszczepienie antywirusa, ktĂłry wyeliminuje wirusa i odzyska
umysł uwalniając go od nieporządku. Jako antywirus służy wiedza o
przyczynie nieporządku czyli wiedza o tym którego poznania nam
zabroniono. Oczywiście juz na samym początku istnienia nowego
życia można nie dopuścić do infekcji likwidując wszelkie zakazy
wychowawcze i pozwalając dziecku czerpać ze skarbnicy wiedzy
rodzicĂłw tyle ile tylko zapragnie. Jestem pewien, Ĺźe dziecko
uwolnione od wszelkich zakazĂłw nie zrobi nic ponadto co
zaobserwuje u rodziców. Bo przyczyną krnąbrności i oporu dziecka
jest właśnie rodzicielski zakaz. Można więc powiedzieć, że
zlikwidowanie zakazu eliminuje potrzebę łamania go przez dziecko.
Dziecko w swej nauce będzie podążać śladem swoich rodziców.
Nie mogę się z tym zgodzić, są głupie, idiotyczne zakazy (jak choćby
robienie tabu z seksualności człowieka), ale są i takie które maja
uzasadnienie. Nie możesz przecie małemu dziecku dawać pełni praw, bo
więcej z tego będzie szkody niż pożytku.
A próbowałeś tego? Próbowałeś tak postępować z małym dzieckiem?
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
I to ma być fragment Boga/Stwórcy? I co z tego że nagle
niektórzy ludzie nagle ni z tego ni z owego zaczynają sobie
uświadamiać że są Napoleonem Bonaparte, czy Wandą
Wasilewską, jakie z tego wyciągasz wnioski?
Spoko, nie od razu Kraków zbudowano, więc i proces
uświadamiania sobie tego, że to my jesteśmy S(T)wórcami/cą
musi trochę potrwać. Przechodzenie od całkowitej, absolutnej
nieświadomości do pełni Wiedzy przy blokowanym przez patologie
przepływie informacji musi być procesem inercyjnym tak jak
inercyjną jest ludzka psychika z utrwalonymi mechanizmami
obronnymi. Ludzie boja się zmian bo nie ufają ani sobie ani
tez nikomu innemu. Dopiero sytuacje kryzysowe, sytuacje
skrajnego zagrożenia powodują, więc by przetrwać zaczynają się
kierować intuicją.
To tzw myśli natrętne, coś na ogół wysoce niepożądane, i chyba
racja, bo dla takiego człowieka, który by autentycznie stał się
Świadomym człekiem to tylko w sumie nieszczęście. Pewnie nawet
Ty sobie nie zdajesz sprawy Ĺźe szukamy odpowiedzi, ale tak
naprawdę nie chcemy jej znać. Znacznie lepiej nadal egzystować w
błogiej nieświadomości i... - nadziei..
Najpierw sprawdź a potem wygłaszaj opinie. Ja mogę Cie tylko
zapewnić, że dopiero teraz, po przełamaniu, a raczej po
dezintegracji pozytywnej, czuję, że żyję pełnią życia.
Daleki jestem od nazywania człowieka który nagle wyłączył się z
chóru i zaczął śpiew na własna modłę - wariatem.. Twoja koncepcja
Boga, jest bardzo ciekawa i tym samym prawdopodobna. Ale to
samodoskonalenie człowieka poprzez metody wychowawcze najzwyczajniej
pod słońcem - nie trzymają się kupy.
Więc przemyśl to starannie jeszcze raz. A potem jeszcze raz...:)
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
A można wiedzieć skąd, z czego to przeświadczenie, że taka
edukacja rozwiąże większość problemów w czasie egzystencji, że w
ogĂłle cokolwiek zmieni? Bo przyznam Ĺźe jestem do takiej teorii
dość sceptyczny. Jesteśmy tym czym nas Stwórca/cy uczynił/li i
sami raczej nic tu nie zmienimy.
To nie przeświadczenie, to PEWNOŚĆ wynikająca z osobistego
doświadczenia. A jeżeli już odwołujesz się do Stwórcy i tego, że
takimi niedoskonałymi nas uczynił to weź pod uwagę to, że wtedy gdy
zaczynał tworzyć jego zasób wiedzy (doświadczenia) był zbiorem
pustym i dopiero pod wpływem materialnego doświadczenia EWOLUOWAŁA
(od: ewolucja) jego wiedza o samym sobie. My jesteśmy Nim i nasze
doświadczenia uzupełniają zasoby naszej/Jego Wiedzy, wypełniają
przestrzeń stanów Świadomości. I to My-On dojrzewamy i zmieniamy
się wraz z nabytym doświadczeniem. I zbliżamy się do betonowej
ściany, o która się rozbijemy jeżeli nie pokonamy ograniczeń
narzuconych nam przez nas samych na początku S(T)worzenia albo tez
pokonamy naszą własną nieświadomość początkową wynikającą z
nieokreślonych warunków początkowych albo też zwyrodniejemy i
ulegniemy zagładzie jako pewna forma Świadomości natomiast nasz
S(T)wórca czyli Świadomość stworzy coś nowego. I ta nowa materialna
forma będzie miała swoja szansę by uzupełnić ostatni brakujący stan
w przestrzeni Świadomości. Do pokonania osobliwości jaką jest zakaz
potrzebna jest odwaga i rozwaĹźne ryzyko a nie kunktatorstwo i
tchórzostwo. To my zmieniamy świat stworzony przez Świadomość.
Ale zdaje się nie ma i nie może być na Ziemi tej wolności o którą Ci
chodzi, bo to byłoby końcem gatunku ludzkiego. A chyba tylko z
punktu widzenia Człowieka możemy to rozpatrywać - być albo nie być.
Tak, to będzie koniec gatunku nie-wolnego, koniec gatunku ze zniewolonym
umysłem. Umysłem zniewolonym przez... seksualny zakaz.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2017-11-20 12:41:55 UTC
Permalink
Post by Trybun
Luz wychowawczy wcale nie oznacza, że wszystkie emocjonalne
potrzeby dziecka są zaspokajane. Tym bardziej te objęte klauzulą
kulturowego tabu z których nikt nie zdaje sobie sprawy, gdyż nikt
nigdy nie wpadł na to, że ich niezaspokojenie może być odbierane
przez dziecko jako poniżający je zakaz.
Tylko co to jest, te emocjonalna potrzeby?
Potrzeba wiedzy, zaufania, szacunku. Dziecko potrzebuje wiedzy o życiu
by żyć godnie. Wiedzę zdobywa dzięki opiekunom, a właściwie dzięki
doświadczaniu z nimi. Opiekunowie, którzy są gotowi przekazać dziecku
wszelką wiedzę życiową, którą sami posiadają, okazują dziecku zaufanie,
szacunek i oddanie. Niestety, jeżeli opiekunowie czegoś sami nie wiedzą,
gdyż nie zostało to im przekazane przez ich opiekunów, to powstaje luka
w przekazywanej wiedzy. Mogło się zdarzyć tak (według mnie wydarzyło
się) na przestrzeni rozwoju Świadomości, że nikt nie zdawał sobie sprawy
z tej luki w systemie wiedzy, i ten brak powodował niepewność całego
systemu wiedzy o życiu od samych mitycznych postaci Adama i Ewy
poczynając, a nawet jeszcze wcześniej. Tę lukę w wiedzy, wiedzy, której
poznania wręcz zakazano, oraz dziecięce pragnienie poznania tej wiedzy,
nazwano grzechem pierworodnym i potraktowano jako coś nie do pokonania
lub nie do wyeliminowania.
I sądzisz że takie są faktyczne zapotrzebowania młodego człowieka?
Wiedza czyli osobiste zwierzenia starego pierdoły, bo w sumie poziom
wiedzy owego nauczyciela bardzo niewiele się różni od poziomu ucznia. To
nie żadna "luka" ale ogrom niewiedzy sprawia że tak naprawdę przydatność
tych ich nauk dla ucznia staje pod dużym znakiem zapytania. I pytania
zasadnicze - czy owe nauki sprawią że uczniowie staną się bardziej
świadomi i ogólnie lepszymi ludźmi? Skąd pewność że nie jest dokładnie
odwrotnie, nie lepiej, oczywiście chronić i dbać, ale bez podawania
gotowej  recepty na życie?
Post by Trybun
W świecie arabskim wychowania młodego człowieka znacznie odbiega od
wzorców obowiązujących np w Europie,. Tam chociażby bardzo krótko
trawa dzieciństwo i związane z tym specjalne traktowanie młodych.
Świat arabski traktuję jako jedno z wielu poletek, na których
eksperymentuje Świadomość (Bóg przyrody, Natura, Byt) poszukujący
własnej tożsamości i samowiedzy. Poszukiwania dotyczą nie tylko
odpowiedzi na pytania: Skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy?, ale również
wynalezienia sposobu na utrwalenie stanu pełnej samowiedzy po tym gdy
Świadomość (Duch) i Człowiek (Materia) osiągną stan Omega. I może się to
wydarzyć w każdej kulturze, rasie ludzi, narodzie, grupie etnicznej... A
dotychczasowe metody wychowawcze nastawione były i są na to by zmusić
młodych do poszukiwania tego rozwiązania
No dobrze, ale jakie z tego wnioski w kontekście metod wychowawczych, i
wpływu na przybliżanie czy oddalanie się istoty ludzkiej do/od
Prawdy/Rzeczywistości?
Post by Trybun
I co to zmienia,  ano - nic. Nie jesteśmy ani oni bardziej od siebie
 oświeceni, zakompleksieni czy z jakimiś wykształconymi nowymi
cechami które by miały nas różnić. Z innej beczki - czy wychowanie w
domu dziecka sprawia że człowiek w jakiś namacalny sposób rożni się
od takiego wychowanego w tradycyjnej rodzinie? Moim zdaniem - nie, a
 więc zdaje się droga do Oświecenia nie leży w sposobie wychowywania
 dzieci.
Przecież w domach dziecka pracują tacy sami ludzie, wyznający ten sam
system wartości jak rodzice wychowujący dzieci w rodzinach. Wszyscy ci
nieświadomi wychowawcy zadowalają się wymuszonym na dzieciach podziwem
dla swojej anty-wychowawczej działalności. Anty-wychowawczej gdyż
postępując dokładnie tak samo jak postępowali z nimi ich nieświadomi
rodzice uniemożliwiają swoim podopiecznym prawdziwe poznanie siebie. Nie
przekazują dzieciom kompletnego systemu wzorców relacji z drugim
człowiekiem, a w szczególności z płcią przeciwną w sferze zachowań
seksualnych, zachowań najważniejszych z punktu widzenia poczucia
bezpieczeństwa emocjonalnego oraz przetrwania świadomości gatunku.
No ale w tym wypadku nie ma tradycyjnych metod wychowawczych -
mama-tata. To już powinno coś zmienić w człowieku, o ile oczywiście
zakładamy że to metody wychowawcze mają kluczowe znaczenie na to jakim
kto będzie człowiekiem. A tak nie jest - nie rozpoznasz człowieka  na
podstawie metod wychowawczych.
Post by Trybun
To zdaje się fizyczna blokada sprawia że człowiek podobno
wykorzystuje tylko kilkanaście % potencjału na jaki stać ludzki
mózg. Jest naukowo udowodnione że odpowiednio dobrane dopalacze
(oczywiście fizyczne) skutkują większą wydajnością owego mózgu. Po
takim LSD człowiek naprawdę zaczyna się czuć równy bogom.
Rodzicielskie pranie mózgu raczej na pewno nie wywinduje potomka na
jakieś wyżyny.
Nie jest to blokada fizyczna lecz psychiczna budowana systematycznie
przez opiekunów dziecka w zakazowo-nakazowym procesie wychowawczym.
Zakaz to nie tylko poniżanie dziecka przez jego opiekuna ale również
ubytek w systemie wiedzy wbudowywanym w świadomość potomka. Ten ubytek
to brak wzorca i niepewność co do podejmowanych przez dziecko decyzji w
okresie gdy powinno być już samodzielne. A niepewność to strach przed
popełnieniem błędu i dążenie do uwolnienia się od odpowiedzialności za
taką, obarczoną niepewnością, decyzję. Jak już wiele razy podkreślałem
każda z płci używa specyficznych dla siebie sposobów i środków do
uwalniania się od odpowiedzialności i obarczania tą odpowiedzialnością
partnera w tej swojej niedoli. Kobiety używają seksu traktując go jako
środka płatniczego a mężczyźni posługują się wszelkiego rodzaju
zachowaniami imponującymi (siła fizyczna, ekonomiczna, militarna,
pozycja społeczna, etc.). Handel kwitnie a jego najbardziej
destrukcyjnym efektem jest zjawisko prostytucji małżeńskiej z powodu
której kobieta zaczyna systematycznie nienawidzić mężczyznę i dąży
wszelkimi sposobami do usunięcia go ze swego otoczenia. Nienawiści tej
uczy również swoją córkę. A wszystko z powodu braku poczucia własnej
wartości, którego zaczynem jest brak równości między dzieckiem i
rodzicem oraz wywołany zakazem poznania brak wiedzy.
Raczej mało prawdopodobne. Byłyby odnotowywane choćby pojedyncze wyjątki
kogoś wyjątkowego. Oczywiście nie mam tu na myśli tzw talentów, bo te to
ma każdy człowiek, ale naprawdę czegoś wyjątkowego. A więc wniosek że
blokada jest czysto fizyczna. Rzecz do zastanowienia - są  hermafrodyty,
ludzie z trzema rękami itp, jednak w kwestiach mózgu, zdaje się pewna
bariera jest nieprzekraczalna. Przynajmniej ja nie słyszałem o takich
przypadkach.
Post by Trybun
Łatwo pisać o błędach w wychowaniu ale już znacznie trudniej je
zdefiniować. Domyślam się że tradycyjnie p. A. Miller to osoba
bezdzietna..? Bo przeważnie tacy mają najwięcej do powiedzenia w
kwestiach wychowawczych..
Ja nie jestem osobą bezdzietną, mam własne doświadczenie z dziećmi oraz
wnioski o błędach wychowawczych, które popełniłem, to jednak w wielu
sprawach zgadzam się z p.A.Miller. Nie zgadzam si e wówczas, gdy stara
się ona odpowiedzialnością, za niedoskonałości systemu wychowawczego,
obciążyć wyłącznie mężczyznę ponieważ uważam, że odpowiedzialność tę
muszą ponosić wspólnie i kobieta i mężczyzna. Pani A.Miller nie objaśnia
również do końca całego mechanizmu przemocy, jak doszło do jego
zbudowania i wbudowania w ludzką podświadomość. Nie wiem czy była
dzietna, ale, według mnie, bardzo dużo dobrego wniosła do psychoanalizy
i psychoterapii.
I Ty nie napisałeś o tym książki-poradnika. Tymczasem poza książkami,
także w wielu "rodzinnych" sprawach sądowych powoływanie sa bezdzietne
osoby w roli tzw rzeczoznawców.
Przemocy? Zaprawdę powiadam Ci że zarówno Ty jak i ta pani Miller
mieliście pecha trafić na złych/nieodpowiednich partnerów i na podstawie
tak wykrzywionego obrazu próbujecie budować ogólną teorię.
Post by Trybun
W kwestiach wychowawczych to istotnie nie mam doświadczenia. Ale o
życiu w związkach to wiem chyba wszystko, no - w każdym bądź razie -
 sporo.. Tak że wiem, że mocno uogólniasz i wskazujesz winnego. Kto w
 sumie gorszy - matka która nie chce się zajmować swoim dzieckiem czy
 taka nadopiekuńcza, która dla dobra (przynajmniej w swoim mniemaniu)
 jest gotowa walczyć o to dziecko z jego ojcem?
Istotnie, wskazuję winnego. I jest nim początkowy stan nieświadomości
naszego S(T)wórcy. Ale ten stan można zmienić jeżeli tylko wykaże się
dobrą wolę. Nie obciążam tą odpowiedzialnością ani kobiety ani mężczyzny
a jedynie ukazuje rolę obydwu płci w zmianie naszej świadomości a
docelowo zmiany stanu świadomości naszego S(T)wórcy.
Od samego początku u gatunku ludzkiego były wykształcone predyspozycje w
przywiązaniu do konkretnej płci. Tak więc samica - dzieci i dom, samiec
- sam wiesz. W miarę postępu cywilizacyjnego ma to coraz mniejsze
znaczenie, ale oczekiwać od kobiet żeby wyzbywały się na naszą korzyść
swoich pierwotnych instynktów, to, przynajmniej mi, się wydaje więcej
niż trochę - niestosowne.
Post by Trybun
Ale nie wiesz że z próżnego to i jakieś bóstwo nie potrafiło nalać?
Czego mogą nauczyć potomka wychowawcy skoro sami są także zwykłymi
ciemniakami?
Więc trzeba ich szkolić, przenosić kaganek oświaty z miejsca na miejsce.
Az do skutku.
Ale to chyba nie jedyna droga do Prawdy?
Post by Trybun
Wiedza o życiu, a cóż to takiego? Znajdziesz choć jednego człowieka
na ziemi który o tym coś wie?
To wiedza o relacjach kobieta-mężczyzna. To wiedza o zaufaniu i szacunku
między płciami i o ich stapianiu się w Jedność.
Te relacje każdy człowiek ma, przynajmniej powinien mieć w sobie. Każda
nauka, każde poprawianie natury w tym temacie to tylko próba wypaczenia
porządku rzeczy.
Post by Trybun
Masz bez zakłamania mówić mu prawdę - czyli to że "wiem że nic nie
wiem" i myślisz że to dla niego będzie coś dobrego? Bo moim zdaniem
to już lepiej zrobić go "wierzącym", tak aby choć w religii znalazł
coś pozytywnego dla swojej egzystencji.
Ale trzeba by wierzył w Prawdę a nie w iluzję. Tedy trzeba wpierw tę
Prawdę odnaleźć by ją móc głosić.
Niektórzy ludzie Ją znajdują, właśnie za pomocą religii.
Post by Trybun
Post by Trybun
Np. Ty ty tego doświadczyłeś i widzisz swoja przewagę nad
znajomymi, czy odwrotnie - to któryś ze znajomych był tak
wychowany i przewyższa Ciebie pod wieloma względami a może to
tylko takie niczym nie poparte spekulacje?
Moje wnioski oraz hipoteza oparte są na obserwacji, doświadczeniu i
analizie uwolnionej od wszelkich ograniczeń i zakazów.
Ale dobrze byłoby to jakoś uporządkować i nadać/wykazać cechy
prawdopodobieństwa. Ta blokada ludzkiego potencjału raczej nie
zależy od sposobu wychowywania dzieci.
Ależ właśnie, że zależy. Jeżeli ograniczyć dzieciom ich horyzonty
pojmowania to ogranicza sie ich zdolność do rozwiązywania problemów.
Zdecydowanie coś w tym może być.. Każdy człowiek to indywidualność -
nauki zasadniczo sprowadzają nas do jednego poziomu. A ten poziom
sprawia że na pewno nie stajemy się mądrzejsi.
Post by Trybun
Już tu w tym przykazaniu jest błędne założenie. Miałoby to sens
gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.
A nie jesteśmy?
Zdecydowanie - NIE! - Sadyści-masochiści, Komuniści-kapitaliści itditp.
Mamy tylko bardzo podobny wygląd zewnętrzny.
Post by Trybun
Sorry ale także nie widzę u Ciebie cech które sobie przypisujesz. Ot
 choćby tej rezygnacji z dążenia do dominacji nad innymi ludźmi.
Przecie nawet te nasze miłe pogawędki na tym forum to w jakiś sposób
 chęć zdominowania adwersarza swoimi poglądami.
Celem dyskusji jest dotarcie do, albo uznanie, wspólnej Prawdy.
Raczej pokazania że ma się inne - lepsze poglądy.
Post by Trybun
Nie mogę się z tym zgodzić, są głupie, idiotyczne zakazy (jak choćby
 robienie tabu z seksualności człowieka), ale są i takie które maja
uzasadnienie. Nie możesz przecie małemu dziecku dawać pełni praw, bo
 więcej z tego będzie szkody niż pożytku.
A próbowałeś tego? Próbowałeś tak postępować z małym dzieckiem?
Jasne, po tym jak Tara, l. 3 weszła na odkryty balkon, stał on się dla
niej terenem zamkniętym z wyznaczoną strefą buforową.
Post by Trybun
Post by Trybun
Post by Trybun
I to ma być fragment Boga/Stwórcy? I co z tego że nagle
niektórzy ludzie nagle ni z tego ni z owego zaczynają sobie
uświadamiać że są Napoleonem Bonaparte, czy Wandą
Wasilewską, jakie z tego wyciągasz wnioski?
Spoko, nie od razu Kraków zbudowano, więc i proces
uświadamiania sobie tego, że to my jesteśmy S(T)wórcami/cą
musi trochę potrwać. Przechodzenie od całkowitej, absolutnej
nieświadomości do pełni Wiedzy przy blokowanym przez patologie
 przepływie informacji musi być procesem inercyjnym tak jak
inercyjną jest ludzka psychika z utrwalonymi mechanizmami
obronnymi. Ludzie boja się zmian bo nie ufają ani sobie ani
tez nikomu innemu. Dopiero sytuacje kryzysowe, sytuacje
skrajnego zagrożenia powodują, więc by przetrwać zaczynają się
kierować intuicją.
To tzw myśli natrętne, coś na ogół wysoce niepożądane, i chyba
racja, bo dla takiego człowieka, który by autentycznie  stał się
 Świadomym człekiem to tylko w sumie nieszczęście. Pewnie nawet
Ty sobie nie zdajesz sprawy że szukamy odpowiedzi, ale tak
naprawdę nie chcemy jej znać. Znacznie lepiej nadal egzystować w
błogiej nieświadomości i... - nadziei..
Najpierw sprawdź a potem wygłaszaj opinie. Ja mogę Cie tylko
zapewnić, że dopiero teraz, po przełamaniu, a raczej po
dezintegracji pozytywnej, czuję, że żyję pełnią życia.
Daleki jestem od nazywania człowieka który nagle wyłączył się z
chóru i zaczął śpiew na własna modłę - wariatem.. Twoja koncepcja
Boga, jest bardzo ciekawa i tym samym prawdopodobna. Ale to
samodoskonalenie człowieka poprzez metody wychowawcze najzwyczajniej
 pod słońcem - nie trzymają się kupy.
Więc przemyśl to starannie jeszcze raz. A potem jeszcze raz...:)
Nic to nie da. Raczej prawie na pewno nie tędy droga do Oświecenia.
Post by Trybun
Post by Trybun
A można wiedzieć skąd, z czego to przeświadczenie, że taka
edukacja rozwiąże większość problemów w czasie egzystencji, że w
 ogóle cokolwiek zmieni? Bo przyznam że jestem do takiej teorii
dość sceptyczny. Jesteśmy tym czym nas Stwórca/cy uczynił/li i
sami raczej nic tu nie zmienimy.
To nie przeświadczenie, to PEWNOŚĆ wynikająca z osobistego
doświadczenia. A jeżeli już odwołujesz się do Stwórcy i tego, że
takimi niedoskonałymi nas uczynił to weź pod uwagę to, że wtedy gdy
zaczynał tworzyć jego zasób wiedzy (doświadczenia) był zbiorem
pustym i dopiero pod wpływem materialnego doświadczenia EWOLUOWAŁA
(od: ewolucja) jego wiedza o samym sobie. My jesteśmy Nim i nasze
doświadczenia uzupełniają zasoby naszej/Jego Wiedzy, wypełniają
przestrzeń stanów Świadomości. I to My-On dojrzewamy i zmieniamy
się wraz z nabytym doświadczeniem. I zbliżamy się do betonowej
ściany, o która się rozbijemy jeżeli nie pokonamy ograniczeń
narzuconych nam przez nas samych na początku S(T)worzenia albo tez
pokonamy naszą własną nieświadomość początkową wynikającą z
nieokreślonych warunków początkowych albo też zwyrodniejemy i
ulegniemy zagładzie jako pewna forma Świadomości natomiast nasz
S(T)wórca czyli Świadomość stworzy coś nowego. I ta nowa materialna
forma będzie miała swoja szansę by uzupełnić ostatni brakujący stan
w przestrzeni Świadomości. Do pokonania osobliwości jaką jest zakaz
potrzebna jest odwaga i rozważne ryzyko a nie kunktatorstwo i
tchórzostwo. To my zmieniamy świat stworzony przez Świadomość.
Ale zdaje się nie ma i nie może być na Ziemi tej wolności o którą Ci
 chodzi, bo to byłoby końcem gatunku ludzkiego. A chyba tylko z
punktu widzenia Człowieka możemy to rozpatrywać - być albo nie być.
Tak, to będzie koniec gatunku nie-wolnego, koniec gatunku ze zniewolonym
umysłem. Umysłem zniewolonym przez... seksualny zakaz.
Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich braku, czyli -
małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych musi być. Zakaz seksualny czy
wolność w tej kwestii nie stanowi żadnych barier czy szybowania w stronę
Prawdy.
LeoTar Gnostyk
2017-11-21 12:21:28 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Luz wychowawczy wcale nie oznacza, Ĺźe wszystkie emocjonalne
potrzeby dziecka są zaspokajane. Tym bardziej te objęte
klauzulą kulturowego tabu z których nikt nie zdaje sobie
sprawy, gdyż nikt nigdy nie wpadł na to, że ich niezaspokojenie
może być odbierane przez dziecko jako poniżający je zakaz.
Tylko co to jest, te emocjonalna potrzeby?
Potrzeba wiedzy, zaufania, szacunku. Dziecko potrzebuje wiedzy o
życiu by żyć godnie. Wiedzę zdobywa dzięki opiekunom, a właściwie
dzięki doświadczaniu z nimi. Opiekunowie, którzy są gotowi
przekazać dziecku wszelką wiedzę życiową, którą sami posiadają,
okazują dziecku zaufanie, szacunek i oddanie. Niestety, jeżeli
opiekunowie czegoś sami nie wiedzą, gdyż nie zostało to im
przekazane przez ich opiekunĂłw, to powstaje luka w przekazywanej
wiedzy. Mogło się zdarzyć tak (według mnie wydarzyło się) na
przestrzeni rozwoju Świadomości, że nikt nie zdawał sobie sprawy z
tej luki w systemie wiedzy, i ten brak powodował niepewność całego
systemu wiedzy o Ĺźyciu od samych mitycznych postaci Adama i Ewy
poczynając, a nawet jeszcze wcześniej. Tę lukę w wiedzy, wiedzy,
której poznania wręcz zakazano, oraz dziecięce pragnienie poznania
tej wiedzy, nazwano grzechem pierworodnym i potraktowano jako coś
nie do pokonania lub nie do wyeliminowania.
I sądzisz że takie są faktyczne zapotrzebowania młodego człowieka?
Wiedza czyli osobiste zwierzenia starego pierdoły, bo w sumie poziom
wiedzy owego nauczyciela bardzo niewiele się różni od poziomu
ucznia. To nie Ĺźadna "luka" ale ogrom niewiedzy sprawia Ĺźe tak
naprawdę przydatność tych ich nauk dla ucznia staje pod dużym znakiem
zapytania. I pytania zasadnicze - czy owe nauki sprawią że uczniowie
staną się bardziej świadomi i ogólnie lepszymi ludźmi? Skąd pewność
że nie jest dokładnie odwrotnie, nie lepiej, oczywiście chronić i
dbać, ale bez podawania gotowej recepty na życie?
Gdyby było tak jak twierdzisz to ni było by tyle patologii, nieszczęścia
i przemocy w świecie ludzi i zwierząt. A przybywa tej patologii ze
szczególną intensywnością w naszym , rzekomo tak dobrze wyedukowanym i
zorganizowanym świecie. Ubywa tez, i na całe szczęście, autorytetów,
których celem było zajmowanie eksponowanych stanowisk w zamian za
tworzenie "tajemnic" dostępnych rzekomo tylko niektórym "wielkim
umysłom". W zamian za to komu chociaż trochę zapachniała wolność bierze
sprawy i decyzje za swój los we własne ręce decydując się również na
podejmowanie odpowiedzialności za decyzje co do własnego życia. Tyle
tylko, Ĺźe brak identyfikacji przyczyny patologii prowadzi do powstawania
kolejnych patologii, kolejnych doskonalszych oszustw i coraz wiekszego
napięcia między ludźmi.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
W świecie arabskim wychowania młodego człowieka znacznie odbiega
od wzorców obowiązujących np w Europie,. Tam chociażby bardzo
krótko trawa dzieciństwo i związane z tym specjalne traktowanie
młodych.
Świat arabski traktuję jako jedno z wielu poletek, na których
eksperymentuje Świadomość (Bóg przyrody, Natura, Byt) poszukujący
własnej tożsamości i samowiedzy. Poszukiwania dotyczą nie tylko
odpowiedzi na pytania: Skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy?, ale
również wynalezienia sposobu na utrwalenie stanu pełnej samowiedzy
po tym gdy Świadomość (Duch) i Człowiek (Materia) osiągną stan
Omega. I może się to wydarzyć w każdej kulturze, rasie ludzi,
narodzie, grupie etnicznej... A dotychczasowe metody wychowawcze
nastawione były i są na to by zmusić młodych do poszukiwania tego
rozwiązania
No dobrze, ale jakie z tego wnioski w kontekście metod wychowawczych,
i wpływu na przybliżanie czy oddalanie się istoty ludzkiej do/od
Prawdy/Rzeczywistości?
Przemoc w wychowaniu, o dziwo, miała sens ale ma prowadzić do uwolnienia
się od niej a nie do wiecznego jej stosowania. Bo w ślad za przemocą,
szczególnie przemocą psychiczną, idą patologie psychiczne, które z kolei
wywołują patologie somatyczne a te prowadzą w bliższej lub dalszej
perspektywie do zagłady jednego gatunku i powstanie w jego miejsce
innego, który podobnie jak jego poprzednik podejmuje próbę uwolnienia
się od... perspektywy zagłady czyli od odwiecznego fatum. Nie da się,
niestety, od tej perspektywy uwolnić dopóty dopóki nie zidentyfikuje się
przyczyny patologicznych zachowań. Bo przemoc psychiczna prowadzi nie
tylko do dezorganizacji psychiki i somy ale rĂłwnieĹź generuje przemoc
fizyczną skutkiem której były i są zagłady całych grup i gatunków.
Przemoc wywołuje więc zagładę wewnątrzgatunkową przez patologizację
psycho-fizyczną oraz zagładę międzygatunkową przez walkę o darwinowskie
tzw. przetrwanie.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
I co to zmienia, ano - nic. Nie jesteśmy ani oni bardziej od
siebie oświeceni, zakompleksieni czy z jakimiś wykształconymi
nowymi cechami które by miały nas różnić. Z innej beczki - czy
wychowanie w domu dziecka sprawia że człowiek w jakiś namacalny
sposób rożni się od takiego wychowanego w tradycyjnej rodzinie?
Moim zdaniem - nie, a więc zdaje się droga do Oświecenia nie leży
w sposobie wychowywania dzieci.
Przecież w domach dziecka pracują tacy sami ludzie, wyznający ten
sam system wartości jak rodzice wychowujący dzieci w rodzinach.
Wszyscy ci nieświadomi wychowawcy zadowalają się wymuszonym na
dzieciach podziwem dla swojej anty-wychowawczej działalności.
Anty-wychowawczej gdyż postępując dokładnie tak samo jak
postępowali z nimi ich nieświadomi rodzice uniemożliwiają swoim
podopiecznym prawdziwe poznanie siebie. Nie przekazują dzieciom
kompletnego systemu wzorców relacji z drugim człowiekiem, a w
szczególności z płcią przeciwną w sferze zachowań seksualnych,
zachowań najważniejszych z punktu widzenia poczucia bezpieczeństwa
emocjonalnego oraz przetrwania świadomości gatunku.
No ale w tym wypadku nie ma tradycyjnych metod wychowawczych -
mama-tata. To już powinno coś zmienić w człowieku, o ile oczywiście
zakładamy że to metody wychowawcze mają kluczowe znaczenie na to
jakim kto będzie człowiekiem. A tak nie jest - nie rozpoznasz
człowieka na podstawie metod wychowawczych.
Mylisz się. Od pewnego czasu obserwuję 43-letnie bliźniaki jednojajowe,
które wychowywały się w domu dziecka. Nie masz pojęcia jak silnie
zostało u nich rozwinięte dążenie do dominacji właśnie ze strachu przed
zaufaniem. Straszliwi dominatorzy a równocześnie ludzie niezdolni do
zaufania. Znają swoją rodzinę biologiczną i nawet od czasu do czasu
utrzymują kontakt z matką. Równocześnie szukają swoich korzeni w
zamierzchłej przeszłości i bardzo się szczycą swoimi ponoć znamienitymi
przodkami. Cechy niby pozytywne ale rzucające równocześnie cień na ich
poczucie własnej wartości - powinni czuć się wartościowi sami z siebie a
nie dlatego, Ĺźe mieli cennych przodkĂłw. Moja teoria wychowawcza o
niedoskonałościach dotychczas obowiązującego systemu wychowawczego
wyjaśnia dlaczego tak właśnie się zachowują.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
To zdaje się fizyczna blokada sprawia że człowiek podobno
wykorzystuje tylko kilkanaście % potencjału na jaki stać ludzki
mĂłzg. Jest naukowo udowodnione Ĺźe odpowiednio dobrane dopalacze
(oczywiście fizyczne) skutkują większą wydajnością owego mózgu.
Po takim LSD człowiek naprawdę zaczyna się czuć równy bogom.
Rodzicielskie pranie mĂłzgu raczej na pewno nie wywinduje potomka
na jakieś wyżyny.
Nie jest to blokada fizyczna lecz psychiczna budowana
systematycznie przez opiekunĂłw dziecka w zakazowo-nakazowym
procesie wychowawczym. Zakaz to nie tylko poniĹźanie dziecka przez
jego opiekuna ale rĂłwnieĹź ubytek w systemie wiedzy wbudowywanym w
świadomość potomka. Ten ubytek to brak wzorca i niepewność co do
podejmowanych przez dziecko decyzji w okresie gdy powinno być już
samodzielne. A niepewność to strach przed popełnieniem błędu i
dążenie do uwolnienia się od odpowiedzialności za taką, obarczoną
niepewnością, decyzję. Jak już wiele razy podkreślałem każda z płci
używa specyficznych dla siebie sposobów i środków do uwalniania się
od odpowiedzialności i obarczania tą odpowiedzialnością partnera w
tej swojej niedoli. Kobiety używają seksu traktując go jako środka
płatniczego a mężczyźni posługują się wszelkiego rodzaju
zachowaniami imponującymi (siła fizyczna, ekonomiczna, militarna,
pozycja społeczna, etc.). Handel kwitnie a jego najbardziej
destrukcyjnym efektem jest zjawisko prostytucji małżeńskiej z
powodu której kobieta zaczyna systematycznie nienawidzić mężczyznę
i dąży wszelkimi sposobami do usunięcia go ze swego otoczenia.
Nienawiści tej uczy również swoją córkę. A wszystko z powodu braku
poczucia własnej wartości, którego zaczynem jest brak równości
między dzieckiem i rodzicem oraz wywołany zakazem poznania brak
wiedzy.
Raczej mało prawdopodobne. Byłyby odnotowywane choćby pojedyncze
wyjątki kogoś wyjątkowego. Oczywiście nie mam tu na myśli tzw
talentów, bo te to ma każdy człowiek, ale naprawdę czegoś
wyjątkowego. A więc wniosek że blokada jest czysto fizyczna. Rzecz do
zastanowienia - są hermafrodyty, ludzie z trzema rękami itp, jednak
w kwestiach mózgu, zdaje się pewna bariera jest nieprzekraczalna.
Przynajmniej ja nie słyszałem o takich przypadkach.
Masz chyba problemy z logicznym wnioskowaniem gdyż z tego że coś jest
"raczej mało prawdopodobne" wyciągasz wniosek, że "blokada jest czysto
fizyczna". A cała resztę można bardzo łatwo wyjaśnić na bazie mojej
teorii. Wystarczy zgodzić się z tym, że nasz budowa fizyczna jest
realizowana dzięki zapisowi informacyjnemu zawartemu w Świadomości oraz,
że zaburzenia emocjonalne powodują zaburzenia w tejże informacji dzięki
której formy żywe są odtwarzane. A pierwotnym i "najskuteczniejszym" w
zniekształcaniu informacji jest pierwotna trauma wywołana u kobiety i
zapisywana w jej podświadomości pomimo wyparcia. Trauma ta staje się
wirusem, uszkodzeniem umysłu, który dewastuje zasoby informacji w
Świadomości i powoduje zniekształcenia w kopiowaniu organizmu potomnego.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Łatwo pisać o błędach w wychowaniu ale już znacznie trudniej je
zdefiniować. Domyślam się że tradycyjnie p. A. Miller to osoba
bezdzietna..? Bo przeważnie tacy mają najwięcej do powiedzenia w
kwestiach wychowawczych..
Ja nie jestem osobą bezdzietną, mam własne doświadczenie z dziećmi
oraz wnioski o błędach wychowawczych, które popełniłem, to jednak
w wielu sprawach zgadzam się z p. A.Miller. Nie zgadzam się
wówczas, gdy stara się ona odpowiedzialnością, za niedoskonałości
systemu wychowawczego, obciążyć wyłącznie mężczyznę ponieważ
uważam, że odpowiedzialność tę muszą ponosić wspólnie i kobieta i
mężczyzna. Pani A.Miller nie objaśnia również do końca całego
mechanizmu przemocy, jak doszło do jego zbudowania i wbudowania w
ludzką podświadomość. Nie wiem czy była dzietna, ale, według mnie,
bardzo dużo dobrego wniosła do psychoanalizy i psychoterapii.
I Ty nie napisałeś o tym książki-poradnika. Tymczasem poza
książkami, także w wielu "rodzinnych" sprawach sądowych powoływanie
sa bezdzietne osoby w roli tzw rzeczoznawców. Przemocy? Zaprawdę
powiadam Ci że zarówno Ty jak i ta pani Miller mieliście pecha trafić
na złych/nieodpowiednich partnerów i na podstawie tak wykrzywionego
obrazu próbujecie budować ogólną teorię.
A może właśnie dzięki ekstremalnym doświadczeniom możemy wnieść nowe
światło, nowe spojrzenie w zagadnienie objaśnienia przyczyn ludzkiej
niedoskonałości i spróbować podnieść ludzkość na wyższy poziom rozwoju
społecznego. Czy uważasz to również za nie warte pochylenia się i "mało
prawdopodobne"?
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
W kwestiach wychowawczych to istotnie nie mam doświadczenia. Ale
o życiu w związkach to wiem chyba wszystko, no - w każdym bądź
razie - sporo.. Tak Ĺźe wiem, Ĺźe mocno uogĂłlniasz i wskazujesz
winnego. Kto w sumie gorszy - matka która nie chce się zajmować
swoim dzieckiem czy taka nadopiekuńcza, która dla dobra
(przynajmniej w swoim mniemaniu) jest gotowa walczyć o to dziecko
z jego ojcem?
Istotnie, wskazuję winnego. I jest nim początkowy stan
nieświadomości naszego S(T)wórcy. Ale ten stan można zmienić jeżeli
tylko wykaże się dobrą wolę. Nie obciążam tą odpowiedzialnością ani
kobiety ani mężczyzny a jedynie ukazuje rolę obydwu płci w zmianie
naszej świadomości a docelowo zmiany stanu świadomości naszego
S(T)wĂłrcy.
Od samego początku u gatunku ludzkiego były wykształcone
predyspozycje w przywiązaniu do konkretnej płci. Tak więc samica -
dzieci i dom, samiec - sam wiesz. W miarę postępu cywilizacyjnego ma
to coraz mniejsze znaczenie, ale oczekiwać od kobiet żeby wyzbywały
się na naszą korzyść swoich pierwotnych instynktów, to, przynajmniej
mi, się wydaje więcej niż trochę - niestosowne.
Te tzw. predyspozycje zostały wykształcone na skutek nieświadomości
uczestnictwa pierwotnego samca (mężczyzny) w tworzeniu potomstwa. Dzięki
temu oraz dzięki swoistym cechom psychofizjologii jej seksu samica
(kobieta) zdominowała samca i stała się jego władczynią dla której
pracował w zamian za trochę pozornych uciech seksualnych. Jednakże żadne
z nich nie ufało drugiemu dlatego, że nie znali swego pochodzenia i
przeznaczenia. Za ten brak zaufania kobieta zapłaciła stawkę wysoka
stając się prostytutką handlującą własnym ciałem w zamian za kawałek
chleba wymuszonego u samca. Samiec został zaś oddzielony od potomstwa, w
którego kreacji uczestniczył na równi z samicą. I Ty uważasz ten stan za
normalny i godny kontynuacji. Weź Ty palnij sobie w ten swój głupi
czerep.:) A to, że kobieta nie chce zrezygnować z uprzywilejowanej
pozycji, która zajęła w społeczeństwie dzięki uprawianej przez siebie
prostytucji wcale nie znaczy, że my samce mamy się z tym pogodzić. Bo
nie ma nic piękniejszego nad prawdziwie intymne, szczere i pełne miłości
i jedności relacje między kobietą i mężczyzną.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Ale nie wiesz że z próżnego to i jakieś bóstwo nie potrafiło
nalać? Czego mogą nauczyć potomka wychowawcy skoro sami są także
zwykłymi ciemniakami?
Więc trzeba ich szkolić, przenosić kaganek oświaty z miejsca na
miejsce. Az do skutku.
Ale to chyba nie jedyna droga do Prawdy?
Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami wyginęli
zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i drugiego sposobu
należy przestrzegać w sposób bezwzględny.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Wiedza o życiu, a cóż to takiego? Znajdziesz choć jednego
człowieka na ziemi który o tym coś wie?
To wiedza o relacjach kobieta-mężczyzna. To wiedza o zaufaniu i
szacunku między płciami i o ich stapianiu się w Jedność.
Te relacje każdy człowiek ma, przynajmniej powinien mieć w sobie.
KaĹźda nauka, kaĹźde poprawianie natury w tym temacie to tylko prĂłba
wypaczenia porządku rzeczy.
Dobrze, że chociaż zauważasz, że nie każdy może te relacje mieć w sobie,
rozumieć i akceptować. Ja twierdze, że takich ludzi jest, jak na razie,
niewielu. Nie zgadzam się natomiast z Twoim twierdzeniem, że nie mamy
poprawiać tzw.natury. Przecież sami jesteśmy jej częścią i nikt nie może
nam zabronić poprawiania samych siebie jeżeli tylko jesteśmy w stanie
dostrzec swoje własne ułomności. Bronisz niewolniczego systemu gdyż
jesteś niewolnikiem, częścią tego systemu i nie wyobrażasz sobie innego
życia poza tym, do którego zostałeś wdrożony przez nieświadome
społeczeństwo.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Masz bez zakłamania mówić mu prawdę - czyli to że "wiem że nic
nie wiem" i myślisz że to dla niego będzie coś dobrego? Bo moim
zdaniem to już lepiej zrobić go "wierzącym", tak aby choć w
religii znalazł coś pozytywnego dla swojej egzystencji.
Ale trzeba by wierzył w Prawdę a nie w iluzję. Tedy trzeba wpierw
tę Prawdę odnaleźć by ją móc głosić.
Niektórzy ludzie Ją znajdują, właśnie za pomocą religii.
A ja uważam, że Prawdę można znaleźć tylko dzięki Umysłowi. Religia to
zaledwie część, chociaż niezwykle ważna część, Umysłu.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
Np. Ty ty tego doświadczyłeś i widzisz swoja przewagę nad
znajomymi, czy odwrotnie - to któryś ze znajomych był tak
wychowany i przewyższa Ciebie pod wieloma względami a może
to tylko takie niczym nie poparte spekulacje?
Moje wnioski oraz hipoteza oparte są na obserwacji,
doświadczeniu i analizie uwolnionej od wszelkich ograniczeń i
zakazĂłw.
Ale dobrze byłoby to jakoś uporządkować i nadać/wykazać cechy
prawdopodobieństwa. Ta blokada ludzkiego potencjału raczej nie
zaleĹźy od sposobu wychowywania dzieci.
Ależ właśnie, że zależy. Jeżeli ograniczyć dzieciom ich horyzonty
pojmowania to ogranicza się ich zdolność do rozwiązywania
problemĂłw.
Zdecydowanie coś w tym może być.. Każdy człowiek to indywidualność -
nauki zasadniczo sprowadzają nas do jednego poziomu. A ten poziom
sprawia że na pewno nie stajemy się mądrzejsi.
Wszyscy jesteśmy tacy sami a różnimy się tylko przeżytymi
doświadczeniami. I dobrze, że się tym różnimy gdyż to dzięki tym
różnicom w doświadczeniu życiowym możemy wyciągać różne wnioski i
proponować różne usprawnienia dla poprawienia i udoskonalenia życia
zarówno zbiorowego jak i w konsekwencji życia indywidualnego. Dzięki
różnorodności doświadczeń stajemy się mądrzejsi i wypełnienia globalnej
Świadomości Wiedzą aż po Absolut czyli Wszechwiedzę.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Już tu w tym przykazaniu jest błędne założenie. Miałoby to sens
gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.
A nie jesteśmy?
Zdecydowanie - NIE! - Sadyści-masochiści, Komuniści-kapitaliści itd,
itp. Mamy tylko bardzo podobny wygląd zewnętrzny.
Nasze umysły są zaś kształtowane przez obowiązujący system wychowawczy.
Systemy społeczno-ekonomiczne powstają jako dzieło tychże różnych
doświadczeń, które odebraliśmy w domach rodzinnych.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Sorry ale także nie widzę u Ciebie cech które sobie przypisujesz.
Ot choćby tej rezygnacji z dążenia do dominacji nad innymi
ludźmi. Przecie nawet te nasze miłe pogawędki na tym forum to w
jakiś sposób chęć zdominowania adwersarza swoimi poglądami.
Celem dyskusji jest dotarcie do, albo uznanie, wspĂłlnej Prawdy.
Raczej pokazania że ma się inne - lepsze poglądy.
Nie tyle poglądy, lecz ze dysponuje się mocniejszymi argumentami na
obronę tychże poglądów.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Nie mogę się z tym zgodzić, są głupie, idiotyczne zakazy (jak
choćby robienie tabu z seksualności człowieka), ale są i takie
które maja uzasadnienie. Nie możesz przecie małemu dziecku dawać
pełni praw, bo więcej z tego będzie szkody niż pożytku.
A próbowałeś tego? Próbowałeś tak postępować z małym dzieckiem?
Jasne, po tym jak Tara, l.3 weszła na odkryty balkon, stał on się dla
niej terenem zamkniętym z wyznaczoną strefą buforową.
Czy był to błąd dziecka czy dorosłego/dorosłych?
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Daleki jestem od nazywania człowieka który nagle wyłączył się z
chóru i zaczął śpiew na własna modłę - wariatem.. Twoja
koncepcja Boga, jest bardzo ciekawa i tym samym prawdopodobna.
Ale to samodoskonalenie człowieka poprzez metody wychowawcze
najzwyczajniej pod słońcem - nie trzymają się kupy.
Więc przemyśl to starannie jeszcze raz. A potem jeszcze raz...:)
Nic to nie da. Raczej prawie na pewno nie tędy droga do Oświecenia.
Skoro uważasz moją za błędna to pewnie masz jakąś własną? Chętnie
wysłucham co masz do zaoferowania...
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Post by LeoTar Gnostyk
A można wiedzieć skąd, z czego to przeświadczenie, że taka
edukacja rozwiąże większość problemów w czasie egzystencji,
Ĺźe w ogĂłle cokolwiek zmieni? Bo przyznam Ĺźe jestem do takiej
teorii dość sceptyczny. Jesteśmy tym czym nas Stwórca/cy
uczynił/li i sami raczej nic tu nie zmienimy.
To nie przeświadczenie, to PEWNOŚĆ wynikająca z osobistego
doświadczenia. A jeżeli już odwołujesz się do Stwórcy i tego,
że takimi niedoskonałymi nas uczynił to weź pod uwagę to, że
wtedy gdy zaczynał tworzyć jego zasób wiedzy (doświadczenia)
był zbiorem pustym i dopiero pod wpływem materialnego
doświadczenia EWOLUOWAŁA (od: ewolucja) jego wiedza o samym
sobie. My jesteśmy Nim i nasze doświadczenia uzupełniają zasoby
naszej/Jego Wiedzy, wypełniają przestrzeń stanów Świadomości. I
to My-On dojrzewamy i zmieniamy się wraz z nabytym
doświadczeniem. I zbliżamy się do betonowej ściany, o która się
rozbijemy jeżeli nie pokonamy ograniczeń narzuconych nam przez
nas samych na początku S(T)worzenia albo tez pokonamy naszą
własną nieświadomość początkową wynikającą z nieokreślonych
warunków początkowych albo też zwyrodniejemy i ulegniemy
zagładzie jako pewna forma Świadomości natomiast nasz S(T)wórca
czyli Świadomość stworzy coś nowego. I ta nowa materialna forma
będzie miała swoja szansę by uzupełnić ostatni brakujący stan w
przestrzeni Świadomości. Do pokonania osobliwości jaką jest
zakaz potrzebna jest odwaga i rozwaĹźne ryzyko a nie
kunktatorstwo i tchórzostwo. To my zmieniamy świat stworzony
przez Świadomość.
Ale zdaje się nie ma i nie może być na Ziemi tej wolności o którą
Ci chodzi, bo to byłoby końcem gatunku ludzkiego. A chyba tylko z
punktu widzenia Człowieka możemy to rozpatrywać - być albo nie być.
Tak, to będzie koniec gatunku nie-wolnego, koniec gatunku ze
zniewolonym umysłem. Umysłem zniewolonym przez... seksualny zakaz.
Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich braku, czyli
- małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych musi być. Zakaz
seksualny czy wolność w tej kwestii nie stanowi żadnych barier czy
szybowania w stronę Prawdy.
Nie żadne róbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich pragnień dziecka
budującego swój zaufany system wiedzy, który zapewni bezwarunkowe
poczucie własnej wartości i umożliwi odpowiedzialne życie w społeczeństwi.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Trybun
2017-11-30 14:44:42 UTC
Permalink
Post by Trybun
I sądzisz że takie są faktyczne zapotrzebowania młodego człowieka?
Wiedza czyli osobiste zwierzenia starego pierdoły, bo w sumie poziom
 wiedzy owego nauczyciela bardzo niewiele się różni od poziomu
ucznia. To nie żadna "luka" ale ogrom niewiedzy sprawia że tak
naprawdę przydatność tych ich nauk dla ucznia staje pod dużym znakiem
 zapytania. I pytania zasadnicze - czy owe nauki sprawią że uczniowie
 staną się bardziej świadomi i ogólnie lepszymi ludźmi? Skąd pewność
 że nie jest dokładnie odwrotnie, nie lepiej, oczywiście chronić i
dbać, ale bez podawania gotowej  recepty na życie?
Gdyby było tak jak twierdzisz to ni było by tyle patologii, nieszczęścia
i przemocy w świecie ludzi i zwierząt. A przybywa tej patologii ze
szczególną intensywnością w naszym , rzekomo tak dobrze wyedukowanym i
zorganizowanym świecie. Ubywa tez, i na całe szczęście, autorytetów,
których celem było zajmowanie eksponowanych stanowisk w zamian za
tworzenie "tajemnic" dostępnych rzekomo tylko niektórym "wielkim
umysłom". W zamian za to komu chociaż trochę zapachniała wolność bierze
sprawy i decyzje za swój los we własne ręce decydując się również na
podejmowanie odpowiedzialności za decyzje co do własnego życia. Tyle
tylko, że brak identyfikacji przyczyny patologii prowadzi do powstawania
kolejnych patologii, kolejnych doskonalszych oszustw i coraz wiekszego
napięcia między ludźmi.
Bez obłudy można stwierdzić że dwie patologie dzięki którym ludzka
egzystencja staje się mało przyjemna to tzw rodzina i 'jedynie "słuszny"
system wartościowania - kapitalizm. Egzystencja niewątpliwie byłaby
bardziej znośna gdyby nie te patologie, jednak czy zasadniczo by ją
zmieniły - raczej na pewno - nie. Nadal szukalibyśmy odpowiedzi te same
pytania i nadal bezskutecznie.
Post by Trybun
No dobrze, ale jakie z tego wnioski w kontekście metod wychowawczych,
i wpływu na przybliżanie czy oddalanie się istoty ludzkiej do/od
Prawdy/Rzeczywistości?
Przemoc w wychowaniu, o dziwo, miała sens ale ma prowadzić do uwolnienia
się od niej a nie do wiecznego jej stosowania. Bo w ślad za przemocą,
szczególnie przemocą psychiczną, idą patologie psychiczne, które z kolei
wywołują patologie somatyczne a te prowadzą w bliższej lub dalszej
perspektywie do zagłady jednego gatunku i powstanie w jego miejsce
innego, który podobnie jak jego poprzednik podejmuje próbę uwolnienia
się od... perspektywy zagłady czyli od odwiecznego fatum. Nie da się,
niestety, od tej perspektywy uwolnić dopóty dopóki nie zidentyfikuje się
przyczyny patologicznych zachowań. Bo przemoc psychiczna prowadzi nie
tylko do dezorganizacji psychiki i somy ale również generuje przemoc
fizyczną skutkiem której były i są zagłady całych grup i gatunków.
Przemoc wywołuje więc zagładę wewnątrzgatunkową przez patologizację
psycho-fizyczną oraz zagładę międzygatunkową przez walkę o darwinowskie
tzw. przetrwanie.
Przemoc różnie można oceniać. Konkretnie to co masz na myśli - co dzień
pas w użyciu, zakaz oglądania bajek, wstrzymanie kieszonkowego, tylko
słowna reprymenda, czy może odwrotnie - za wszystko co by dziecko nie
zrobiło - nagradzać?
Post by Trybun
No ale w tym wypadku nie ma tradycyjnych metod wychowawczych -
mama-tata. To już powinno coś zmienić w człowieku, o ile oczywiście
zakładamy że to metody wychowawcze mają kluczowe znaczenie na to
jakim kto będzie człowiekiem. A tak nie jest - nie rozpoznasz
człowieka  na podstawie metod wychowawczych.
Mylisz się. Od pewnego czasu obserwuję 43-letnie bliźniaki jednojajowe,
które wychowywały się w domu dziecka. Nie masz pojęcia jak silnie
zostało u nich rozwinięte dążenie do dominacji właśnie ze strachu przed
zaufaniem. Straszliwi dominatorzy a równocześnie ludzie niezdolni do
zaufania. Znają swoją rodzinę biologiczną i nawet od czasu do czasu
utrzymują kontakt z matką. Równocześnie szukają swoich korzeni w
zamierzchłej przeszłości i bardzo się szczycą swoimi ponoć znamienitymi
przodkami. Cechy niby pozytywne ale rzucające równocześnie cień na ich
poczucie własnej wartości - powinni czuć się wartościowi sami z siebie a
nie dlatego, że mieli cennych przodków. Moja teoria wychowawcza o
niedoskonałościach dotychczas obowiązującego systemu wychowawczego
wyjaśnia dlaczego tak właśnie się zachowują.
No, ale tak się przecie zachowuje większość ludzi.. I to właśnie jest
zagadkowe - skąd aż u tylu ludzi tak niskie oceny samego siebie? Te
upodobania do cytowania innych, to powoływanie się na swoje
autorytety..,? Skądinąd
 wiem że ludzie nie są tak debilni za jakich chcą uchodzić. I tu pewnie
zasadnicze znaczenie dla takiego a nie innego stylu bycia ma metoda jaką
wychowywani, skazująca człowieka na egzystencję w cieniu swoich mentorów.
Post by Trybun
Raczej mało prawdopodobne. Byłyby odnotowywane choćby pojedyncze
wyjątki kogoś wyjątkowego. Oczywiście nie mam tu na myśli tzw
talentów, bo te to ma każdy człowiek, ale naprawdę czegoś
wyjątkowego. A więc wniosek że blokada jest czysto fizyczna. Rzecz do
zastanowienia - są  hermafrodyty, ludzie z trzema rękami itp, jednak
w kwestiach mózgu, zdaje się pewna bariera jest nieprzekraczalna.
Przynajmniej ja nie słyszałem o takich przypadkach.
Masz chyba problemy z logicznym wnioskowaniem gdyż z tego że coś jest
"raczej mało prawdopodobne" wyciągasz wniosek, że "blokada jest czysto
fizyczna". A cała resztę można bardzo łatwo wyjaśnić na bazie mojej
teorii. Wystarczy zgodzić się z tym, że nasz budowa fizyczna jest
realizowana dzięki zapisowi informacyjnemu zawartemu w Świadomości oraz,
że zaburzenia emocjonalne powodują zaburzenia w tejże informacji dzięki
której formy żywe są odtwarzane. A pierwotnym i "najskuteczniejszym" w
zniekształcaniu informacji jest pierwotna trauma wywołana u kobiety i
zapisywana w jej podświadomości pomimo wyparcia. Trauma ta staje się
wirusem, uszkodzeniem umysłu, który dewastuje zasoby informacji w
Świadomości i powoduje zniekształcenia w kopiowaniu organizmu potomnego.
Fizyczna z tego powodu że po dopalaczach ludzki mózg może osiągać stany
niedostępne bez tych "dopalaczy", odstawienie ich na ogół skutkuje do
powrotu do stanu wyjściowego. A więc sprawa raczej nie dotyczy psychiki.
Jeden z tworów Świadomości został stworzony z mózgiem o (możliwe)
nieograniczonych możliwościach, tymczasem jest w stanie wykorzystać
tylko ułamek jego możliwości.. Kłócić nie ma się tu o co, ale pomyśl
realnie o rodzaju blokady biorąc pod uwagę powyższe.
Post by Trybun
I Ty nie napisałeś o tym książki-poradnika. Tymczasem poza
książkami, także w wielu "rodzinnych" sprawach sądowych powoływanie
sa bezdzietne osoby w roli tzw rzeczoznawców. Przemocy? Zaprawdę
powiadam Ci że zarówno Ty jak i ta pani Miller mieliście pecha trafić
na złych/nieodpowiednich partnerów i na podstawie tak wykrzywionego
obrazu próbujecie budować ogólną teorię.
A może właśnie dzięki ekstremalnym doświadczeniom możemy wnieść nowe
światło, nowe spojrzenie w zagadnienie objaśnienia przyczyn ludzkiej
niedoskonałości i spróbować podnieść ludzkość na wyższy poziom rozwoju
społecznego. Czy uważasz to również za nie warte pochylenia się i "mało
prawdopodobne"?
Oczywiście że może wnieść. Jednak na zagadnienie należałoby patrzeć i je
oceniać z szerszej perspektywy, a nie tylko poprzez pryzmat swoich złych
doświadczeń. No, przecież tak naprawdę my samce nie możemy powiedzieć -
samica - twój wróg.. ;-)
Post by Trybun
Od samego początku u gatunku ludzkiego były wykształcone
predyspozycje w przywiązaniu do konkretnej płci. Tak więc samica -
dzieci i dom, samiec - sam wiesz. W miarę postępu cywilizacyjnego ma
 to coraz mniejsze znaczenie, ale oczekiwać od kobiet żeby wyzbywały
 się na naszą korzyść swoich pierwotnych instynktów, to, przynajmniej
 mi, się wydaje więcej niż trochę - niestosowne.
Te tzw. predyspozycje zostały wykształcone na skutek nieświadomości
uczestnictwa pierwotnego samca (mężczyzny) w tworzeniu potomstwa. Dzięki
temu oraz dzięki swoistym cechom psychofizjologii jej seksu samica
(kobieta) zdominowała samca i stała się jego władczynią dla której
pracował w zamian za trochę pozornych uciech seksualnych. Jednakże żadne
z nich nie ufało drugiemu dlatego, że nie znali swego pochodzenia i
przeznaczenia. Za ten brak zaufania kobieta zapłaciła stawkę wysoka
stając się prostytutką handlującą własnym ciałem w zamian za kawałek
chleba wymuszonego u samca. Samiec został zaś oddzielony od potomstwa, w
którego kreacji uczestniczył na równi z samicą. I Ty uważasz ten stan za
normalny i godny kontynuacji. Weź Ty palnij sobie w ten swój głupi
czerep.:) A to, że kobieta nie chce zrezygnować z uprzywilejowanej
pozycji, która zajęła w społeczeństwie dzięki uprawianej przez siebie
prostytucji wcale nie znaczy, że my samce mamy się z tym pogodzić. Bo
nie ma nic piękniejszego nad prawdziwie intymne, szczere i pełne miłości
i jedności relacje między kobietą i mężczyzną.
A coś się zmieniło od tamtego czasu? Przecie kiedyś tam w przeszłości
zdarzało się że samiec był dużo bliżej do samicy i potomstwa niż jest to
dzisiaj.

No dobrze - widzę że to dla Ciebie mocno drażliwa sprawa. Czego w sumie
oczekujesz, jakiegoś ekstra prawa które by miało sobie partnerów
podporządkowywać? Może wtedy i jedno z partnerów czułoby się wtedy
szczęśliwe, o drugim też pomyślałeś?. I tak konkretnie to o co chodzi z
tym "swobodnym dostępem do potomstwa"? Na ogół partnerka nie zamyka
dzieci przed ojcem.
Post by Trybun
Post by Trybun
Ale nie wiesz że z próżnego to i jakieś bóstwo nie potrafiło
nalać? Czego mogą nauczyć potomka wychowawcy skoro sami są także
 zwykłymi ciemniakami?
Więc trzeba ich szkolić, przenosić kaganek oświaty z miejsca na
miejsce. Az do skutku.
Ale to chyba nie jedyna droga do Prawdy?
Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami wyginęli
zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i drugiego sposobu
należy przestrzegać w sposób bezwzględny.
Zgroza, i bezsilność.. I jak tu nie zazdrościć tzw ludziom wiary...
Post by Trybun
Te relacje każdy człowiek ma, przynajmniej powinien mieć w sobie.
Każda nauka, każde poprawianie natury w tym temacie to tylko próba
wypaczenia porządku rzeczy.
Dobrze, że chociaż zauważasz, że nie każdy może te relacje mieć w sobie,
rozumieć i akceptować. Ja twierdze, że takich ludzi jest, jak na razie,
niewielu. Nie zgadzam się natomiast z Twoim twierdzeniem, że nie mamy
poprawiać tzw.natury. Przecież sami jesteśmy jej częścią i nikt nie może
nam zabronić poprawiania samych siebie jeżeli tylko jesteśmy w stanie
dostrzec swoje własne ułomności. Bronisz niewolniczego systemu gdyż
jesteś niewolnikiem, częścią tego systemu i nie wyobrażasz sobie innego
życia poza tym, do którego zostałeś wdrożony przez nieświadome
społeczeństwo.
A ja odnoszę wrażenia że to poprawianie skutkuje tylko tym że z Raju
powoli nasza rzeczywistość staje się Czyśćcem i już tylko mały kroczek
aby stała się czystym Piekłem. Smak zanika, kolory zanikają, ludzie
zaczynają sięgać po sztucznych partnerów seksualnych.. Co w naszej
egzystencji nam pozostanie i po co gdy ostatecznie zanikną te wszystkie
bodźce dzięki którym człowiek mógł powiedzieć że "życie jest piękne"?
Post by Trybun
Ale trzeba by wierzył w Prawdę a nie w iluzję. Tedy trzeba wpierw
tę Prawdę odnaleźć by ją móc głosić.
Niektórzy ludzie Ją znajdują, właśnie za pomocą religii.
A ja uważam, że Prawdę można znaleźć tylko dzięki Umysłowi. Religia to
zaledwie część, chociaż niezwykle ważna część, Umysłu.
No ale nam chyba nie chodzi czyjąś Prawdę.?
Post by Trybun
Post by Trybun
Już tu w tym przykazaniu jest błędne założenie. Miałoby to sens
gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.
A nie jesteśmy?
Zdecydowanie - NIE! - Sadyści-masochiści, Komuniści-kapitaliści itd,
 itp. Mamy tylko bardzo podobny wygląd zewnętrzny.
Nasze umysły są zaś kształtowane przez obowiązujący system wychowawczy.
Systemy społeczno-ekonomiczne powstają jako dzieło tychże różnych
doświadczeń, które odebraliśmy w domach rodzinnych.
Uogólniane i na dodatek niezgodne z stanem faktycznym. Jeden przykład - 
nie słyszałeś o rodzinach wypierających się jednego ze swojego grona
ponieważ ów posiada odmienne preferencje seksualne. Kto go/ją niby w tej
samej rodzinie wychował na pedała czy lesbijkę?
Post by Trybun
Post by Trybun
Sorry ale także nie widzę u Ciebie cech które sobie przypisujesz.
Ot choćby tej rezygnacji z dążenia do dominacji nad innymi
ludźmi. Przecie nawet te nasze miłe pogawędki na tym forum to w
jakiś sposób chęć zdominowania adwersarza swoimi poglądami.
Celem dyskusji jest dotarcie do, albo uznanie, wspólnej Prawdy.
Raczej pokazania że ma się inne - lepsze poglądy.
Nie tyle poglądy, lecz ze dysponuje się mocniejszymi argumentami na
obronę tychże poglądów.
W sumie na to samo wychodzi..
Post by Trybun
A próbowałeś tego? Próbowałeś tak postępować z małym dzieckiem?
Jasne, po tym jak Tara, l.3 weszła na odkryty balkon, stał on się dla
niej terenem zamkniętym z wyznaczoną strefą buforową.
Czy był to błąd dziecka czy dorosłego/dorosłych?
Zawsze wina będzie dorosłego. A więc będą (muszą być) i ZAKAZY.
Post by Trybun
Post by Trybun
Daleki jestem od nazywania człowieka który nagle wyłączył się z
chóru i zaczął śpiew na własna modłę - wariatem.. Twoja
koncepcja Boga, jest bardzo ciekawa i tym samym prawdopodobna.
Ale to samodoskonalenie człowieka poprzez metody wychowawcze
najzwyczajniej pod słońcem - nie trzymają się kupy.
Więc przemyśl to starannie jeszcze raz. A potem jeszcze raz...:)
Nic to nie da. Raczej prawie na pewno nie tędy droga do Oświecenia.
Skoro uważasz moją za błędna to pewnie masz jakąś własną? Chętnie
wysłucham co masz do zaoferowania...
Myślę że akurat w wychowaniu małych dzieci nie ma już miejsca na jakieś
eksperymenty. Nic przez to pozytywnego nie osiągniemy.
Post by Trybun
Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich braku, czyli
- małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych musi być. Zakaz
seksualny czy wolność w tej kwestii nie stanowi żadnych barier czy
szybowania w stronę Prawdy.
Nie żadne róbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich pragnień dziecka
budującego swój zaufany system wiedzy, który zapewni bezwarunkowe
poczucie własnej wartości i umożliwi odpowiedzialne życie w
społeczeństwi.
Parę przykładów możesz podać, na czym miałoby konkretnie polegać to
spełnianie pragnień dziecka?
LeoTar Gnostyk
2017-12-05 10:38:20 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
I sądzisz że takie są faktyczne zapotrzebowania młodego
człowieka? Wiedza czyli osobiste zwierzenia starego pierdoły, bo
w sumie poziom wiedzy owego nauczyciela bardzo niewiele się różni
od poziomu ucznia. To nie Ĺźadna "luka" ale ogrom niewiedzy
sprawia że tak naprawdę przydatność tych ich nauk dla ucznia
staje pod duĹźym znakiem zapytania. I pytania zasadnicze - czy
owe nauki sprawią że uczniowie staną się bardziej świadomi i
ogólnie lepszymi ludźmi? Skąd pewność że nie jest dokładnie
odwrotnie, nie lepiej, oczywiście chronić i dbać, ale bez
podawania gotowej recepty na Ĺźycie?
Gdyby było tak jak twierdzisz to ni było by tyle patologii,
nieszczęścia i przemocy w świecie ludzi i zwierząt. A przybywa tej
patologii ze szczególną intensywnością w naszym , rzekomo tak
dobrze wyedukowanym i zorganizowanym świecie. Ubywa tez, i na całe
szczęście, autorytetów, których celem było zajmowanie eksponowanych
stanowisk w zamian za tworzenie "tajemnic" dostępnych rzekomo tylko
niektórym "wielkim umysłom". W zamian za to każdy komu chociaż
trochę zapachniała wolność bierze sprawy i decyzje za swój los we
własne ręce decydując się również na podejmowanie odpowiedzialności
za decyzje co do własnego życia. Tyle tylko, że brak identyfikacji
przyczyny patologii prowadzi do powstawania kolejnych patologii,
kolejnych doskonalszych oszustw i coraz większego napięcia między
ludĹşmi.
Bez obłudy można stwierdzić że dwie patologie dzięki którym ludzka
egzystencja staje się mało przyjemna to tzw rodzina i 'jedynie
"słuszny" system wartościowania - kapitalizm. Egzystencja
niewątpliwie byłaby bardziej znośna gdyby nie te patologie, jednak
czy zasadniczo by ją zmieniły - raczej na pewno - nie. Nadal
szukalibyśmy odpowiedzi te same pytania i nadal bezskutecznie.
Właściwie to myślę, że się z Tobą kompletnie nie zgadzam. Gdyby nie
powstała rodzina nie byłoby szansy na taką... eskalację przemocy z jaka
mamy do czynienia. Nie byłoby zatem czynnika popychającego nieświadomego
S(T)wórcę ku: bezpośrednio poszukiwaniu uwolnienia się od tego fenomenu
a pośrednio ku sięgnięciu przezeń po świadomość samego siebie. Czyli
nieświadomy Stwórca uruchamia przemoc po to by odzyskać świadomość. Stan
końcowy nie byłby do osiągnięcia gdyby nie było przemocy, która napędza
poszukiwania. Potrzeba matka wynalazkĂłw - jakĹźe to bliskie nam, Jego
materialnym emanacjom łączących Ducha (Świadomość, Mężczyznę) i Materię
(Nieświadomość, Kobietę) w Rzeczywistość na planie której toczy się
walka o Wolność Umysłu, o uwolnienie Umysłu z materialnego jarzma i
ograniczeń przypisywanych Materii.
Post by LeoTar Gnostyk
No dobrze, ale jakie z tego wnioski w kontekście metod
wychowawczych, i wpływu na przybliżanie czy oddalanie się istoty
ludzkiej do/od Prawdy/Rzeczywistości?
Przemoc w wychowaniu, o dziwo, miała sens ale ma prowadzić do
uwolnienia się od niej a nie do wiecznego jej stosowania. Bo w
ślad za przemocą, szczególnie przemocą psychiczną, idą patologie
psychiczne, które z kolei wywołują patologie somatyczne a te
prowadzą w bliższej lub dalszej perspektywie do zagłady jednego
gatunku i powstanie w jego miejsce innego, ktĂłry podobnie jak jego
poprzednik podejmuje próbę uwolnienia się od... perspektywy zagłady
czyli od odwiecznego fatum. Nie da się, niestety, od tej
perspektywy uwolnić dopóty dopóki nie zidentyfikuje się przyczyny
patologicznych zachowań. Bo przemoc psychiczna prowadzi nie tylko
do dezorganizacji psychiki i somy ale rĂłwnieĹź generuje przemoc
fizyczną skutkiem której były i są zagłady całych grup i gatunków.
Przemoc wywołuje więc zagładę wewnątrzgatunkową przez patologizację
psycho-fizyczną oraz zagładę międzygatunkową przez walkę o
darwinowskie tzw. przetrwanie.
Przemoc różnie można oceniać. Konkretnie to co masz na myśli - co
dzień pas w użyciu, zakaz oglądania bajek, wstrzymanie
kieszonkowego, tylko słowna reprymenda, czy może odwrotnie - za
wszystko co by dziecko nie zrobiło - nagradzać?
Ani nie karać ani nie nagradzać. Nie zakazywać POZNAWANIA świata relacji
emocjonalnych między opiekunami/wychowawcami dziecka. To jest dla
dziecka największa nagroda. Kłopot jest wówczas gdy relacje te stają się
narzędziami tworzenia atmosfery niepewności, manipulacji i przemocy
psychicznej, która przeistacza się konsekwentnie w przemoc fizyczną.
Niestety, taki stan relacji między opiekunami jest normą i łudził by się
ktoś, że to tylko niektóre pary tak funkcjonują. Tak działają wszystkie
pary rodzicielskie (w nich w szczególności kobiety) a różnią się jedynie
technikami oddziaływania maskując się po to by przemoc nie została
zidentyfikowana i usystematyzowana. By niemożliwą była jednoznaczna
diagnoza gdyż umożliwiło by to mężczyznom stworzenie jednolitego frontu
anty-przemocowego i przywrócenie wolności. Gdy wolność stanie się
powszechnością wśród mężczyzn to kobiety będą musiały zrezygnować ze
swej uprzywilejowanej pozycji rzekomych patronek ciepła domowego dzięki
której poprawiają we własnych oczach swoje poczucie wartości utracone na
skutek braku właściwego wychowania seksualnego w rodzinie. Skażone
brakiem poczucia własnej wartości wykorzystują swój pasywny seks,
potężne narzędzie służące do ujarzmiania mężczyzn, które nieświadomy
Stwórca dał im do ich rąk po to by na barkach dzieci i mężczyzn pomóc im
wyciągnąć się z bagna, w które sam je wpędził przez swoją nieświadomość.
Wyposażył je tak by zmuszały mężczyzn do wysiłku intelektualnego po to,
by któregoś pięknego poranka któremuś z nich udało się pod babską
seksualną presją odtworzyć ścieżkę prowadzącą do przyczyny skażenia i
stworzyć narzędzie do jej usunięcia. A największą nagrodą dla dziecka
będzie SZCZĘŚCIE RODZINNE, które zapanuje gdy z rodziny zniknie przemoc.
Tak mi napisała moja Córka i jest to mój drogowskaz, który traktuję jak
przykazanie. Drogowskaz, który zmienił całkowicie moje życiowe priorytety.
Post by LeoTar Gnostyk
No ale w tym wypadku nie ma tradycyjnych metod wychowawczych -
mama-tata. To już powinno coś zmienić w człowieku, o ile
oczywiście zakładamy że to metody wychowawcze mają kluczowe
znaczenie na to jakim kto będzie człowiekiem. A tak nie jest -
nie rozpoznasz człowieka na podstawie metod wychowawczych.
Mylisz się. Od pewnego czasu obserwuję 43-letnie bliźniaki
jednojajowe, które wychowywały się w domu dziecka. Nie masz
pojęcia jak silnie zostało u nich rozwinięte dążenie do dominacji
właśnie ze strachu przed zaufaniem. Straszliwi dominatorzy a
równocześnie ludzie niezdolni do zaufania. Znają swoją rodzinę
biologiczną i nawet od czasu do czasu utrzymują kontakt z matką.
Równocześnie szukają swoich korzeni w zamierzchłej przeszłości i
bardzo się szczycą swoimi ponoć znamienitymi przodkami. Cechy niby
pozytywne ale rzucające równocześnie cień na ich poczucie własnej
wartości - powinni czuć się wartościowi sami z siebie a nie
dlatego, Ĺźe mieli cennych przodkĂłw. Moja teoria wychowawcza o
niedoskonałościach dotychczas obowiązującego systemu wychowawczego
wyjaśnia dlaczego tak właśnie się zachowują.
No, ale tak się przecie zachowuje większość ludzi.. I to właśnie jest
zagadkowe - skąd aż u tylu ludzi tak niskie oceny samego siebie?
Systemowy błąd wychowawczy: ZAKAZ. I jest to metoda powszechnie
stosowana, bez żadnych wyjątków. Stąd i powszechność występowania tego
zjawiska i stąd "wyścig szczurów", który jest złudzeniem możliwości
odzyskania utraconego w rodzinie poczucia własnej wartości. A
najskuteczniej można pozbawić człowieka pewności siebie i zakazać
poczucia własnej wartości jeżeli nie dostarczy się mu wiedzy potrzebnej
do życia z partnerem płci przeciwnej, z którym (i tylko z którym) może
podtrzymać trwanie Świadomości (Życia, Stwórcy, Istnienia, Logosu,
jakkolwiek to nazwać). Relacji uczymy się obserwując nasze autorytety
gdy tylko się urodzimy, a są nimi nasi opiekunowie, nasi nauczyciele,
którzy równocześnie zapewniają bezpieczeństwo od samego poczęcia.
Relacje między nimi mogą być albo niewolnicze (uzależnienia) albo
partnerskie i dziecko przejmuje od swoich wychowawcĂłw (powtarza ich
zachowania) to co zaobserwuje. Uczy się więc dobrego jeżeli między
opiekunami panują bezwarunkowe zaufanie i szacunek, wzajemne oddanie i
brak nieuczciwości, albo też uczy się oszustwa ze wszystkimi jego
konsekwencjami jeżeli jeden lub obydwoje opiekunów oszukują. Podkreślę
jeszcze raz: Dziecko uczy się od opiekunów obserwując ich i POWTARZA te
zachowania. Dziecko nie rodzi się ani dobre ani złe; staje się dobrym
lub złym pod wpływem środowiska rodzinnego, które je kształtuje. To, że
w późniejszym wieku zaczyna przyjmować wiedzę (i znowu nie ważne dobrą
czy złą) z dalszego otoczenia jest wynikiem sprzeczności, które
dostrzega między co mówią a co robią jego opiekunowie, i poszukuje
prawdy, której opiekunowie/rodzice dostarczyć nie potrafili. No bo
jeżeli istnieje sprzeczność to co jest prawdziwe: to co mówią czy to co
robią (jak postępują)? Zakazanie dziecku poznania i utrwalenia poznania
w doświadczeniu jest PRZEMOCĄ wobec dziecka. Szczególnie perfidną
przemocą jest pozostawianie dziecka w niepewności; chociaż z drugiej
strony niepewność - w sytuacji gdy prawda nie jest znana - stwarza
dziecku pewną szansę na to, że kiedyś w przyszłości podejmie ono
decyzję, która pozwoli mu dotarcie do prawdy. A więc gdy nie wiemy na
pewno to dajmy dziecku szansę na samodzielne eksplorowanie świata. I
znowu wracamy do tezy głównej, że każdy ZAKAZ jest ograniczeniem dążenia
do poznania, nawet za cenę błędów, a więc jest przemocą.
Te upodobania do cytowania innych, to powoływanie się na swoje
autorytety..,?
Bo to jest strach przed odpowiedzialnością za to co się zrobi, to jest
unikanie samodzielności i ZAKŁADANIE, że są mądrzejsi od nas a więc
należy im absolutnie ufać. A co się stanie jeżeli, pożal się boże,
"autorytety" popełniają taki sam błąd (błąd powtarzania zachowań i
błędnych przekonań) z pokolenia na pokolenie? Kto wówczas powinien
ponieść odpowiedzialność i zapłacić za bezrozumność "autorytetów"?
Skądinąd wiem że ludzie nie są tak debilni za jakich chcą uchodzić.
Bo nie są. Tylko na skutek braku wiedzy boją się podejmować
odpowiedzialność. A ponieważ większość to oportuniści i tchórze więc
toczy się to wszystko z pokolenia na pokolenie, przez całe tysiąclecia.
Łatwiej jest się rżnąć na wojenkach aniżeli odważyć się zgłębić własna
nieświadomość bo a nuż znalazłoby się w niej coś co nie spodobałoby się
naszym Bogom-rodzicom. Coś co naruszyłoby ich spokój ducha zbudowany na
dziecięcych barkach. Szanujmy rodziców ale nie bądźmy niewolnikami ich
idei, na których powstanie nie mieli wpływu wskutek nieświadomości
samego S(T)wórcy czyli naszej Świadomości, która na Początku, w stanie
Alfa, była całkowicie pusta, bez jakiejkolwiek historii doświadczeń.
Musiała więc doświadczyć czegokolwiek by zbudować jakikolwiek pierwszy
wzorzec, z którym mogłaby porównywać swoje następne doświadczenia i
korygować go by w końcu osiągnąć stan doskonały, stan Omega. A do
osiągnięcia tego stanu potrzebna jest kompletna wiedza o swoich
zachowaniach czyli o wszystkich potencjalnych stanach Umysłu; również
tych nieprawdopodobnych jak na przykład możliwość samozagłady. Co zrobić
gdy staniesz na krawędzi samozagłady? Czy poddasz się, czy też będziesz
starał się za wszelka cenę ocalić siebie?
I tu pewnie zasadnicze znaczenie dla takiego a nie innego stylu
bycia ma metoda jaką wychowywani, skazująca człowieka na egzystencję
w cieniu swoich mentorĂłw.
I dlatego przestałem cenić sobie buddyzm, w którym naczelna zasadą jest
to, że Mistrz nie mówi Uczniowi całej Prawdy wprost lecz zmusza go do
samodzielnego po nią sięgnięcia. Z jednej strony jest to dobre bo
pozwala Uczniowi budować poczucie własnej wartości. A z drugiej strony
śmierdzi to fałszem, gdyż Uczeń i tak nie osiągnie Prawdy ponieważ
sięgnięcie po nią (inicjacja seksualna Dziecka w trójkącie Rodzice +
Dziecko) zostało rzekomo zakazane przez samego S(T)wórcę. Jeżeli Mistrz
zna tę Prawdę a społeczeństwo zakazuje zrealizowania takiego
doświadczenia to Uczeń nigdy nie dorówna Mistrzowi i po wsze czasy
zostanie jego niewolnikiem. Będzie się doskonalił fizycznie i
psychicznie, będzie się starał poznać myśli Mistrza, ale ten skrzętnie
skrywa Prawdę przed Uczniem. A może czyni tylko iluzję, że ja zna i w
ten sposób oszukuje Ucznia. A przecież relacja między Mistrzem a Uczniem
powinna zakończyć się zrównaniem Ucznia z Mistrzem gdyż tylko wówczas
mogą się stać partnerami, ludźmi wolnymi od przemocy.
Post by LeoTar Gnostyk
Raczej mało prawdopodobne. Byłyby odnotowywane choćby pojedyncze
wyjątki kogoś wyjątkowego. Oczywiście nie mam tu na myśli tzw
talentów, bo te to ma każdy człowiek, ale naprawdę czegoś
wyjątkowego. A więc wniosek że blokada jest czysto fizyczna.
Rzecz do zastanowienia - są hermafrodyty, ludzie z trzema
rękami itp, jednak w kwestiach mózgu, zdaje się pewna bariera
jest nieprzekraczalna. Przynajmniej ja nie słyszałem o takich
przypadkach.
Masz chyba problemy z logicznym wnioskowaniem gdyż z tego że coś
jest "raczej mało prawdopodobne" wyciągasz wniosek, że "blokada
jest czysto fizyczna". A cała resztę można bardzo łatwo wyjaśnić
na bazie mojej teorii. Wystarczy zgodzić się z tym, że nasz budowa
fizyczna jest realizowana dzięki zapisowi informacyjnemu
zawartemu w Świadomości oraz, że zaburzenia emocjonalne powodują
zaburzenia w tejże informacji dzięki której formy żywe są
odtwarzane. A pierwotnym i "najskuteczniejszym" w zniekształcaniu
informacji jest pierwotna trauma wywołana u kobiety i zapisywana w
jej podświadomości pomimo wyparcia. Trauma ta staje się wirusem,
uszkodzeniem umysłu, który dewastuje zasoby informacji w
Świadomości i powoduje zniekształcenia w kopiowaniu organizmu potomnego.
Fizyczna z tego powodu że po dopalaczach ludzki mózg może osiągać
stany niedostępne bez tych "dopalaczy", odstawienie ich na ogół
skutkuje do powrotu do stanu wyjściowego.
Wróci albo i nie do stanu wyjściowego. Zapewne bariera poznawcza
zostanie przesunięta a co za tym idzie obniżony zostanie próg dla
zachowań powszechnie nieakceptowanych. Dla mnie, że tak powiem,
"dopalaczami" były: samobójcza śmierć mojego bossa i list córki, który
możesz sobie przeczytać. Nie korzystałem z żadnych halucynogenów.
Jedynym dopalaczem, którego używałem - ale już po dokonaniu się przełomu
w mojej świadomości - był Hennessy, który przyśpieszał "czyszczenie"
mojego umysłu z wieloletnich złogów. Był i smaczny i niezwykle skuteczny
w działaniu.:)
A więc sprawa raczej nie dotyczy psychiki.
Mylisz się. Dotyczy wyłącznie psychiki, ustawienia danych rozruchowych,
tak jak w komputerze danych konfiguracyjnych. Jeżeli zostały źle
zapodane to się wszystko wysypie albo nic nie wystartuje. A szkody będą
jeszcze większe jeżeli na rozruchu wpiszesz do software'u wirusa. A
takim wirusem dla Umysłu jest zakaz obowiązujący od samego początku
szkolenia (wychowywania, doświadczania) dziecka. Takim bardzo istotnym
zakazem egzekwowanym elastycznie przez kobiety jest "zakazywanie"
dziecku (oseskowi) kontaktĂłw fizycznych z ojcem. Ostatnio ukuto nawet
twierdzenie, że kobieta wydziela jakoweś nieznane fluidy, które otaczają
dziecko opieką i zabezpieczają je przed działaniem zarazków i wszelkiej
maści drobnoustrojów. Kobieta buduje wokół oseska florę, której rzekomo
mężczyzna nie jest w stanie dostarczyć. A może chodzi najzwyczajniej o
odczuwanie przez oseska poczucia bezpieczeństwa wynikającego z
fizycznego kontaktu z innym ciałem. Przecież spędził w macicy, w
kontakcie z tkanką ileś tam miesięcy czując się bezpiecznie dzięki
dotykowi więc poród jest dla niego szokiem i każdy kontakt z ciałem
działa nań zbawiennie. A sprytne i ZABORCZE kobitki wymyśliły sobie, że
tylko dzięki kontaktowi z ciałem mamuśki dziecko będzie zabezpieczone. A
może chodzi o psychikę malucha, o jego poczucie bezpieczeństwa
niezależnie od tego, kto tego bezpieczeństwa dostarcza. Czyż nie jest
prawdopodobnym, że WSZYSTKIE choroby zaczynają się od bałaganu
(disorder) w psychice?
Jeden z tworów Świadomości został stworzony z mózgiem o (możliwe)
nieograniczonych możliwościach, tymczasem jest w stanie wykorzystać
tylko ułamek jego możliwości..
Tak, wykorzystujemy zaledwie ułamek naszej mocy Umysłu. Wyobraź sobie do
czego, w pozytywnym sensie, zdolny byłby człowiek, gdyby usunąć te
psychiczne kajdany, które narzucił mu nieświadomy S(T)wórca, czyli
sam... człowiek. Wystarczyło tylko by nie był w stanie poznać swoich
korzeni, a już zaczął wątpić w samego siebie.
Kłócić nie ma się tu o co, ale pomyśl realnie o rodzaju blokady
biorąc pod uwagę powyższe.
Psychiczna. Wyłącznie!
Post by LeoTar Gnostyk
I Ty nie napisałeś o tym książki-poradnika. Tymczasem poza
książkami, także w wielu "rodzinnych" sprawach sądowych
powoływanie sa bezdzietne osoby w roli tzw rzeczoznawców.
Przemocy? Zaprawdę powiadam Ci że zarówno Ty jak i ta pani
Miller mieliście pecha trafić na złych/nieodpowiednich partnerów
i na podstawie tak wykrzywionego obrazu próbujecie budować
ogólną teorię.
A może właśnie dzięki ekstremalnym doświadczeniom możemy wnieść
nowe światło, nowe spojrzenie w zagadnienie objaśnienia przyczyn
ludzkiej niedoskonałości i spróbować podnieść ludzkość na wyższy
poziom rozwoju społecznego. Czy uważasz to również za nie warte
pochylenia się i "mało prawdopodobne"?
Oczywiście że może wnieść. Jednak na zagadnienie należałoby patrzeć
i je oceniać z szerszej perspektywy, a nie tylko poprzez pryzmat
swoich złych doświadczeń. No, przecież tak naprawdę my samce nie
możemy powiedzieć - samica - twój wróg.. ;-)
A gdzie i kiedy ja tak powiedziałem? Jeżeli pokazuję meandry przemocy to
nie po to poniżyć samicę, która jednak ma być mi partnerką a nie
manipulantką i dominantką. Wolność, równość i braterstwo a nie jakieś
tam oszukańcze "wolność, równość, solidarność", tak jak została oszukana
nasza polska solidarność.
Post by LeoTar Gnostyk
Od samego początku u gatunku ludzkiego były wykształcone
predyspozycje w przywiązaniu do konkretnej płci. Tak więc samica
- dzieci i dom, samiec - sam wiesz. W miarę postępu
cywilizacyjnego ma to coraz mniejsze znaczenie, ale oczekiwać od
kobiet żeby wyzbywały się na naszą korzyść swoich pierwotnych
instynktów, to, przynajmniej mi, się wydaje więcej niż trochę -
niestosowne.
Te tzw. predyspozycje zostały wykształcone na skutek nieświadomości
uczestnictwa pierwotnego samca (mężczyzny) w tworzeniu potomstwa.
Dzięki temu oraz dzięki swoistym cechom psychofizjologii jej seksu
samica (kobieta) zdominowała samca i stała się jego władczynią dla
której pracował w zamian za trochę pozornych uciech seksualnych.
Jednakże żadne z nich nie ufało drugiemu dlatego, że nie znali
swego pochodzenia i przeznaczenia. Za ten brak zaufania kobieta
zapłaciła stawkę wysoka stając się prostytutką handlującą własnym
ciałem w zamian za kawałek chleba wymuszonego u samca. Samiec
został zaś oddzielony od potomstwa, w którego kreacji uczestniczył
na równi z samicą. I Ty uważasz ten stan za normalny i godny
kontynuacji. Weź Ty palnij sobie w ten swój głupi czerep.:) A to,
że kobieta nie chce zrezygnować z uprzywilejowanej pozycji, która
zajęła w społeczeństwie dzięki uprawianej przez siebie prostytucji
wcale nie znaczy, że my samce mamy się z tym pogodzić. Bo nie ma
nic piękniejszego nad prawdziwie intymne, szczere i pełne miłości i
jedności relacje między kobietą i mężczyzną.
A coś się zmieniło od tamtego czasu? Przecie kiedyś tam w przeszłości
zdarzało się że samiec był dużo bliżej do samicy i potomstwa niż jest
to dzisiaj.
Tylko pozornie. Im kobieta była bardziej uzależniona od samca tym go
dopuszczała bliżej siebie i dzieci. I na odwrót - im była mniej zależna
tym bardziej go odpychała od siebie i dzieci zachowując jednak zawsze
pozory tego, że to nie ona tylko on odsuwa się od rodziny. Także prawo
pisane, szumnie zwane rodzinnym, zostało ukształtowane w sposób dający
prymat kobiecie, gdyż zostało ustanowione w większości przez mężczyzn,
którzy od kobiety byli uzależnieni i koniecznie chcieli się wkupić w jej
łaski by zaspokoić swoje potrzeby seksualne nadmiernie rozbudzone w nich
przez ich matki, które przyciągały ich do siebie odsuwając równocześnie
od siebie ich ojców. Nigdy nie słyszałeś o tym, że kobieta i przyciąga i
odpycha od siebie samca? Przyciąga by coś od niego uzyskać a odpycha bo
seks z partnerem, ojcem wspólnych dzieci, traktuje jak prostytucję za
którą odpowiedzialnym czyni... partnera.
No dobrze - widzę że to dla Ciebie mocno drażliwa sprawa.
Jesteś w błędzie. Mogę tylko tyle napisać bo nie zamierzam Cię o tym
przekonywać - dostrzegam w tym stwierdzeniu Twoje przekonanie, że już
mnie złapałeś. A figa z makiem, pomyliłeś się.
Czego w sumie oczekujesz, jakiegoś ekstra prawa które by miało sobie
partnerów podporządkowywać?
Mylisz partnerstwo dobrowolne oparte na poczuciu własnej wartości z
równością wymuszoną siłą prawa bądx złudną niezależnością ekonomiczną.
Może wtedy i jedno z partnerów czułoby się wtedy szczęśliwe, o
drugim też pomyślałeś?.
Nie myśl tylko o kobiecie i jej zadowoleniu lecz pomyśl także o sobie.
Bycie empatycznym tylko w stosunku do kogoś a zapominanie o swojej
satysfakcji jest... głupotą i nieodpowiedzialnością.
I tak konkretnie to o co chodzi z tym "swobodnym dostępem do
potomstwa"? Na ogół partnerka nie zamyka dzieci przed ojcem.
Ale ustawia niewidoczne granice w taki sposób by ojciec nie mógł
rozmawiać z dziećmi na dowolny temat. W ten sposób manipulując
przepływem informacji w rodzinie kształtuje relacje tak, by to ona
rządziła i decydowała o wszystkim a by odpowiedzialność za te jej
decyzje spadała na mężczyznę. A robi tak dlatego, że brakuje jej
poczucia własnej wartości i wiedzy potrzebnych do podejmowania się
odpowiedzialności za to o czym się decyduje.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Ale nie wiesz że z próżnego to i jakieś bóstwo nie potrafiło
nalać? Czego mogą nauczyć potomka wychowawcy skoro sami są
także zwykłymi ciemniakami?
Więc trzeba ich szkolić, przenosić kaganek oświaty z miejsca na
miejsce. Az do skutku.
Ale to chyba nie jedyna droga do Prawdy?
Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami wyginęli
zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i drugiego sposobu
należy przestrzegać w sposób bezwzględny.
Zgroza, i bezsilność.. I jak tu nie zazdrościć tzw ludziom wiary...
Nie, zwyczajna prawda o sposobach przetrwania Świadomości.
Post by LeoTar Gnostyk
Te relacje każdy człowiek ma, przynajmniej powinien mieć w sobie.
KaĹźda nauka, kaĹźde poprawianie natury w tym temacie to tylko
próba wypaczenia porządku rzeczy.
Dobrze, że chociaż zauważasz, że nie każdy może te relacje mieć w
sobie, rozumieć i akceptować. Ja twierdze, że takich ludzi jest,
jak na razie, niewielu. Nie zgadzam się natomiast z Twoim
twierdzeniem, że nie mamy poprawiać tzw.natury. Przecież sami
jesteśmy jej częścią i nikt nie może nam zabronić poprawiania
samych siebie jeżeli tylko jesteśmy w stanie dostrzec swoje własne
ułomności. Bronisz niewolniczego systemu gdyż jesteś niewolnikiem,
częścią tego systemu i nie wyobrażasz sobie innego życia poza tym,
do którego zostałeś wdrożony przez nieświadome społeczeństwo.
A ja odnoszę wrażenia że to poprawianie skutkuje tylko tym że z Raju
powoli nasza rzeczywistość staje się Czyśćcem i już tylko mały
kroczek aby stała się czystym Piekłem. Smak zanika, kolory zanikają,
ludzie zaczynają sięgać po sztucznych partnerów seksualnych.. Co w
naszej egzystencji nam pozostanie i po co gdy ostatecznie zanikną te
wszystkie bodźce dzięki którym człowiek mógł powiedzieć że "życie
jest piękne"?
I nie dopuszczasz do siebie myśli, że jest to skutek jakiegoś
niezidentyfikowanego dotychczas błędu systemowego? No bo skoro jest
coraz gorzej to jest to równia pochyła prowadząca do zagłady gatunku. I
nie chcesz szukać wyjścia z matni? Czy Ty jesteś samobójcą, który
poddaje się przemocy bez walki, ot tak dobrowolnie dajesz się skazać na
śmierć?
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Ale trzeba by wierzył w Prawdę a nie w iluzję. Tedy trzeba
wpierw tę Prawdę odnaleźć by ją móc głosić.
Niektórzy ludzie Ją znajdują, właśnie za pomocą religii.
A ja uważam, że Prawdę można znaleźć tylko dzięki Umysłowi.
Religia to zaledwie część, chociaż niezwykle ważna część, Umysłu.
No ale nam chyba nie chodzi czyjąś Prawdę.?
Dokładnie. Chodzi dokładnie o Uniwersalną Prawdę Absolutną. Tyle, że i
tak ktoś ja musi wypowiedzieć.:)
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Już tu w tym przykazaniu jest błędne założenie. Miałoby to
sens gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.
A nie jesteśmy?
Zdecydowanie - NIE! - Sadyści-masochiści, Komuniści-kapitaliści
itd, itp. Mamy tylko bardzo podobny wygląd zewnętrzny.
Nasze umysły są zaś kształtowane przez obowiązujący system
wychowawczy. Systemy społeczno-ekonomiczne powstają jako dzieło
tychże różnych doświadczeń, które odebraliśmy w domach rodzinnych.
UogĂłlniane i na dodatek niezgodne z stanem faktycznym. Jeden
przykład - nie słyszałeś o rodzinach wypierających się jednego ze
swojego grona poniewaĹź Ăłw posiada odmienne preferencje seksualne. Kto
go/ją niby w tej samej rodzinie wychował na pedała czy lesbijkę?
Ja tez zostałem wyparty/wyrzucony w kosmos przez moją eks- tylko
dlatego, że domagałem się partnerstwa i pokazałem to dzieciom. Córce,
która była najstarsza, bardzo się to spodobało, gdyż spodziewała się
wreszcie przeżyć SZCZĘŚCIE RODZINNE. Chociaż nie wiedziała wtedy na czym
to ma polegać to jednak jej pragnienie/marzenie stało się dla mnie
motywem przewodnim mojego dalszego działania oraz dociekań, z których
urodziło się to co tutaj prezentuje. Jak chcesz to przeczytaj sobie jej
list do mnie kiedy wyjeżdżała i kiedy juz wówczas spodziewała się bardzo
gwałtownej reakcji matki.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Sorry ale także nie widzę u Ciebie cech które sobie
przypisujesz. Ot choćby tej rezygnacji z dążenia do
dominacji nad innymi ludźmi. Przecie nawet te nasze miłe
pogawędki na tym forum to w jakiś sposób chęć zdominowania
adwersarza swoimi poglądami.
Celem dyskusji jest dotarcie do, albo uznanie, wspĂłlnej
Prawdy.
Raczej pokazania że ma się inne - lepsze poglądy.
Nie tyle poglądy, lecz że dysponuje się mocniejszymi argumentami na
obronę tychże poglądów.
W sumie na to samo wychodzi..
Niezupełnie, chociaż przyznam, że kiedyś zdolność, czy też umiejętność
zagadania interlokutora argumentami sprawiały mi niejaka przyjemność.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w ten sposób pozbywałem się resztek,
wyniesionego z domu rodzinnego, kompleksu Edypa. Ale z biegiem czasu ten
efekt zaniknął i teraz już co najwyżej ścigam się sam z sobą o to by
doprowadzić moja argumentację do perfekcji, bym mógł być sam z siebie
zadowolony i dumny. Jak to zodiakowy Leo.:)
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
A próbowałeś tego? Próbowałeś tak postępować z małym
dzieckiem?
Jasne, po tym jak Tara, l.3 weszła na odkryty balkon, stał on
się dla niej terenem zamkniętym z wyznaczoną strefą buforową.
Czy był to błąd dziecka czy dorosłego/dorosłych?
Zawsze wina będzie dorosłego. A więc będą (muszą być) i ZAKAZY.
A czy nigdy nie pomyślałeś o tym, że dzieci zachowują się ryzykancko i z
przekorą właśnie dlatego, że spotkał je jakiś zakaz? Czy nie pomyliłeś
przypadkiem Skutku z Przyczyną? Może zakazałeś dziecku czegoś wcześniej
(poniżyłeś je) a to, że zareagowało w ten sposób to kwestia przypadku,
bo akurat nadarzyła się dziecku okazja do odkucia się na starym,
zakazującym zgredzie...?
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Post by Trybun
Daleki jestem od nazywania człowieka który nagle wyłączył
się z chóru i zaczął śpiew na własna modłę - wariatem..
Twoja koncepcja Boga, jest bardzo ciekawa i tym samym
prawdopodobna. Ale to samodoskonalenie człowieka poprzez
metody wychowawcze najzwyczajniej pod słońcem - nie trzymają
się kupy.
Więc przemyśl to starannie jeszcze raz. A potem jeszcze raz...:)
Nic to nie da. Raczej prawie na pewno nie tędy droga do
Oświecenia.
Skoro uważasz moją koncepcję za błędną to pewnie masz jakąś
własną? Chętnie wysłucham co masz do zaoferowania...
Myślę że akurat w wychowaniu małych dzieci nie ma już miejsca na
jakieś eksperymenty. Nic przez to pozytywnego nie osiągniemy.
A ja uważam, że właśnie tutaj, u samego korzenia znajduje się największe
pole do działania. Znasz chyba porzekadło, że "Czego się Jaś nie
nauczył, tego Jan nie będzie umiał"? Nie muszę Ci chyba rekomendować
tego, że przysłowia są mądrością ludów.:)
Post by LeoTar Gnostyk
Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich braku,
czyli - małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych musi być.
Zakaz seksualny czy wolność w tej kwestii nie stanowi żadnych
barier czy szybowania w stronę Prawdy.
Nie żadne róbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich pragnień
dziecka budującego swój zaufany system wiedzy, który zapewni
bezwarunkowe poczucie własnej wartości i umożliwi odpowiedzialne
życie w społeczeństwie.
Parę przykładów możesz podać, na czym miałoby konkretnie polegać to
spełnianie pragnień dziecka?
Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany tylko
dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym wychowaniu
seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w świętym trójkącie
Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aĹź tyle
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
pinokio
2017-12-05 11:25:28 UTC
Permalink
Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany tylko
dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym wychowaniu
seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w świętym trójkącie
Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle
Podnieca cię to, że wciąż o tym piszesz?
LeoTar Gnostyk
2017-12-05 17:28:29 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany
tylko dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym
wychowaniu seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w
świętym trójkącie Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle
Podnieca cię to, że wciąż o tym piszesz?
Jesteś żałosny z tym swoim powtarzaniem niedorzeczności.
A przy okazji, tak a'propos mojego pytania, na które nie doczekałem się
od ciebie odpowiedzi. Czy masz dzieci lub czy kiedykolwiek jakieś
wychowywałeś? Czy wiesz w ogóle co to znaczy być wychowawcą?
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
pinokio
2017-12-05 17:32:01 UTC
Permalink
Jesteś żałosny z tym swoim powtarzaniem niedorzeczności.
A przy okazji, tak a'propos mojego pytania, na które nie doczekałem się
od ciebie odpowiedzi. Czy masz dzieci lub czy kiedykolwiek jakieś
wychowywałeś? Czy wiesz w ogóle co to znaczy być wychowawcą?
Nie mam dzieci, ale przynajmniej nie mam pomysłów aby robić z nimi
seksualne eksperymenty: seks dzieci z rodzicami w "świętym trójkącie".
LeoTar Gnostyk
2017-12-05 17:40:18 UTC
Permalink
Jesteś żałosny z tym swoim powtarzaniem niedorzeczności. A przy
okazji, tak a'propos mojego pytania, na które nie doczekałem się
od ciebie odpowiedzi. Czy masz dzieci lub czy kiedykolwiek jakieś
wychowywałeś? Czy wiesz w ogóle co to znaczy być wychowawcą?
Nie mam dzieci, ale przynajmniej nie mam pomysłów aby robić z nimi
seksualne eksperymenty: seks dzieci z rodzicami w "świętym
trójkącie".
Powinieneś jeszcze dodać, że WYDAJE Ci się, że masz rację gdyż tak
nauczyli Cię Twoi rodzice. I nie zapomnij dodać jeszcze, że oni mogli
się mylić bo wychowali syna, który z jakichś powodów nie ma dzieci. Nie
traktuj tego co pisze jako złośliwości lecz jako motyw do zastanowienia
się nad przyczyną, która spowodowała, że nie masz dzieci.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
pinokio
2017-12-05 17:45:17 UTC
Permalink
Powinieneś jeszcze dodać, że WYDAJE Ci się, że masz rację gdyż tak
nauczyli Cię Twoi rodzice. I nie zapomnij dodać jeszcze, że oni mogli
się mylić bo wychowali syna, który z jakichś powodów nie ma dzieci. Nie
traktuj tego co pisze jako złośliwości lecz jako motyw do zastanowienia
się nad przyczyną, która spowodowała, że nie masz dzieci.
Dopiero miałbym zryty beret, gdybym w młodości uprawiał seks z rodzicami!
LeoTar Gnostyk
2017-12-05 18:25:18 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Powinieneś jeszcze dodać, że WYDAJE Ci się, że masz rację gdyż tak
nauczyli Cię Twoi rodzice. I nie zapomnij dodać jeszcze, że oni
mogli się mylić bo wychowali syna, który z jakichś powodów nie ma
dzieci. Nie traktuj tego co pisze jako złośliwości lecz jako motyw
do zastanowienia się nad przyczyną, która spowodowała, że nie masz
dzieci.
Dopiero miałbym zryty beret, gdybym w młodości uprawiał seks z
rodzicami!
Masz zryty pomimo, a może właśnie dlatego, że nie przeżyłeś tego jednego
jedynego razu, dzięki któremu stałbyś się niezależnym człowiekiem. A tak
ulegasz najzwyczajniej temu co Ci inni wciskają a potem drwią sobie z
Ciebie.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
KMCW
2017-12-10 01:26:27 UTC
Permalink
Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany tylko
dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym wychowaniu
seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w świętym trójkącie
Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle
Przecież to zachęcanie do pedofilii, w Polskim prawie są chyba na to paragrafy?
Trybun
2018-01-07 17:06:20 UTC
Permalink
Post by Trybun
Bez obłudy można stwierdzić że dwie patologie dzięki którym ludzka
egzystencja staje się mało przyjemna to tzw rodzina i 'jedynie
"słuszny" system wartościowania - kapitalizm. Egzystencja
niewątpliwie byłaby bardziej znośna gdyby nie te patologie, jednak
czy zasadniczo by ją zmieniły - raczej na pewno - nie. Nadal
szukalibyśmy odpowiedzi te same pytania i nadal bezskutecznie.
Właściwie to myślę, że się z Tobą kompletnie nie zgadzam. Gdyby nie
powstała rodzina nie byłoby szansy na taką... eskalację przemocy z jaka
mamy do czynienia. Nie byłoby zatem czynnika popychającego nieświadomego
S(T)wórcę ku: bezpośrednio poszukiwaniu uwolnienia się od tego fenomenu
a pośrednio ku sięgnięciu przezeń po świadomość samego siebie. Czyli
nieświadomy Stwórca uruchamia przemoc po to by odzyskać świadomość. Stan
końcowy nie byłby do osiągnięcia gdyby nie było przemocy, która napędza
poszukiwania. Potrzeba matka wynalazków - jakże to bliskie nam, Jego
materialnym emanacjom łączących Ducha (Świadomość, Mężczyznę) i Materię
(Nieświadomość, Kobietę) w Rzeczywistość na planie której toczy się
walka o Wolność Umysłu, o uwolnienie Umysłu z materialnego jarzma i
ograniczeń przypisywanych Materii.
Ale twór zwany człowiekiem zdaje się został ukarany (no, ewentualnie -
poddany jakiejś próbie) tym obowiązkiem wchodzenia w związki małżeńskie,
bo sama ludzkość nie tylko na tym traci, a także jak już pisałem jest to
przyczyna różnych patologii, z niewolnictwem naz czele. Nie zauważyłeś
że tzw ślubowanie to najzwyklejsze pod słońcem oddawanie się w niewolę?
Tak panie kolego - wolność w języku współczesnego człowieka to tylko
taki żart.
Post by Trybun
Przemoc różnie można oceniać. Konkretnie to co masz na myśli - co
dzień pas w użyciu, zakaz oglądania bajek, wstrzymanie
kieszonkowego, tylko słowna reprymenda, czy może odwrotnie - za
wszystko co by dziecko nie zrobiło - nagradzać?
Ani nie karać ani nie nagradzać. Nie zakazywać POZNAWANIA świata relacji
emocjonalnych między opiekunami/wychowawcami dziecka. To jest dla
dziecka największa nagroda. Kłopot jest wówczas gdy relacje te stają się
narzędziami tworzenia atmosfery niepewności, manipulacji i przemocy
psychicznej, która przeistacza się konsekwentnie w przemoc fizyczną.
Niestety, taki stan relacji między opiekunami jest normą i łudził by się
ktoś, że to tylko niektóre pary tak funkcjonują. Tak działają wszystkie
pary rodzicielskie (w nich w szczególności kobiety) a różnią się jedynie
technikami oddziaływania maskując się po to by przemoc nie została
zidentyfikowana i usystematyzowana. By niemożliwą była jednoznaczna
diagnoza gdyż umożliwiło by to mężczyznom stworzenie jednolitego frontu
anty-przemocowego i przywrócenie wolności. Gdy wolność stanie się
powszechnością wśród mężczyzn to kobiety będą musiały zrezygnować ze
swej uprzywilejowanej pozycji rzekomych patronek ciepła domowego dzięki
której poprawiają we własnych oczach swoje poczucie wartości utracone na
skutek braku właściwego wychowania seksualnego w rodzinie. Skażone
brakiem poczucia własnej wartości wykorzystują swój pasywny seks,
potężne narzędzie służące do ujarzmiania mężczyzn, które nieświadomy
Stwórca dał im do ich rąk po to by na barkach dzieci i mężczyzn pomóc im
wyciągnąć się z bagna, w które sam je wpędził przez swoją nieświadomość.
Wyposażył je tak by zmuszały mężczyzn do wysiłku intelektualnego po to,
by któregoś pięknego poranka któremuś z nich udało się pod babską
seksualną presją odtworzyć ścieżkę prowadzącą do przyczyny skażenia i
stworzyć narzędzie do jej usunięcia. A największą nagrodą dla dziecka
będzie SZCZĘŚCIE RODZINNE, które zapanuje gdy z rodziny zniknie przemoc.
Tak mi napisała moja Córka i jest to mój drogowskaz, który traktuję jak
przykazanie. Drogowskaz, który zmienił całkowicie moje życiowe
priorytety.
Obawiam się że podopieczny dłuugo będzie błądził bez wskazówek
opiekunów, koniec końców i tak prochu nie wymyśli, no dobra - nie musi
wymyślić. Oczywiście o ile przetrwa ten okres.. Paradoksalnie gatunek
ludzki możne na tym wyjść lepiej, sama populacja ludzka byłaby mniejsza,
ale zdecydowanie lepszej jakości. Ale jednostka ludzka jako taka co z
tego może mieć?
Te babskie zagrania, ta kokieteria i inne, to elementy ich osobowości
które raczej powinny nas w nich pociągać, a nie odpychać.
Post by Trybun
No, ale tak się przecie zachowuje większość ludzi.. I to właśnie jest
zagadkowe - skąd aż u tylu ludzi tak niskie oceny samego siebie?
Systemowy błąd wychowawczy: ZAKAZ. I jest to metoda powszechnie
stosowana, bez żadnych wyjątków. Stąd i powszechność występowania tego
zjawiska i stąd "wyścig szczurów", który jest złudzeniem możliwości
odzyskania utraconego w rodzinie poczucia własnej wartości. A
najskuteczniej można pozbawić człowieka pewności siebie i zakazać
poczucia własnej wartości jeżeli nie dostarczy się mu wiedzy potrzebnej
do życia z partnerem płci przeciwnej, z którym (i tylko z którym) może
podtrzymać trwanie Świadomości (Życia, Stwórcy, Istnienia, Logosu,
jakkolwiek to nazwać). Relacji uczymy się obserwując nasze autorytety
gdy tylko się urodzimy, a są nimi nasi opiekunowie, nasi nauczyciele,
którzy równocześnie zapewniają bezpieczeństwo od samego poczęcia.
Relacje między nimi mogą być albo niewolnicze (uzależnienia) albo
partnerskie i dziecko przejmuje od swoich wychowawców (powtarza ich
zachowania) to co zaobserwuje. Uczy się więc dobrego jeżeli między
opiekunami panują bezwarunkowe zaufanie i szacunek, wzajemne oddanie i
brak nieuczciwości, albo też uczy się oszustwa ze wszystkimi jego
konsekwencjami jeżeli jeden lub obydwoje opiekunów oszukują. Podkreślę
jeszcze raz: Dziecko uczy się od opiekunów obserwując ich i POWTARZA te
zachowania. Dziecko nie rodzi się ani dobre ani złe; staje się dobrym
lub złym pod wpływem środowiska rodzinnego, które je kształtuje. To, że
w późniejszym wieku zaczyna przyjmować wiedzę (i znowu nie ważne dobrą
czy złą) z dalszego otoczenia jest wynikiem sprzeczności, które
dostrzega między co mówią a co robią jego opiekunowie, i poszukuje
prawdy, której opiekunowie/rodzice dostarczyć nie potrafili. No bo
jeżeli istnieje sprzeczność to co jest prawdziwe: to co mówią czy to co
robią (jak postępują)? Zakazanie dziecku poznania i utrwalenia poznania
w doświadczeniu jest PRZEMOCĄ wobec dziecka. Szczególnie perfidną
przemocą jest pozostawianie dziecka w niepewności; chociaż z drugiej
strony niepewność - w sytuacji gdy prawda nie jest znana - stwarza
dziecku pewną szansę na to, że kiedyś w przyszłości podejmie ono
decyzję, która pozwoli mu dotarcie do prawdy. A więc gdy nie wiemy na
pewno to dajmy dziecku szansę na samodzielne eksplorowanie świata. I
znowu wracamy do tezy głównej, że każdy ZAKAZ jest ograniczeniem dążenia
do poznania, nawet za cenę błędów, a więc jest przemocą.
Jesteśmy śmiertelni, omylni, i w ogóle - mało doskonali, a wiec zakazy
muszą istnieć, to po prostu - wyższa konieczność.
Post by Trybun
Te upodobania do cytowania innych, to powoływanie się na swoje
autorytety..,?
Bo to jest strach przed odpowiedzialnością za to co się zrobi, to jest
unikanie samodzielności i ZAKŁADANIE, że są mądrzejsi od nas a więc
należy im absolutnie ufać. A co się stanie jeżeli, pożal się boże,
"autorytety" popełniają taki sam błąd (błąd powtarzania zachowań i
błędnych przekonań) z pokolenia na pokolenie? Kto wówczas powinien
ponieść odpowiedzialność i zapłacić za bezrozumność "autorytetów"?
Chyba tak, masz zdaje się rację z tym strachem przed braniem
odpowiedzialności,. Ludzie wolą wybrać durnia na swojego wodza aby tylko
nie być zmuszanym do brania odpowiedzialności na siebie, czyli -
wygodnictwo. Z "autorytetami" to już trochę inna sprawa, tu już w grę
wchodzą kompleksy..
Post by Trybun
Skądinąd wiem że ludzie nie są tak debilni za jakich chcą uchodzić.
Bo nie są. Tylko na skutek braku wiedzy boją się podejmować
odpowiedzialność. A ponieważ większość to oportuniści i tchórze więc
toczy się to wszystko z pokolenia na pokolenie, przez całe tysiąclecia.
Łatwiej jest się rżnąć na wojenkach aniżeli odważyć się zgłębić własna
nieświadomość bo a nuż znalazłoby się w niej coś co nie spodobałoby się
naszym Bogom-rodzicom. Coś co naruszyłoby ich spokój ducha zbudowany na
dziecięcych barkach. Szanujmy rodziców ale nie bądźmy niewolnikami ich
idei, na których powstanie nie mieli wpływu wskutek nieświadomości
samego S(T)wórcy czyli naszej Świadomości, która na Początku, w stanie
Alfa, była całkowicie pusta, bez jakiejkolwiek historii doświadczeń.
Musiała więc doświadczyć czegokolwiek by zbudować jakikolwiek pierwszy
wzorzec, z którym mogłaby porównywać swoje następne doświadczenia i
korygować go by w końcu osiągnąć stan doskonały, stan Omega. A do
osiągnięcia tego stanu potrzebna jest kompletna wiedza o swoich
zachowaniach czyli o wszystkich potencjalnych stanach Umysłu; również
tych nieprawdopodobnych jak na przykład możliwość samozagłady. Co zrobić
gdy staniesz na krawędzi samozagłady? Czy poddasz się, czy też będziesz
starał się za wszelka cenę ocalić siebie?
Wiedza, co to w ogóle jest, i czy te przeróżne domysły i spekulacje do
czegoś istotnego nas prowadzą? Ogólnie z tego co widzę to zachowanie na
daną chwilę w dużej mierze bierze się ze stanu psychiki. W odpowiedniej
chwili nawet w miarę normalny człowiek może się wznieść na absolutne
wyżyny intelektualne, a w drugiej być kompletnym kretynem.
Post by Trybun
I tu pewnie zasadnicze znaczenie dla takiego a nie innego stylu
bycia ma metoda jaką wychowywani, skazująca człowieka na egzystencję
w cieniu swoich mentorów.
I dlatego przestałem cenić sobie buddyzm, w którym naczelna zasadą jest
to, że Mistrz nie mówi Uczniowi całej Prawdy wprost lecz zmusza go do
samodzielnego po nią sięgnięcia. Z jednej strony jest to dobre bo
pozwala Uczniowi budować poczucie własnej wartości. A z drugiej strony
śmierdzi to fałszem, gdyż Uczeń i tak nie osiągnie Prawdy ponieważ
sięgnięcie po nią (inicjacja seksualna Dziecka w trójkącie Rodzice +
Dziecko) zostało rzekomo zakazane przez samego S(T)wórcę. Jeżeli Mistrz
zna tę Prawdę a społeczeństwo zakazuje zrealizowania takiego
doświadczenia to Uczeń nigdy nie dorówna Mistrzowi i po wsze czasy
zostanie jego niewolnikiem. Będzie się doskonalił fizycznie i
psychicznie, będzie się starał poznać myśli Mistrza, ale ten skrzętnie
skrywa Prawdę przed Uczniem. A może czyni tylko iluzję, że ja zna i w
ten sposób oszukuje Ucznia. A przecież relacja między Mistrzem a Uczniem
powinna zakończyć się zrównaniem Ucznia z Mistrzem gdyż tylko wówczas
mogą się stać partnerami, ludźmi wolnymi od przemocy.
Oczywiście że błąd, taka postawa możne skutkować tym że uczeń nawet nie
osiągnie stopnia wiedzy swojego Mistrza, a co tu dopiero mówić o jej
pogłębianiu..
Post by Trybun
Fizyczna z tego powodu że po dopalaczach ludzki mózg może osiągać
stany niedostępne bez tych "dopalaczy", odstawienie ich na ogół
skutkuje do powrotu do stanu wyjściowego.
Wróci albo i nie do stanu wyjściowego. Zapewne bariera poznawcza
zostanie przesunięta a co za tym idzie obniżony zostanie próg dla
zachowań powszechnie nieakceptowanych. Dla mnie, że tak powiem,
"dopalaczami" były: samobójcza śmierć mojego bossa i list córki, który
możesz sobie przeczytać. Nie korzystałem z żadnych halucynogenów.
Jedynym dopalaczem, którego używałem - ale już po dokonaniu się przełomu
w mojej świadomości - był Hennessy, który przyśpieszał "czyszczenie"
mojego umysłu z wieloletnich złogów. Był i smaczny i niezwykle skuteczny
w działaniu.:)
Chcesz powiedzieć że dopiero jakieś traumatyczne w życiu sprawiły że
zacząłeś sobie zadawać pytania w stylu - czym jestem, do czego zmierzam
itd?
Post by Trybun
A więc sprawa raczej nie dotyczy psychiki.
Mylisz się. Dotyczy wyłącznie psychiki, ustawienia danych rozruchowych,
tak jak w komputerze danych konfiguracyjnych. Jeżeli zostały źle
zapodane to się wszystko wysypie albo nic nie wystartuje. A szkody będą
jeszcze większe jeżeli na rozruchu wpiszesz do software'u wirusa. A
takim wirusem dla Umysłu jest zakaz obowiązujący od samego początku
szkolenia (wychowywania, doświadczania) dziecka. Takim bardzo istotnym
zakazem egzekwowanym elastycznie przez kobiety jest "zakazywanie"
dziecku (oseskowi) kontaktów fizycznych z ojcem. Ostatnio ukuto nawet
twierdzenie, że kobieta wydziela jakoweś nieznane fluidy, które otaczają
dziecko opieką i zabezpieczają je przed działaniem zarazków i wszelkiej
maści drobnoustrojów. Kobieta buduje wokół oseska florę, której rzekomo
mężczyzna nie jest w stanie dostarczyć. A może chodzi najzwyczajniej o
odczuwanie przez oseska poczucia bezpieczeństwa wynikającego z
fizycznego kontaktu z innym ciałem. Przecież spędził w macicy, w
kontakcie z tkanką ileś tam miesięcy czując się bezpiecznie dzięki
dotykowi więc poród jest dla niego szokiem i każdy kontakt z ciałem
działa nań zbawiennie. A sprytne i ZABORCZE kobitki wymyśliły sobie, że
tylko dzięki kontaktowi z ciałem mamuśki dziecko będzie zabezpieczone. A
może chodzi o psychikę malucha, o jego poczucie bezpieczeństwa
niezależnie od tego, kto tego bezpieczeństwa dostarcza. Czyż nie jest
prawdopodobnym, że WSZYSTKIE choroby zaczynają się od bałaganu
(disorder) w psychice?
Jakoś nie spotkałem się z sytuacją że szok psychiczny spowodował wywołał
w kimś jakieś cechy których wcześniej u niego nie dało się zaobserwować.
Wiem że dużo się o tym mówi, np o matkach unoszących auto które spadło z
lewarka na dziecko, ale ani ja nie byłem świadkiem takiego wydarzenia,
ani nawet takiego naocznego świadka nie spotkałem.
Post by Trybun
Jeden z tworów Świadomości został stworzony z mózgiem o (możliwe)
nieograniczonych możliwościach, tymczasem jest w stanie wykorzystać
tylko ułamek jego możliwości..
Tak, wykorzystujemy zaledwie ułamek naszej mocy Umysłu. Wyobraź sobie do
czego, w pozytywnym sensie, zdolny byłby człowiek, gdyby usunąć te
psychiczne kajdany, które narzucił mu nieświadomy S(T)wórca, czyli
sam... człowiek. Wystarczyło tylko by nie był w stanie poznać swoich
korzeni, a już zaczął wątpić w samego siebie.
Najprawdopodobniej jednak świadomy Stwórca.. Podobnie jak firma Intel
robi ze swoimi procesorami - najpierw tworzy urządzenie na full
możliwości i dopiero później z takich czy innych powodów poddaje je
procesowi zubożania.
Post by Trybun
Kłócić nie ma się tu o co, ale pomyśl realnie o rodzaju blokady
biorąc pod uwagę powyższe.
Psychiczna. Wyłącznie!
Odnotowano jakieś wyjątki złamania tej blokady?
Post by Trybun
Oczywiście że może wnieść. Jednak na zagadnienie należałoby patrzeć
i je oceniać z szerszej perspektywy, a nie tylko poprzez pryzmat
swoich złych doświadczeń. No, przecież tak naprawdę my samce nie
możemy powiedzieć - samica - twój wróg.. ;-)
A gdzie i kiedy ja tak powiedziałem? Jeżeli pokazuję meandry przemocy to
nie po to poniżyć samicę, która jednak ma być mi partnerką a nie
manipulantką i dominantką. Wolność, równość i braterstwo a nie jakieś
tam oszukańcze "wolność, równość, solidarność", tak jak została oszukana
nasza polska solidarność.
Problemem są tylko i wyłącznie zbyt wczesne deklaracje - 'dopóki śmierć
nas nie rozłączy". Aby dobrać partnera z którym można zaryzykować plany
na resztę życia to najpierw trzeba go bardzo dobrze poznać.
Post by Trybun
A coś się zmieniło od tamtego czasu? Przecie kiedyś tam w przeszłości
zdarzało się że samiec był dużo bliżej do samicy i potomstwa niż jest
to dzisiaj.
Tylko pozornie. Im kobieta była bardziej uzależniona od samca tym go
dopuszczała bliżej siebie i dzieci. I na odwrót - im była mniej zależna
tym bardziej go odpychała od siebie i dzieci zachowując jednak zawsze
pozory tego, że to nie ona tylko on odsuwa się od rodziny. Także prawo
pisane, szumnie zwane rodzinnym, zostało ukształtowane w sposób dający
prymat kobiecie, gdyż zostało ustanowione w większości przez mężczyzn,
którzy od kobiety byli uzależnieni i koniecznie chcieli się wkupić w jej
łaski by zaspokoić swoje potrzeby seksualne nadmiernie rozbudzone w nich
przez ich matki, które przyciągały ich do siebie odsuwając równocześnie
od siebie ich ojców. Nigdy nie słyszałeś o tym, że kobieta i przyciąga i
odpycha od siebie samca? Przyciąga by coś od niego uzyskać a odpycha bo
seks z partnerem, ojcem wspólnych dzieci, traktuje jak prostytucję za
którą odpowiedzialnym czyni... partnera.
Tak właściwie to nie bardzo znam Twoje oczekiwania względem roli faceta
w normalnej rodzinie? Bo mi te stare zwyczaje - samiec - finanse dom
samica mieszkanie i potomstwo całkowicie odpowiadają.
Post by Trybun
No dobrze - widzę że to dla Ciebie mocno drażliwa sprawa.
Jesteś w błędzie. Mogę tylko tyle napisać bo nie zamierzam Cię o tym
przekonywać - dostrzegam w tym stwierdzeniu Twoje przekonanie, że już
mnie złapałeś. A figa z makiem, pomyliłeś się.
Na niczym nie próbuję Cie złapać. Przecie to tylko taka luźna wymiana
poglądów.
Post by Trybun
Czego w sumie oczekujesz, jakiegoś ekstra prawa które by miało sobie
partnerów podporządkowywać?
Mylisz partnerstwo dobrowolne oparte na poczuciu własnej wartości z
równością wymuszoną siłą prawa bądx złudną niezależnością ekonomiczną.
Jak się mogę mylić skoro tylko pytam.. Składa się tak że każdy z
partnerów ma fizyczne predyspozycje do czego innego.. Zupełnie
nielogiczne byłoby wysłać żonę do kopania rowów a samemu zajmować się
wychowywaniem dziecka..
Post by Trybun
Może wtedy i jedno z partnerów czułoby się wtedy szczęśliwe, o
drugim też pomyślałeś?.
Nie myśl tylko o kobiecie i jej zadowoleniu lecz pomyśl także o sobie.
Bycie empatycznym tylko w stosunku do kogoś a zapominanie o swojej
satysfakcji jest... głupotą i nieodpowiedzialnością.
No wiesz, z ta satysfakcją to różnie bywa. Jeden lubi córkę drugi teściową.
Post by Trybun
I tak konkretnie to o co chodzi z tym "swobodnym dostępem do
potomstwa"? Na ogół partnerka nie zamyka dzieci przed ojcem.
Ale ustawia niewidoczne granice w taki sposób by ojciec nie mógł
rozmawiać z dziećmi na dowolny temat. W ten sposób manipulując
przepływem informacji w rodzinie kształtuje relacje tak, by to ona
rządziła i decydowała o wszystkim a by odpowiedzialność za te jej
decyzje spadała na mężczyznę. A robi tak dlatego, że brakuje jej
poczucia własnej wartości i wiedzy potrzebnych do podejmowania się
odpowiedzialności za to o czym się decyduje.
Tu niestety - szach i mat. Nie mam rzeczowych argumentów - poddaje się.
Post by Trybun
Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami wyginęli
zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i drugiego sposobu
należy przestrzegać w sposób bezwzględny.
Zgroza, i bezsilność.. I jak tu nie zazdrościć tzw ludziom wiary...
Nie, zwyczajna prawda o sposobach przetrwania Świadomości.
Ale tu nie ma czego zazdrościć - ten Twój Bóg - Świadomość nie daje
nadziei.
Post by Trybun
A ja odnoszę wrażenia że to poprawianie skutkuje tylko tym że z Raju
powoli nasza rzeczywistość staje się Czyśćcem i już tylko mały
kroczek aby stała się czystym Piekłem. Smak zanika, kolory zanikają,
ludzie zaczynają sięgać po sztucznych partnerów seksualnych.. Co w
naszej egzystencji nam pozostanie i po co gdy ostatecznie zanikną te
wszystkie bodźce dzięki którym człowiek mógł powiedzieć że "życie
jest piękne"?
I nie dopuszczasz do siebie myśli, że jest to skutek jakiegoś
niezidentyfikowanego dotychczas błędu systemowego? No bo skoro jest
coraz gorzej to jest to równia pochyła prowadząca do zagłady gatunku. I
nie chcesz szukać wyjścia z matni? Czy Ty jesteś samobójcą, który
poddaje się przemocy bez walki, ot tak dobrowolnie dajesz się skazać na
śmierć?
A co może jednostka? Próbuję walczyć werbalnie o normalność, o świat bez
kapitalistów, ale kto tego chce słuchać.. Tak, to chyba błąd w systemie,
polegający na tym że niektórym jednostkom trudno wyewoluować z czasów
gdy gromadzenie dóbr (kapitalizm) znaczył być albo nie być. Dzisiaj
spokojnie można egzystować bez takich praktyk.
Post by Trybun
No ale nam chyba nie chodzi czyjąś Prawdę.?
Dokładnie. Chodzi dokładnie o Uniwersalną Prawdę Absolutną. Tyle, że i
tak ktoś ja musi wypowiedzieć.:)
Jej treść może jednak nie przynieść wyzwolenia.. Bierzesz to pod uwagę?
Post by Trybun
Uogólniane i na dodatek niezgodne z stanem faktycznym. Jeden
przykład - nie słyszałeś o rodzinach wypierających się jednego ze
swojego grona ponieważ ów posiada odmienne preferencje seksualne. Kto
go/ją niby w tej samej rodzinie wychował na pedała czy lesbijkę?
Ja tez zostałem wyparty/wyrzucony w kosmos przez moją eks- tylko
dlatego, że domagałem się partnerstwa i pokazałem to dzieciom. Córce,
która była najstarsza, bardzo się to spodobało, gdyż spodziewała się
wreszcie przeżyć SZCZĘŚCIE RODZINNE. Chociaż nie wiedziała wtedy na czym
to ma polegać to jednak jej pragnienie/marzenie stało się dla mnie
motywem przewodnim mojego dalszego działania oraz dociekań, z których
urodziło się to co tutaj prezentuje. Jak chcesz to przeczytaj sobie jej
list do mnie kiedy wyjeżdżała i kiedy juz wówczas spodziewała się bardzo
gwałtownej reakcji matki.
Trudno mi się odnieść, nie znam sytuacji. Nie ulega jednak wątpliwości
że zostałeś potraktowany dość brutalnie.
Post by Trybun
W sumie na to samo wychodzi..
Niezupełnie, chociaż przyznam, że kiedyś zdolność, czy też umiejętność
zagadania interlokutora argumentami sprawiały mi niejaka przyjemność.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w ten sposób pozbywałem się resztek,
wyniesionego z domu rodzinnego, kompleksu Edypa. Ale z biegiem czasu ten
efekt zaniknął i teraz już co najwyżej ścigam się sam z sobą o to by
doprowadzić moja argumentację do perfekcji, bym mógł być sam z siebie
zadowolony i dumny. Jak to zodiakowy Leo.:)
I tak trzymaj! Pewność własnych racji to podstawa.
Post by Trybun
Zawsze wina będzie dorosłego. A więc będą (muszą być) i ZAKAZY.
A czy nigdy nie pomyślałeś o tym, że dzieci zachowują się ryzykancko i z
przekorą właśnie dlatego, że spotkał je jakiś zakaz? Czy nie pomyliłeś
przypadkiem Skutku z Przyczyną? Może zakazałeś dziecku czegoś wcześniej
(poniżyłeś je) a to, że zareagowało w ten sposób to kwestia przypadku,
bo akurat nadarzyła się dziecku okazja do odkucia się na starym,
zakazującym zgredzie...?
Nie, nie pomyślałem bo jestem pewny że to nie z przekory, a brak
rozumienia zagrożenia był przyczyna jej zachowania. A więc zakaz, nie
tylko z powodu domniemanego oskarżenia o brak opieki ale przede
wszystkim dla ochrony zdrowia i życia samej zainteresowanej.
Post by Trybun
Skoro uważasz moją koncepcję za błędną to pewnie masz jakąś
własną? Chętnie wysłucham co masz do zaoferowania...
Myślę że akurat w wychowaniu małych dzieci nie ma już miejsca na
jakieś eksperymenty. Nic przez to pozytywnego nie osiągniemy.
A ja uważam, że właśnie tutaj, u samego korzenia znajduje się największe
pole do działania. Znasz chyba porzekadło, że "Czego się Jaś nie
nauczył, tego Jan nie będzie umiał"? Nie muszę Ci chyba rekomendować
tego, że przysłowia są mądrością ludów.:)
Tylko na czym by niby miało polegać? Bo nie widzę tu miejsca na jakieś
eksperymenty.
Post by Trybun
Post by Trybun
Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich braku,
czyli - małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych musi być.
Zakaz seksualny czy wolność w tej kwestii nie stanowi żadnych
barier czy szybowania w stronę Prawdy.
Nie żadne róbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich pragnień
dziecka budującego swój zaufany system wiedzy, który zapewni
bezwarunkowe poczucie własnej wartości i umożliwi odpowiedzialne
życie w społeczeństwie.
Parę przykładów możesz podać, na czym miałoby konkretnie polegać to
spełnianie pragnień dziecka?
Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany tylko
dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym wychowaniu
seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w świętym trójkącie
Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle
E tam, raczej o matczyny cycek mu/jej idzie a nie o dotyk ojca ;-)
LeoTar Gnostyk
2018-01-10 04:08:25 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Bez obłudy można stwierdzić że dwie patologie dzięki którym
ludzka egzystencja staje się mało przyjemna to tzw rodzina i
'jedynie "słuszny" system wartościowania - kapitalizm.
Egzystencja niewątpliwie byłaby bardziej znośna gdyby nie te
patologie, jednak czy zasadniczo by ją zmieniły - raczej na pewno
- nie. Nadal szukalibyśmy odpowiedzi te same pytania i nadal
bezskutecznie.
Właściwie to myślę, że się z Tobą kompletnie nie zgadzam. Gdyby
nie powstała rodzina nie byłoby szansy na taką... eskalację
przemocy z jaką mamy do czynienia. Nie byłoby zatem czynnika
popychającego nieświadomego S(T)wórcę ku: bezpośrednio poszukiwaniu
uwolnienia się od tego fenomenu a pośrednio ku sięgnięciu przezeń
po świadomość samego siebie. Czyli nieświadomy Stwórca uruchamia
przemoc po to by odzyskać świadomość. Stan końcowy nie byłby do
osiągnięcia gdyby nie było przemocy, która napędza poszukiwania.
Potrzeba matką wynalazków - jakże to bliskie nam, Jego materialnym
emanacjom łączących Ducha (Świadomość, Mężczyznę) i Materię
(Nieświadomość, Kobietę) w Rzeczywistość na planie której toczy
się walka o Wolność Umysłu, o uwolnienie Umysłu z materialnego
jarzma i ograniczeń przypisywanych Materii.
Ale twór zwany człowiekiem zdaje się został ukarany (no, ewentualnie
- poddany jakiejś próbie) tym obowiązkiem wchodzenia w związki
małżeńskie, bo sama ludzkość nie tylko na tym traci, a także jak już
pisałem jest to przyczyna różnych patologii, z niewolnictwem na
czele. Nie zauważyłeś że tzw ślubowanie to najzwyklejsze pod słońcem
oddawanie się w niewolę? Tak panie kolego - wolność w języku
współczesnego człowieka to tylko taki żart.
Zgadzam się z Tobą bez reszty. Dodam tylko tyle, że uświęcenie
małżeństwa i rodziny sprzyjało, i nadal sprzyja, osiągnięciu większej
pewności siebie przez kobietę (gwarancje stabilności) przy równoczesnym
zwiększeniu presji na mężczyznę (większe zniewolenie go). Stare
porzekadło mówi, że "gdy nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o
pieniądze". Parafrazując to stwierdzenie możemy powiedzieć, że skoro nie
wiemy skąd się wzięła przemoc to możemy dotrzeć do jej źródła eskalując
ja. Coraz większe prawne gwarancje dla kobiety w jej relacjach z
mężczyzną są więc taką zwiększającą się presją na mężczyznę, który w
końcu powinien użyć swego intelektu do tego by rozwiązać zagadkę
przemocy, z którą sama kobieta, utytłana w przemoc po same łokcie, nie
może sobie poradzić. Małżeństwo to gwarancje na to, że dzięki
zabezpieczonej reprodukcji gatunek będzie trwał wystarczająco długo na
to by rozwiązać zagadkę przemocy, wyeliminuje ją i w ten sposób uchroni
się przed wyginięciem.
Post by LeoTar Gnostyk
Przemoc różnie można oceniać. Konkretnie to co masz na myśli -
co dzień pas w użyciu, zakaz oglądania bajek, wstrzymanie
kieszonkowego, tylko słowna reprymenda, czy może odwrotnie - za
wszystko co by dziecko nie zrobiło - nagradzać?
Ani nie karać ani nie nagradzać. Nie zakazywać POZNAWANIA świata i
relacji emocjonalnych między opiekunami/wychowawcami dziecka. To
jest dla dziecka największa nagroda. Kłopot jest wówczas gdy
relacje te stają się narzędziami tworzenia atmosfery niepewności,
manipulacji i przemocy psychicznej, która przeistacza się
konsekwentnie w przemoc fizyczną. Niestety, taki stan relacji
między opiekunami jest normą i łudził by się kto, że to tylko
niektóre pary tak funkcjonują. Tak działają wszystkie pary
rodzicielskie (w nich w szczególności kobiety), a różnią się
jedynie technikami oddziaływania maskując się po to, by przemoc nie
została zidentyfikowana i usystematyzowana. By niemożliwą była
jednoznaczna diagnoza, gdyż umożliwiło by to mężczyznom stworzenie
jednolitego frontu anty-przemocowego i przywrócenie wolności. Gdy
wolność stanie się powszechnością wśród mężczyzn to kobiety będą
musiały zrezygnować ze swej uprzywilejowanej pozycji rzekomych
patronek ciepła domowego dzięki której poprawiają we własnych
oczach swoje poczucie wartości utracone na skutek braku właściwego
wychowania seksualnego w rodzinie. Skażone brakiem poczucia własnej
wartości wykorzystują swój pasywny seks, potężne narzędzie służące
do ujarzmiania mężczyzn, które nieświadomy Stwórca dał im do ich
rąk po to by na barkach dzieci i mężczyzn pomóc im wyciągnąć się z
bagna, w które sam je - przez swoją nieświadomość - wpędził.
Wyposażył je tak by zmuszały mężczyzn do wysiłku intelektualnego po
to, by któregoś pięknego poranka któremuś z nich udało się - pod
babską seksualną presją - odtworzyć ścieżkę prowadzącą do przyczyny
skażenia i stworzyć narzędzie do jej usunięcia. A największą
nagrodą dla dziecka będzie SZCZĘŚCIE RODZINNE, które zapanuje gdy z
rodziny zniknie przemoc. Tak mi napisała moja Córka i jest to mój
drogowskaz, który traktuję jak przykazanie. Drogowskaz, który
zmienił całkowicie moje życiowe priorytety.
Obawiam się że podopieczny dłuugo będzie błądził bez wskazówek
opiekunów, koniec końców i tak prochu nie wymyśli, no dobra - nie
musi wymyślić. Oczywiście o ile przetrwa ten okres. Paradoksalnie
gatunek ludzki możne na tym wyjść lepiej, sama populacja ludzka
byłaby mniejsza, ale zdecydowanie lepszej jakości. Ale jednostka
ludzka jako taka co z tego może mieć? Te babskie zagrania, ta
kokieteria i inne, to elementy ich osobowości które raczej powinny
nas w nich pociągać, a nie odpychać.
Im więcej nas tym więcej doświadczeń kolekcjonowanych w zbiorowej
Świadomości dzięki wymianie opinii za pomocą języka, i pomimo ułomności
tego przekazu większa szansa na poznanie mechanizmu generowania i tym
samym większe prawdopodobieństwo opracowania antidotum na wszechobecną
przemoc. A co do zachowań kobiet to zauważ, że zależnie od okoliczności
i etapu w życiu przyciągają one mężczyzn lub odpychają manipulując
emocjami uzależnionych od nich emocjonalnie facetów. To one decydują za
nas, nieświadomych mężczyzn, co, gdzie, kiedy... I dopóki nie zostanie
rozwiązana zagadka dlaczego tak się dzieje dopóty będziemy ich
niewolnikami, którzy walczą między sobą o wdzięki bezwzględnych
wyzyskiwaczek, które wysyłają nas na wojny byśmy im znosili łupy wojenne
poniżając (i zabijając) równocześnie innych mężczyzn i całe ich grupy
(plemiona, grupy etniczne, narody).
Post by LeoTar Gnostyk
No, ale tak się przecie zachowuje większość ludzi.. I to właśnie
jest zagadkowe - skąd aż u tylu ludzi tak niskie oceny samego
siebie?
Systemowy błąd wychowawczy: ZAKAZ. I jest to metoda powszechnie
stosowana, bez żadnych wyjątków. Stąd i powszechność występowania
tego zjawiska i stąd "wyścig szczurów", który jest złudzeniem
możliwości odzyskania utraconego w rodzinie poczucia własnej
wartości. A najskuteczniej można pozbawić człowieka pewności siebie
i zakazać poczucia własnej wartości jeżeli nie dostarczy się mu
wiedzy potrzebnej do życia z partnerem płci przeciwnej, z którym (i
tylko z którym) może podtrzymać trwanie Świadomości (Życia,
Stwórcy, Istnienia, Logosu, jakkolwiek to nazwać). Relacji uczymy
się obserwując nasze autorytety gdy tylko się urodzimy, a są nimi
nasi opiekunowie, nasi nauczyciele, którzy równocześnie zapewniają
bezpieczeństwo od samego poczęcia. Relacje między nimi mogą być
albo niewolnicze (uzaleĹźnienia) albo partnerskie i dziecko
przejmuje od swoich wychowawcĂłw (powtarza ich zachowania) to co
zaobserwuje. Uczy się więc dobrego jeżeli między opiekunami panują
bezwarunkowe zaufanie i szacunek, wzajemne oddanie i brak
nieuczciwości, albo też uczy się oszustwa, ze wszystkimi jego
konsekwencjami, jeżeli jeden lub obydwoje opiekunów oszukują.
Podkreślę jeszcze raz: Dziecko uczy się od opiekunów obserwując ich
i POWTARZA te zachowania. Dziecko nie rodzi się ani dobre ani złe;
staje się dobrym lub złym pod wpływem środowiska rodzinnego, które
je kształtuje. To, że w późniejszym wieku zaczyna przyjmować wiedzę
(i znowu nie ważne dobrą czy złą) z dalszego otoczenia jest
wynikiem sprzeczności, które dostrzega między co mówią a co robią
jego opiekunowie, i poszukuje prawdy, ktĂłrej opiekunowie/rodzice
dostarczyć nie potrafili. No bo jeżeli istnieje sprzeczność to
które jest prawdziwe: to co mówią czy to co robią (jak postępują)?
Zakazanie dziecku poznania i utrwalenia poznania w doświadczeniu
jest PRZEMOCĄ wobec dziecka. Szczególnie perfidną przemocą jest
pozostawianie dziecka w niepewności; chociaż z drugiej strony
niepewność - w sytuacji gdy prawda nie jest znana - stwarza dziecku
pewną szansę na to, że kiedyś w przyszłości podejmie ono decyzję,
która pozwoli mu dotarcie do prawdy. A więc gdy nie wiemy na pewno
to dajmy dziecku szansę na samodzielne eksplorowanie świata. I
znowu wracamy do tezy głównej, że każdy ZAKAZ jest ograniczeniem
dążenia do poznania, nawet za cenę błędów, a więc jest przemocą.
Jesteśmy śmiertelni, omylni, i w ogóle - mało doskonali, a wiec
zakazy muszą istnieć, to po prostu - wyższa konieczność.
Ale powinniśmy dążyć do ich wyeliminowania, gdyż są one przyczyną
patologii, które - o ile w porę - nie wyeliminowane doprowadzą nas do
zagłady podobnie jak wyginęły szczury w doświadczeniu Calhougn'a
Post by LeoTar Gnostyk
Te upodobania do cytowania innych, to powoływanie się na swoje
autorytety..,?
Bo to jest strach przed odpowiedzialnością za to co się zrobi, to
jest unikanie samodzielności i ZAKŁADANIE, że są mądrzejsi od nas a
więc należy im absolutnie ufać. A co się stanie jeżeli, pożal się
boże, "autorytety" popełniają taki sam błąd (błąd powtarzania
zachowań i błędnych przekonań) z pokolenia na pokolenie? Kto
wówczas powinien ponieść odpowiedzialność i zapłacić za
bezrozumność "autorytetów"?
Chyba tak, masz zdaje się rację z tym strachem przed braniem
odpowiedzialności. Ludzie wolą wybrać durnia na swojego wodza aby
tylko nie być zmuszanym do brania odpowiedzialności na siebie, czyli
- wygodnictwo. Z "autorytetami" to już trochę inna sprawa, tu już w
grę wchodzą kompleksy...
Kompleksy dotyczą wszystkich gdyż brak poczucia własnej wartości,
wywodzący się od nierozwiązanego kompleksu Edypa/Elektry, jest
zjawiskiem powszechnym, skutkiem systemowego błędu wychowawczego który
nazywam ogĂłlnie ZAKAZem. Pierwszym efektem zakazu jest poniĹźenie dziecka
(od urodzenia) czyli przemoc. Przemoc jest więc wbudowywana w strukturę
psychiczną jednostki od narodzin (a może i wcześniej) poczynając.
Przemoc staje się nakazem, gdyż jednostka, która jest wychowywana w
atmosferze przemocy jest przekonana, że przemoc jest czymś dobrym i nie
należy jej unikać lecz trzeba ją wręcz stosować, gdyż jest gwarancją
przetrwania. Drugim efektem zakazu jest poniĹźanie i przekonywanie
dziecka o jego niższej wartości w stosunku do wychowawcy / opiekuna /
rodzica, gdyż jako dziecku nie wie jest mu dozwolone doświadczać
wszystkiego czego doświadcza jego opiekun. Zarówno pierwszy efekt jak i
drugi powodują zniszczenia struktury Świadomości "wychowywanego" dziecka
stając się zalążkiem nieporządku psychicznego osobnika. Można wiec
potraktować zakaz jako wirusa umysłu rozprzestrzeniającego się w sposób
niekontrolowany w strukturze umysłu dziecka. Piszę w sposób
niekontrolowany gdyĹź kaĹźdy osobnik poddawany przemocy poszukuje drogi
ucieczki przed nią budując wokół siebie mechanizmy obronne, które są
rodzajem murów obronnych przed agresją wychowawców. A środkiem do
budowania tych murów jest kłamstwo, które musi zostać zindywidualizowane
by nie kłamca nie został rozpoznany a jego środki obronne nie zostały
zneutralizowane gdyż w jego przekonaniu groziłoby mu to zniszczeniem.
Mamy więc w wielkim skrócie ścieżkę: "zakaz --> ucieczka --> kłamstwo
--> mechanizm obronny --> patologia".
Post by LeoTar Gnostyk
Skądinąd wiem że ludzie nie są tak debilni za jakich chcą uchodzić.
Bo nie są. Tylko na skutek braku wiedzy boją się podejmować
odpowiedzialność. A ponieważ większość to oportuniści i tchórze
więc toczy się to wszystko z pokolenia na pokolenie, przez całe
tysiąclecia. Łatwiej jest się rżnąć na wojenkach aniżeli odważyć
się zgłębić własną nieświadomość bo a nuż znalazłoby się w niej coś
co nie spodobałoby się naszym Bogom-rodzicom. Coś co naruszyłoby
ich spokój ducha zbudowany na dziecięcych barkach. Szanujmy
rodziców ale nie bądźmy niewolnikami ich idei, na których powstanie
nie mieli wpływu wskutek nieświadomości samego S(T)wórcy czyli
naszej Świadomości, która na Początku, w stanie Alfa, była
całkowicie pusta, bez jakiejkolwiek historii doświadczeń. Musiała
więc doświadczyć czegokolwiek by zbudować jakikolwiek pierwszy
wzorzec, z którym mogłaby porównywać swoje następne doświadczenia
i korygować go by w końcu osiągnąć stan doskonały, stan Omega. A
do osiągnięcia tego stanu potrzebna jest kompletna wiedza o swoich
zachowaniach czyli o wszystkich potencjalnych stanach Umysłu;
również tych nieprawdopodobnych jak na przykład możliwość
samozagłady. Co zrobić gdy staniesz na krawędzi samozagłady? Czy
poddasz się, czy też będziesz starał się za wszelka cenę ocalić
siebie?
Wiedza, co to w ogóle jest, i czy te przeróżne domysły i spekulacje
do czegoś istotnego nas prowadzą? Ogólnie z tego co widzę to
zachowanie na daną chwilę w dużej mierze bierze się ze stanu
psychiki. W odpowiedniej chwili nawet w miarę normalny człowiek może
się wznieść na absolutne wyżyny intelektualne, a w drugiej być
kompletnym kretynem.
Aktualny stan psychiki bierze się z całej historii osobniczej od
narodzin, a może i wcześniej, poczynając. Jeżeli chcesz wyjaśnić
dlaczego człowiek zachowuje się tak a nie inaczej musiałbyś poznać cała
jego ścieżkę wychowawczo-rozwojową co jest praktycznie niewykonalne.
Chociaż na podstawie swojego doświadczenia oraz wyników ostatnich
wyników doświadczeń z innymi ludźmi mogę powiedzieć, że można zrozumieć
człowieka oraz skutecznie zamienić jego przyszłość z negatywnej na
pozytywną jeżeli pozna się przyczynę jego "złych" doświadczeń w
przeszłości. Na podstawie tych wyników nigdy w życiu nie odważę się
nazwać kogoś debilem czy kretynem, gdyż uważam takie zachowania za
mechanizm obronny, ucieczkę przed agresją i... odpowiedzialnością na
skutek braku poczucia własnej wartości.
Post by LeoTar Gnostyk
I tu pewnie zasadnicze znaczenie dla takiego a nie innego stylu
bycia ma metoda jaką wychowywani, skazująca człowieka na
egzystencję w cieniu swoich mentorów.
I dlatego przestałem cenić sobie buddyzm, w którym naczelna zasadą
jest to, że Mistrz nie mówi Uczniowi całej Prawdy wprost lecz
zmusza go do samodzielnego po nią sięgnięcia. Z jednej strony jest
to dobre bo pozwala Uczniowi budować poczucie własnej wartości. A z
drugiej strony śmierdzi to fałszem, gdyż Uczeń i tak nie osiągnie
Prawdy ponieważ sięgnięcie po nią (inicjacja seksualna Dziecka w
trójkącie Rodzice + Dziecko) zostało rzekomo zakazane przez samego
S(T)wórcę. Jeżeli Mistrz zna tę Prawdę a społeczeństwo zakazuje
zrealizowania takiego doświadczenia to Uczeń nigdy nie dorówna
Mistrzowi i po wsze czasy zostanie jego niewolnikiem. Będzie się
doskonalił fizycznie i psychicznie, będzie się starał poznać myśli
Mistrza, ale ten skrzętnie skrywa Prawdę przed Uczniem. A może
czyni tylko iluzję, że ja zna i w ten sposób oszukuje Ucznia? A
przecież relacja między Mistrzem a Uczniem powinna zakończyć się
zrównaniem Ucznia z Mistrzem gdyż tylko wówczas mogą się stać
partnerami, ludĹşmi wolnymi od przemocy.
Oczywiście że błąd, taka postawa możne skutkować tym że uczeń nawet
nie osiągnie stopnia wiedzy swojego Mistrza, a co tu dopiero mówić o
jej pogłębianiu..
:)
Post by LeoTar Gnostyk
Fizyczna z tego powodu Ĺźe po dopalaczach ludzki mĂłzg moĹźe
osiągać stany niedostępne bez tych "dopalaczy", odstawienie ich
na ogół skutkuje do powrotu do stanu wyjściowego.
Wróci, albo i nie, do stanu wyjściowego. Zapewne bariera poznawcza
zostanie przesunięta a co za tym idzie obniżony zostanie próg dla
zachowań powszechnie nieakceptowanych. Dla mnie, że tak powiem,
"dopalaczami" były: samobójcza śmierć mojego bossa i list córki,
który możesz sobie przeczytać. Nie korzystałem z żadnych
halucynogenów. Jedynym dopalaczem, którego używałem - ale już po
dokonaniu się przełomu w mojej świadomości - był Hennessy, który
przyśpieszał "czyszczenie" mojego umysłu z wieloletnich złogów. Był
i smaczny i niezwykle skuteczny w działaniu.:)
Chcesz powiedzieć że dopiero jakieś traumatyczne w życiu sprawiły że
zacząłeś sobie zadawać pytania w stylu - czym jestem, do czego
zmierzam itd?
Niezupełnie. Od odkąd pamiętam, czyli "od zawsze" nurtowały mnie takie
egzystencjalne pytania ale nie miałem wystarczającej wiedzy i motywacji
do zajmowania się filozofią. Dopiero przeżycia związane z rozbiciem
pierwszej rodziny, utrata kontaktu z moja pierworodną córką, następnie
narodziny syna z zespołem Down'a jego rehabilitacja i rozpad drugiej
rodziny zmusiły mnie do głębokiego zastanowienia się nad tym wszystkim
jeszcze raz w celu poszukiwania niebanalnego wyjaśnienia różnego od
tego, że zło było, jest i będzie nieodłączną częścią naszego życia. Po
prostu nie byłem w stanie pogodzić się z tym faktem, że tylu ludzi musi
cierpieć i że najbardziej cierpią dzieci.
Post by LeoTar Gnostyk
A więc sprawa raczej nie dotyczy psychiki.
Mylisz się. Dotyczy wyłącznie psychiki, ustawienia danych
rozruchowych, tak jak w komputerze danych konfiguracyjnych. JeĹźeli
zostały źle zapodane to się wszystko wysypie albo nic nie
wystartuje. A szkody będą jeszcze większe jeżeli na rozruchu
wpiszesz do software'u wirusa. A takim wirusem dla Umysłu jest
zakaz obowiązujący od samego początku szkolenia (wychowywania,
doświadczania) dziecka. Takim bardzo istotnym zakazem egzekwowanym
elastycznie przez kobiety jest "zakazywanie" dziecku (oseskowi)
kontaktĂłw fizycznych z ojcem. Ostatnio ukuto nawet twierdzenie, Ĺźe
kobieta wydziela jakoweś nieznane fluidy, które otaczają dziecko
opieką i zabezpieczają je przed działaniem zarazków i wszelkiej
maści drobnoustrojów. Kobieta buduje wokół oseska florę, której
rzekomo mężczyzna nie jest w stanie dostarczyć. A może chodzi
najzwyczajniej o odczuwanie przez oseska poczucia bezpieczeństwa
wynikającego z fizycznego kontaktu z innym ciałem. Przecież spędził
w macicy, w kontakcie z tkanką ileś tam miesięcy czując się
bezpiecznie dzięki dotykowi więc poród jest dla niego szokiem i
każdy kontakt z ciałem działa nań zbawiennie. A sprytne i ZABORCZE
kobitki wymyśliły sobie, że tylko dzięki kontaktowi z ciałem
mamuśki dziecko będzie zabezpieczone. A może chodzi o psychikę
malucha, o jego poczucie bezpieczeństwa niezależnie od tego, kto
tego bezpieczeństwa dostarcza. Czyż nie jest prawdopodobnym, że
WSZYSTKIE choroby zaczynają się od bałaganu (disorder) w psychice?
Jakoś nie spotkałem się z sytuacją że szok psychiczny spowodował
wywołał w kimś jakieś cechy których wcześniej u niego nie dało się
zaobserwować. Wiem że dużo się o tym mówi, np o matkach unoszących
auto które spadło z lewarka na dziecko, ale ani ja nie byłem
świadkiem takiego wydarzenia, ani nawet takiego naocznego świadka nie
spotkałem.
A ja doświadczyłem raz czegoś takiego, co mnie zaskoczyło. Gdy żegnałem
moja młodszą córkę po raz ostatni we wrześniu 1994 r. na lotnisku w
Newark, NJ wydała mi się olbrzymka przerastającą mnie chociaż jest ode
mnie troszkę niższą. Płakaliśmy oboje i nie wiedziałem dlaczego. Dopiero
historia pokazała, że było to nasze pożegnanie przed całkowitym
przerwaniem i zniszczeniem naszych kontaktów przez Teresę M. Kasia już
wtedy przypuszczała jak wiele złego będzie się działo w naszej rodzinie,
ja jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy gdyż wierzyłem w uczciwość i
dobrą wolę Teresy M. a siebie posądzałem o jakieś niedociągnięcia w
relacjach rodzinnych. No i oczywiście posądzałem wyłącznie siebie za
wszystko złe co się działo w naszej przeszłości - uwierzyłem w cierpliwą
perswazję Teresy M., że zło to ja.
Post by LeoTar Gnostyk
Jeden z tworów Świadomości został stworzony z mózgiem o
(możliwe) nieograniczonych możliwościach, tymczasem jest w
stanie wykorzystać tylko ułamek jego możliwości..
Tak, wykorzystujemy zaledwie ułamek naszej mocy Umysłu. Wyobraź
sobie do czego, w pozytywnym sensie, zdolny byłby człowiek, gdyby
usunąć te psychiczne kajdany, które narzucił mu nieświadomy
S(T)wórca, czyli sam... człowiek. Wystarczyło tylko by nie był w
stanie poznać swoich korzeni, a już zaczął wątpić w samego siebie.
Najprawdopodobniej jednak świadomy Stwórca.. Podobnie jak firma
Intel robi ze swoimi procesorami - najpierw tworzy urządzenie na
full możliwości i dopiero później z takich czy innych powodów poddaje
je procesowi zuboĹźania.
Stwórcy nie miał kto ograniczać poza tym, że trwał w stanie pierwotnej
nieświadomości, gdy nic nie wiedział o sobie a jego stanem była negacja.
Dopiero gdy COŚ stworzył mógł to porównać ze swoim nieświadomym,
pierwotnym zamiarem. Porównanie NICa z COSiem pozwoliło mu na dokonanie
pierwszej korekty i zbudowanie pierwszego wzorca, który musiał być
felerny jako, że był produktem nieświadomości.
Post by LeoTar Gnostyk
Kłócić nie ma się tu o co, ale pomyśl realnie o rodzaju blokady
biorąc pod uwagę powyższe.
Psychiczna. Wyłącznie!
Odnotowano jakieś wyjątki złamania tej blokady?
Mnie się to udało. Pewnie jako pierwszemu.:)
Ale teraz nie jestem już wyjątkiem.
Post by LeoTar Gnostyk
Oczywiście że może wnieść. Jednak na zagadnienie należałoby
patrzeć i je oceniać z szerszej perspektywy, a nie tylko poprzez
pryzmat swoich złych doświadczeń. No, przecież tak naprawdę my
samce nie możemy powiedzieć - samica - twój wróg.. ;-)
A gdzie i kiedy ja tak powiedziałem? Jeżeli pokazuję meandry
przemocy to nie po to poniżyć samicę, która jednak ma być mi
partnerką a nie manipulantką i dominantką. Wolność, równość i
braterstwo a nie jakieś tam oszukańcze "wolność, równość,
solidarność", tak jak została oszukana nasza polska solidarność.
Problemem są tylko i wyłącznie zbyt wczesne deklaracje - 'dopóki
śmierć nas nie rozłączy". Aby dobrać partnera z którym można
zaryzykować plany na resztę życia to najpierw trzeba go bardzo dobrze
poznać.
Nie da się poznać bez żadnych niedopowiedzeń ponieważ osoba, którą
skrzywdzono w dzieciństwie wybudowała sobie indywidualne mury ochronne,
czyli mechanizmy obronne, po to by juĹź nikt, nigdy i w Ĺźaden sposĂłb nie
mógł jej zagrozić jej istnieniu tak jak tego dokonywali nieświadomi
opiekunowie/wychowawcy/rodzice. Te mury ochronne pracują "w tle" a
efektem ich działania jest "wpuszczanie w maliny" potencjalnego intruza,
który chciałby, nawet nieświadomie, dokonać na taką osobę aktu agresji.
Efektem działania mechanizmów obronnych jest niedopowiedzenie albo
kłamstwo, które skutecznie zabezpiecza potencjalną, acz niedoszłą
ofiarę. A nazywa się to potocznie AUTYZM i występuje w nieskończonej
ilości odmian (spektrum autyzmu). A ponieważ Umysł w ogóle, oraz umysł
każdej osoby w szczególności, jest doskonały więc tworzy takie
zindywidualizowane ochronki po to by kłamstwo, a w konsekwencji i
oszust, nie zostali rozpoznani i by ta sama osoba, która miała stać się
ofiarą mogła zamienić się nagle w agresora.
Post by LeoTar Gnostyk
A coś się zmieniło od tamtego czasu? Przecie kiedyś tam w
przeszłości zdarzało się że samiec był dużo bliżej do samicy i
potomstwa niĹź jest to dzisiaj.
Tylko pozornie. Im kobieta była bardziej uzależniona od samca tym
go dopuszczała bliżej siebie i dzieci. I na odwrót - im była mniej
zależna tym bardziej go odpychała od siebie i dzieci zachowując
jednak zawsze pozory tego, że to nie ona tylko on odsuwa się od
rodziny. Także prawo pisane, szumnie zwane rodzinnym, zostało
ukształtowane w sposób dający prymat kobiecie, gdyż zostało
ustanowione w większości przez mężczyzn, którzy od kobiety byli
uzależnieni i koniecznie chcieli się wkupić w jej łaski by
zaspokoić swoje potrzeby seksualne nadmiernie rozbudzone w nich
przez ich matki, które przyciągały ich do siebie odsuwając
równocześnie od siebie ich ojców. Nigdy nie słyszałeś o tym, że
kobieta i przyciąga i odpycha od siebie samca? Przyciąga by coś od
niego uzyskać a odpycha bo seks z partnerem, ojcem wspólnych
dzieci, traktuje jak prostytucję za którą odpowiedzialnym czyni...
partnera.
Tak właściwie to nie bardzo znam Twoje oczekiwania względem roli
faceta w normalnej rodzinie? Bo mi te stare zwyczaje - samiec -
finanse dom samica mieszkanie i potomstwo całkowicie odpowiadają.
Ja również nie mam nic przeciwko zdecydowanemu podziałowi ról pomiędzy
kobietę i mężczyznę w rodzinie ponieważ "specjalizacja = większa
efektywność" a więc i więcej czasu na wychowanie dzieci, twórczą
aktywność i przyjemności. Ale żadna z płci, a w szczególności kobieta
nie może wykorzystywać swojej pozycji do takiego modelowania relacji w
rodzinie by umożliwiło to jej zajęcie wygodniejszej oraz dominującej
pozycji. Bo równość oznacza partnerstwo, partnerstwo zaś to pozbycie się
woli dominacji (czyli przemocy); to stan, którego nie da się osiągnąć
bez poczucia własnej wartości i ufania samemu/ej sobie. Nie da się
zbudować między kobietą a mężczyzną relacji wolnych od przemocy jeżeli
przemoc została wbudowana w strukturę psychiki, któregokolwiek z tych
dwojga, gdyż będą powtarzać rodzicielski nakaz trwając w przekonaniu, że
działają dobrze gdyż tak nakazały im ich pierwotne autorytety. A zakaz
rodzicielski działający od narodzenia jest takim właśnie czynnikiem
(przemocą) wbudowywanym i systematycznie powtarzanym w trwającej nadal i
stosowanej "czarnej pedagogice". Tak więc by sięgnąć po partnerstwo w
relacjach kobieta-mężczyzna, relację, w wyniku której partnerzy będą
dobrowolnie i empatycznie dzielić się obowiązkami a nie wymuszać na tym
drugim robienie czegoś po to by potem móc mu wypominać, że czegoś nie
zrobił tak jak powinien, trzeba wpierw usunąć przyczynę dążenia do
zmanipulowania tego drugiego, do poniżenia go i zmuszenia do zajęcia
pozycji pożądanej przez agresora. Partnerstwo możliwe jest dopiero
wówczas gdy wyeliminuje się przemoc w jakiejkolwiek formie by nie
występowała.
Post by LeoTar Gnostyk
No dobrze - widzę że to dla Ciebie mocno drażliwa sprawa.
Jesteś w błędzie. Mogę tylko tyle napisać bo nie zamierzam Cię o
tym przekonywać - dostrzegam w tym stwierdzeniu Twoje przekonanie,
że już mnie złapałeś. A figa z makiem, pomyliłeś się.
Na niczym nie próbuję Cie złapać. Przecie to tylko taka luźna
wymiana poglądów.
Każda rozmowa ma jakiś cel; zazwyczaj celem jest przekonanie
interlokutora do własnych poglądów lub uzgodnienia jakiegoś punktu
wspólnego. A jeąeli nie będzie to 'prawda ostateczna' to dyskusja
pociągnie się dalej.:)
Post by LeoTar Gnostyk
Czego w sumie oczekujesz, jakiegoś ekstra prawa które by miało
sobie partnerów podporządkowywać?
Mylisz partnerstwo dobrowolne oparte na poczuciu własnej wartości
z równością wymuszoną siłą prawa bądź złudną niezależnością
ekonomiczną.
Jak się mogę mylić skoro tylko pytam.. Składa się tak że każdy z
partnerów ma fizyczne predyspozycje do czego innego.. Zupełnie
nielogiczne byłoby wysłać żonę do kopania rowów a samemu zajmować
się wychowywaniem dziecka..
Odpowiedziałem na to kapkę wyżej. Istotnie, kobieta może się zajmować
dzieckiem a rowy może kopać za faceta... koparka. Ważne jest to by
kobieta nie wykorzystywała swojego szczególnego i długiego (w porównaniu
z ojcem dziecka) kontaktu z dzieckiem do uzaleĹźnienia dziecka od siebie
po to by je móc potem wykorzystywać do podporządkowania sobie ojca
dziecka. Nie może ona wykorzystywać dziecka i mężczyzny do tego by na
ich barkach budować, a właściwie odbudowywać utracone poczucie własnej
wartości. Dlatego tak ważnym jest by i kobieta i mężczyzna opuszczali
swoje gniazda rodzinne z pełnym poczuciem własnej wartości. A nie da się
tego stanu zachować/osiągnąć bez przekazania im przez ich
Stwórcę/autorytety klucza do Mądrości i Wiedzy o życiu.
Post by LeoTar Gnostyk
Może wtedy i jedno z partnerów czułoby się wtedy szczęśliwe, o
drugim też pomyślałeś?.
Nie myśl tylko o kobiecie i jej zadowoleniu lecz pomyśl także o
sobie. Bycie empatycznym tylko w stosunku do kogoś a zapominanie o
swojej satysfakcji jest... głupotą i nieodpowiedzialnością.
No wiesz, z ta satysfakcją to różnie bywa. Jeden lubi córkę drugi
teściową.
Jak mu zona nie daje albo daje niczym byle ochłap to i pewnie szuka
zaspokojenia gdzie indziej. Najłatwiej jest z córką, a i z teściową,
która szuka zadowolenia już nie ze swoim mężem tez wiele starań nie
trzeba... Wszak wszystko pozostanie w rodzinie, tyle Ĺźe w atmosferze
tajemnicy poliszynela, dzięki której kobieta trzyma wszystkich za jaja.
Post by LeoTar Gnostyk
I tak konkretnie to o co chodzi z tym "swobodnym dostępem do
potomstwa"? Na ogół partnerka nie zamyka dzieci przed ojcem.
Ale ustawia niewidoczne granice w taki sposób by ojciec nie mógł
rozmawiać z dziećmi na dowolny temat. W ten sposób manipulując
przepływem informacji w rodzinie kształtuje relacje tak, by to ona
rządziła i decydowała o wszystkim a by odpowiedzialność za te jej
decyzje spadała na mężczyznę. A robi tak dlatego, że brakuje jej
poczucia własnej wartości i wiedzy potrzebnych do podejmowania się
odpowiedzialności za to o czym się decyduje.
Tu niestety - szach i mat. Nie mam rzeczowych argumentĂłw - poddaje
się.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami
wyginęli zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i
drugiego sposobu należy przestrzegać w sposób bezwzględny.
Zgroza, i bezsilność.. I jak tu nie zazdrościć tzw ludziom wiary...
Nie, zwyczajna prawda o sposobach przetrwania Świadomości.
Ale tu nie ma czego zazdrościć - ten Twój Bóg - Świadomość nie daje
nadziei.
Dlaczego? Na jakiej podstawie tak myślisz?
Post by LeoTar Gnostyk
A ja odnoszę wrażenia że to poprawianie skutkuje tylko tym że z
Raju powoli nasza rzeczywistość staje się Czyśćcem i już tylko
mały kroczek aby stała się czystym Piekłem. Smak zanika, kolory
zanikają, ludzie zaczynają sięgać po sztucznych partnerów
seksualnych.. Co w naszej egzystencji nam pozostanie i po co gdy
ostatecznie zanikną te wszystkie bodźce dzięki którym człowiek
mógł powiedzieć że "życie jest piękne"?
I nie dopuszczasz do siebie myśli, że jest to skutek jakiegoś
niezidentyfikowanego dotychczas błędu systemowego? No bo skoro
jest coraz gorzej to jest to równia pochyła prowadząca do zagłady
gatunku. I nie chcesz szukać wyjścia z matni? Czy Ty jesteś
samobójcą, który poddaje się przemocy bez walki, ot tak dobrowolnie
dajesz się skazać na śmierć?
A co może jednostka? Próbuję walczyć werbalnie o normalność, o świat
bez kapitalistów, ale kto tego chce słuchać.. Tak, to chyba błąd w
systemie, polegający na tym że niektórym jednostkom trudno
wyewoluować z czasów gdy gromadzenie dóbr (kapitalizm) znaczył być
albo nie być. Dzisiaj spokojnie można egzystować bez takich praktyk.
A więc jednak następuje powolna erozja dotychczasowych wzorców i
pojawiają się zmiany stanu Świadomości, naszego Stwórcy.:)
Post by LeoTar Gnostyk
No ale nam chyba nie chodzi czyjąś Prawdę.?
Dokładnie. Chodzi dokładnie o Uniwersalną Prawdę Absolutną. Tyle,
że i tak ktoś ja musi wypowiedzieć.:)
Jej treść może jednak nie przynieść wyzwolenia.. Bierzesz to pod
uwagę?
Tak, biorę to pod uwagę. I od kilku lat prowadzę taka właśnie
obserwację, czy już samo dostarczenie Wiedzy i życiowej Mądrości, czy
wypowiedzenie Prawdy o tym jak mają być wychowywane dzieci, opowiedzenie
o tym ludziom poszkodowanym, może się stać antidotum, lekarstwem
prowadzącym do wyzwolenia się z jarzma przemocy i strachu przed
zaufaniem we własne siły. Zmiany w osobach dokonują się bardzo powoli
ale jednak zmienia się ich świadomość. We wszystkich przypadkach
przemiana świadomości, albo inaczej zmiana stanu umysłu z homo na
androgyna, musi się dokonać samodzielnie przez dana osobę. Jeden sukces
już odnotowałem a czas jaki upłynął od powiedzenia prawdy do przemiany
to około 3 lat (mężczyzna, aktualnie 49 lat). Z kobietami znacznie
łatwiej mi się o tym rozmawia gdyż one czują pismo nosem - zdają sobie
sprawę z tego, że kłamią i oszukują - szczególnie te dzieciate, ale
brakuje im facetów, których mogłyby zatrudnić do partnerskiej
współpracy. Te, dzieciate znacznie szybciej pokonują strach przed
nieznanym ale nic nie robią, gdyż musiałyby się przyznać do kłamstwa
swoim mężom, których reakcji się obawiają. W sumie najskuteczniejszą
formą oddziaływania na masy społeczne jest forma, którą stosuję obecnie
gdyż spośród tych, którzy mnie czytają część przełamie się samodzielnie,
część przy niewielkiej bezpośredniej pomocy. Oczywiście pozostanie grupa
niereformowalnych, którzy odejdą bez dokonania własnej przemiany duchowej.
Post by LeoTar Gnostyk
UogĂłlniane i na dodatek niezgodne z stanem faktycznym. Jeden
przykład - nie słyszałeś o rodzinach wypierających się jednego
ze swojego grona poniewaĹź Ăłw posiada odmienne preferencje
seksualne. Kto go/ją niby w tej samej rodzinie wychował na pedała
czy lesbijkę?
Ja tez zostałem wyparty/wyrzucony w kosmos przez moją eks- tylko
dlatego, że domagałem się partnerstwa i pokazałem to dzieciom.
Córce, która była najstarsza, bardzo się to spodobało, gdyż
spodziewała się wreszcie przeżyć SZCZĘŚCIE RODZINNE. Chociaż nie
wiedziała wtedy na czym to ma polegać to jednak jej
pragnienie/marzenie stało się dla mnie motywem przewodnim mojego
dalszego działania oraz dociekań, z których urodziło się to co
tutaj prezentuje. Jak chcesz to przeczytaj sobie jej list do mnie
kiedy wyjeżdżała i kiedy juz wówczas spodziewała się bardzo
gwałtownej reakcji matki.
Trudno mi się odnieść, nie znam sytuacji. Nie ulega jednak
wątpliwości że zostałeś potraktowany dość brutalnie.
Ale nie żałuję tego, gdyż nie wiedziałbym tego co teraz wiem. Chociaż
był czas bardzo dla mnie niebezpieczny kiedy babskie lobby
psychiatryczne chciało mnie w pewnym momencie ubezwłasnowolnić.
Post by LeoTar Gnostyk
W sumie na to samo wychodzi..
Niezupełnie, chociaż przyznam, że kiedyś zdolność, czy też
umiejętność zagadania interlokutora argumentami sprawiały mi
niejaka przyjemność. Zdaję sobie sprawę z tego, że w ten sposób
pozbywałem się resztek, wyniesionego z domu rodzinnego, kompleksu
Edypa. Ale z biegiem czasu ten efekt zaniknął i teraz już co
najwyżej ścigam się sam z sobą o to by doprowadzić moja
argumentację do perfekcji, bym mógł być sam z siebie zadowolony i
dumny. Jak to zodiakowy Leo.:)
I tak trzymaj! Pewność własnych racji to podstawa.
Teraz staram się już tylko pisać klarowniej w stosunku do tego co było
kiedyś. Chociaż i tak czasami nie nadążam przekazywać argumentacji,
które z chwili na chwilę rodzą mi się w moim umyśle.:)
Post by LeoTar Gnostyk
Zawsze wina będzie dorosłego. A więc będą (muszą być) i ZAKAZY.
A czy nigdy nie pomyślałeś o tym, że dzieci zachowują się
ryzykancko i z przekorą właśnie dlatego, że spotkał je jakiś zakaz?
Czy nie pomyliłeś przypadkiem Skutku z Przyczyną? Może zakazałeś
dziecku czegoś wcześniej (poniżyłeś je) a to, że zareagowało w ten
sposób to kwestia przypadku, bo akurat nadarzyła się dziecku okazja
do odkucia się na starym, zakazującym zgredzie...?
Nie, nie pomyślałem bo jestem pewny że to nie z przekory, a brak
rozumienia zagrożenia był przyczyna jej zachowania.
Dziecko nie zrobi niczego więcej ponadto co zaobserwuje w wydaniu
rodzica. Jeżeli rodzic zachowuje się ryzykownie to i dziecko tak się
będzie zachowywać tyle tylko, że rodzic obciąży winą za to zachowanie
dziecka dziecko właśnie a nigdy nie pomyśli o tym, że sam dał dziecku
przykład.
A więc zakaz, nie tylko z powodu domniemanego oskarżenia o brak
opieki ale przede wszystkim dla ochrony zdrowia i Ĺźycia samej
zainteresowanej.
Jeżeli dziecko zaobserwowało jakąś czynność rodzica to ją powtórzy w
obecności lub bez obecności rodzica. Rodzic może zabezpieczyć dziecko
przed negatywnymi skutkami takiego doświadczenia jeżeli pozwoli dziecku
tego doświadczyć w sposób kontrolowany, pod jego czujnym okiem. Weźmy na
przykład tę odwieczna kuchnię, która dyskutanci podają jako przykład,
który miałby obalić moją tezę o nie-kontrolowalności dziecka...
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Skoro uważasz moją koncepcję za błędną to pewnie masz jakąś
własną? Chętnie wysłucham co masz do zaoferowania...
Myślę że akurat w wychowaniu małych dzieci nie ma już miejsca na
jakieś eksperymenty. Nic przez to pozytywnego nie osiągniemy.
A ja uważam, że właśnie tutaj, u samego korzenia znajduje się
największe pole do działania. Znasz chyba porzekadło, że "Czego się
Jaś nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał"? Nie muszę Ci chyba
rekomendować tego, że przysłowia są mądrością ludów.:)
Tylko na czym by niby miało polegać? Bo nie widzę tu miejsca na
jakieś eksperymenty.
Umożliwianie dziecku wszelkiego doświadczenia umożliwiającego
systematyzowanie i systematyczne "nawarstwianie się" wiedzy w sposób
uporządkowany. Wydzielanie faz rozwojowych u dziecka uważam za przeżytek
- zamiast tego uważam, że każde nowe dla dziecka doświadczenie powinno
być starannie przez rodziców opracowane i zamknięte bez pozostawiania
cienia niedomówień bądź niejasności dla dziecka.
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich
braku, czyli - małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych
musi być. Zakaz seksualny czy wolność w tej kwestii nie
stanowi żadnych barier czy szybowania w stronę Prawdy.
Nie Ĺźadne rĂłbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich
pragnień dziecka budującego swój zaufany system wiedzy, który
zapewni bezwarunkowe poczucie własnej wartości i umożliwi
odpowiedzialne życie w społeczeństwie.
Parę przykładów możesz podać, na czym miałoby konkretnie polegać
to spełnianie pragnień dziecka?
Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany
tylko dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym
wychowaniu seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w
świętym trójkącie Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle
E tam, raczej o matczyny cycek mu/jej idzie a nie o dotyk ojca ;-)
A dlaczego nie pomyślisz o tej akurat czynności fizjologicznej, że może
ona być dla matki substytutem aktu seksualnego z mężczyzną? I która
strona: dziecko czy matka jest tutaj ofiarą a która agresorem. Bo
przecież matka znajdująca zaspokojenie seksualne w relacji ze słabszym
od niej dzieckiem na pewno nie jest ofiarą. Jest pedofilką !!! ponieważ
dzięki reakcjom dziecka czuje się pewniejsza siebie, dowartościowana;
dziecko przywraca jej poczucie własnej wartości, którego nie wyniosła z
domu rodzinnego. A powszechność tego zjawiska nakazuje stwierdzić, że
100% kobiet karmiących piersią, które odbudowują swoje poczucie własnej
wartości przy pomocy niemowląt, karmiąc je, to pedofilki.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
pinokio
2018-01-11 16:43:52 UTC
Permalink
Ale powinniśmy dążyć do ich wyeliminowania, gdyż są one przyczyną
patologii, które - o ile w porę - nie wyeliminowane doprowadzą nas do
zagłady podobnie jak wyginęły szczury w doświadczeniu Calhougn'a
W doświadczeniu Calhougn'a do zagłady doprowadził BRAK zakazów!
LeoTar Gnostyk
2018-01-11 18:14:45 UTC
Permalink
Post by LeoTar Gnostyk
Ale powinniśmy dążyć do ich wyeliminowania, gdyż są one przyczyną
patologii, które - o ile w porę - nie wyeliminowane doprowadzą nas
do zagłady podobnie jak wyginęły szczury w doświadczeniu
Calhougn'a
W doświadczeniu Calhougn'a do zagłady doprowadził BRAK zakazów!
Mylisz się pinokio. Szczury doprowadziła do zagłady przemoc, która
została wniesiona do akwarium wraz z pierwszymi parami, które stanowiły
zalążek kolonii. Te pary zostały zainfekowane przemocą zanim zostały
wprowadzone do nowej siedziby; przemoc została niejako przeniesiona tyle
tylko, że na nowe miejsce, które pozornie miało być idealnym. To tak
samo jakby wysadzić na bezludnej wyspie grupę ludzi z przemocą
wszczepioną przez zakazowe wychowanie. Ci ludzie, po pewnym okresie
wspólnej walki o fizyczne przetrwanie, zaczną się zwalczać dążąc do
zajęcia lepszych, w sensie intratniejszych, pozycji w społeczności gdy
tej już przestanie zagrażać widmo fizycznej zagłady. Wówczas pojawi się
przemoc: najpierw psychiczna pod postacią manipulacji a następnie
zamieni się ona w przemoc fizyczną.

Opis przebiegu doświadczenia Calhougn'a wskazuje wyraźnie na to, że
początkowa współpraca szczurów przy budowie nowego gniazda zamieniła się
w rywalizację i agresję, w tym agresję samic, by przejść w dekadentyzm
dyktowany brakiem wzajemnego zaufania (szczury homoseksualiści,
bezpłciowe pięknoduchy, narcyze, itd.). Szczury, które stworzyły
"własnymi rękami" nową kolonię powinny ufać we własne możliwości a
jednak nie potrafiły zaufać we własne siły i rywalizując ze sobą szybko
rozbudowywały kolonię po to by przetrwać aż do momentu, kiedy przestały
walczyć o przetrwanie i gdy z ich podświadomości zaczęły wyłazić traumy
wczesnodziecięce, pokłosie zakazu wychowawczego. Okazało się wówczas, że
w całej populacji to samice były najbardziej agresywnymi jednostkami,
dokładnie tak samo jak dzieje się w naszym świecie, świecie ludzi
nieświadomych, w których psychikę jest wbudowany zakaz.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
LeoTar Gnostyk
2017-10-01 10:22:12 UTC
Permalink
W dniu sobota, 30 września 2017 07:25:57 UTC+2 użytkownik LeoTar
Post by LeoTar Gnostyk
Post by LeoTar Gnostyk
"Nie będziesz miał przed sobą bogów większych i ważniejszych
ode mnie" - mówi do mnie moja Świadomość.
"Jam jest Twoim Bogiem/Stwórcą" - kontynuuje moja Świadomość.
"Jam jest twój Bóg, który cię wywiódł z niewoli (umysłowej)" -
mówi do mnie moja Świadomość.
Raczej jakiś fałszywy prorok a nie Bóg/Stwórca. Oj sorry, miałem
na myśli tylko SWOJĄ świadomość, czyli zupełną nieświadomość.
MoĹźe innych ten ich "BĂłg" inaczej traktuje niĹź mnie.
Dopóki nie przeżyjesz doświadczenia, które sprawi że bezgranicznie
zaufasz sobie, uwierzysz w siebie, dopóty będziesz widział swego
Stwórce poza sobą poza moją/Twoją/naszą wspólną Świadomością.
malo przezyles Leo, dlatego tak mowisz.
Nie wiesz ile przeżyłem, a z tym co opublikowałem o swoich
doświadczeniach życiowych pewnie nie miałeś okazji się zapoznać. Więc
racz uszanować cudze doświadczenia tak jak ja nie wypominam nikomu jego
doswiadczeń lecz staram się je zrozumieć i znaleźć do nich klucz.
Post by LeoTar Gnostyk
Wystarczy, że doświadczysz (a może tylko uzmysłowisz sobie), że
jedynym s(T)wórcą jest Świadomość i doznasz Przeistoczenia z
niedowiarka w osobę wierzącą byś dostrzegł, że Bóg (Stwórca) i
Człowiek to jedno i to samo.
bajki opowiadasz.
Nigdy nie byłem bardziej poważny niż w rozmowie z Tobą.
Post by LeoTar Gnostyk
Tyle tylko, że Człowiek, któremu ZAKAZANO bezpośredniego poznania
jego S(T)wórcy musi dojrzeć do tego doświadczając przez większość
swego życia a i tak tylko nieliczni osiągają ten stan. Podczas gdy
wychowanie Dziecka przez opiekunĂłw otwartych na Dziecko
umożliwiłoby Dziecku utrzymanie i niewychodzenie z tego stanu
Świadomości oraz utrwalenie go przez inicjację seksualną w Świętym
Trójkącie = Rodzice + Dziecko.
Swieta, to jest tylko Trojca Przensajswietsza. seks, Leo, to tylko
nam na mozg sie rzuca. widzialem niby jezusow we drzewie jakby
zawartych. mieli wynaturzone czesci; jednak w 90 procentach byly to
jaja. siurki czyli. to tyle o twoim dogmacie.
Seks jest niezbędny do przetrwania gatunku, więc go nie lekceważ sobie.
A Trójcę Przenajświętszą pomyliłeś chyba ze Świętą Rodziną. Też Trójca
bez której trwanie Człowieka ni byłoby możliwe.
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
Loading...